 |
HUMANOID
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 17:07, 24 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Jestem markotny. Z lekkim zażenowaniem spoglądam na chłopaków, kiedy kłócą się o wzięcie dziewki. "Cholera, Wujo" myślę sobie, "HISTORIA BĘDZIE CIEKAWSZA, też mi ciekawa historia. Książę umiera, jesteśmy w centrum intrygi, nie wiadomo jeszcze, choć wszystko na to wskazuje, czy uda nam się w ogóle stąd wydostać. Całe księstwo będzie nas szukać... Książęca dziewka!!!! Co on do cholery chce z nią zrobić, stary zboczeniec? No, nie jest zresztą szczególnie atrakcyjna." Zerkam na nią. "Ech, kobiety".
- Jedźmy - mówię chłodno i niecierpliwie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Pon 17:56, 24 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Ruszyli.
Wyjechali ze stajni. Na zamku panowało poruszenie. Ogień zaczął pożerać dach nad komnatą Kaya. Wszyscy gdzieś pędzili. Żołnierze uformowali szyk podając sobie napełnione wiadra w wodą. Cały czas ktoś krzyczał, raz komendy, innym razem były to paniczne zawodzenia kobiet, szlachcianek i służek.
Konie były niespokojne i wystraszone.
Gdy dojechali do bramy, była już otwarta. Dookoła niej nie było nikogo. Wyjechali swobodnie z zamku do miasta. Tam pojedyncze osoby biegły z pomocą. O tej porze większość mieszkańców Eisberga spała. Im dalej zamku tym mniej było ludzi. Jechali szybko głównymi ulicami.
Mróz był potworny. Szybko zaczęli poprawiać płaszcze i czapy by chroniły twarz przed zimnem.
Dojechali do bramy głównej. Była zamknięta. Strażnicy byli zdenerwowani, niektórzy krzyczeli z wieży, raportując co się dzieje na zamku. Jeden z gwardzistów podszedł do konia Sawyera. Minę miał podejrzliwą ale gdy poznał ‘bohatera znad horyzontu’ dał szybko znać by otworzyć bramę. Machina ruszyła mozolnie, a krata zaczęła się podnosić. Otworzyła się tylko na tyle ile było trzeba. Gotthardt schylił głowę i popędził konia.
Przejechali przez most i ruszyli traktem. Jechali szybko i w milczeniu. Wujo trzymał Gerdę przed sobą uważając by się nie ześlizgnęła.
Trakt był w wyjątkowo dobrym stanie. Konie nie musiały walczyć ze śniegiem jak w trakcie przeprawy przez góry.
Jechali kilkanaście minut gdy dotarli do rozjazdu. Jedna droga prowadziła na południe, druga na wschód i tą wybrał Gotthardt. Medyk jechał przodem i nie odwracał się. Jego wielkie ciało wyglądało dosyć groteskowo na koniu.
Noc była piękna. Na niebie było widać miliony gwiazd. Było dosyć jasno. Wszystko dookoła okalał śnieg.
Za rozjazdem wjechali w las. Droga stała się trudniejsza i konie zwolniły. Miejscami śnieg sięgał im prawie do przegubów.
Jechali ponad godzinę… a może dwie… może trzy… Mróz doskwierał im tak bardzo że nie mogli skupić się na mijającym czasie. Przez całą drogę poruszali palcami w grubych rękawicach. Nogi spuszczone bezwiednie z końskiego grzbietu marzły niemiłosiernie. Ktoś spytał o postój. Medyk coś odpowiedział. Jechali dalej zrezygnowani. Nie rozmawiali ze sobą. Jechali przed siebie…
Wreszcie las zaczął rzednąć. Wyjechali na pola. Zobaczyli w oddali, przed sobą wioskę. Ci którzy przedzierali się przez góry przypomnieli sobie to uczucie gdy zziębnięci trafili do ciepłego zamku. Na moment pojawiła się nadzieja że może choć na chwilę uda im się ogrzać. Na moment…
Gdy podjechali bliżej ukazała im się zniszczona palisada i zrujnowane domostwa. Wjechali do ‘martwej’ wsi. Dookoła panowała cisza. Mijali domy ze zniszczonymi drzwiami, zawalonymi dachami. Minęli spaloną kaplicę, roztrzaskane stragany targowe i tartak z porozrzucanymi dookoła długimi żerdziami i deskami. Jechali powoli i czujnie.
