 |
HUMANOID
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Wto 15:14, 10 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
- Szlag... - gdy Sawyer rozbija balię staram się bezskutecznie podnieść nogi by ich nie zmoczyć - Sawyer... !
Gdy rusza do służki, łapie za jego mokre ramię i zatrzymuję go.
- Co żeś narobił?! Zmyłeś ślady! Myślisz trochę...? - jestem wściekły, tym bardziej że do moich uszu docierają oskarżenia Gotthardta - Gdzie ci się tak ciągle śpieszy? Od wody nie umrzesz... Nie czas na przebieranie się. Poczekasz aż skończymy rozmawiać - puszczam do niego oko ale mówię stanowczo.
Odwracam się do Gotthardta, patrze na niego spod zmarszczonych, krzaczastych brwi. Po dłuższej chwili na moich ustach pojawia się uśmiech. Wybucham śmiechem.
- Masz... - wyciągam nóż i pokazuje go Gotthardtowi nie wypuszczając go z dłoni - Spójrz.
Daje mu chwilę po czym chowam nóż do pochwy przy pasie.
- Macie jakiś interes w tym żeby mnie oskarżyć? Wy dwaj... - wskazuje wzrokiem na Martina i Gotthardta - Jeszcze pięć minut temu mówiłeś że umarł kilka godzin temu, najdalej dziewięć... teraz mówisz że to było dokładnie dziewięć. Bo pasuje Ci że o tej porze wyszedłem... - kiwam palcem przed nosem medyka - Dobrze wiem co kombinujesz ale ci się to nie uda zrzucić tego na mnie... - robię krok po mokrej podłodze w kierunku trupa.
- Spójrzcie tutaj. Napastnik nie znał się na walce nożem. Spójrzcie - wyjmuje nóż i chwytam go ostrzem do dołu - Najpierw była rozmowa. Potem napastnik uderzył go czymś w głowę. Może tym dzbanem? - wskazuje łupiny pływające na podłodze - Napastnik był rosłym mężczyzną. Dał radę wrzucić Vincenta na stół. Potem użył noża. Trafienie w szyję było precyzyjne, ktoś znał się na anatomii. Morderca wiedział w co trafić żeby osłabić chłopaka i żeby jego obrona osłabła. Ale nie był doświadczonym nożownikiem. Spójrzcie na kąt uderzenia - przykładam nóż do rany tak by nie dotknąć ciała - Uderzył nożem trzymając ostrze do dołu. Atakował z góry. Tak się nie robi... Doświadczony wojownik uderzył by tak - pokazuje poprawną linię uderzenia - A to trafienie... - wskazuje ostrzem noża na ranę w brzuchu - było wykonane ostrzem do góry. Napastnik spanikował. Przełożył nóż. Po ilości krwi na koszuli na brzuchu i szyi widać że chciał ulżyć rannemu albo po prostu spanikował i chciał go dobić. Tak czy inaczej... Mordercą był to ktoś, kto zna się na anatomii, nie walczył jeszcze nożem i... miał motyw. Jedyną taką osobą jesteś ty Gotthardt. To on cię... - patrzę na Andresa i przerywam - Nie raz go obrażałeś i okazywałeś pogardę - mierzę medyka wzrokiem - Nienawidziłeś go.
Robię krok w jego stronę.
- A czy ja mogę zobaczyć twój nóż? Tzn. ten który ukradłeś wczoraj przy kolacji?
Skinieniem ostrzegam Sawyera stojącego obok medyka by uważał na niego.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sawyer
Dołączył: 22 Sty 2014 Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 16:34, 10 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
- Tak, zdarza mi się myśleć Wujo, nie zrobiłem tego umyślnie -mówię zrzucajac jego dłoń z mojego ramienia. -I przestan mi rozkazywac, dość już się w życiu rozkazów nasluchalem Gustav -mówię poirytowany -znowu skaczemy sobie do gardeł, w związku z tym nie zostanę w tym pomieszczeniu ani minuty dłużej bez broni. Zaraz mnie oskarżycie - dodaje i zaczynam iść w stronę drzwi. Zatrzymuje się jednak przy wyjściu i po chwili namysłu zostaje w pokoju.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 21:38, 10 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
- TAK, TAK... szczur mi to powiedział i ja mu wierzę, tak... tak się zachowują wtedy, to normalne... Szczałeś w wychodku... - mówię do Wuja gestykulując ręką pozbawioną palców.
