 |
HUMANOID
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 18:50, 09 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Czekam na sygnał od medyka. Staram sie żeby orki mnie nie widziały. Jeśli sytuacja sie pogorszy to najpierw kilka strzał posyłam w stronę wodza a potem rozgladam sie za tymi, którzy mogą atakowac nas z dystansu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 22:12, 09 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Sprawdzam jeszcze raz czy pistolet leży dobrze w dłoni. Jak tylko gębą jednego z orków pojawi się w drzwiach to w nią strzelam.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Nie 22:51, 09 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Dwóch rozjuszonych orków pędziło w kierunku drzwi. Pierwszy huknął toporem roztrzaskując je w drzazgi.
Wpadł do pomieszczenia i w tym momencie Jordan wystrzelił. Chmura dymu zasłoniła jego ohydną twarz, a olbrzym padł oszołomiony na ziemię. Drugi z orków przebiegł po nim jakby wcale go nie zauważył.
Widok nadciągających potworów wywołał zastrzyk adrenaliny wśród obecnych... Oni i wystrzał przyczyniły się do paniki koni, które zaczęły wierzgać i rżeć. Obijały się o siebie i szarpały słup do którego wszystkie były przywiązane. Jeden z wierzchowców potrącił Jordana, ten wystrzelił z pistoletu jednak chybił. Chmura dymu zasłoniła całe pomieszczenie. Zapanował chaos. Inny koń kopnął w nogę Sawyera który właśnie chciał zamachnąć się mieczem. Trafił jedynie w sufit. Wybity z rytmu stracił równowagę i opadł na jedno kolano. Dym po wystrzale gryzł w oczy. Sawyer próbował zlokalizować wroga jednak w pomieszczeniu widział jedynie niewyraźne sylwetki oszalałych koni.
Nagle zobaczył mały płomyk. Czas się zatrzymał. Mały płomień nie unosił się ku górze ale kręcił się i wił się dookoła. Mienił się różnymi kolorami. Co chwila odskakiwały od niego drobne iskierki. Sawyer był oczarowany tym co zobaczył. 'Czy to sen? Co się dzieje?' Dym wciąż gryzł w oczy. Wytężył wzrok i zobaczył że płomyk żyje własnym życiem oświetlając postać Martina... A zielarz zdawał się unosił płomyk na złożonych dłoniach. Sawyer podniósł wzrok i zobaczył spoconą i spiętą twarz mężczyzny. Kątem oka zobaczył przewracającego się Jordana... i olbrzymiego orka zamachującego się toporem na Martina. Wiedział że nie zdąży zareagować...
- Oczy! - Zielarz wrzasnął najgłośniej jak mógł.
Oślepiający blask niczym fala uderzeniowa po wybuchu granatu Jordana, wystrzelił błyskawicznie oświetlając całe pomieszczenie. Światło oślepiło również stojących na zewnątrz, tych którzy patrzyli w kierunku drzwi.
Gdy Sawyer odsunął rękę zobaczył orka stojącego przez Martinem. Kiwał się i ryczał trzymając się dłonią za oczy. Niewiele myśląc mężczyzna zerwał się na nogi i wprawnym ruchem wbił miecz pomiędzy elementami zbroi. Ork charknął i wypluł zieloną maź prosto na Marina. Sawyer obrócił się i wypchnął truchło przez drzwi. Trup runął na wijącego się po ziemi orka ranionego wcześniej kulą w twarz.
Widząc całe zamieszanie kilku kolejnych orków ruszyło w kierunku drzwi...
- Gbrabbvrvr vrrhhvv! - wrzasnął Mogul i wszyscy się zatrzymali. Potrząsnął Wujem i ryknął w kierunku Gotthardta - Hrczegho chrczesz? Krim hresztesz?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pon 11:10, 10 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Jestem zdziwiony i przerażony tym z jaką łatwością przywódca orków uniósł mnie w powietrze. Trzymam się jego dłoni i staram się ułożyć szyję i głowę tak by jego uścisk nie odcinał mi dopływu tlenu.
Ten błysk... Matko Shallya'o!... Co tam się dzieje?! Czuję że moje szanse z minuty na minutę maleją. Czy to był granat Jordana? Ale nie było huku! Czy oni żyją? Miałem nadzieję że będą strzelać. Teraz już nawet nie wiem czy żyją. Czy muszę liczyć tylko na siebie.
Z trudem spoglądam na Gotthardta starając się wyczuć czy mają jakiś plan czy mam działać sam. Staram się mrugnąć albo w jakiś inny sposób pokazać mu że mogę 'coś' zrobić.
(Wciąż mam przy sobie nóż za pasem, jeśli sytuacja będzie eskalować staram się go chwycić i szybko wbić go Mogulowi w oko. Jeśli nie zdążę... cóż...)
