Forum HUMANOID Strona Główna HUMANOID

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

ROZDZIAŁ 2. 'Gra'
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 38, 39, 40  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Granica)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Captain Claw




Dołączył: 07 Sty 2014
Posty: 388
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 12:35, 14 Cze 2014    Temat postu:

- krew jest Vincenta. One się nie mylą -

Mówię do Gotthardta stojąc z poważną miną. Krzyżuję ręce na piersi. Na słowa Deckela obracam się ku niemu, słucham... Gdy Gotthardt kończy swoją odpowiedź mówię stanowczo, choć słychać nutę strachu w moim głosie:

- ja go nie dotknę. -

Gdy Gotthardt rusza na górę, próbuję zrobić ruch za nim, ale zatrzymuję się. Z wpół-otwartymi ustami patrzę po towarzyszach, po czym ruszam jednak za olbrzymem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Pon 7:39, 16 Cze 2014    Temat postu:

Deckel popatrzył ze zdziwieniem na medyka potem na zielarza. Puścił ramię Vincenta, a ten huknął głową w blat stołu. Mężczyzna otrzepał ręce i podszedł do rozbitej balii. Zerknął po pomieszczeniu, zobaczył przyglądającego mu się szczura stojącego tuż obok jego nogi. Uniósł powoli stopę by go nie wystraszyć i pewnym ruchem zadeptał zwierzaka.
Anders stał w milczeniu i odkąd w domu pojawił się Deckel starał się nie rzucać w oczy.

Po chwili w drzwiach zewnętrznych pojawił się Tom - stajenny. Młody, szczupły i żylasty chłopak z trądzikiem na twarzy. Miał na sobie porwany sweter i płócienne spodnie. Pośpiesznie wszedł do pomieszczenia uciekając przed mrozem.
Zamknął drzwi, odwrócił się, ukłonił Deckelowi i wszystkim obecnym po czym zauważył Vincenta leżącego na stole. W pierwszym momencie źrenice rozszerzyły się, ale szybko opanował emocje, niemal całkowicie je ukrywając.

- Trzeba go zabrać do folwarku - powiedział krótko Deckel, a Tom bez słowa otworzył drzwi i wyszedł z pomieszczenia.

- Tak... - głos Herzsona był niezadowolony i marudny - Widać nikt nie chce brudzić rączek. Panowie mają lepsze rzeczy do roboty - skinął na drzwi na szczycie schodów, za którymi zniknęła połowa drużyny - Musimy pozbyć się ciała. Tutejsze prawo jest surowe. Morderstwo na ulicy to co innego. Ale w domu... Jeśli nie ma winnego to odpowiada gospodarz - spojrzał badawczo po zgromadzonych - Kto go zabił?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sawyer




Dołączył: 22 Sty 2014
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 12:37, 17 Cze 2014    Temat postu:

-Kto go zabił, kto go zabił -przedrzezniam złośliwie człowieka w zabawnym nakryciu głowy -jakbyśmy wiedzieli to nie stalibysmy tutaj jak kolki tylko go szukali. To właśnie próbujemy ustalić szanowny panie -dodaje normalnym tonem. - Chcesz się pozbyć ciała bo to ty będziesz miał największy kłopot. Ale zgadzam się z Tobą, co proponujesz? Może go porabiemy i nakarmimy twoje świnki? - pytam zastanawiajaco - śladu nie zostanie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Wto 13:17, 17 Cze 2014    Temat postu:

Deckel podniósł wzrok na Sawyera.

XXXXXXXXXXXXXXXXXXX

W tym momencie usłyszeli huk na schodach. Gotthardt wychodząc przez drzwi na szczycie schodów pchnął je trafiając stojącego przy nich Martina i ten zaczął spadać ze schodów. Szybko jednak chwycił się poręczy i uratował się przed bolesnym upadkiem. Jęknął jednak uderzając kikutami palców o balustradę.

W drzwiach za Gotthardtem pojawił się też Wujo. Był ubrany w czyste futro.

Deckel nie zareagował na wydarzenia na schodach.

- Trzeba pozbyć się ciała - powiedział powoli, wyraźnie artykułując każde słowo - Ja się tym zajmę - odwrócił się do Jordana i twarz mu nagle wypogodniała - Potem porozmawiamy. Musicie opowiedzieć mi o tej - puścił oko do inżyniera - wesołej nocy.

Teraz spojrzał na mężczyzn na schodach, skierował wzrok na górę upewniając się że nie ma w nich jeszcze Gerdy.

