 |
HUMANOID
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Śro 16:41, 19 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Sytuacja stawała się napięta. Już samo obcowanie z potwornymi istotami jakimi były orki było emocjonujące. Nerwy sięgały zenitu gdy Mogul ujawniał swoją wściekłość i groził.
Był wyraźnie zdenerwowany że Gotthardt nie odpowiada mu na pytanie od razu. Wyszczerzył na moment zęby, zacisnął pięść gotowy by znów uderzyć w słup i zaczął powtarzać:
- Hahk try nafy…
HUK! Ork nie skończył pytania. Huk potężnego wystrzału przeszył powietrze. Dźwięk przypłynął z góry schodów ale i z zewnątrz. Jeden potężny wystrzał. Do nozdrzy szybko dotarł zapach siarki i spalonego prochu. Gdzieś w oddali słychać było rżenie koni.
Mogul był zdezorientowany.
- Krmc! – krzyknął.
Wielki ork ruszył w kierunku schodów brutalnie przepychając się miedzy, znów rozszalałymi, końmi. Mogul chwycił pewnie topór i ułożył go sobie w dłoni. I spojrzał na Sawyera. W pomieszczeniu było ciasno, było mało miejsca. Zrobił krok w tył by zwiększyć dystans do ludzi.
Wielki ork, wojownik, podszedł do schodów i spojrzał w górę.
Starzy wojownicy opowiadając o swoich bitwach często mówią o tym jak w trakcie walki czas staje się im poddany. Spowalnia gdy tego potrzebują i przyśpiesza gdy mu każą. Obraz staje się wyraźniejszy, mięśnie napinają się szybciej i mocniej. Oddech wbrew logice staje się spokojniejszy, a serce spowalnia by na koniec bić jak oszalałe. Mówią że gdyby nie potrafili rozkazywać ‘klepsydrze’ to już dawno byliby martwi. ‘Naucz się opanować czas, a czas podaruje ci życie’ – mawiają.
Czas spowolnił swój bieg.
Gdy wielki ork ruszył po schodach na górę zasłoniła go chmura dymu. Wystrzał był potwornie głośny. Czuć było na całym ciele jak dźwięk odbija się i wprawia wszystko w pomieszczeniu w drganie. Kula trafiła olbrzyma w szczękę wyrywając kilka zębów. Wojownik z wściekłością ruszył dalej na górę. Huk! Drugi wystrzał poprzedzał metaliczny dźwięk. Kula trafiła w środek czoła. Zielona mazia chlapnęła dookoła jednak ork wciąż szedł w górę.
Konie za wszelką cenę starały się zerwać z uwięzi i w panice biegały po całym pomieszczeniu. Jeden z nich wpadł na Gotthardta przewracając go na ziemię. Martin zniknął gdzieś pod kopytami koni.
Ork podniósł topór w górę i już chciał zamachnąć się na stojącego na szczycie schodów Jordana… HUK! Trzeci wystrzał! Kula wbiła się prosto w oko potwora. Ork wypuścił topór, który spadł obok leżącego na ziemi Gotthardta. Chwycił się za twarz i zachwiał.
- VRAMK HRAVTSA KRAV! – wrzasnął Mogul i uniósł topór by zadać cios Sawyerowi.
Wrzask! Przeraźliwy wrzask Gerdy był głośniejszy chyba nawet od wcześniejszych wystrzałów.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Śro 16:55, 19 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Słysząc pierwszy strzał już wiem że nie mogę czekać. Korzystając z zamieszania chwytam za nóż i najszybciej jak to możliwe wbijam go pod kolano ciągnącego mnie orka.
Celuję w ścięgna. W ułamku sekundy staram się przenicować ostrzem ten fragment zielonego cielska najmocniej i najszerzej jak się tylko da.
Liczę na to że wywołam w ten sposób ból który zmusi go do puszczenia mnie.
