 |
HUMANOID
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pią 14:14, 14 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Jestem w szoku. Nie wierzę w to co widzę. Patrzę na Kaya, słyszę Gotthardta jakby stał bardzo bardzo daleko, wszystko wiruję mi przed oczami, kątem oka widzę jak Jordan wymiotuje.
- Niemożliwe - mówię cicho i zamykam oczy by 'otrzeźwieć', wszystkie siły jakich nabrałem przez ten tydzień, właśnie mnie opuściły.
- Zaraz! - wystawiam przed siebie ręce - Poczekajcie. Moment! - widząc poruszenie wśród towarzyszy chcę ich uspokoić. Siadam na krześle przy stole i gryzę kawałek jabłka, nie przeszkadza mi że obok Kayowi wypływa mózg z czaszki, teraz jestem zbyt zaskoczony by to sobie uświadomić - Powoli... Nie możemy tak po prostu uciec...
Dopiero teraz dociera do mnie że dźwięk gryzionego jabłka jest niemal identyczny z tym jaki wydała czaszka Kaya uderzając o popiersie.
- Już nigdy nie zjem jabłka - wypluwam wszystko co mam w ustach na podłogę - Jah... Blee... - wyrzucam jabłko i wycieram usta o rękaw - Kurwa...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 16:38, 14 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
stoję i patrzę. Wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka... wycieka...
Czemu nie krzyknąć?
- czemu nie krzyknąć?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sawyer
Dołączył: 22 Sty 2014 Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 20:04, 14 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Stoję w bezruchu i patrzę na rozbitą głowę Kaya. To nie pierwsza rozjebana czaszka jaką widzę w swoim życiu, więc mój żołądek zachowuje spokój. Podnoszę głowę i ze złością w oczach patrzę na Gotthardta. Mógł to przecież rozegrać inaczej, bez nas. Teraz wszystko się totalnie spierdoliło. Uciekać, nie uciekać. Wołać kogoś, krzyczeć, przekonywać, że to był przypadek? Podchodzę po cichu do drzwi i nasłuchuje czy ktoś idzie albo kręci się w okolicy komnaty. Rozglądam się przez dziurkę od klucza. Mam nadzieję, że nikt ze służby zaraz tu nie wparuje i będziemy mieli chwilę czasu, żeby zastanowić się co zrobić..
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 15:01, 15 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Cholera jasna - patrzę z niedowierzaniem na całą scenę a potem na trupa. - Nie mamy chyba zbyt wielkiego wyboru - mówię cicho, spokojnie. Chyba jeszcze nie mogę uwierzyć w to co się stało. Próbuję się skupić - Nie ma co się zastanawiać czy uciekać tylko raczej w którym kierunku. Nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzy nam że go nie zabiliśmy, w najlepszym wypadku uznają że to był rzeczywiście wypadek ale nie miejcie złudzeń że więzienie nas ominie... Kurwa mać! - patrzę na medyka - Jestem za tym żeby uciec do tego domku o którym mówił medyk. Im szybciej i ciszej tym lepiej... a i przydało by się ukryć ciało i sprzątnąć ten burdel... im później się dowiedzą co się stało tym lepiej. Sawyer możesz zaryglować te drzwi na jakiś czas żeby nikt się tu nie pojawił przez przypadek?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Sob 15:55, 15 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
- Masz jakiś pomysł jak się stąd wydostać? - z zamyślenia wyrywa mnie gniewne spojrzenie Sawyera. Mój wzrok i ruchy są spokojne, nie ma teraz czasu na kłótnie. Zwracam się opanowanym głosem do niego i Vincenta, którzy jako jedyni zachowali zimną krew:
- Nie znam pałacu, ani obecnej sytuacji, ostatnie dni spędziłem w lochu, więc mówcie, jeśli macie jakikolwiek pomysł na ucieczkę. Kay ma osobistego ochroniarza, który, jeśli tu wpadnie... Mam nadzieję, że macie przy sobie broń? - schylając się nad Kayem po raz drugi, dodaję pod nosem - Wyjście dla służby?
Drobnymi dłońmi o długich palcach przeszukuję strój Kaya w poszukiwaniu czegokolwiek, co mogłoby nam pomóc, choćby był to jedynie sztylet.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Sob 16:05, 15 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Wstaję z krzesła.
- Gotthardt takie z ciebie medium, nie mogłeś tego przewidzieć? - śmieję się histerycznie - Przepraszam...
Rozglądam się po pokoju, staram się znaleźć wzrokiem coś przydatnego w tej sytuacji. Uspokajam się i poważnieje.