- Pomóżcie mi - podniósł ciało i zaczął iść w kierunku drzwi zewnętrznych, Sawyer chwycił za nogi. Deckel kopnął drzwi i wyszedł na zewnątrz ale wciąż był widoczny z kuchni. Posadził Vincenta przy ścianie. Sawyer otrzepał ręce i wrócił do pomieszczenia. Herzson stanął jeszcze w drzwiach. Zdjął kapelusz odsłaniając spocone, kręcone, rude włosy, ukłonił się karykaturalnie i dodał - To wasz szczęśliwy poranek. Koniec kłopotów. Przyjaciel pomoże. Kiedyś pomożecie przyjacielowi! - mrugnął w kierunku Jordana, chciał już odejść ale o czymś sobie przypomniał - Tom posprząta potem kuchnię. Żegnam - I trzasnął mocno drzwiami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciek




Dołączył: 04 Sty 2014
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Wto 13:37, 17 Cze 2014    Temat postu:

*
Wychodzę na schody. Moją uwagę przykuwa ratujący się przed upadkiem Martin. Potem schodzę na dół pytając cicho:

- W porządku?

Zatrzymuję się widząc Deckela wynoszącego ciało Vincenta.

- Jakby nic się nie stało... - mówię cicho pod nosem.

Gdy zamykają się za nim drzwi wchodzę na górę i wołam Gerdę i Alicję. Po chwili pojawiam się z nimi na schodach. Obie są ubrane w ciepłe futra, tak jak ja.

- Ja wychodzę. Anders, muszę cię przeprosić i zostawić z moimi przyjaciółmi - kłaniam się nieznacznie - Panienka Gerda i Alicją chcą iść ze mną - mówię to neutralnie ale po minie można wyczytać że wcale nie jest mi to na rękę - Chodźmy.

Ruszam do wyjścia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sawyer




Dołączył: 22 Sty 2014
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 14:15, 17 Cze 2014    Temat postu:

Żal patrzeć jak zwłoki dawnego kompana wynoszone są jak worek ziemniaków. Nie ma czasu i możliwości godnie pożegnać go z tego świata i to chyba boli nie mniej niż to, że nie żyje. Niestety w tym stanie może nam tylko zaszkodzić. Odprowadzam wzrokiem hodowce świń, ostatni raz spoglądając na zastygla twarz Vincenta i ruszam po swoje rzeczy. Przebieram się w wyjściowe ubranie, ubieram futro pod którym chowam miecze i sztylet. Nic nie mówiąc wychodzę i idę w kierunku przeciwnym do Wuja.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Captain Claw




Dołączył: 07 Sty 2014
Posty: 388
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 19:47, 17 Cze 2014    Temat postu:

Zatrzymuję Wuja widząc jak wychodzi, kładąc mu rękę na ramieniu. Gdy Wujo odwraca się patrzę mu przez chwilę w twarz, po czym powoli zdejmuję rękę z jego ramienia.

- Dobrze, dobrze... - mówię do siebie.

Cofam się kilka kroków i rozglądam po towarzyszach. Patrzę co robią.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Wto 23:11, 17 Cze 2014    Temat postu:

Przytulam Ma na pożegnanie i patrzę, jak przez drzwi wychodzi za Wujem. Chcę zatrzymać Sawyera, ale widząc jak pewnym krokiem wychodzi, rezygnuję. Spoglądam na Jordana i Martina. Po czym podchodzę do paleniska i przyglądam się podłodze. Przerywam po krótkiej chwili i przechodzę w pobliże stołu.

- Mimo wszystko trzeba coś zjeść zanim podejmiemy kolejne kroki. Do obiadu jeszcze dużo czasu. Martin, Jordan, jesteście głodni? A Ty, Anders? Jak długo jesteś w mieście? Możesz coś nam powiedzieć o panujących tu nastrojach?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tomek dnia Wto 23:13, 17 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Śro 8:08, 18 Cze 2014    Temat postu:

Służąca zeszła z góry i widząc 'pustą' kuchnię pośpiesznie zaczęła sprzątać.

- Nastroje są jakie są... - zaczął Anders - To znaczy nie ma żadnego większego poruszenia w mieście. Można powiedzieć że jesteśmy w fazie zimowego snu. Za to nad Eisbergiem zbierają się chmury....podobno. - Przerwał mówić. Przez moment patrzył przed siebie, zamyślony.