Potem zrywam się błyskawicznie na nogi i pędzę do domu mytnika. Wbiegając do środka krzyczę i całym impetem wpadam na Mogula chcąc wytrącić go z równowagi.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sawyer
Dołączył: 22 Sty 2014 Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 17:03, 19 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Z tej sytuacji nie wybrniemy już pokojowo. Jest źle, bardzo źle. Nie ma co się zastanawiać, trzeba działać. Kontem oka widzę biegnącego do nas Wuja. W tej sytuacji ruszam na Mogula. Jeśli Orki stracą swojego przywódcę to nie będą tak skore do walki, w końcu jest najsilniejszy. Mam nadzieję, że nie dołączymy do jego kolekcji na szyi. Udaję, że chcę wyprowadzić cięcie z lewej ręki, ale tuż przed Orkiem schylam się i wbijam prawe ostrze z całej siły w stopę Mogula. Zostawiam ostrze w stopie, żeby go spowolnić. Następnie turlam się kawałek dalej, podrywam do pionu i szarżuje na zielonego brzydala. Celuje w miejsca nie osłonięte zbroją. Staram się trafić w szyję lub kark, ale pod pachą też będzie dobrze. Bydlak jest wielki i trzeba będzie się z nim trochę namęczyć ale w swoim parszywym życiu załatwiałem już większych. Na amen.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sawyer dnia Śro 17:04, 19 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 17:23, 19 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
- Szybciej, szybciej!
Mówię do siebie jednocześnie odwracając się w kierunku okna.
Przekładam granat do prawej dłoni i jak tylko Wujo odbiegnie wystarczająco daleko od grupy orków, rzucam w nich granatem.
Zanim granat doleci do celu, padam na podłogę i zabieram się za ponowne naładowanie strzelby.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Śro 17:49, 19 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Trzymając się za głowę, którą uderzyłem o podłogę, staram się odczołgać od koni i orków na bezpieczną odległość, by móc ogarnąć wzrokiem walkę. Znalazłwszy się blisko paleniska, wkładam w nie żelazny pogrzebacz - jeśli jakiś z orków znajdzie się w moim zasięgu uderzam go, podcinam, zahaczam pogrzebaczem.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 17:52, 19 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Staram się nie zbliżać do epicentrum walki. Wiem że moje strzały raczej nie wiele zrobią tym bydlakom ale widzę też co próbuje zrobić Jordan. W razie potrzeby staram się skupić na sobie uwagę atakujących żeby zdążył przeładować strzelbę.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 22:00, 19 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Wydaję z siebie krzyk, momentalnie zduszony. Co pewien czas spośród koni widać moje miotające się ciało.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Captain Claw dnia Śro 22:09, 19 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Czw 1:21, 20 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Wujo wbił nóż pod kolano orka. Zielony olbrzym ryknął wściekle, puścił go i zatoczył się przenosząc ciężar ciała na drugą nogę. Wujo jak wystrzelony z procy wstał i ruszył biegiem do domu. Ork starał się go chwycić jednak znów obciążył zranioną nogę, ścięgna napięły się i musiały puścić bo jego noga wygięła się nienaturalnie. Wielkie zielone cielsko runęło na ziemię.
Mogul zamachnął się toporem na Sawyera. Ten zrobił unik wbijając jeden z mieczy w stopę przywódcy orków. Ostrze przebiło skórzany but i utknęło w posadzce. Sawyer odskoczył i chciał przygotować się do kolejnego ciosu jednak Mogul był szybki. Wyjątkowo szybki jak na swoje rozmiary. Wyrwał nogę z ziemi, miecz tkwił jeszcze przez moment w jego bucie do czasu aż nie postawił nogi znów na posadzkę. Żelazny oręż upadł dźwięcznie na podłogę, a Mogul już nacierał. Zamachnął się toporem. Sawyer chwycił dłonią w rękawicy za klingę, uniósł miecz nad głowę i zatrzymał potwornie mocne uderzenie tuż nad głową. W tym momencie do pomieszczenia wpadł Wujo wskakując z impetem na orka. Wytrącony z rytmu Mogul stracił na moment równowagę zataczając się na szalejące konie. Szybko jednak opanował swoje ciało i mocnym uderzeniem łokciem zrzucił z siebie Wuja. Trafił go pod żebra, tak że mężczyzna opadł na ziemię uderzając głową w ścianę. Sawyer znalazł swoją szansę w chaosie wydarzeń i ciął od góry celując w szyję. Cios był precyzyjny i silny. Mogul starał się uchylić jednak nie zdążył skończyć uniku. Miecz mężczyzny opadł na głowę odcinając duży kawał skóry policzka, potem opadł na obojczyk. Mogul nie wydał żadnego dźwięku, wyglądał na niewzruszonego mimo siły ciosu Sawyera. Błyskawicznie, mimo ciasnoty, ułożył topór w dłoni i odpychając go od siebie uderzył Sawyera obuchem prosto w twarz. Nos ‘norsmena’ chrupnął dźwiękiem pękającej kości, skóra pękła i polała się krew. Sawyer zrobił krok w tył.
