 |
HUMANOID
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Czw 23:54, 26 Gru 2013 Temat postu: GRANICA - PROLOG |
|
|
Promienie słońca przefrunęły pomiędzy płatkami śniegu. Olaf zmrużył oczy. „To będzie piękny dzień” - pomyślał. Od dawna nie widział żeby słońce dało radę przedrzeć się przez chmury i śnieżycę. To niezwykły widok o tej porze roku.
Olaf był zwiadowcą. Przemierzał północne krańce Kisleva patrolując granicę. Często trafiał na stwory i bandy zbirów przekraczających granicę. Nie reagował. Nie na tym polegała jego praca. Jego zadaniem było meldowac o 'znaczących ruchach wroga' przy granicy. Małe grupy nie miały znaczenia. Był dyskretny. Cichy. Świetnie znał się na tym co robił. 'Duchy' – tak zwykli mówic o sobie tacy jak on. Był niezauważalny.
Przedzierał się przez młody zagajnik. Śnieg spadł mu za kołnierz Sięgnął ręką na kark i strzepnął biały pył. Kucnął. Znalazł wnyki które zastawił tutaj 2 miesiące temu. Pod warstwą śniegu leżał biały zamarznięty lis. Wyplątał truchło z linki, przywiązał je do paska.
Promień słońca ogrzał mu policzek. Podniósł wzrok. Płatki śniegu roztopiły się i spłynęły pomiędzy włosami jego brody niczym pot. Uśmiechnął się i słońce zgasło. Cały Świat zgasł.
*
Z budynku Gildii Rzemieślników wyszło dwóch mężczyzn. Zamienili kilka słów, uścisnęli sobie dłonie i ruszyli w przeciwnych kierunkach przedzierając się przez mieszaninę błota i śniegu. „Udało się!” - myślał Gustav. Uśmiechał się sam do siebie, a jego serce rozrywały emocje. Długie lata pracował na to by podpisać tą umowę. Jego ojciec był krawcem. Razem opracowali metodę farbowania drogich tkanin za pomocą kory z sosny rdzawej – gatunku który rośnie przy granicy z Kislevem. „Udało się tatku” - pomyślał i spojrzał w niebo. To było niezwykłe odkrycie, które miało być przepustką do dostatniego życia. Żałował że ojciec nie doczekał tej chwili.
Szedł ulicami Altdorfu projektując w głowie farbiarnie, myśląc o sposobach przewozu drewna, o powiększeniu tkalni. Ulice były tłoczne i gwarne, a na placach zbierało się dużo ludzi. Szedł jak we mgle, oszołomiony planami na przyszłość i emocjami. 'Udało się!” - wciąż powtarzał w głowie. Gdyby dookoła nie było takiego tłumu pewnie zacząłby krzyczeć z radości. Tłumy dookoła... Skąd tyle ludzi o tej porze dnia? Rozejrzał się wokoło. Ludzie sprawiali wrażenie wystraszonych. Gdzieś daleko usłyszał czyjś krzyk. Zaniepokoił się.
- Co się dzieje? - spytał mężczyzny stojącego obok.
- Posłuchaj Pan... - mężczyzna skinął na środek placu, splunął na ziemię i odszedł z opuszczoną głową.
Na placu, na podwyższeniu stał mężczyzna wciąż ściskając lejce. Obok stał koń. Zwierzę oddychało szybko, a cale jego ciało parowało na mrozie.
Gustava opanował lęk. Starał się usłyszeć co takiego ogłasza goniec, bezskutecznie.
- Przepraszam, przepraszam – zaczął przedzierać się przez tłum gdy nagle goniec ryknął:
- Wojna! Kislev zaatakowany!
Ludzie dookoła jęknęli, kobiety zaczęły lamentować, mężczyźni wykrzykiwali przekleństwa. Strach eksplodował.
Gustav zamknął oczy. Ścisnął mocno powieki. Zacisnął pięści i po chwili osunął się na ziemię.