- Panowie, okoliczności naszego spotkania nie były zbyt fortunne, mimo to mam nadzieję że będziemy mieli okazję jeszcze porozmawiać w bardziej sprzyjających warunkach. Na razie będę musiał Was opuścić - mam za sobą nieprzespana noc i mnóstwo spraw do dopilnowania. Podejrzewam że wpadniemy na siebie niedługo. Nie wiem jak chcecie zakończyć sprawę waszego martwego towarzysza. Gdybyście jednak zgłosili się do straży, mogę poświadczyć o tym co zdarzyło się rano. Na chwilę obecną muszę się pożegnać

Ruszył w kierunku wyjścia. Za drzwiami zniknął już Wujo z Gerdą i Alicją. Sawyer schodził właśnie z góry, gdzie poszedł po swoje rzeczy. Minął towarzyszy i wyszedł na zewnątrz. Anders przepuścił go i zniknął wpuszczając do pomieszczenia mroźny chłód.
W pomieszczeniu został Martin, Jordan i Gotthardt.
Zapanowała przygnębiająca cisza przerywana przez odgłos pocieranej szczotki o podłogę. Służąca Brygida na kolanach szorowała czerwoną plamę na ziemi. Widać było wypieki na jej twarzy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Śro 8:08, 18 Cze 2014    Temat postu:

Służąca zeszła z góry i widząc 'pustą' kuchnię pośpiesznie zaczęła sprzątać.

- Nastroje są jakie są... - zaczął Anders - To znaczy nie ma żadnego większego poruszenia w mieście. Można powiedzieć że jesteśmy w fazie zimowego snu. Za to nad Eisbergiem zbierają się chmury....podobno. - Przerwał mówić. Przez moment patrzył przed siebie, zamyślony.

- Panowie, okoliczności naszego spotkania nie były zbyt fortunne, mimo to mam nadzieję że będziemy mieli okazję jeszcze porozmawiać w bardziej sprzyjających warunkach. Na razie będę musiał Was opuścić - mam za sobą nieprzespana noc i mnóstwo spraw do dopilnowania. Podejrzewam że wpadniemy na siebie niedługo. Nie wiem jak chcecie zakończyć sprawę waszego martwego towarzysza. Gdybyście jednak zgłosili się do straży, mogę poświadczyć o tym co zdarzyło się rano. Na chwilę obecną muszę się pożegnać

Ruszył w kierunku wyjścia. Za drzwiami zniknął już Wujo z Gerdą i Alicją. Sawyer schodził właśnie z góry, gdzie poszedł po swoje rzeczy. Minął towarzyszy i wyszedł na zewnątrz. Anders przepuścił go i zniknął wpuszczając do pomieszczenia mroźny chłód.
W pomieszczeniu został Martin, Jordan i Gotthardt.
Zapanowała przygnębiająca cisza przerywana przez odgłos pocieranej szczotki o podłogę. Służąca Brygida na kolanach szorowała czerwoną plamę na ziemi. Widać było wypieki na jej twarzy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Czw 17:42, 19 Cze 2014    Temat postu:

Jedząc co lepsze kąski z wczoraj odzywam się nie za głośno, lecz tak, by służąca nas nie słyszała.

- Jordan, posłuchaj. Musisz powiedzieć, co wydarzyło się w nocy. Wiem, że krew na Twoich butach nie należy do Vincenta, ale czosnek... Chodzi również o coś innego. Chodzi o Deckela. Musisz nas ostrzec, jeśli on jest niebezpieczny. Jeśli byłeś świadkiem walki z krasnoludem lub półorkiem... Co się dzieje w tym mieście?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Captain Claw




Dołączył: 07 Sty 2014
Posty: 388
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 22:35, 19 Cze 2014    Temat postu:

Stoję patrząc na jedzącego Gotthardta. W moich oczach widać niechęć, ale także zmęczenie. Uświadamiam sobie jak bardzo jestem spocony. Wącham swoje ramię.

Podchodzę do stołu i zaczynam ospale jeść. Sięgam ręką po kawałek mięsa, patrzę na niego... Odkładam kawałek mięsa z powrotem z wyrazem obrzydzenia na twarzy. Tutaj warzywa co to jest? Jakaś marchew, marchew...

- a tu w dzbanku co, błe... wina to ja nie... - odwracam głowę zniesmaczony. Znajduję inny dzban, zerkam do środka wąchając ostrożnie. Piję łapczywie wodę z dzbana.