Konie szalały tratując wszystko na ich drodze. Martin zniknął w kłębach kurzu wznieconego przez ich kopyta. Co chwilę słychać było jego krzyki i bolesne stęknięcia. W końcu ucichły…
Ork postrzelony trzykrotnie przez Jordana łapiąc równowagę zrobił kilka kroków w tył tak że zszedł na dół. Pewnie by spadł ze schodów gdyby nie koń na którym się oparł. Wciąż ryczał przeraźliwie trzymając się za twarz. Stał tuż obok czołgającego się Gotthardta. Medyk chwycił za leżący przy palenisku pordzewiały pogrzebacz. Widząc zataczającego się nad nim orka odepchnął pręt od siebie. Cios był wyjątkowo niezgrabny i przypadkowy jednak celny. Gotthardt wbił improwizowany oręż w podbrzusze orka. Zielony ryknął jeszcze głośniej. Opuścił ręce ukazując medykowi zmasakrowaną i pokrytą zieloną krwią twarz. Zacisnął pięść i zamachnął się na niego. Ten wciąż trzymał pręt i gdy ork wykonał ruch broń zatopiła się w jego ciele jeszcze głębiej. Ork trafił medyka prosto w twarz. Po uderzeniu ręka medyka zwiotczała i opadła na ziemię, podobnie jak całe jego ciało. Z ust i nosa popłynęły stróżki krwi. Stojący za orkiem Vincent wrzasnął i ‘wywołany’ ork odwrócił się szybko gotowy do kolejnego ciosu. Zrobił krok w kierunku Vincenta ale jego ciało odmówiło posłuszeństwa. Opadł na kolano stękając i plując krwią.
Jeden z koni nagle uspokoił się zupełnie. Opuścił głowę i przestał zwracać uwagę na otaczający go chaos. Po chwili drugi wierzchowiec stojący tuż obok również uspokoił się zupełnie.
Jordan zważył granat w dłoni, wyjrzał przez okno i rzucił go w największą grupę orków. Pocisk trafił w jednego z wojowników i wybuchł! Huk był przerażający. Wcześniejsze wystrzały były niczym w porównaniu z tym co teraz usłyszeli. Płomienie rozświetliły okolicę, a dym pokrył cały teren przed domem mytnika. Inżynier nie miał czasu by ocenić straty wśród orków. Kucnął szybko i uwijał się przy przeładowywaniu strzelby. Ręce mu się trzęsły.
Siedząca tuż obok Gerda wrzeszczała głośno zatapiając palce we włosach i szarpiąc je rytmicznie. Jej twarz trzęsła się i posiniała. Oczy miała przekrwione i szeroko otwarte.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Czw 22:04, 20 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Otwieram oczy. Czuję jak kręci mi się w głowie. Głowa mimowolnie się kołysze. Wybuch słyszę jakbym był zamknięty w studni. Spoglądam jak w transie na zewnątrz budynku. Dym mi wszystko zasłania. Za to wyraźnie widzę całe to zamieszanie w środku. Dotykam dłonią tyłu głowy. Czuje krew. Cholera. Rąbnąłem solidnie. Spoglądam w górę. Widzę przywódcę orków walczącego z Sawyerem. Ależ oni się zwinnie poruszają. Przez całe to zamieszanie zapomniałem jak potwornie było mi zimno gdy byłem tam na zewnątrz... zanim mnie znaleźli.
- Jest zima - uśmiecham się mówiąc do siebie - Mróz.
Zamykam na chwilę oczy. Gustav! Opanuj się! Musisz dać z siebie wszystko albo komuś coś się stanie! Musisz pomóc towarzyszom... i Gerdzie! Wstawaj! Daj z siebie wszystko! Dalej!
Sięgam po miecz, który wcześniej Sawyer wbił w stopę Mogula. Staram się podnieść go ostrożnie i nie zwracając na siebie uwagi. Staram się wstać tak by zaatakować orka z tyłu, z zaskoczenia. Cały czas zerkam na zewnątrz. Jestem przy samych drzwiach. Wiem że jeśli któryś z orków przeżył wybuch to pewnie zaraz tu przybiegnie. Muszę być gotowy!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sawyer
Dołączył: 22 Sty 2014 Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 23:14, 20 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Prawą ręką łapie się za strzaskany nos. Boli jak cholera. Widzę jak krew kapie spomiędzy moich palców na podłogę. Adrenalina jednak działa i utrzymuje ostrze w lewej dłoni. Zaczyna do mnie docierać, że jednak nie będzie tak łatwo jak myślałem. Widzę, że Wujo stara się dosięgnąć mojego miecza. Wydaje z siebie okrzyk bojowy w języku Norsmenów tak głośny jak tylko się da.
-Bhuaaaaaaaa - wrzeszczę i nacieram na Orka. Kiedy jestem blisko rzucam się na podłogę między nogi Mogula i wbijam ostrze z całej siły w jego krocze. Następnie robię beczkę do tylu (uprzednio wyciągając ostrze, mam nadzieję, że nie utknęło zbyt głęboko i dam radę je wyciągnąć) i oddalam się na parę kroków od przeciwnika. Czuję ciepło na twarzy, to pewnie ten zasrany nos, a może to krew wroga zachlapała mi twarz..
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pią 0:14, 21 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Otwieram oczy. Musiałem zemdleć pod wpływem uderzenia w głowę. Myślałem, że przez ostatnie dni wystarczającą wycierpiała. Myślałem, że wraz z opuszczeniem Eiberga skończą się ciosy spadające na moją opuchniętą, połataną twarz. Huk granatu musiał mnie wybudzić. Przecierając oczy staram się zorientować w walce. Na moich rękach znajduje się krew. 'Moja krew' Podnoszę wzrok. Dociera do mnie fakt, że pomieszczenie jest zbyt małe. Szarpnięciem wyjmuję pogrzebacz spod zielonego cielska i wspierając się na metalowym pręcie jak na lasce staram się dotrzeć do schodów prowadzących na piętro. Zataczam się, opieram o ścianę, potem znów kładę dłoń na obolałej głowie. Osłaniam się pogrzebaczem, gdy walka toczy się blisko mnie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tomek dnia Pią 0:18, 21 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 13:29, 23 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Moja dłoń. Moja dłoń wychyla się spod koni i po chwili stękając wyczołguję się spod kopyt. Wydostać się stąd, wydostać, wyczołgać. Kręci mi się w głowie, wydostać, czołgam się boleśnie, ze strachem w oczach. Czołgam się... czołgam się... Kłuje pod żebrem, bogowie, prawa noga... Lewa noga, rrręęęka... Czołgam się...
Padam plackiem na ziemię dysząc i jęcząc ciężko. Moja głowa opada na posadzkę z delikatnym łupnięciem. Zabolało dodatkowo. Padam na prawy policzek, moja noga jest przykurczona, to mnie mniej boli. Ręce leżą bezwładnie...
Nie zaszedłem daleko, wciąż jestem w niewielkiej odległości od koni, ale na tyle bezpiecznej na ile pozwoliły mi siły.
Czuję, że kamień pod moim policzkiem jest mokry. I ciepły... To krew? Moja krew... Otwieram oczy powoli i uświadamiam sobie, że znalazłem się niemal pod samymi nogami Mogula.
- Ssawyeeer kkkkur... - stękam
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Captain Claw dnia Nie 13:31, 23 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 14:22, 23 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Kiedy kończę ładować strzelbę próbuję rwącym głosem krzyknąć do towarzyszy.
- Uwaaaaaaga! Będzie kolejny wystrzał!
Wyglądam za okno aby rozeznać się w sytuacji po czym dodaję jeszcze po chwili.
- Na zewnątrz został jeszcze jeden wielki zielony! W każdej chwili może zaatakować!
Krzyczę ponownie. Łapię jeszcze oddech aby go uspokoić i dać czas towarzyszom tym razem na przygotowanie się na huk.
Pilnuję aby pistolet mieć pod ręką. Składam się do strzału. Czuję jak wszystkie mięśnie mnie bolą. Widzę jak celownik mimo że oparty o framugę okna nie chce utrzymać się na jednym punkcie.
- Proszę jeszcze ten jeden raz. Tylko ten jeden...