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pon 18:24, 10 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Nie widać , by cokolwiek z wydarzeń zrobiło na mnie wrażenie. Nie odpowiadam od razu na pytania orka. Chcę, żeby Mogul czekał na moją reakcję. Przyglądam się jemu i jego wojownikom z wysokości piętra. Tym samym daję czas moim towarzyszom na reorganizację. Znaki dawane przez Wuja nie robią na mnie wrażenia.
- Wiem, dlaczego Brav cię okłamał. Odejdź za most, jeśli chcesz znać prawdę.
Czekam na odpowiedź Mogula mrucząc pod nosem coś, co może słyszeć jedynie Vincent i Gerda stojący najbliżej.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tomek dnia Pon 18:29, 10 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Pon 19:09, 10 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Mogul przyglądał się z zaciekawieniem medykowi. Gotthardt mógłby przysiąc że nawet się uśmiechnął. Zerknął na orki które przegrały bitwę w domu mytnika. Jeden leżał sztywny, drugi wstał. Z głowy ciekła mu zielona krew, zalewając oczy, ale poruszał się sprawnie. Wrócił pomiędzy towarzyszy.
- Hrbabcabvrrr, dwagtbcvvvrv grav gravaga graHVVRV! - ryknął Mogul i rzucił Wujem w kierunko towarzyszy.
Jeden z zielonych wojowników chwycił łańcuch którym był przepasany i cisnął nim w mężczyznę. Gobliny rzuciły się jak oszalałe i zaczęły plątać metalowym powrozem. Wujo szarpał się i próbował oswobodzić ale mnogość zwinnych, zielonych łap go przerosła. Gobliny skakały i wydawały dziwaczne dźwięki. Wąchały go, co chwilę któryś też polizał jego włosy albo nogę, jakby chciały 'skosztować'... jeden nawet ugryzł Wuja w rękę za co dostał w łeb od stojącego obok orka.
- Nkree przehrdziehmy! Mhrów cho wieksz ahrbo zhemy wasz kamhratt - stał nieruchomo i nie okazywał emocji, wyglądał zupełnie jak Gotthardt... tylko zielony - Hrvar gobshrav gryndl - wrzasnął i jeden z goblinów chwycił za łuk, założył strzałę na cięciwę, wywalił zielony język na brodę, wyszczerzył żółte połamane zęby górnej szczęki i wymierzył pocisk w Gotthardta.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pon 19:22, 10 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Gdy słyszę, że Wujo ma być zjedzony wydobywam z siebie dźwięk, którego dawno nie słyszeliście - krótki głośny pojedynczy śmiech jak basowe szczeknięcie mastifa. Podobnie reaguję, gdy goblin celuje do mnie z łuku.
- Wiem, że Brav cię okłamał - mówię spokojnie jak przedtem, po czym milknę na krótką chwilę sprawdzając cierpliwość Mogula. Potem dodaję:
- Podam ci jedną prawdę, pozwolisz mu wejść do domu - skinieniem wskazuję na Wuja - Podam ci drugą prawdę, wycofasz się za most albo ruszysz za tym kłamcą, Bravem - kończę i odpowiadam Mogulowi identycznym przebłyskiem uśmiechu, po czym dodaję coś bardzo cicho.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 21:47, 10 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Czuję się spokojny. Patrzę na martwe ciało orka, patrzę na Sawyera. Patrzę na KONIE. KONIE!!!!! Podrywam się nagle i wybiegam na środek pomieszczenia. Widzę przez drzwi grupę orków, cofam się z przerażeniem, rozglądam panicznie, chcę wrócić z powrotem na swoje miejsce, potykam się, przypominam sobie o czymś, wracam na środek pomieszczenia, cofam się jeden krok patrzę na konie. W jakiejże one są panice, Bogowie! Wierzgają, wierzgają, wierzgają, wierzgają! Dlaczego? ACH dlatego! Wchodzę między konie i staram się użyć wszelkiej swojej siły, żeby jakoś je uspokoić. Cofam się kawałek. Boję się, boję się ich kopyt! Podnoszę ręce do góry i mówię do nich, krzyczę do nich! USPOKÓJCIE SIĘ! PRZESTAŃCIE! Nie możecie bardzo się boję jak znowu jeśli znowu wbiegną orkowie... ORKOWIE! Patrzę nerwowo na drzwi, i z powrotem na konie. Orientuję się, jak bardzo głośno zaczynam krzyczeć! Obniżam głos... Jordan i Sawyer w chaosie no to będzie trudno... cicho cicho cicho cicho cichuuutko.... spokojnie, już...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 22:04, 10 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Po kliku próbach udaje mi się w końcu wstać. Jestem cały poobijany i wiem że jak tylko emocje bitewne opadną to będę bardzo cierpiał. Przymocowuje pistolet do pasa i zaczynam rozglądać się za kawałkiem solidnego powroza.