Zatrzymali się przed mostem.
Stary drewniany most był zniszczony. Konstrukcja była cała ale brakowało w wielu miejscach pokrycia umożliwiając swobodny przejazd na koniach. Rzeka była zamarznięta, jednak wioska leżała nad kilkumetrowym skalistym urwiskiem uniemożliwiającym zejście na krę. Przed mostem po lewej stronie stał duży kamienny dom mytnika z niewielką wieżą. Dom był w dobrym stanie choć drzwi wejściowe były również wyważone.
Gotthardt zatrzymał konia i zwinnym ruchem zeskoczył na ziemię. Stanął po łydki w śniegu i ruszył w kierunku domu ciągnąc za sobą rumaka.
Wszyscy ruszyli za nim. Sawyer pomógł Wujowi zdjąć dziewczynę z siodła. Martin poruszał się nieco pokracznie stawiając nogi szeroko i krzywiąc się przy każdym kroku.
Konie z trudem weszły przez drzwi do środka. Pomieszczenie było dosyć ciasne. Ustawili wierzchowce z jednej strony przywiązując je wszystkie do filara stojącego na środku. Vincent i Sawyer przystawili strzaskane stoły tak by ograniczyć ruchy zwierząt, by nie zdeptały ich przez sen. Wujo położył dziewczynę na przewróconym regale i podszedł do wyłamanych drzwi by ustawić je ‘tam gdzie ich miejsce’. Martin z trudem usiadł na jedynym ocalałym krześle. Jordan szybko zauważył siennik i nie bacząc na jego stan osunął się po ścianie wyczerpany.
W pomieszczeniu było dosyć ciemno. Jedyne promienie światła wpadały przez dwa wybite okna. Sprawiało to też że po wnętrzu hulał mroźny wiatr. Zanim zaczęli rozmawiać kilku mężczyzn wdrapało się po schodach by znaleźć coś użytecznego. Po chwili wrócili z jakimiś szmatami i kilkoma zbutwiałymi siennikami.
Wszyscy byli bardzo zmęczeni. Droga nie była długa ale mróz i warunku na trakcie dały się wszystkim we znaki.
Zapanowała cisza. Gdzieś w oddali zawył wilk.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pon 19:27, 24 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Przekładam dziewczynę z regału na siennik. Okrywam ją kocem, po czym podchodzę do Vincenta.
- Pokażesz mi mapę? - biorę od niego skrawek papieru i podchodzę do okna by lepiej się przyjrzeć - Gotthardt... Czemu nie pojechaliśmy na rozjeździe na południe? - odwracam się do medyka, mapę składam i podaję Vincentowi - To byłaby szybsza droga, tej nawet nie ma narysowanej, a jak się domyślam tutaj nie jest bezpiecznie. Jeszcze nas nikt nie goni, zanim znajdą zwęglone ciała minie trochę czasu. Czemu nie popędziliśmy od razu najprostszą drogą do Herz?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Maciek dnia Pon 19:28, 24 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 20:05, 24 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
zabieram kilka szmat, owijam się jak mogę, ręce składam po sobie. Jest mi niewyobrażalnie, cholernie zimno. Czuję się źle. W sumie zrobiłem się głodny, może trzeba było więcej pojeść w komnacie Kaya? Spoglądam na Wuja.
Mówię cicho obolały, kiedy pytanie Wuja pozostawia moment ciszy - Ciiiiekawe... co... Ttttu się wła... właściwie ssssstało? - szczękam zębami.