- Panowie... a nie lepiej powiedzieć prawdę? Przed chwilą widzieli nas razem w korytarzu... ta kobieta... powiemy co się stało... Wszystko na nic... Cholera... Co robić?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Maciek dnia Sob 20:06, 15 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 18:39, 15 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
- mam niejasne przeczucia ze część z nas spotkała się z nieprawdziwymi oskarżeniami...
Przyglądam się z uwagą towarzyszom, czy moje słowa wywarły na nich jakiekolwiek wrażenia.
- skoro musimy stąd uciekać to zastanówmy się przez chwilę, co może pomóc nam zwiększyć naszą szansę ucieczki. Bez koni, z resztką ekwipunku, bez znajomości okolic pościg dopędzi nas w połowie drogi do Herz. A nawet jeśli uda nam się dostać tam, to i tak to będzie zbyt oczywiste miejsce gdzie moglibyśmy się schować. Mam propozycję, która co praw pogrąży nas jeszcze bardziej, ale może kupić nam czas i bezpieczeństwo...
Słowa przechodzą mi dość ciężko przez gardło, mówię cicho jestem piekielnie zmęczony, liczę ze kompanii mnie słuchają uważnie.
- czy ktoś wie gdzie jest komnata królowej? Myślę że książę nie chciałby żeby jej coś się stało... Myślę że byłby skłonny do rozmów.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Sob 20:06, 15 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Wybucham śmiechem.
- Haha... - patrzę na Jordana - Żartujesz prawda? Powiedz że żartujesz Jordan... - śmieję się znowu, czuje jakbym nabierał dobrego humoru - Przezabawnie... Książe! Poderżniemy gardło królowej jeśli będziesz nam utrudniał ucieczkę... Żeby pokazać ci że nie żartujemy zabiliśmy twojego syna - ostatnie zdanie rozbawiło mnie całkowicie...
Podchodzę do łóżka. Dotykam słupów podtrzymujących baldachim - Porządne - szepczę pod nosem i rzucam się na łóżko - Bogowie... Jak wygodnie...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 20:52, 15 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Mówię trochę nieświadomy i mocno otępiony:
- Ej a.. chłopaki wiecie, że w ogóle? haha! Bo jak tyen gość co z Kay z nim nas tam oskarżał nie, tam jak pił i potem pierdolił bzdury, szlachcic... hihi szlachcic szczurek ruda broda można oostrzyc trochę jk moje szczurki... Ale to był ten gość jak ja się schyliłem do buta, to przcehodził. KONSPIRACJA! - mówię głośno - KONSPIRACJA haha, no to kurwa wyyyszła... konspiracja..- zaczynam udawać poważny ton głosu - CAŁY PLAN upadł, wykorzystamy ich, WYKORZYSTAMY... ICH, ICH... budowanie zaufania... Może da się ich kupić? - Patrzę na towarzyszy, czy ktoś mnie słucha w ogole? hah -MOŻE da się ich KUPIĆ? Może DA się ICH kupić? MOŻE DA SIĘ ICH KUPIĆ? MOŻE DA SIĘ NAS KUPIĆ! CHŁOPAKI! Da się?!!! Da się???! Snik snak snorum, złe moce nie dają nam spokoju AAAaAAaaaauuu - cichnę i kulę się lekko w sobie. Głowa mnie boli, cholerne bóle głowy...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Sob 21:45, 15 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Wariacje Martina nieco mnie zaskoczyły i zdenerwowały. Podnoszę się na łokciach ale nie wstaję z łóżka.
- Martin, weź się w garść. O czym Ty mówisz? Możesz jaśniej? O czym Ty mówisz?
Muszę się uspokoić, muszę dać przykład tym którzy mają z tym problem. Jeśli będziemy wariować to może stać się coś złego. Trzeba zacząć kalkulować. Zimno ocenić sytuację. O czym mówił Martin?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sawyer
Dołączył: 22 Sty 2014 Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 0:01, 16 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Szukam czegoś do zaryglowania drzwi. Mam nadzieję, że uda mi się coś znaleźć. To kupi nam trochę czasu. Głos Martina dochodzi do mnie jak przez ścianę. Odwracam głowę i patrzę na zwłoki Kaya. "Zabić człowieka w równej walce to zupełnie coś innego"-myśl przechodzi mi przez głowę. Znów słyszę bełkot Martina, tym razem wyraźniej, głośniej. Podchodzę do niego i wymierzam mu solidnego liścia na otrzeźwienie
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 0:41, 16 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
- AAaa... Za co kurwa, głowa mnie boli! Palancie! Eeeeech... - Dalej stoję pochylony, trzymam się za głowę. Policzek mnie piecze.
- Kurwa - myślę sobie.
Staram się zebrać do kupy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Nie 13:48, 16 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Kładę się na chwilę na łóżku, ręką przyciągam świeżą pościel i wącham.