Nagle słyszę trzask, odwracam się i widzę Sawyera i wooooodę. Po chwili odwracam się znów do Wuja. Widzę jak dobywa miecz.
- Nie oskarżam Cię - mówię z pewnym strachem i niepokojem - mówię tylko że szczałeś w pierdolonym wychodku po śmierci... Vincentazaczekajcie - odwracam się i biegnę w kierunku spiżarni. Po chwili wracam z sakiewką, gałązką i mokrą szmatą.
- Masz to. -
Cisnę szmatą w Gotthardta. Szmata trafia w jego tułów z delikatnym plaskiem po czym spada na podłogę.
- możesz przestudiować. -
Patrzę na obu z nich powoli pogrążając się we własnych myślach, niespecjalnie reagując na padające z ust Wuja i Sawyera późniejsze słowa.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Captain Claw dnia Wto 21:40, 10 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Śro 9:08, 11 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Zaskoczony przysłuchuję się wybuchowi Wuja. Nie mam zamiaru uciekać, nie robię kroku w żadną stronę. Odpowiadam przyglądając się zakrwawionej szmacie.
- Gustav, uspokój się. Nie miałem zamiaru Cię oskarżać. Możliwe, że umarł dziewięć godzin temu. To hipoteza. Nie podałeś żadnego argumentu zaprzeczającego tej wersji - zawieszam głos na krótką chwilę przypominając sobie coś, co przed chwilą powiedział Wujo.
- Skąd wiesz, że ktoś posadził go na stole? Skąd o tym wiesz? Skąd wiesz, że nie zabił Vincenta siedzącego w tej pozycji? - podnoszę wzrok i obserwuję Wuja.
- Wystarczy, że ktoś znał się na anatomii na tyle dobrze, co Ty, skoro właśnie wytłumaczyłeś nam na czym polegały uderzenia, prawda? Poza tym, ja nie wychodziłem na zewnątrz, a morderca albo uciekł z domu, albo wyszedł żeby wrócić dużo później. Oprócz Waszych butów - wskazuję na Andresa i Gustava - żadne inne nie były na śniegu przez ostatnie kilka godzin. Poza tym, nie zapominaj, że ślady mordercy należały do człowieka, a nie 'olbrzyma'. Uważałem, że powinniśmy wezwać straże, jako pewne traktując fakt, że nikt z nas go nie zabił. Było tak, zanim zacząłeś oskarżać Jordana - marszczę brwi patrząc w jego stronę - Jordana, który wciąż coś ukrywa. Teraz szukamy winnego wśród nas. Może rzeczywiście nie powinniśmy. Choć teraz ze strażą będą problemy - patrzę w kierunku Sawyera - Mogą nas posądzić o zacieranie śladów. Powinniśmy sprawdzić Deckela i zapytać stajennego, czy widział, jak ktoś wychodził przed dom.
Gdy u szczytu schodów pojawia się służąca zwracam się do niej:
- Czy pan Deckel już się obudził? Czy jest w ogóle w domu? Moglibyśmy porozmawiać ze stajennym? On jedyny mógł widzieć mordercę opuszczającego ten dom.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tomek dnia Śro 9:10, 11 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Śro 9:40, 11 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Służąca była zaskoczona pytaniem Gotthardta.
- Pan Deckel tutaj nie mieszka... Mieszka w domu przy ringu...