Odechciewa mi się mówić
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Captain Claw dnia Pon 20:10, 24 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 22:20, 24 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
- Zacznijmy może od rozpalenia jakiegoś ognia - wymieniam się mapą z Wujem - Musimy odpocząć bo w takim stanie daleko nie dojedziemy. Jak Twoja dziewka Wujo? Będzie żyć?
Mówiąc równocześnie staram się ogrzać, znaleźć jeszcze coś do owinięcia się.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pon 23:40, 24 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
W domu mytnika od razu siadam w kącie pomieszczenia. Ze stóp odwijam szmaty, które chowam na brzuchu pod ubraniem. Sięgam po śnieg z parapetu wybitych okien i nacieram nim odmrożenia. Następnie biorę się za masowanie palców i śródstopia naciskając mocno mięśnie, rozcierając skórę. Wyjmuję ocieplone na brzuchu szmaty i na powrót zawijam w nie stopy, szczelnie, jak najszczelniej. Cały czas ściskam i rozcieram je dłońmi.
- Jeśli wybralibyśmy drogę na południe, czekałaby nas przeprawa przez dwa mosty pilnowane przez wojsko. Nie wiem, czy wytłumaczyłbyś obecność dziewczyny, lecz przede wszystkim mi było by trudno, mimo ułaskawienia, przejechać przez rogatki pilnowane przez tych, którzy katowali mnie przez kilka dni i wypalili znamię na czole.
Gdy Vincent wspomina o ognisku, od razu podnoszę się i zaczynam szukać drewnianych mebli, którymi moglibyśmy rozpalić ogień w kominie. Przy okazji rozglądam się, czy nie ma jakiegoś stołu, który moglibyśmy oprzeć o ścianę zasłaniając rozbite okna.
- Może podjąłem złą decyzję. Wybaczcie, może powinienem był jechać tędy sam, a Wam przekazać to - odkładam na bok krzesło, które niosłem w stronę paleniska, sięgam dłonią za pazuchę i wyjmuję jeden z dokumentów zabranych Kajowi - To akt własności domu w Herz. Jeśli dołączę do tego list, moja matka przyjmie Was w jego progi - w wyciągniętej dłoni podaję Wujowi dokument - Możemy rozstać się nad ranem i spotkać w Herz za kilka dni.
Gdy Gustav odbiera ode mnie papier, podnoszę odstawione uprzednio krzesło i podchodzę z nim do paleniska. Kładę je na posadzce i łamię kopnięciami. Czuję, że na odmrożenia działa to lepiej niż masaż, więc wrzuciwszy szczątki krzesła w pudło komina rozglądam się za jakimkolwiek innym meblem i z opóźnieniem dodaję:
- Nie masz mi nic do powiedzenia?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pon 23:57, 24 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Uśmiecham się szeroko i puszczam oko do Vincenta, a potem podchodzę do Gotthardta.
- Historia nie byłaby dość ciekawa! - schylam się obok niego przy kominku by pomóc mu włożyć drewno do kominka i szepcze mu coś po cichu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Maciek dnia Wto 7:14, 25 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 0:07, 25 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Przeokrutnie morzy mnie senność, ale boję się że jak zasnę to się już nie obudzę. Aby tylko skupić na czymś myśli... Po dłuższej chwili poszukiwania wyciągam z torby zabraną z biblioteki książki i całą swoją koncentrację poświęcam na jej czytanie. Nie czytam książki od deski do deski, raczej intensywnie ją kartkuję w poszukiwaniu historii o której wspominał Kay.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Wto 10:37, 25 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Ahgg... - Gerda zakasłała i otworzyła lekko oczy. Przez chwilę patrzyła w sufit dochodząc do siebie po czym przekręciła głowę w bok i widząc mężczyzn poruszających się po pomieszczeniu chciała zerwać się z siennika. Koc w który była zawinięta skutecznie jej to utrudnił i osunęła się znów na posłanie. Zaczęła raptownie się szarpać i krzyczeć. Udało jej się oswobodzić i z przerażeniem w oczach zaczęła czołgać się na plecach w kierunku ściany. Oparła się o nią. Chwyciła koc by się przykryć i w tym momencie zauważyła że ma na sobie obce ubrania. Z oczu popłynęły łzy.