*
Rok temu rozpoczęła się wojna. Chaos po dziesięcioleciach spokoju znów zaatakował. 'Czarne Armie' wkroczyły do Kisleva i ruszyły w krwawym marszu na południe w kierunku Imperium. Gdy pierwsi gońcy przybyli z ostrzeżeniem do Imperium reakcja była błyskawiczna. Wojska Imperialne przekroczyły północną granice idąc na pomoc północnym sąsiadom. Dowódcy postanowili zatrzymać inwazję w Kislevie tak by wojna nie dotknęła ich kraju. Wojna rzeczywiście zatrzymała się na północy. Taki impas trwał prawie osiem miesięcy. Potem coraz częściej wróg zyskiwał przewagę, a linia obrony zbliżała się do północnych granic Imperium. Coraz częściej małe oddziały przedzierały się by plądrować osady za liniami obrony utrudniając zaopatrzenie wojsk. Imperium szykowało się na najgorsze.
Cały kraj zamarł w oczekiwaniu na wieści z północy.
Chłopi zakopują na podwórkach dobytek, arystokracja umacnia warownie, gwardziści zabezpieczają mury i bramy miejskie. Coraz więcej kupców migruje się do Bretonii. Rzemieślnicy przenoszą warsztaty na południe Imperium. Wszyscy schwytani przestępcy wcielani są do wojska i od razu są wysyłani na północ.
Wielu wyruszyło na wojnę... Jeszcze nikt nie wrócił.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez NOWY_humanoid dnia Czw 11:39, 16 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
humanoid Administrator
Dołączył: 20 Gru 2005 Posty: 692 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 23:59, 26 Gru 2013 Temat postu: |
|
|

Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Pon 14:21, 06 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Albert miał dwadzieścia lat. Pracował jako terminator w warsztacie tkackim na południu Imperium. Informacja o wojnie, w jego stronach przeszła bez echa. Wszyscy mieli świadomość że Imperium ma dobrze wyszkoloną, potężną regularną armię, a dystans od linii frontu również działał uspokajająco. Zmieniła się tylko praca. Od kilku miesięcy mało sypiał. Zamówienia na tkaniny były największe odkąd tu pracował.
Tego dnia pracował w farbiarni. Ręce miał zabarwione na czerwono aż po łokcie. Czerwone plamki pokrywały jego twarz i cały fartuch. Co chwila przecierał czoło podwiniętym rękawem. W farbiarni było gorąco. Wszystkie beczki parowały mimo że na zewnątrz było ciepło.
Nagle drzwi do warsztatu otworzyły się z hukiem. Przyjemny powiew wiatru wkradł się do pomieszczenia.
- Szybko! Zwijaj się! Uciekamy! - krzyknął dramatycznie chłopak stojący w drzwiach. Cały czas rozglądał się nerwowo i wyglądał na ulicę. To był Wiktor. Najlepszy przyjaciel Alberta z dzieciństwa.
- Co? - zaśmiał się zdziwiony Albert. Wiktor lubił robić mu różne dowcipy – O czym ty mówisz? Co to za żarty?
- Albert! Popatrz na mnie. - rzeczywiście chłopak nie wyglądał jakby żartował, dopiero teraz terminator zauważył nóż i mały tobołek i ręku przyjaciela. - Musimy uciekać natychmiast! Poborowi przyjechali do miasta!
Czas się zatrzymał. Albert poczuł ból w piersi. Tak w sercu rodzi się strach i panika.
Często mówiło się że poborowi jeżdżą od miasta do miasta zabierając młodych chłopaków na front. Ale nie myślał nigdy że to może spotkać i jego – że mogą go zabrać.
Z poboru tworzy się zwykle dwa typy oddziałów: z przestępców tworzy się tzn. oddziały „lisów” - małe grupy wysyłane na misje samobójcze; oraz odziały „przepiórek” czyli grupy niewyszkolonych „chłopców” prowadzące działania zaczepne mające na celu rozbicie szyków wroga. „Żołnierze” obu tych oddziałów rzadko wracają do domu.