(Jeżeli tylko udaje mi się coś takiego znaleźć, próbuję zmontować coś na kształt liny/ potykacza licząc optymistycznie, że w bitewnym szale, któryś z orków nie zauważy go i się potknie, lub chociaż zgubi rytm i zwolni na pół kroku dając nam ułamek sekundy na reakcję)
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sawyer
Dołączył: 22 Sty 2014 Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 18:59, 11 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Próbuje dojść do siebie po wystrzale Jordana. Dym gryzie mnie w oczy i drapie w gardło. Biorę głęboki wdech i kaszle. Wzrok powoli wraca do normy. Próbuję się rozejrzeć i "poukładać" ludzi i przedmioty w otoczeniu.
-Kurwa Jordan, ale jesteś Chłopie narwany! Trzeba było się wstrzymać, zdjąłbym ich bezboleśnie - mówię uśmiechając się do Jordana.
Lokalizuje pozostałych przeciwników, sprawdzam wzrokiem ich liczebność i odległość od chaty.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 21:56, 11 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Wypuszczam jedną strzałę w stronę łucznika. Następnie biorę na cel wodza Orków ale czekam na rozwój wypadków. Nie naciągam cięciwy do końca żeby nie męczyć mięśni ale jestem gotowy w każdej chwili wystrzelić. Jeśli zieloni zaczną atakować staram się zdjąć najpierw przywódcę Orków.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Śro 10:23, 12 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Vincent wypuścił strzałę w kierunku goblina. Strzała chybiła przelatując mu koło głowy. Wystraszony łucznik również wypuścił strzałę. Pocisk mknął w kierunku Gotthardta. Medyk w ostatniej chwili chciał go uniknąć ale jego ruchy były dość niezdarne i potknął się o jakiś rozbity mebel pod nogami. Strzała wbiła się we framugę, a Gotthardt zniknął z okna przewracając się na ziemię tuż obok skulonej w kącie Gerdy.
Mogul mruknął coś w kierunku goblina trzymającego łuk. Drugi goblin zaczął również szukać swojej broni. Reszta drobnych zielonych pokurczy wciąż skakała dookoła Wuja.
Orkowie zaczęli się przegrupowywać. Podeszli wszyscy w okolicę więźnia. Stali nie więcej niż dziesięć metrów od drzwi do domku mytnika. Tylko Mogul stał kilka metrów od nich, miedzy domem a towarzyszami, wciąż patrząc na medyka.
Jeden z orków, ten wcześniej ranny w głowę, chwycił Wuja i włożył go sobie jak tobołek pod pachę. Podszedł z nim do przywódcy. Ten położył wielką zieloną łapę na łydce Wuja. Spojrzał w kierunku okna w którym przed chwilą był jeszcze Gotthardt i wyszczerzył zęby. Nie czekał aż medyk znów pojawi się do rozmowy i wrzasnął:
- Mhów co wiekshrsz! Alhbo hgro Zhrjemhy! Grówno mhnie obhodrą throje kramhrstwa! Zraź thruu na duhł!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Śro 10:37, 12 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Matko co oni wyprawiają?! Jak tak dalej będą działać to te poczwary zaraz mnie zjedzą!
Gdy pętają mnie łańcuchem odpycham od siebie ręce i wypinam brzuch żeby mieć choć trochę luzu. Prawą rękę trzymam blisko noża.
Bogowie... mam nadzieję że nie będę musiał działać sam. Mam nadzieję że wpadną na jakiś pomysł... Że mają plan...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 11:12, 12 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Jak tylko kończę z tą prowizoryczną pułapką. Z barłogu na którym leżałem, wyciągam swoją walizkę, której do tej pory nie otwierałem. Najszybciej jak tylko mogę idę na górę do Gotharda i koło okna zaczynam rozpakowywać zawartość.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jakub dnia Śro 11:14, 12 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Śro 21:09, 12 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
- Umiesz strzelać? - poważnie pytam Vincenta podnosząc się z podłogi po dłuższej chwili.
Nie zważając na obolały od upadku łokieć zerkam w kierunku Jordana rozpakowującego zawartość walizki. Następnie przez okno rzucam spojrzenie Mogulowi i bez słowa odchodzę w głąb pomieszczenia. Powoli schodzę po stopniach schodów na parter. Mijam Martina stojącego między końmi i Sawyera na stanowisku przy drzwiach. Zatrzymuję się nad pułapką rozstawioną przez Jordana w wejściu do domu. Pewnym ruchem popycham drzwi, by być widocznym dla orków.
- Brav zabił Kaya.
[gdy którykolwiek z orków ruszy w stronę domu, chowam się za węgłem w nadziei, że Sawyer zabije wchodzącego, a Jordan i Vincent skutecznie 'wystraszą' Mogula]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tomek dnia Śro 21:36, 12 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|