 |
HUMANOID
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 18:41, 20 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
- dobra, spoko... - Mówię nie patrząc na Sawyera, kiedy kładzie mi rękę na ramieniu. Czekam aż ją zdejmie. Zastanawiam się. Mam jakieś rzeczy w ogóle do spakowania? Drapię się po głowie... Jakieś ciuchy... Co rzucił mi Sawyer? Wygląda na jakąś torbę, dobra... Wrzucam, co mam. Wzdycham. Krążę po pokoju ze spuszczoną głową. Jestem nerwowy. Idę za chłopakami. Jeśli biegną, to też zaczynam biec, ale trochę wkurzony.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 21:06, 20 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Ubieram się najcieplej jak tylko mogę. Biorę ze sobą wszystkie swoje rzeczy. Przymocowuje pistolet tak aby móc wygodnie w każdej chwili po niego sięgnąć. Zabraną książkę pakuję do tobołka, który tak jak walizkę zarzucam na plecy. Ciąży mi bardziej niż zwykle. Upewniam się ponownie czy wszystko co może być przydatne na zewnątrz zostało wzięte z pokoju, po czym wychodzę za Vincentem.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Czw 23:27, 20 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Wszyscy ruszyli do wyjścia.
Na korytarzu zaczęli pojawiać się goście z przyjęcia, niektórzy ubrani jedynie w bieliznę. Słychać było kobiece krzyki. Dym gryzł w oczy. Kilku mężczyzn przebiegło szybko krzycząc do kobiet by uciekały. Pojawili się też strażnicy. Zapanował chaos.
Drużyna kierowała się korytarzem do schodów i do wyjścia. Gdy mijali korytarz prowadzący do komnaty Kaya widać było płomienie, które wydobywały się z pomieszczenia.
- Rannych do garnizonu! – krzyknął strażnik na widok Wuja niosącego dziewczynę zawiniętą w koce.
Huk! Coś wybuchło, a posadzka zawibrowała. Dało się słyszeć kolejne krzyki. Huk! Kolejny wybuch brzmiący jak wystrzał z muszkietu. Pojawili się pierwsi ludzie z wiadrami. Wszyscy byli szybcy i metodyczni - skupieni w pełni na ratowaniu zamku.
Nikt nie zauważał uciekających mężczyzn.
Zbiegli do wielkiej sali, potem przez główne drzwi na zewnątrz. Minęli kurnik i spichlerz. Gdy dobiegali do stajni obejrzeli się. Z bocznej ściany zamku, przez okno buchały płomienie. Strażnicy biegali po podwórzu. Niektórzy byli wyrwani ze snu i zdezorientowani. Ale szybko się ‘budzili’ i biegli do studni po wiadra z wodą. Słychać było wykrzykiwane komendy. Grupa kobiet z płaczem, jedynie w podomkach, wybiegła na przeraźliwy mróz. Były wystraszone i nie wiedziały co robić.
XXXXXXXXXXXXXXXXXXX
Mężczyźni szybko wbiegli do stajni. W środku panowała cisza ale konie były niespokojne. Szybko znaleźli zagrodę, w której stały ich konie i koń Mikela. Siodła wisiały przy wyjściu.
Po chwili do stajni wbiegł Gotthardt, na głowę miał narzucony koc.
Już mieli zacząć szykować się do drogi gdy do stajni wbiegł za nimi jeden ze strażników, młody chłopak z bliznami po ospie na twarzy. Medyk miał wciąż koc na głowie i stał tyłem do gwardzisty.
- Szybko! Potrzebna pomoc! – krzyknął podniecony – Panowie! – podbiegł bliżej – Bogowie, co jej się stało? – spojrzał na dziewczynę trzymaną przez Wuja.
W tym samym momencie po drabinie ze strychu nad zagrodami zaczęło schodzić dwóch wybudzonych hałasami stajennych.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 15:23, 21 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Wskakuję na konia. Mówię do niego bardzo zaaferowany i patrząc mu w oczy:
- Chłopcze! Nie mamy czasu do stracenia, dziewczyna w kocach jest ciężko poparzona i jej ojciec mówił nam o niejakim... Medyku, czarodzieju! Koroth... Tak się nazywa, mieszka tu niedaleko, na obrzeżach... Jazda chłopaki! - Wołam do swoich. - Zajmij się pożarem! - rzucam w jego stronę pęczek jednego ze swoich ziół (jeśli mam takie, które łagodzi stany zapalne, to właśnie to, jeśli nie, wybieram takie, z którym nie jest mi żal się rozstawać i które nie zaszkodzi). - Łap! To powinno pomóc przy poparzeniach! Lekko rozetrzeć i przyłożyć do rany! Polać zimną wodą! Szybko chłopcze, nie ma czasu do stracenia, łap za wiadro! ŻYCZ NAM SZCZĘŚCIA! Z panienką nie jest zbyt dobrze... Ale Koroth będzie wiedział co robić... Cholerny świat, nie ma takich poparzeń których by nie wyleczył! Jak byłem młody... No powiem mu to zabierzemy go z powrotem do zamku, jak już zajmiemy się Panienką. Niech Bogowie nam wszystkim sprzyjają w tych trudnych czasach!
Widząc, że schodza stajenni krzyczę na nich:
- ZAMEK PŁONIE, ŁAPCIE ZA WIADRA DO CHOLERY NIE MA CZASU DO STRACENIA. -
Odwracam się by ryknąć na chłopaków:
- RUSZAMY! -
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Captain Claw dnia Pią 15:24, 21 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Nie 9:22, 23 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
- Pamiętasz ten bal maskowy w zeszłym roku? (...) - stajenni rozmawiali miedzy sobą gdy dotarły do nich słowa Martina. Przyśpieszyli błyskawicznie. Zeskoczyli z drabiny i wybiegli ze stajni.
Młody żołnierz był skonsternowany. Stał przyglądając się dziewczynie. Głośno przełykał ślinę jakby bał się zareagować.
- Boję się ognia - powiedział cicho, bezwiednie, po czym wybudził się z 'transu' w strachu że ktoś mógł to usłyszeć - Pobiegnę powiedzieć by otworzyli bramę zamkową!
Ruszył do drzwi ale zatrzymał się na moment.
- Zaraz! Ale tutaj na zamku jest medyk! Jest więziony ale to dobry medyk! On może jej pomóc od razu! Jest w więzieniu! Chodźcie za mną do garnizonu! - mówił podniecony, wyraźnie dumny z siebie że przypomniał sobie 'coś' tak ważnego. Uśmiechnął się szeroko odsłaniając połamane zęby.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez NOWY_humanoid dnia Nie 16:15, 23 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Nie 12:04, 23 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Szukając odpowiedniego dla siebie konia, staram się stać plecami do żołnierza. Zerkam w kierunku Martina, jestem pod wrażeniem zmiany, jaka w nim zaszła - spryt i stanowczy ton. Widząc, że na razie nie reaguje, rzucam wymowne spojrzenie w kierunku Sawyera i Vincenta.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Nie 15:01, 23 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Widząc spojrzenie Gotthardta wycelowane w Sawyera i Vincenta postanawiam przejąć inicjatywę. Kładę dziewczynę na sianie, prostuję się i robię kilka pewnych kroków w kierunku chłopaka.
- Ty tchórzu... - krzyczę z wyraźną odrazą - Chcesz nas urobić jak tłuste świnie?! Byle tylko nie iść z pomocą?! TAM GINĄ LUDZIE! - podchodzę tak blisko by moja twarz znalazła się tuż przed jego twarzą - Odwrócisz się teraz na pięcie i pobiegniesz na bramę z rozkazem by ją otworzyli, przekażesz żeby strażnicy zebrali do pomocy wszystkich którzy kręcą się na zewnątrz w mieście. Każda para rąk się liczy! A sam wrócisz tutaj i będziesz pomagał przy gaszeniu zamku! Jeśli wrócimy, a ktoś szepnie choćby jedno słowo że nie pomagałeś tylko uciekłeś albo siedziałeś mazgając się w garnizonie to osobiście nazwę cię dezerterem i tak przedstawię cię jaśniepani Petal Sno! Jak się nazywasz żołnierzu?! Co tu jeszcze robisz?
Moja twarz jest czerwona od zdenerwowania. Wyglądam na człowieka, którego tylko impuls dzieli od wyciągnięcia noża zza pasa by rozprawić się z całym plugastwem tego świata.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Nie 16:14, 23 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Żołnierz nie krył zaskoczenia. W trakcie wypowiedzi Wuja zrobił się blady, usta otworzyły mu się lekko, a powieki rozchyliły szeroko.
- Ale... ale... - nie mógł znaleźć słów - Tak jest!
Krzyknął, odwrócił się błyskawicznie i wybiegł ze stajni jak poparzony.
Koń Martina zarżał głośno...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez NOWY_humanoid dnia Nie 16:17, 23 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Nie 16:27, 23 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Odwracam się do towarzyszy i wybucham śmiechem. Schylam się opierając ręce na kolanach. Gdy śmiech ustępuje podnoszę się i puszczam oko do towarzyszy.
- Zadziałało! - śmieję się podchodząc do konia.
Zaczynam go zaprzęgać i pakować swoje rzeczy do juk.
- Gdzie teraz się kierujemy? - patrzę na Gotthardta - Poszukaj w rzeczach Otta i Mikela czapki... Lepiej żeby nikt po drodze nie przyglądał się tej bliźnie na czole - stukam się palcem po czole i dopiero dociera do mnie że ten gest jest dwuznaczny, puszczam oko, uśmiecham się i mówię dalej - Kto zabrał te rzeczy?
Kończąc szykować konia, podchodzę do worka z rzeczami zmarłych towarzyszy i szukam odpowiednich okryć by ubrać w nie Gerdę.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Nie 22:16, 23 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Szukając czapki w rzeczach zmarłych mówię bardzo poważnie.
- Zostawmy tu dziewczynę. To jej miasto, ma tu rodzinę. Nie przeżyje podróży, rozumiesz?
Ostatnie słowo tego zdania kieruję do Gustava.
- Ruszajmy. Poprowadzę was. Prowadź - mówię dosiadając konia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Nie 22:34, 23 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Ubieram dziewczynę w ciepłe rzeczy Mikela lub Otta, tak by (oczywiście) nie zdejmować jej sukni. Potem znów okrywam ją kocami. Wsiadam na konia. Poprawiam się w siodle i zwracam się do Sawyera:
- Pomożesz mi, podasz mi ją? - wskazuje przyjacielowi Gerdę dłonią - Będzie naszym zabezpieczeniem.
Uśmiecham się gorzko.
(Gdy Sawyer mi ją poda, sadzam ją przed sobą i zawijam jeden koc tak by była do mnie przywiązana, żeby nie spadła bezwiednie z konia w trakcie jazdy).
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 9:14, 24 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Podziwiam spektakl najpierw Martina a potem Wuja. Ciężko ukryć mi rozbawienie ale poważnieje gdy Wujo postanawia zabrać dziewczynę. Wyjątkowo zgadzam się z medykiem.
- Czy to naprawdę konieczne żeby jeszcze bardziej ją w to wciągać? Przecież nie jesteśmy bandą zbirów i bandytów. Najpierw pożar - patrzę na Gotthardta - a teraz porwanie. Przecież damy sobie radę bez niej. Po co tak naprawdę chcesz ją zabrać?
Jednocześnie cały czas siodłam konia i szykuję się do drogi.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Elarco dnia Pon 11:09, 24 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pon 9:51, 24 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Patrzę na Gotthardta, potem na Vincenta. Jestem zdziwiony jego sceptycyzmem. Uśmiecham się szeroko.
- Historia będzie ciekawsza - mówię rozbawiony - Posłuchajcie, dziewczyna nie była tutaj wyraźnie szczęśliwa. Który ojciec przyprowadza córkę do łożnicy przed ceremonią? To jest bagno. Upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu. Ona ucieknie z tego miejsca, a my będziemy mieli zabezpieczanie w razie komplikacji - klepię się po ubraniu żeby upewnić się że mam wszystko - Poza tym z tego co mi się wydaje to ona nie jest z Eisberga - wątpliwość kieruję w kierunku Gotthardta - Sawyer bądź tak miły i oszczędź mi schodzenia z konia - puszczam oko do towarzysza i wyciągam ręce by odebrać dziewczynę - Jedźmy już. Powiedzieliśmy żołnierzowi że się śpieszymy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sawyer
Dołączył: 22 Sty 2014 Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 16:37, 24 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Przygotowując swojego konia do drogi zastanawiam się nad rozwojem wypadków. Cieszę się, że teatr Martina i Wuja zadziałał. Przynajmniej nie musieliśmy zabijać niewinnych i postronnych osób. Zapinam porządnie siodło, sprawdzam lejce. Być może trzeba będzie jechać szybko i na przełaj, w końcu jeszcze nie wyjechaliśmy i wiele rzeczy może nas spotkać-myślę. Podchodzę do Gustava i podaję mu dziewkę.
-Dziewczyna zostaje-mówię patrząc na Gottharta-może się jeszcze przydać.
Jeszcze raz sprawdzam konia i swoje rzeczy, zwłaszcza broń.
-Nie zatrzymujmy się, w drogę!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 16:47, 24 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Wskakuje na konia i nie biorę udziału w dalszej czesci rozmowy. Kieruje konia w stronę wyjścia z zamku.
- Gotthardt prowadź. Jak twierdzą że przyda im sie ta dziewka to niech tak będzie. Zbierajmy sie bo znów nas ktoś nakryje.
Odjezdzam nie czekając już na resztę. Mam nadzieję że zaraz ruszą.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|