 |
HUMANOID
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Wto 18:32, 25 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Powoli przysuwam się do Gerdy i siadam obok niej. Obejmuję ją ramieniem i przytulam delikatnie tak by mój dotyk był prawie niezauważalny. Chce żeby poczuła się bezpiecznie, nie chce żeby się mnie wystraszyła.
Nachylam nad nią głowę i szepcze jej cicho do ucha.
(Jeśli nie będzie się bronić przytulam ją i siedzę czekając aż się uspokoi, szepcząc czasem jakieś słowa otuchy)
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Wto 18:38, 25 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Gerda wciąż płakała. Gdy Wujo ją obejmował nie broniła się tylko ryknęła jeszcze głośniejszym płaczem. Podobnie reagowała na jego szepty. Nie podnosiła głowy znad kolan. Trzęsła się i zaciągała nosem.
Dopiero po paru minutach jej szloch nieco osłabł i oparła się o Wuja. Wciągała impulsywnie powietrze jakby brakowało jej tchu. Co chwilę zaczynała płakać głośniej by za moment znów się uspokoić.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Wto 20:33, 25 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Gdy Gustav nie bierze ode mnie dokumentu, chowam papier za pazuchę. Nie reaguję w żaden sposób na jego słowa wyszeptane mi do ucha. Kontynuuję przerwaną czynność łamania krzeseł. Nie przerywam jej, gdy budzi się Gerda, ale staram się stać do dziewczyny tyłem. Nie zależy mi na tym, by w nikłym świetle ujrzała moją twarz, bądź co bądź przerażającą. W trakcie mocowania stołu przy oknach mówię coś po cichu, pod nosem, co słyszy jedynie stojący najbliżej mnie Vincent. Przerywam, gdy przez moją nieuwagę stół obsuwa się i upada na moją stopę, ból wywołuje we mnie potężne westchnięcie, podczas gdy mimika twarzy nie wyraża absolutnie żadnej zmiany. Kiedy wreszcie udaje nam się załatać dziurę w oknie, zatrzymuję się na środku pomieszczenia i otrzepując dłonie spokojnie, nie za głośno, by nie wystraszyć dziewczyny, mówię:
- Nie żartuję. Sądzę, że powinniście wziąć ten akt własności i zawrócić nad ranem. Spotkalibyśmy się w Herz najwyżej za trzy dni. Oczywiście nie pogardzę towarzystwem, jeżeli ktoś z Was ma ochotę mi towarzyszyć, ale dziewczyna może nie przeżyć przeprawy przez tereny za mostem i jeśli zależy ci na jej życiu - zwracam się bezpośrednio do Wuja - Nie zajmuj się spiskami, tylko podejmij racjonalną decyzję.
Nie czekając na odpowiedź zwracam się od razu do Jordana, tym samym, spokojnym i poważnym tonem:
- Poradzisz sobie z rozpaleniem ognia, inżynierze?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 20:58, 25 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Dopiero po chwili orientuję się, że słowa były skierowane w moją stronę.
Lekko otępiały z zimna i ze zmęczenia przeszukuję torbę w poszukiwaniu hubki i krzesiwa. Jak tylko ją znajduję ciężko dźwigam się z posłania i podchodzę do ogniska.
Resztkami sił, energicznie ale widać że wprawnymi ruchami używam krzesam iskry za pomocy krzesiwa na wysuszoną hubkę. Jak tylko iskry zaczynają łapać podkładam kawałki wyrwanej wcześniej kartki z notatnika, tak aby mogły złapać więcej materiału do płonięcia. Z rozpalonej kartki drzazgi i małe kawałki zaczynają powoli zajmować się ogniem. Osłaniam go przed wpadającym nieuszczelnionymi szparami wiatrem przy okazji przyjemnie ogrzewając sobie dłonie.
Czuwam przy ogniu podkładając odpowiednie kawałki, aż będę pewny że ognisko będzie dobrze płonęło.