Andres słysząc wzajemne oskarżenia pocierał śnieżno białą brodę przyglądając się kolejno, zgromadzonym. Wreszcie wtrącił:
- Panowie z tego co słyszę to prawie każdy z Was miał albo sposobność albo motyw. Darujcie mi jeśli pozwalam sobie na zbyt wiele ale chyba jednak nie była to zbyt szczęśliwa kompania skoro znajdujemy się w tym miejscu i takim położeniu. To jest morderstwo i udanie się do straży jest oczywistością... Ale jeśli kilku dżentelmenów przedyskutuje najpierw kilka spraw chyba nic się nikomu nie stanie. Wszyscy jesteśmy wzburzeni ale spróbujmy poukładać fakty. Niech każdy opowie spokojnie i po kolei co robił wieczorem, bez oskarżeń.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Śro 9:55, 11 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Patrzę na Gotthardta z nienawiścią. Podnoszę rękę gdy odzywa się Anders ale daje mu dokończyć. Wskazuje gestem że nie pora teraz na to...
- Zginął nasz przyjaciel. Nie twój. Ty go nienawidziłeś. Powiedziałeś 'Dlaczego go zabiłeś?' do mnie. I twierdzisz że nie chciałeś mnie oskarżać!? Nagle poszedłeś po rozsądek jak powiedziałem coś o tobie? Sam wykluczyłeś to że nie zabił go 'olbrzym', a tylko ty tutaj jesteś olbrzymem. Cwany jesteś. Powiedziałem i pokazałem że napastnik wepchnął Vincenta na stół jeszcze żywego... potem zadał cios. Sam przyglądałeś się skrzepowi krwi na blacie. Dobrze to wiesz więc teraz nie mieszaj. Poza tym z domu wychodził... miał buty w śniegu przez ostatnie kilka godzin też Jordan i Martin. A możliwe że ktoś jeszcze. Zaczynasz się gubić.
Kości policzkowe uwydatniają się, pięść trzymająca nóż zaciska się aż słychać skrzypienie rzemieni zawiniętych na rękojeści. Twarz staje się blada. Lewe nozdrze lekko drży. Blizny na twarzy poruszają się tworząc obraz iście demoniczny. Obraz człowieka, który jest na granicy...
- Tak, szczałem do wychodka - mówię triumfalnie przez zaciśnięte zęby stojąc kilkanaście centymetrów od medyka, patrząc mu prosto w oczy - ale po tym jak zerżnąłem tą dziewkę, przed północą. I gdy wychodziłem z pokoju to Vincent spał. W kuchni też nie było trupa. Szczałem do wychodka... - robię krótką pauzę - Wezwiemy straż. Ale najpierw odpowiedz na moje słowa, które tak sprytnie pominąłeś. - nozdrze nosa zaczyna drżeć coraz mocniej, oczy otwierają się szeroko, na czole pojawia się fioletowa pręga -Po co wieczorem kradłeś nóż z zastawy? Pokaż nam nóż, który ukradłeś wczoraj po kolacji!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Śro 10:43, 11 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Przyglądam się wzburzeniu, które w Wuju wywołuje rozmowa. Po chwili podwijam nogawkę i z cholewki buta wyjmuję nóż nawet na niego nie patrząc.
- Jak dobrze wiecie, nie miałem zaufania dla tutejszych domowników, a nie posiadam żadnej broni, więc wziąłem ten nóż na wypadek, gdyby ktoś chciał zakłócić mój sen.
Jest to nóż, którym wczorajszej nocy kroiliśmy polędwicę. Pokazuję go Wujowi w ten sam sposób, w jaki on pokazał mi swój. Moje gesty są na tyle pewne, że nie zauważam tego, co widzą wszyscy pozostali. Nóż jest cały w zaschniętej krwi. Opuszczam dłoń trzymającą ostrze i zwracam się do służącej.
- Czy możemy porozmawiać ze stajennym?
Po czym znów słowa kieruję do Wuja:
- Już? Ochłonąłeś? Więc powiedz, skąd wiesz, że ktoś posadził Vincenta na stole, a nie że sam tam usiadł i dał się zabić komuś, komu ufał? Czy rozbity dzban świadczy o tym, że zabił go obcy, wpierw ogłuszył, posadził na stole i dopiero dźgnął nożem? A jeśli chodzi o motyw - mój głos wciąż jest całkowicie spokojny - Nie nienawidziłem Vincenta, a jego śmierć wszystkim nam jest wbrew.
