Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Wto 21:21, 28 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Czuje się jakbym oglądał sztukę teatralną lub występ cyrkowców. Jestem zaskoczony tym wszystkim.
- Panie - kłaniam się z szacunkiem - Dziękujemy bardzo.
Chwytam kielich ciepłego wina i pije bez opamiętania. Dopiero teraz czuje jak bardzo jestem zmęczony. Zmarznięte ręce w cieple zaczynają boleć.
- Ciepłe! - mówię do siebie i nagle ekscytacja mija - Otto... Mikel...- szepcze patrząc w podłogę - Straciliśmy dwóch ludzi... dobrych ludzi... pomagając wam. Powiedz nam proszę co to za historia? Co tam się stało?
Siadam na ławie możliwie daleko od 'krwi' i lekarzy. Zbyt dużo krwi na dziś. Patrze w kielich i widząc że wino jest czerwone krzywię się z obrzydzeniem. Odstawiam kielich i wycieram rękawem policzki. Co się ze mną dzieje? Czy to zmęczenie? Jestem taki zmęczony. Wyczerpany...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 21:33, 28 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
- Dziękuję. Nie znamy nikogo w Waszym mieście, nie mamy do kogo się zwrócić.
Odchodzę od szlachcica. Sprawdzam konie i sprzęt jaki ze sobą w pośpiechu zabraliśmy. Spoglądam też co chwila jak radzą sobie medycy. Nie chcę wchodzić im w drogę.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Wto 21:35, 28 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
- Od kilku miesięcy walczymy z hordami. Przed zimą były to regularne walki. W zimę oni atakują z zaskoczenia, my się bronimy. Dziś był dzień obrony. Robiliśmy objazd wież strażniczych na skraju 'Horyzontu', wracaliśmy do zamku gdy zaatakowali...
Księże Mortimer Sno przeszedł po salę i chwycił rękę rannego Brava.
- Co z nim?
- Kawał z niego sukinsyna - odpowiedział sędziwy lekarz trzymający w ustach dymiącą fajkę i na koniec dodał - Panie.
- A co z tym drugim?
Medyk zakrwawioną dłonią wyjął fajkę z ust.
- Co z nim? - krzyknął do drugiego lekarza zajmującego się Jordanem.
- Źle. Strzała rozbiła się na żebrach. Musimy operować. Ale... To niewykonalne. Nie damy rady - odpowiedział zdenerwowany - Panie... Jest jeden sposób... - w głosie słychać było niepewność - Gotthardt da radę.
- Wykluczone - odpowiedział książe ale zawahał się, spojrzał na Jordana i pokiwał głową - Dobrze. Wezwijcie go. Przygotujcie miejsce do operacji.
Po chwili dwóch służących wyniosło jęczącego Jordana z wielkiej sali.
- Bogowie... - westchnął książe - co za dzień... - rozsiadł się na ławie i wychylił kielich.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Wto 21:37, 28 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Spojrzał zaciekawiony na Vincenta.
- Nikogo tu nie znacie... jechaliście w zimę przez góry... Doprawdy wesoła z was drużyna.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 22:32, 28 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Przez całą podróż milczałem, próbując zebrać się w garść. Teraz tyle wrażeń, no tak. Góry jak to góry, bywałem przecież, to wiem... No ale takie miasto, w takim wielkim to ja jeszcze nigdy nie byłem. Świst. Cholera, świst w płucach łapiącego dech Mikela. Będzie mi się to jeszcze kurwa śniło. Czemu nikt z nas nie zna się na medycynie? Zerkam co robią lekarze. Czy ja jestem w stanie w ogóle na to patrzeć? Patrzę na Jordana. Nic mu nie powiem. Mam do siebie żal. Może powiem?
- Jordan ja... Kurwa. Wiesz, Mikel... wydawało mi się, że bardziej on... potrzebował mojej - kurwa, nie mogę tego powiedzieć. spuszczam głowę. Nikomu nie pomogłeś żałosny brzydalu. - No, ale może przez to, że się nim zająłem ty jeszcze żyjesz? - gorzki śmiech. Gorzki jak piołun. Chyba dziś nie powiem już ani słowa.
(jeśli jestem w stanie, staram się spoglądać na czynności lekarzy licząc, że może choć odrobinę się nauczę. Jeśli jest to dla mnie zbyt trudne, wytrzymać tam, odchodzę i siadam z towarzyszami milcząc i błagając w duchu, by się na razie do mnie nie odzywali. Piję wino, jeśli mam w kielichu. Jeśli nikt mi nie naleje, nie proszę o to - nie piję wina.)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Captain Claw dnia Wto 22:34, 28 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Wto 23:33, 28 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Martin śledził Jordana gdy służący wynosili go do innego pomieszczenia, by go zoperować. Inżynier wyglądał na półprzytomnego. Nic nie mówił, nie reagował na słowa.