- Jedźmy do Herz najkrótszą drogą...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Wto 21:13, 25 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Słowa Gottharda zaczynają mnie irytować. Tracę cierpliwość i z mojej twarzy znika wcześniejsza pogoda.
- Zaraz... - wstaję z siennika, zostawiam Gerdę i staję na środku pomieszczenia - 'Racjonalną decyzję'? - gestykuluje zamaszyście - Może trzeba było pomyśleć nad racjonalną decyzją na tym rozjeździe! - mówię poruszony i zdenerwowany - Jechaliśmy tyle czasu w tych warunkach po to żeby teraz wracać? Nie możemy przecież rano przemknąć się niemal pod samym zamkiem by ruszyć drogą zaznaczoną na mapie. Zaufaliśmy Ci. Powiedziałeś że nas poprowadzisz. Że nam pomożesz. A teraz mówisz: 'wracajcie'?! Racjonalną decyzją byłoby gdyby... - ostatnie słowa mówię przez zaciśnięte zęby i zaciskając pięści.
Robię kilka kroków po pomieszczeniu by nieco ochłonąć. Oddycham głęboko z głową pochyloną nad podłogą. Po chwili dodaje spokojnym tonem.
- Obawiam się że nie mamy wyjścia - mówię patrząc na Gotthardta - Musimy jechać dalej. Tak jak prowadzisz nas do Herz. Tak jak zapowiedziałeś nas poprowadzić - robię krótką pauzę i dodaję z szelmowskim uśmiechem, mówiąc powoli i ważąc każde słowo - Tylko co jest za tym mostem że sam nie zmienisz drogi? Gdzie wybiera się Gotthardt?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Maciek dnia Wto 21:14, 25 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 22:32, 25 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Trochę nieświadomie uśmiecham się, kiedy czuję na palcach przyjemne ciepło. Przysuwam się do ogniska ciężko, z dużym trudem i krzywiąc się z bólu. Odczuwam ulgę, gdy siadam w odpowiadającej mi odległości. Słucham wywodu Wuja przewracając oczami. Gdy Wujo zadaje pytanie zmieniam wzrok na Gotthardta. Patrzę na Gotthardta.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Captain Claw dnia Wto 22:35, 25 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Wto 22:34, 25 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Gdy Wujo urządza swój teatrzyk zamaszystych gestów, dramatycznych pauz i pełnych oburzenia pojękiwań, stoję spokojnie, gdzie stałem, z przymkniętymi nieznacznie oczyma i cicho powtarzam, póki nie skończy, jedno słowo:
- Spokojnie, spokojnie, spokojnie, spokojnie...
A kiedy wreszcie Gustav przestaje z tą szamotaniną i rozpoczyna swój marsz po pomieszczeniu w celu ochłonięcia, odwracam się i podchodzę do świeżo rozpalonego ognia. Siadam z nogami wyciągniętymi w kierunku paleniska i dziękując Jordanowi skinieniem głowy, zabieram się za odwijanie szmat z nóg, podczas gdy Wujo znów zaczyna mówić. Dopiero teraz, w ostrym świetle ogniska, widzicie w jakim stanie są moje stopy. Spod tygodniowego brudu więzienia, ze strupów od chodzenia boso po kamiennej posadzce i świeżej krwi z popękanej na zimnie skóry, wystają żółtawe plamy odmrożeń. Przesuwam stopy blisko ognia. Na moment zaciskam mocno szczękę, a moją twarz wykrzywia grymas bólu. Po tej krótkiej chwili słabości mimika znów martwieje. Akurat na czas, gdy Gustav kończy monolożenie.