- Kim jesteście!? Co ze mną robicie!? Gdzie ja jestem!? - wrzeszczała łamiącym się od strachu głosem - Nie zbliżać się do mnie! - zaczęła głośno zawodzić. W ciemności nie było tego widać ale twarz musiała mieć czerwoną od napięcia - Co się stało!? Jak tu trafiłam!? POMOCY! POMOCY! - wrzasnęła na całe gardło - Błagam nie róbcie mi krzywdy! - Kolejne wrzaski były już tylko bezkształtnymi głoskami...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Wto 11:35, 25 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Widząc zachowanie Gerdy zachowuję dystans, kucam wyciągając ręce przed siebie.
- Spokojnie - mówię cicho i spokojnie - Nic ci nie grozi. Jesteśmy przyjaciółmi - jedną rękę kładę na swojej piersi - Ja jestem Gustav. Mówią na mnie 'Wujo'.
Uśmiecham się 'czarująco'. Mój głos jest monotonny i ciepły. Każdy gest robię w wolnym spokojnym tempie.
- Na zamku wybuchł pożar. Zabraliśmy cię i zawieziemy w bezpieczne miejsce. Nie musisz się nas bać.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 11:46, 25 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Nie dziwię się reakcji dziewczyny. Staram się nie zwracać uwagi na cały ten spektakl. Mam nadzieję że nie trzeba będzie jej tu zostawiać. Skupiam się na rozpaleniu ognia i uszczelnieniu okien z Medykiem.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Wto 15:14, 25 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
- To WY! - nagle poznała Wuja - Wy byliście u Kaya! - spojrzała z pogardą kolejno po wszystkich - Czego ode mnie chcecie?! - szloch zagłuszał słowa aż te zniknęły. Płakała patrząc na Wuja. Usta miała otwarte szeroko, oddychała głęboko i szybko. W delikatnym świetle gwiazd jej oczy błyszczały od łez - Czego ode mnie chcecie!? Gdzie jesteśmy?!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Wto 15:24, 25 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
- Przepraszam cie za to przedstawienie na zamku. Żałuje że musiałaś nas takich poznać. To było tylko przedstawienie... - patrze jej prosto w oczy nie zmieniając spokojnego tonu wypowiedzi - Kay nie żyje. Twój ojciec też nie żyje. Jesteś bezpieczna. Pomożemy ci. Zabierzemy Cię w bezpieczne miejsce. Jestem tu dla ciebie - uśmiecham się delikatnie ojcowskim grymasem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Maciek dnia Wto 15:25, 25 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Wto 17:26, 25 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Dziewczyna zamilkła i patrzyła długo na Wuja. Jej szczęka drżała. Oczy otworzyły się szeroko. Pięści zaciskała na kocu. I nagle wybuchła głośnym płaczem.
Położyła głowę na kolanach i płakała rzewnie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez NOWY_humanoid dnia Wto 17:27, 25 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 17:43, 25 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
- Kurwa, Wujo... - mruczę pod nosem. Szczękają mi zęby - Cóż za galanteria... - uśmiecham się. Trochę pobłażliwie, ale też ciepło. Patrze na Wuja dłuższą chwilę. Kiwam lekko głową. Nie patrzę na dziewczynę. Zmieniam wzrok na Gotthardta i Vincenta. Co oni wyprawiają z tymi oknami? Szczękają mi zęby.
Słysząc płacz lekko się krzywię i spuszczam głowę. Dalej nie patrzę na dziewczynę. Zamyślam się.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Captain Claw dnia Wto 17:44, 25 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|