Mamroczę cicho. Po czym naciskam za spust.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 0:22, 24 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Staram się trzymać na dystans od rannego zielonego. - Jordan może najpierw zajmijmy się tymi którzy są w środku. Ten jest ranny ale wciąż dycha. Możesz strzelić kilka razy tak? No to załatw najpierw tego bydlaka a potem zajmiemy się tym na zewnątrz. - mówiąc to cały czas nie spuszczam z oka zielonego. Staram się też dostrzec jak idzie pozostałym. Jeśli mimo wszystko Jordan nie strzeli do niego spróbuję dobić go sam mieczem. Pomieszczenie jest zbyt małe żebym mógł strzelić z łuku, zresztą te stwory są tak gruboskórne że nawet jak bym trafił nie jestem pewien czy by to poczuli...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Pon 9:01, 24 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Wszystko działo się w ułamku sekundy.
Gotthardt odzyskując przytomność chwycił za pręt sterczący z brzucha orka...
W tym samym momencie Vincent kończył krzyczeć do Jordana:
'(...) załatw najpierw tego bydlaka, a potem zajmiemy się tym na zewnątrz.'
Medyk pociągnął za pogrzebacz, tym samym wywołał olbrzymi ból i nagły impuls u orka. Potwór klęczący naprzeciw Vincenta zebrał siły i skoczył w jego kierunku oddalając się od Gotthardta. Zaskoczony Vincent nie zdążył zareagować. Wielkie zielone cielsko wpadło na niego. Pokryta zieloną cieczą głowa trafiła chaotycznie w twarz mężczyzny. Vincent jęknął z bólu, krew trysnęła mu z ust i rozciętego łuku brwiowego. Potem ork przygniótł go swoją olbrzymią masą. Błyskawicznie zaczął tłuc Vincenta w głowę zaciśniętą pięścią.
W pomieszczeniu rozległ się huk. Jordan wystrzelił ze strzelby. W powietrzu znów wyczuwalny stał się zapach spalonego prochu. Gerda siedząca za inżynierem wciąż krzyczała, na jej szyi pojawiły się małe żyłki. Na czole odznaczyła się fioletowa pręga.
Mogul zamachnął się toporem jednak trafił w sufit sypiąc na siebie tumany kurzu. W tym samym momencie Sawyer nacierał. Upadł na ziemię i atakował w krocze przywódcy orków. Cięcie było wyjątkowo precyzyjne jak na taką pozycję. Ostrze rozcięło skórę na wewnętrznej części uda, potem powędrowało do pachwiny. Mogul jęknął i szybki ostrym ruchem opuścił topór wprost na brzuch mężczyzny. Sawyer nie miał jak uniknąć ciosu. Topór nie uderzył ‘czysto’, bardziej wyglądało to jakby na niego po prostu spadł. ‘Drwal’ odepchnął ostrze i zaczął turlać się z dala od olbrzyma. Mogul miał jednak przewagę pozycji. Chwycił pewnie topór i podniósł go nad ciałem Sawyera.
W tym momencie obok jego nogi, spomiędzy koni wychynął Martin. Pokrwawiony i bezsilny zdążył powiedzieć: ‘Ssawyeeer kkkkur...’. To wytrąciło z rytmu orka. Prawą nogą wykonał krok w tył tak by stanąć przodem do zielarza. Zmienił cel swojego ataku. Martin widząc co go czeka zdążył tylko zamknąć oczy.
W tym samym czasie za plecami Mogula pojawił się Wujo. Ledwo stał na nogach, z tyłu głowy ściekała mu rzeka krwi. Widać było że całą siłę jaką dał radę w sobie skumulować wkłada w ten jeden atak. Zamachnął się mieczem. Ostrze mignęło przecinając powietrze. Potem opadło na rękę orka. Stojąc za plecami Wujo zobaczył szczelinę w pomiędzy futrem a karwaszem noszonym przez Mogula. Cudem trafił dokładnie w to miejsce. Fontanna zielonej krwi trysnęła dookoła. Ręka przywódcy orków opadła bezwiednie trzymając się jedynie na kawałku mięsa, poniżej łokcia. Mogul upuścił topór który spadł na rękę Martina. Zielarz wrzasnął. Wujo zaczął drżeć. Resztki sił jakie mu zostały starczyły jedynie by się nie przewrócić. Mogul z wrzaskiem odwrócił się stając tyłem do Sawyera i lewą, sprawną ręką chwycił Wuja za szyję. Uniósł go lekko i nie puszczając rzucił na ścianę. Potem uderzył czołem prosto w twarz mężczyzny. Głowa Wuja opadła bezwiednie, a ciało stało się wiotkie. Po nogach orka spływała zielona krew.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|