Albert rzucił się biegiem do wyjścia. Obaj biegli małymi uliczkami do południowej bramy. Dopiero po chwili przypomniał sobie że cały czas ma na sobie fartuch. Szarpnął go mocno i wrzucił do stojącej przy drodze beczki.
W dzieciństwie wbrew zaleceniom rodziców wymykali się z miasta do lasu. Mieli tam swój „azyl” - starą, zniszczoną chatkę leśnika. To był ich zamek. Tam toczyli bitwy ratując księżniczki, polując na smoki. To było ich sekretne miejsce. Od lat w niej nie byli. Teraz obaj kierowali się właśnie tam.
Gdy wybiegli z miasta Wiktor nie zauważył korzenia wystającego spod mchu i przewrócił się jęcząc. Oddychał głęboko trzymając się za nogę. Albert chciał go podnieść ale przyjaciel zaprotestował:
- Poczekaj... - nie mógł nabrać powietrza – Poczekaj chwilę... Aaah... Ale przypieprzyłem – zaśmiał się nerwowo – Minuta i biegniemy dalej.
- Dobrze... Wiktor, dziękuje... że po mnie przyszedłeś...
Albert przyklęknął żeby odpocząć gdy usłyszał za sobą kroki. Odwrócił się nerwowo i czas znów zatrzymał się na moment.
- No, no. Co my tu mamy Hans? - W ich kierunku z lasu szła grupa gwardzistów. Ten który się odezwał trzymał w ręku kilka upolowanych królików, był niski i krępy.
- Chyba kilka „przepiórek” bardzo chce zostać „lisami” Frank – odparł największy z żołnierzy. Wszyscy wybuchli śmiechem.
Albertowi po policzku spłynęła łza. Usiadł na ziemi. Czuł się tak bardzo ciężki i bezsilny. Schował twarz w czerwone dłonie i załkał.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez NOWY_humanoid dnia Pon 17:33, 06 Sty 2014, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Wto 0:32, 14 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
„Liczy się Naród, nie społeczeństwo! Liczą się przodkowie, my i nasze wnuki. Tradycja! Nie tylko to co dziś włożysz do garnka. Władca musi umieć podejmować trudne decyzję. Baseny krwi wylejesz by Naród był na dobrej drodze. I będzie warto! Lepiej splamić honor? Lepiej żreć do upadłego i srać na tron by potem twoje i moje dziatki żarły to samo gówno? Będą mówić że jesteś okrutny! Będą krzyczeć: 'Hańba!”. Będą trzaskać taboretami i drzeć podłe ryje. Bo ich ogarnia trwoga przed podjęciem trudu, przed wygrzebaniem zada spod kaszmirów i jedwabi. To są tylko tłuste świnie! Nie daj się im omamić gnuśnością i łajdactwem. Stań i pokaż przykład! Pokaż że te ziemie nie są obojętne! Zrzuć z siebie te pasożyty jak kurz z płaszcza. Zadepcz ropuchę by nie zatruć stawu! Stań w obronie tego co jest ci bliskie serca...
… Chyba że jesteś kolejną świnią. Wtedy nie rób nic...
Wojna w Imperium nas nie dotyczy. 'Wielki Cesarz' będzie łamał zęby ale czaszka pozostanie cała. Nie jesteśmy tam, tylko tu i teraz i niech cię piekło pochłonie jeśli te słowa nie werżną ci się w uszy tak jak sznur, którym mnie skrępowałeś. Niech bogowie nie dadzą ci odejść w zaświaty jeśli nie staniesz za nami! Przeklinam cię jeśli będziesz jednym z nich...
… Nie proszę o litość! Nie! Zabij mnie bo tak należy! Ale zdrap ropę z oczu i otwórz je mimo bólu. Wolność i krew niech będzie Twoją drogą! Wolność! Wolność”
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|