Zielarz wziął duży łyk wina. Przyglądał się dalej jak medyk opatrywał Brava.
- Nie martwcie się o przyjaciela - lekarz widząc zainteresowanego Martina zwrócił się w jego kierunku - Gotthardt to najlepszy medyk po tej stronie gór. Kiedyś uratował nawet syna Księcia Sno ale teraz... - pokiwał głową - niedawno go sądzili... nie... nie... nie patrz tak na mnie. On jest wciąż najlepszy. Tylko bogowie mu nie sprzyjali. Zwariował. Zabił żołnierza ale nie został skazany. Siedzi teraz w lochu. Żołdacy znęcają się nad nim ze złości... bydlęta... Ale co zrobić - wzruszył ramionami - Są wściekli i mają do tego prawo.
- Podobno jego matka łajdaczyła się z orkami - wtrącił przechodzący obok służący - Dlatego jest taki wielki i paskudny.
- Poszedł! - zdenerwował się medyk - Patałachy. Bzdury gadają... A niech se gadają ale te bęcwały w to wierzą! A toż to dobry chłopak był...
- Był - książe przysłuchiwał się rozmowie nieco zdenerwowany. Wstał, chwycił za dzban i nalał sobie wina. Ręce mu się trzęsły jakby całe zmęczenie spłynęło na niego właśnie teraz.
- Logan... Topor... Wiktor... Edgar... Gustav... Peter... - spojrzał po twarzach zgromadzonych.
Zaczął chodzić po sali coraz szybciej. Złość w nim zbierała. Nagle chwycił za miedziany dzban z winem uniósł go i huknął w stół. Wino chlapnęło wszędzie dookoła. Zalało mu twarz i ubranie. Naczynie pogięło się. Uderzał raz po raz wkładając w to całą swoją siłę dopóki nie można było poznać że to co trzyma w ręku było kiedyś dzbanem.
Usiadł ciężko na ławie, opuścił głowę. Oddychał głęboko. Zaczął się uspokajać.
- Logan... Topor... Wiktor... Edgar... Gustav... Peter... -podniósł wzrok - Mikel i Otto. Te imiona słyszałem. Wypadałoby gdybyśmy dotrzymali konwenansów...
Służąca podbiegła by posprzątać rozlane wino.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Śro 7:28, 29 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Patrzę ze zrozumieniem na księcia.
- Wybacz Panie, jesteśmy zmęczeni i zdezorientowani. Ja nazywam się Gustav Stok. To jest Martin Mirabilis, Vincent Grahm, Sawyer Haisenberg, a ranny to Jordan Bock. Przybyliśmy z Imperium... - uświadomiłem sobie co chcę powiedzieć i posmutniałem - w poszukiwaniu lepszego życia. Przez ostatnie tygodnie przedzieraliśmy się przez góry.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 9:51, 29 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
- Wszystkich nas rozbiły ostatnie wydarzenia tak więc wybaczcie jeśli nieświadomie Was wszystkich uraziliśmy. - czuję jak zmęczenie coraz bardziej mnie ogarnia. - Zapłaciliśmy dużą cenę za tą przeprawę ale z tego co słyszę Panie Wy płacicie ją niestety regularnie. Czy możemy się w jakiś sposób odwdzięczyć za Waszą pomoc?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Śro 12:14, 29 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
- Już to zrobiliście - Książe spojrzał spokojnie na Vincenta.
Służąca przyniosła kilka pajd chleba i smalec z słoiku.
- Jedzcie, później będzie kolacja. Teraz przekąska... - machnął ręką ponaglająco - Czekamy aż Ci nieszczęśnicy zostaną opatrzeni... - spojrzał znów na Vincenta -Możecie odwdzięczyć się kilkoma historiami z Imperium.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sawyer
Dołączył: 22 Sty 2014 Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 23:21, 29 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Schodzę z konia i wypijam ofiarowany kielich duszkiem, następnie proszę o dolewkę. (Rozglądam się z zaciekawieniem po sali, podziwiając pomieszczenie) Podchodzę do arystokraty na wymaganą odległość i kłaniam się nisko, po drodze pozdrawiając jego straż.
-Panie, dziękujemy Ci za gościnę i pomoc dla rannych.Wiem, że dużo sobie życzę, ale chciałbym prosić o godne pochowanie naszego druha, Otto, który poniósł śmierć ratując Ciebie i Twoich ludzi. Przykro mi z powodu Waszych strat.. (chwila ciszy) Nie tylko nasz przyjaciel (wskazuje na Jordana) potrzebuje pomocy. (spoglądam na drużynę, jeśli kiwają głową mówię dalej, jeśli nie, przerywam)
-Potrzebujemy kilku dni odpoczynku i ciepłej strawy. Konie również powinny odpocząć. W razie potrzeby, jesteśmy do Twoich usług.