- To prawda, należą się Wam wyjaśnienia. Tak naprawdę nic o sobie nie wiemy. Nie powinienem mieć Wam za złe, że nie macie do mnie zaufania. Po pierwsze, pochodzę z okolic za tym mostem. Moja matka urodziła się w tych górach. W jednej z wsi położonych wyżej niż Eisberg. Ze wsi, w której żyją ludzie moich rozmiarów. Mój ojciec urodził się w Eisbergu i tam wychował, i tam sprowadził matkę, kiedy ją poślubił... Później zmarł, później studiowałem medycynę, później musiałem opuścić miasto. Zostawiłem matkę, która wróciła w te góry, do swojej rodzinnej wsi położonej za tym mostem. Wsi najprawdopodobniej opuszczonej, tak, jak ta, w której teraz jesteśmy, albo gorzej, być może zrujnowanej przez zielonych. Książę powiedział, że moja matka jest w Herz, umieścił ją w domu, którego akt własności mi podarował. To możliwe. Ale nie chce mi się wierzyć, że matka zostawiła 'swoich' - wstrzymują głos i przysuwam nogi bliżej ognia. Mówiąc poruszam ogromnymi paluchami obu stóp - Niedaleko jej wsi jest miejsce, w którym mieszkańcy mogli się schronić. Od dawien dawna służyło obronie, wypatrywaniu wroga z dużej odległości. To coś na kształt niewielkiej warowni. Znajduje się po drodze do Herz, nie wymaga nadłożenia kilometrów. Podejrzewam, że matka mogła się tam schronić. Matka i nie tylko ona. Mam pewne przypuszczenia, że znajduje się tam również kobieta, którą kocham.
Nie wstając z podłogi wyciągam swoje ogromne ramię po krzesło, które połamałem i dorzucam jego szczątki do rozpalonego przez Jordana ognia. Te większe łamię w dłoniach.
- A jeśli chodzi o to, co mówiłem o straży pilnującej najkrótszej drogi do Herz, to jest to prawda, każdy z żołnierzy Eisbergu zna moją twarz i żaden nie przepuści okazji, by zyskać sławę wśród swoich, jako ten, który zabił medyka z 'M' wypalonym nad brwiami. Nie ryzykowalibyście dla mnie życia w konflikcie z nimi, ani też w głowie mi narażać siebie i Was na taki konflikt, więc wybrałem tę drogę. W Herz wszyscy będziemy bezpieczni. Jeśli chodzi o dziewczynę, ostrzegałem.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 0:00, 26 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Rozsiadam się przy ogniu, próbując znaleźć jak najwygodniejszą pozycję. Tak jak wszyscy staram się osuszyć swoje rzeczy. Przysłuchuję się kłótni medyka i Wuja ale szczerze mówiąc w chwili obecnej jest mi to obojętne. Znowu jesteśmy w drodze. Pewnie nie prędko wrócimy do warunków jakie panowały w zamku. Nie odzywam się ale słucham reszty. Przymykam lekko oczy żeby odpocząć. Chcę wykorzystać każdą możliwą chwilę na odpoczynek.
- Czy ktoś zabrał może coś do jedzenia?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 0:04, 26 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Pocierając dłonie słucham Medyka. Patrzę na niego z umiarkowanym zainteresowaniem. Co pewien czas dmucham na swoje dłonie. Kiedy Gotthardt mówi o wsi, w której żyją ludzie jego rozmiarów otwieram szerzej oczy, spuszczam głowę, mówię coś do siebie i podnoszę ją znów. W pewnym momencie mowy Gotthardta spoglądam na jego poruszające się palce u stóp. Patrzą na nie chwilę, po czym wracam wzrokiem na twarz medyka, lekko marszcząc brwi. Kiedy Gotthardt mówi o kobiecie którą kocha, mówię coś cicho, nie zmieniając swojego wyrazu twarzy. Pochylam się przy tym lekko do siedzącego obok Jordana, żeby tylko on mógł to usłyszeć. Cały czas trzymam kontakt wzrokowy z medykiem.
Po pytaniu Vincenta patrzę po towarzyszach obserwując ich reakcję.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Captain Claw dnia Śro 0:12, 26 Lut 2014, w całości zmieniany 4 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Śro 0:24, 26 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Słucham z uwagą wypowiedzi medyka. Spoglądam czasem na towarzyszy. Dziwi mnie obojętność z jaką podchodzą do całej tej sytuacji. Jakby nic się nie działo. Jakbyśmy jechali na przejażdżkę. Co jest z wami ludzie?! - myślę.