Przypominam sobie o słowach Andersa. Kieruję swój wzrok na niego i przyglądam się temu człowiekowi. Jak jest ubrany i czy jestem w stanie określić, co robi w tym mieście, jakie zajmuje stanowisko?
- Wczorajszej nocy odszedłem od stołu, wziąłem kąpiel i położyłem się spać w jednym z pokoi. Obudziłem się głodny i natychmiast zszedłem na dół.
Patrzę na pozostałych w oczekiwaniu na ich odpowiedzi. Milczenie. Wzrok wszystkich skierowany jest w dół. Na co patrzycie? Podnoszę rękę i dostrzegam krew na nożu w mojej dłoni. Powoli rozluźniam palce. Ostrze z brzękiem upada na posadzkę. Podnoszę wzrok na stojącego najbliżej mnie Wuja.
- TY SKURWYSYNU - w tępym przypływie wściekłości ruszam w kierunku Gustava nie zważając na broń w jego dłoni, ale już przy pierwszym kroku tracę równowagę, stopa ślizga się na mokrej podłodze, druga noga przechodzi za pierwszą, potykam się i lecę w przód wyciągając przed siebie ręce i próbując przytrzymać się Wuja by nie upaść.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Śro 10:57, 11 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Łapię Gotthardta uważając żeby go nie zranić nożem trzymanym w ręku. Mówię coś po nosem ale głośno słychać tylko - Wiedziałem! - Chwytam go by nie upadł ale sam tracę równowagę na mokrej podłodze i razem upadamy na ziemię. Szybkim ruchem wrzucam z siebie wielkie cielsko Gotthardta i podnoszę się z podłogi.
- Przecież widać że jest w niewygodnej pozycji! Został wepchnięty na stół i ścianę! - podnoszę nóż upuszczony przez Gotthardta i przykładam go do rany Vincenta - Dokładnie! - rzucam nóż obok Gotthardta i wychodzę z pomieszczenia, kierując się schodami na górę.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 17:29, 11 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Przyglądam się tępo rozmowie mężczyzn. Mój wzrok stopniowo przechodzi na kuchnię. Patrzę na kuchnię. Patrzę na kuchnię... Jestem już w kuchni. Patrzę na Vincenta. Stoję tyłem do was patrząc na ciało. Patrzę...
Spoglądam w swoją zaciśniętą pięść, rozchylam ją delikatnie i zaciskam znów. Odwracam się. Podchodzę do stołu, zabieram kawałek mięsa, pochylam się przed Gotthardtem zabierając nóż z podłogi szybkim ruchem i schodzę na dół do spiżarni.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 22:00, 11 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
- Spokój Panowie!
Mówię stanowczym głosem, ale nie krzyczę.
- Absurdalne wydaje mi się rzucanie sobie do gardeł. Do niczego to nie zaprowadzi!.
Stoję cały czas, starając się nie wpaść na żadnego z towarzyszy.
- Nikt z nas nie miał motywu, żeby zabić Vincenta. Gustav, Gotthardt między wami nigdy nie było dobrych relacji, ale naprawdę nie podgrzewam żeby Gustav chciał wrobić Gotthardta skoro mógł medyka zabić po prostu we śnie. Nie mówiąc już o tym, że na szlaku miał dużo więcej możliwości i większą szansę na uniknięcie kary. Jesteśmy tu może od szesnastu godzin, ale już myślę że osoby które miały wiedzieć kim jesteśmy i że tu jesteśmy już to wiedzą. Nie ma jednoznacznych dowodów aby stwierdzić, że zrobił to ktoś z nas więc naprawdę wolałbym poszukać winowajcy poza naszą ... ekhem ... drużyną. Komuś musiało zależeć, zależeć żaby nas poróżnić. Zanim wezwiemy straże ustalmy wspólną wersję. Zastanówmy się jeszcze kto mógł widzieć, że Gotthardt wziął nóż ze sobą do pokoju?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 16:20, 12 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Drzwi do spiżarni otwierają się i ponownie widać moją nieco skurczoną sylwetkę. W dłoniach trzymam coś intensywnie poruszającego się. Tym razem zdecydowanym szybkim ruchem puszczam szczura na podłogę i staję wyprostowany przypatrując się mu ze zmarszczonymi brwiami.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Captain Claw dnia Czw 16:21, 12 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Czw 16:42, 12 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Szczur wypuszczony przez Martina ruszył szybkim pewnym krokiem po mokrej posadzce, w kierunku plamy krwi. Umoczył w niej nos i zapiszczał. Potrząsł wąsami i wrócił do zielarza stając przy jego nodze i przyglądając się reszcie zgromadzonych.