Ponownie kłaniam się elegancko i czekam na odpowiedź.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Czw 7:27, 30 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
- Oczywiście możecie zostać ile tylko chcecie. Jesteście bohaterami dla mnie i dla miasta. Gdy opadną emocje będziemy świętować wasze przybycie. Ale najpierw pochowamy obu waszych zmarłych towarzyszy.
Medyk skończył opatrywać Brava.
- Wiesz co robić w takich sytuacjach stary sukinsynu - uśmiechnął się do pacjenta.
- Dzięki Jekyll - wojownik usiadł na ławie, potem wstał z pomocą służącego - Panowie - skinął głową w kierunku drużyny i wyszedł z sali.
- Książe... czy mogę zająć chwile - medyk zebrał swoje narzędzia do małego kuferka. Podszedł do Mortimera i wyszeptał mu coś do ucha.
- Panowie... opowieści muszą poczekać. Spotkamy się wieczorem na kolacji. Służący zaprowadzi was do pokoju gdy będzie już gotowy - odwrócił się do najbliższego służącego - Dajcie im czyste, suche ubrania i gdy posiłek będzie gotowy zawołajcie ich. Do zobaczenia.
Książe i doktor Jekyll wyszli z wielkiej sali.
Podróżnicy zostali sami... oczywiście została też służba. Dwie służki zaczęły ścierać krew ze stołów. A dwóch młodych mężczyzn zaczęło wyprowadzać wóz i konie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Czw 8:11, 30 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
- Szczęście w nieszczęściu - mówię nieco rozgoryczony.
Podchodzę do towarzyszy żeby porozmawiać z nimi z dala od uszu służących.
- Będą padały pytania o nas. Rzeczywiście nasza zimowa przeprawa wskazuje że byliśmy bardzo zmotywowani żeby się tu dostać. Jeśli okaże się że nie mamy tu nic do zrobienia będzie to znaczyło że jesteśmy uciekinierami. Musimy ustalić 'wspólną wersję'. Po co mieliśmy tu przyjechać?
Myślę przez chwilę, rozglądam się po sali patrząc na służących. Podchodzę do stołu, kroję duży kawał chleba, smaruje smalcem.
- Shallyo! Jakie to pyszne! - jem powoli smakując każdy kęs - Otto mówił o swoim bracie. Może on będzie naszym celem. Tylko czemu mogło nam się tak śpieszyć? I drugie pytanie: czy jego brat mieszka w Eisbergu?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Maciek dnia Czw 8:12, 30 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 9:07, 30 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
- Pytania będą na pewno tylko czy warto ich okłamywać w takiej sytuacji? Czy to że uciekliśmy od wojny będzie kogoś dziwić? Chyba będzie to bardziej wiarygodne niż wymyślanie jakiś historii. Na pewno docierają do nich informacje o wojnie. A co reszta o tym myśli? -
Szukam czego co mógł bym zjeść chociaż mam wrażenie że ciężko będzie mi coś przełknąć.
- Generalnie nie wiem czy chciałbym tu za długo zostać. Oczywiście musimy zebrać się wszyscy do kupy ale z tego co mówił książę to tutaj wcale nie jest tak bezpiecznie. Na wiosnę znowu zaczną się regularne walki.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Elarco dnia Czw 9:08, 30 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Czw 9:32, 30 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
- Sam nie wiem - waham się - Czy ktoś uwierzy że po prostu uciekliśmy przed wojną? W zimę przez góry? Co wy myślicie? - patrze na Sawyera i Martina.
Gryzę pajdę chleba i przełykam szybko.
- Na pewno musimy zostać póki Jordan jest chory. A jego rekonwalescencja pewnie zajmie trochę czasu - dodaje nim reszta odpowie na poprzednie pytania - Widzieliście mury. Walki są poza miastem. Mi się tutaj podoba. Bardzo. - rozglądam się i uśmiecham. Dodaje szeptem podekscytowany - Jesteśmy gośćmi na książęcym zamku!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 9:38, 30 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
- W środku rzeczywiście jest całkiem nieźle tylko czy będziemy tu siedzieć razem ze służbą kiedy reszta będzie walczyć pod murami z zielonymi? Zwykła ludzka przyzwoitość każe nam im pomóc ale wtedy znowu ktoś z nas będzie musiał być szyty... albo grzebany. Z resztą dopóki nie dowiemy się co z Jordanem nic konkretnego nie ustalimy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
|