- Ach... Luksus...
Podrywam się z łóżka. Idę w kierunku towarzyszy.
- Chyba pora się nieco otrząsnąć i zacząć działać... albo na początek chociaż ustalić co i jak. Martin. Czy chodziło Ci o to że ojciec narzeczonej denata to mężczyzna którego podsłuchałeś? Spiskowiec? Był na balu z Kayem... ten drugi mężczyzna... spotkaliśmy go w mieście. Pamiętacie... on mówił coś o interesach nim zobaczył całe zamieszanie z kieszonkowcem. Może to też spiskowiec...
Robię krótką pauzę, rozglądam się po wszystkich starając się dać odczuć że panujemy nad sytuacją. Musimy się uspokoić i ustalić co robimy.
- W tej chwili grozi nam że ścigać będą nas zarówno spiskowcy jak i władze Eisberga. Tak to sobie wyobrażam. Są jakieś dwie siły, które tutaj walczą ze sobą, a za chwilę obie zaczną wymachiwać orężem nad naszymi głowami. Usłyszałem dwie propozycję: Pierwszą. Uciekamy po cichu. Drugą. Uciekamy i torujemy sobie drogę 'królową' - uśmiecham się gorzko i coś sobie przypominam. Mówię nieco ciszej do siebie - Po której stronie jest królowa?... - patrzę na Gotthardta - Może... - zawieszam na nim wzrok i przez chwilę milczę - Nie... - mówię cicho i zaczynam chodzić po pokoju - Może jest szansa żeby uwagę jednych i drugich skupić na kimś innym... - uśmiecham się pod nosem. Siadam na krześle wyciągam spod koszuli swój notes i węgiel i zaczynam w nim coś pisać. Potem spoglądam po twarzach towarzyszy - Proszę was, uspokójmy się i porozmawiajmy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Nie 14:31, 16 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Pod wpływem 'występu' Wuja, podnoszę się znad książęcego trupa.
- Uspokój się.
Moja twarz wyraża opanowanie i powagę. Mówiąc rozglądam się po sali, w której jesteśmy, staram się znaleźć jakieś ubrania, coś, czym mimo moich rozmiarów mógłbym się okryć, by zasłonić brud więzienia. Krążąc po sali wyglądam ukradkiem przez okno, by ocenić sytuację - gdzie w zamku leży sala, w której się znaleźliśmy, czy jest jakaś szansa na ucieczkę przez okno.
- Czy jest jakaś szansa na ucieczkę korytarzami? Nie wiem, jak wygląda bal, na którym byliście, ani nic o żadnych dwóch siłach, więc powiedzcie jasno, czy, jeśli wyjdziemy przez te drzwi mówiąc napotkanym ludziom, że książę położył się spać, ktokolwiek nam uwierzy? Nic mnie nie obchodzi, co by było gdyby... Jest jak jest i musimy stąd uciekać, jeśli nikt z Was nie ma lepszego pomysłu.
Uważając, by nie wdepnąć w wymiociny Jordana, wracam do pozostałych. Ukradkiem zauważam, że Sawyer zaryglował drzwi, kiwam głową z aprobatą. Zwracam się do Wuja:
- Wiem tyle, że Kay chciał zabić swojego ojca, by przejąć władzę. Jego matka sprzyjała mu w tym zamierzeniu, choć nigdy się do tego nie przyzna. Ja miałem mu w tym pomóc, albo umrzeć. Starałem się zorganizować to w taki sposób, żeby książę nie ucierpiał. Nie próbowałem was w to wciągać - patrzę ukradkiem na Sawyera - Potrzebowałem tylko rady Martina, ale to już jest nieważne, ponieważ książę nie żyje, a my... Zamknij się i postaraj się znaleźć jakieś rozwiązanie - ostatnie słowa wymawiam z nagłą, niespotykaną wcześniej w moim głosie wściekłością. Gwałtownie odwracam się od pozostałych i w skupieniu stoję patrząc w dół.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tomek dnia Nie 14:33, 16 Lut 2014, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Nie 15:43, 16 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Jestem nieco zirytowany próbą 'uciszenia' mnie przez olbrzyma.
- To jest jakieś szaleństwo! Możemy stąd wyjść, przecież chodzimy swobodnie po zamku od tygodnia. Pewnie nawet nikt poza tą kobietą która nas widziała w korytarzu nie wie że jesteśmy z księciem... - patrzę na medyka - Gotthardt, rozumiem że chcesz uciekać ale to nie może być jedynym rozwiązaniem - patrzę na resztę - Nikt za was nie ma lepszego pomysłu niż wziąć nogi za pas?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|