Zbieram się żeby coś powiedzieć ale nie...
Siadam zrezygnowany na moje poprzednie miejsce obok Gerdy i nic nie mówię. Siedzę tak przez moment po czym wstaję na chwilę żeby przysunąć siennik do paleniska i kładę się na nim przykrywając kocem pod same oczy.
- Sprawdźcie w workach. Może znajdzie się coś - odpowiadam Vincentowi, przekręcam się na bok i układam do snu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Maciek dnia Śro 0:25, 26 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 18:36, 27 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
- Żałuję, że... Ech. Poszukałbym jakichś szczurów, ale nie mam siły - mówię z lekkim uśmiechem - przeżyjemy do jutra, co nie, chłopaki? Przeżyjemy! Tyle przeżyliśmy! Cholera! Aach, gdybym miał wino... Wino... Napiłbym się wina - zbliżam ręce do płomienia.
(gdy rozgrzeję się na tyle, żeby czuć się komfortowo i nic się nie będzie dziać - też kładę się do snu)
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sawyer
Dołączył: 22 Sty 2014 Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 0:20, 28 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Podnoszę głowę patrząc na strzelające płomienie ognia. Przysnęło mi się i dopiero gwałtowny spacer Wuja wybudził mnie ze snu. Rozglądam się nie tępo po pomieszczeniu kiedy chłodny wiatr z nieszczelnego okna trąca mój policzek. Zamyślam się jeszcze przez chwilę patrząc na ognisko i uciekam przez moment do wspomnień dawnych i obecnych dni. Zastanawiam się czy to co nas spotkało jest tylko dziełem przypadku czy też ma to wszystko jakiś głębszy sens. Czując zdrętwiałe mięśnie ze zmęczenia i zimna wstaję i wyciągam obydwa miecze. Stając w oddali od moich towarzyszy zaczynam wymachiwać ostrzami ćwicząc walkę z cieniem. Po chwili odwracam się do Martina
-Sprawdź czy nie zostało jakichś resztek w tym pakunku co prosiłem żebyś zabrał.
Odwracam się i wracam do "walki"
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sawyer dnia Pią 0:21, 28 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Pon 18:34, 03 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Po pomieszczeniu rozeszła się fala ciepłego powietrza. Światło rozpromieniło wnętrze. Jordan usiadł tak by móc czytać. Gerda przyciągnęła swój siennik tak by był blisko ognia ale z dala od nieznajomych. Gotthardt masował zmarznięte stopy. Nie miał butów, a jedynie szmaty związane sznurkiem. Widząc to Vincent znalazł w worku z rzeczami zmarłych używane buty. Nie pasowały. Były za małe. ‘Ale lepsze ciasne niż żadne’. Sawyer ćwiczył w kącie pomieszczenia. Przed snem kilka razy wyglądał czujnie przez szpary w zatkanych oknach. Martin myślał w milczeniu przyglądając się koniom.
Zasnęli.
Gerda przez większość część nocy płakała zakrywając twarz kocem.
Gdzieś w oddali wyły wilki.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pon 18:44, 03 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Budzę po kolei każdego z Was. Nachylam się i drobną dłonią dotykam do szyi, uspokajając jednocześnie opanowanym głosem. Kiedy wszyscy z Was mają już otwarte oczy, przykładam palec do ust:
- Ciii... - i spokojnie oznajmiam: - Kilkunastu orków przechodzi właśnie przez most. Gdzie jest Gustav?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Pon 19:18, 03 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Rozejrzeli się po sali i zobaczyli że posłanie Gustava jest puste. Drzwi na zewnątrz były przesunięte i zastawione z zewnątrz. Wujo musiał wyjść gdy spali.
Gerda obudziła się z wyrazem przerażenia w oczach. Chciała chyba krzyknąć ale przycisnęła mocno koc do ust i tylko westchnęła. Usiadła na posłaniu i zacisnęła mocno oczy trzymając się w strachu za głowę.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez NOWY_humanoid dnia Pon 19:22, 03 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|