Służąca i Wujo zniknęli w drzwiach na szczycie schodów.
Anders przyglądał się ze zdziwieniem i ciekawością gryzoniowi. Już miał coś powiedzieć kiedy drzwi zewnętrzne w kuchni otworzyły się i stanął w nich Deckel Herzson. Wyglądał niemal tak samo jak poprzedniego wieczoru, miał na sobie tylko inne nakrycie głowy. Tym razem był to skórzany, prosty kapelusz obłożony w całości pawimi piórami.
Zrobił jeden chybotliwy krok do przodu, odszukał wzrokiem Jordana, otworzył usta by się przywitać gdy zobaczył ciało Vincenta. Zatrzymał się i zastygł na moment. Po chwili milczenia skierował wzrok na inżyniera i uśmiechnął się kącikiem ust.
Anders instynktownie zrobił krok do tyłu ale zatrzymał się.
- Pomóżcie mi. Trzeba go zabrać z domu - Wuj Gerdy ruszył w kierunku trupa i chwycił go niedelikatnie za ramię opierając martwe ciało na swoim ramieniu - No sam go dźwigać nie będę... - spojrzał wymownie po stojących w kuchni mężczyznach.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pią 10:37, 13 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Leżąc na podłodze odchylam głowę i patrzę na drzwi u szczytu schodów, za którymi zniknął Wujo. Szczur przebiega przy mojej głowie.
- Tylko nasza szóstka mogła wiedzieć o nożu. Zabrałem go pod płaszczem odchodząc ubiegłej nocy od stołu - odpowiadam na pytanie Jordana - Z czego wynika, że mordercą jest ktoś z nas.
Milknę, gdy otwierają się drzwi. Widząc w nich Deckela podnoszę się z podłogi. Ze zdziwieniem wysoko unoszę brwi, gdy szlachcic próbuje podnieść ciało.
- Co chcesz z nim zrobić?
Nie przestaję zerkać z niepokojem w kierunku schodów, staram się nasłuchiwać dźwięków na piętrze.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tomek dnia Pią 10:38, 13 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Pią 15:04, 13 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Deckel popatrzył na Jordana jakby to on zadał mu pytanie. Przewrócił oczami, oblizał wargi, zasyczał wciągając powietrze przez zęby i odpowiedział kierując słowa do inżyniera.
- Jeśli znajdą go tutaj to nie tylko wy będziecie mieli kłopoty. Trzeba się go pozbyć. Hej. Podglądaczu - uśmiechnął się szeroko w kierunku Gotthardta - Olbrzym z ciebie. Nie bądź baba i mi pomóż.
Stęknął i szarpnął ciało nie czekając jeszcze na decyzję Gotthardta.
- Słuchajcie... Mam to gdzieś czy to wy go zabiliście. Ale moja bratanica będzie miała przez to kłopoty - jego głos zabrzmiał dziwnie, jak na ekscentryczną osobowość, poważnie i troskliwie - Trzeba się pozbyć ciała. Ja się tym zajmę. Tom! - krzyknął głośno - Tom! Chodź tutaj!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Sob 10:06, 14 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Moje spojrzenie zatrzymuje się na drzwiach, za którymi zniknął Wujo. W skupieniu przymykam oczy. Zdaje się, że słowa Deckela do mnie nie docierają. Na chwilę przytomnieję i otępiałym wzrokiem patrzę na towarzyszy. Zaciskam szczękę i ruszam po schodach na piętro.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|