Odrywam usta od naczynia spoglądając znów na stół zmęczonym wzrokiem. Sięgam ręką po kolejne kawałki, bakłażan w sosie, sałata...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jakub




Dołączył: 06 Sty 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 20:46, 22 Cze 2014    Temat postu:

Rozglądam się za czymś do picia, po czym sięgam po pierwszy z brzegu dzban z wodą.
- Wybaczcie zamyśliłem się...
Patrzę jeszcze przez chwilę wpatruję się w przestrzeń nie dostrzegając trzymanego w dłoni dzbana czy wpatrzonych we mnie oczu towarzyszy.
- Tak... Deckel jest niebezpieczny. Wydaje się, że zna każdą osobę w mieście i może pociągnąć za wiele sznurków choć pewnie nie ma realnej władzy. Nie wiem co on chce ugrać w aktualnej sytuacji i jakie są jego zamiary wobec nas. Wydaje się że w jakiś sposób na pewno chce bronić Gerdę, a jak nie to chociaż swoją rodzinę lub jej imię - dobre czy nie dobre tego się powinniśmy dowiedzieć.
Biorę parę głębokich łyków wody z dzbana. Na pożywienie nawet nie jestem w stanie spojrzeć.
- Wdepnięcie w czosnek to jedyne co pamiętam z wczorajszego powrotu do tego domu. Ale czemu leżał na podłodze nie zastanowiło mnie wtedy nawet przez chwilę.
Kolejne łyki wody, przyprawiają mnie prawie o mdłości, ale resztkami siły woli powstrzymuję się przed wymiotami.
- Co do wczorajszego wieczoru. To Deckel zabrał mnie do jakiegoś burdelu. Było tam mnóstwo ludzi, lepiej i gorzej ubranych, wszyscy pijani i uganiający się za dziwkami. W pewnym momencie Deckel prowadził jakieś rozmowy z jakimiś ludźmi, ale udało mi się dowiedzieć o czym były gdyż Deckel spił mnie, zaświecił cyckami przed oczami, a potem zaproponował spółkowanie z półorczycą. Nie było mi to w smak. Wątpiłem żeby ta istota była w takim położeniu z własnej woli, a tym bardziej była zadowolona z własnego położenia. Skróciłem jej męki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pon 8:53, 23 Cze 2014    Temat postu:

- Skróciłeś jej męki? - z niedowierzaniem patrzę na Jordana - Co to znaczy, że skróciłeś jej męki? Nie pomyślałeś, że... Zresztą, nieważne - trudno mi zatuszować poczucie niesmaku wywołane opowieścią inżyniera. Przeżuwając schab zamyślam się nad jego wcześniejszymi słowami.

- Co to byli za ludzie, z którymi rozmawiał Deckel? - pytam Jordana, po czym jakby zauważając Martina zwracam się w jego stronę:

- Wtedy w wieży... Powiedziałem o każdym to, co usłyszałem wcześniej od Ma. Wujo notuje wszystkie nasze poczynania i chce jak najwięcej 'przygód'. Vincent według niej jest... był... fałszywy i kierowała nim zemsta. Sawyer jest wojownikiem, mordercą. Żołnierzem najemnym? Skrzywdzona przez Jordana dziewczyna to jego siostra. I Koroth. Posłuchaj, nie wiem, o co chodzi z demonem, ale to, co zrobiłeś dziś rano... Szczury. To nie były zioła. To był ktoś jeszcze albo magia. I nikt nie potraktuje tego, jako dowód, ale Wujo... Zabił ktoś z nas. A może i nie. Wiem tylko, że to nie ja. Możecie mi nie wierzyć, ale ja to wiem. Ktoś obcy? Ale... Nie sądzę.

Zawieszam głos i przyglądam się Martinowi zerkając od czasu do czasu w kierunku Jordana.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Captain Claw




Dołączył: 07 Sty 2014
Posty: 388
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 10:28, 23 Cze 2014    Temat postu:

Przeżuwam marchew patrząc na Jordana z niedowerzaniem, z poważną miną. Jak bym był przestraszony. Kiedy Gotthardt zwraca się w moją stronę przez moment nie zwracam na niego uwagi a potem patrzę w talerz:

- W dupie mam te twoje tajemnice. Jesteś skurwysynem. Ja ci zaufałem. Powiedziałeś mi, wtedy w celi. Powiedziałeś mi a ja nikomu nie powiedziałem. Koroth? Demony? Nagle jestem szaleńcem i moi przyjaciele wiążą mnie własnymi rękami... Nic kurwa nie rozumiesz, tylko plujesz tekstami od tej małej... - Słychać delikatne parsknięcie - wiesz kim ona jest? Kim ona kurwa jest? - wciąż nie podnoszę głowy znad talerza - co o niej wiesz?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Captain Claw dnia Pon 10:28, 23 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Granica) Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 38, 39, 40  Następny
Strona 11 z 40

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin