 |
HUMANOID
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pon 16:19, 23 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Spod przymkniętych powiek patrzę na Martina.
- Ona... była we mnie przez kilka lat. Nigdy wcześniej mnie nie okłamała, więc teraz pewnie też nie. Ale nie wykluczam tego. Za reakcję pozostałych nie odpowiadam, nie rozumiem, dlaczego Cię związali. Przecież mnie przy tym nie było.
Nakładam na talerz kolejną porcję polędwicy. Wzrokiem szukam noża, ale przypominając sobie o narzędziu zbrodni, przestaję się rozglądać.
- Nie unikaj odpowiedzi na moje pytanie. Znasz magię albo ktoś, kto z Tobą jest włada taką mocą. Dlaczego milczysz na ten temat?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 18:02, 23 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Śmieję się.
- To świetnie dupku, świetnie nie odpowiadasz za reakcję pozostałych, przecież... KURWA, przecież to co powiedziałeś! To na TO zareagowali. Nie będę z tobą rozmawiał. Trzymaj się ode mnie z daleka.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Wto 11:24, 24 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Nie podejmuje wiecej rozmowy z Martinem. Spogladam na Jordana oczekujac odpowiedzi na moje wczesniejsze pytanie. Jesli w krotkim czasie to nie nastepuje, odchodze od stolu i ide na gore.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tomek dnia Wto 13:32, 24 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 0:03, 25 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Z pewnym obrzydzeniem dalej jem, jestem wzburzony i oddycham ciężko. W pewnym momencie łykając kęs krztuszę się lekko, ale zachowuję swoją minę.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Nie 16:39, 29 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Minęło kilka godzin w trakcie, których hajduk Jordan wrócił do domu. Był nieco zirytowany widząc zniszczoną balię, jednak cała reszta bałaganu w kuchni była już sprzątnięta, zanim jeszcze przyszedł.
Wszyscy 'podróżni' wrócili do domu w czasie obiadu.
Gerda i Alicja wróciły same, bez Wuja. Były wesołe i uśmiechnięte. Dziewczynka biegała po dużej sali chwaląc się prezentem od szlachcianki. Była to mała drewniana, kunsztownie wykonana, zabawka - dwóch drwali, którzy w miarę potrząsania uderzali malusieńkimi toporami w kłodę na środku. Topory wyglądały jak prawdziwe, ich ostrza były wykonane z metalu i czasem uderzały jeden o drugi. Alicja wybuchała wtedy śmiechem. Cieszyła się z zabawki 'jak dziecko'.
Wujo wrócił do domu kilkanaście minut po nich. Sprawiał wrażenie zdenerwowanego. Usiadł obok Sawyera, który szmatą rozprowadzał łój po ostrzu miecza. Podczas nieobecności musiał być u kowala, bo obydwa miecze były naostrzone i lśniące na brzegach.
Minęło kilkanaście minut nim służka zaczęła szykowac obiad. W pomieszczeniu panowała cisza. Jedynie mała Alicja dokazywała i zaczepiała wszystkich. Była pełna energii i uśmiechu. Po dłuższej chwili jej dobry humor zaczął udzielac się wszystkim.
Podbiegła i 'kazała' wystawic przed siebie dłonie, Gotthardtowi. Grali chwilę w 'koci-łapki' gdy rozległo się pukanie do drzwi. Jordan pokuśtykał do wejścia i otworzył je.
W drzwiach stał żołnierz w mundurze z czerwonym grubym płaszczem na ramionach. Miał na sobie kapelusz z szerokim rondem charakteryzujący tutejszą kawalerię. Uśmiechnął się lekko, marszcząc starannie ułożone wąsy.
- Szanowni państwo! - zdjął kapelusz i ukłonił się przesadnie – Droga panienko – zwrócił się do Gerdy, zdziwionej pojawieniem się wojskowego – I mili panowie...
- Ja też tu jestem! - zza fotela wychyliła się Alicja.
- Ależ oczywiście! Witaj droga księżniczko – mężczyzna uśmiechnął się szeroko i ukłonił się ponownie – Mam zaszczyt zaprosic panów – dobitnie wyartykułował słowo 'panowie', z pewnością po to, by nie było nieporozumień – na obiad do mojego dowódcy hetmana Katze Cheshire. Wczoraj wieczorem pan musiał przełożyc kolacje na rzecz dzisiejszego obiadu. Hetman będzie zachwycony jeśli zgodzicie się panowie mu dziś towarzyszyc.
Mężczyzna się ukłonił się i zaprosił do wyjścia gestem.
- Ależ gdzie moje maniery! Ja nazywam się Verloren, jestem chorążym kawalerii Herz – ponownie się ukłonił – Będę czekał przed wejściem.
Wyszedł.
Po dłuższej chwili gdy wszyscy byli już gotowi, Alicja uściskała wszystkich po kolei, obdarowując jedynie Gotthardta całusem w czoło.
Mężczyźni wyszli na zewnątrz. Szli przez Swobodę w kierunku bramy, którą poprzedniego dnia przybyli. Potem szli główną drogą przez Bazar aż do Targu. Plan targowy był pusty. Mróz przepędził wszystkich handlarzy.
Dotarli wreszcie do dużego ceglanego budynku z emblematem gildii kupców nad drzwiami. Weszli do środa.
- To jeden z najsolidniejszych budynków w naszym mieście. Tutaj na piętrze swoje kwatery mają zasłużeni wojownicy. Między innymi młodszy hetman Katze Cheschire... o! To jego drzwi.
Verloren zapukał do wielkich dębowych drzwi w końcu korytarza.
Pomieszczenie było ciasne ale eleganckie i zadbane. Na środku stał duży stół. Jedzenia nie było dużo i nie było specjalnie wyszukane. W rogu sali stał hetman. Był to mężczyzna w wieku ok 40 -50 lat. Miał piękne zadbane wąsy. Miał sympatyczny wyraz twarzy i cieple spojrzenie. Ubrany był w bordowe pikowane ubranie wojskowe a na piersi wisiał mu medalion z kocią głową. Przywitał wszystkich zaczynając od medyka. Uścisnął mu dłoń i szedł kolejno do wszystkich.
- Panowie się już chyba znacie – odwrócił się wskazując swojego gościa.
Na krześle przy stole siedział Anders. Wywołany wstał i przywitał się ze wszystkimi.
Verloren wyszedł z pomieszczenia kłaniając się znów przesadnie.
- Siadajcie, jedzenie już stygnie – hetman zaprosił do stołu – Nie mam tylu służących ilu w domu u pana Herzsona ale może jakoś sobie poradzimy – uśmiechnął się i zaczął kroic mięso.
Gdy wszyscy usiedli mężczyzna spojrzał na Gotthardta.
- Jak już pewnie wiecie jestem, ale ja niewiele wiem o was...
Na początku rozmowa była jedynie grzecznościowa. Mężczyźni wymienili kilka anegdot i śmiali się z opowiadanych dowcipów. Gdy skończyli jeśc pierwsze danie, hetman podjął inny temat:
- Jak mniemam jesteście 'bohaterami horyzontu', o których od ponad tygodnia krążą w mieście plotki. Grupa mężczyzn ratująca księcia Mortimera przed hordami orków – uśmiechnął się – Miło mi was gościc w swoich skromnych progach, to dla mnie zaszczyt. Chętnie usłyszałbym kilka słów o tym co się wydarzyło w Eisbergu. O tym jak to się stało że wyszliście z północnego lasu... I o ratunku księcia, oczywiście! To musi byc bardzo interesująca historia - uniósł kielich w geście toastu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sawyer
Dołączył: 22 Sty 2014 Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 16:43, 30 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Przezuwam posilek w ciszy rozgladajac sie po pokoju. Zerkam co chwila, to na hetmana, to na Andersa. Udziela mi sie mila atmosfera meskiego spotkania. Smieje sie z opowiadanych anegdot, sam dorzuacajac kilka swoich. Na pytanie o Mortimera, Eisberg i ''bohaterow horyzontu'' usmiecham sie pod nosem i wznosze toast razem z reszta.
- Nie da sie chyba juz ukryc, ze to my pomoglismy ksieciu - mowie spokojnym glosem i biore lyk wina. Licze, ze ktorys z moich bardziej wygadanych kompanow podejmie temat rzucony przez Katzego..
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Wto 11:54, 01 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Cieszę się posiłkiem i spokojnym opanowanym towarzystwem młodszego hetmana. Gdy pyta o wydarzenia, które dotyczą ratunku księcia, pozwalam mówić pozostałym i z zainteresowaniem przyglądam się im znad talerza. W końcu ja również po raz pierwszy mam okazję usłyszeć jakiekolwiek szczegóły dotyczące bohaterskich czynów moich towarzyszy oraz dowiedzieć się co nieco, o poległych w boju mężczyznach - Otto i Mikelu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tomek dnia Wto 11:56, 01 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 16:33, 01 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Jestem niespokojny i mało skupiony. Kiedy wznoszone są toasty mówię wyraźnie, ale grzecznie:
- ja dzisiaj nie piję...
Jem ze smakiem, mało się uśmiecham. Patrzę na Hetmana, gdy ten unosi kielich i wtedy, w tym momencie na mojej twarzy pojawia się delikatny uśmiech, który po chwili znika
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Śro 20:13, 02 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Piję, jem. Znów jest mi ciepło i przyjemne. Uśmiecham się i śmieję z żartów.
- Bohaterowie horyzontu... Zacne imię dla naszej wesołej gromadki - uśmiecham się do hetmana - Nie wiem jakie plotki dotarły do Herz. Rzeczywiście przypadkowo trafiliśmy na księcia Mortimera. Przekraczaliśmy góry i dopełniliśmy podróży, jak się okazało, we właściwym miejscu, o właściwej porze.
- Hordy to może przesada... Było ich kilkunastu, może kilkudziesięciu. Ale jako drużyna dopełniamy się... Każdy ma jakąś specjalność - puszczam oko do hetmana i Andersa - I dzięki wsparciu bogów, daliśmy radę, choć okupiliśmy to śmiercią Otta - smutny wzrok kieruję na Andersa - Wspaniałego człowieka, żołnierza, oficera, oraz Mikela. Ten drugi był filozofem. Ciekawy materiał na podróżnika. Nie miał szczęścia. Nim oceniliśmy sytuację już leżał pod szkapą z grotem w szyi - kieruję wzrok na Sawyera - Otto zginął... - ledwie zauważalnie kiwam głową uspokajająco do Sawyera by nie martwił się że wyznam wersję, która może być źle odebrana, szczególnie przez brata Otta - ...z bronią w ręku.
- Potem jako goście księcia wypoczywaliśmy po podróży, na zamku. Aż do tego feralnego wieczoru...
Przerywam, biorę łyk wina w nadziei że któryś z moich towarzyszy będzie kontynuował.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Czw 0:40, 03 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Hetman słuchał Wuja z uwagą. Podobnie jak Anders. Gdy padło imię jego brata wydawał się szczególnie zamyślony.
- Dziękuje za te słowa, wierzę że tak właśnie było i Otto mógł na was liczyć aż do końca. Chętnie posłuchał bym jeszcze opowieści o Waszych przygodach, które doprowadziły Was do tego miejsca. Już od dłuższego czasu nie rozmawialiśmy z bratem... Jak to się stało że Wasze drogi się spotkały?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Czw 10:26, 03 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Już miałem kontynuować podjętą przez Wuja opowieść, gdy Anders zadał pytanie. Kieruję swój wzrok z powrotem na Gustava wciąż ciekawy nieznanych mi losów moich towarzyszy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 8:12, 07 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
- Horyzont... mam wrażenie jakby to było całe lata temu, a to co się działo wcześniej to już zupełnie zamierzchła przeszłość.
Uśmiecham się słabo, widać że nie czuję się jeszcze dobrze po ostatniej nocy.
- Każdy z nas ma napewno jakiś inny powód dla którego ruszył na południe, aczkolwiek wydaje mi się że połączyło nas wspólne poszukiwanie nowego życia. Wątpię by ktokolwiek miał na myśli życie awanturników czy bohaterów. Po prostu spotkaliśmy się na szlaku, udało nam się zaufać na tyle by nie obawiać się sztyletu w plecach przez noc, a potem połączył nas wspólny wysiłek wędrówki. Wiesz z pewnością Hetmanie jak bardzo trudne może być podróżowanie w górach na początku zimy. Myślę, że nie udało by nam się dotrzeć tak daleko gdyby nie pomoc pewnej drużyny krasnoludów z którymi wedrowaliśmy przez pewien czas. Bardzo wesoła kompania, ale zaprawiona w znojach jak mało kto. Co ciekawe podrozowała z nimi dziewczyna, lat może siedemnaście, a choć młoda to nie ustepowała nikomu w marszu. Pamiętam że rozstalismy się w końcu na szlaku. My ruszyliśmy w kierunku tego co okazało się być dopiero początkiem naszej przygody. Oni ruszyli chyba do Karak Hirn.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 18:21, 12 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
- spotkałem ich w więzieniu... -
Powiedziałem cicho, patrząc łagodnie na twarz hetmana. Słyszałem delikatne poruszenie sąsiadów, niestosowne milczenie trwało już zbyt długo. Wziąłem głęboki wdech i...
zamarłem.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pon 7:37, 21 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Patrzę nieco zaskoczony na Martina ale staram się nie pokazać po sobie emocji. Podejmuję temat nieco leniwym tonem żeby zbagatelizować temat więzienia.
- Część z nas spotkała się na na statku. Potem niestety trafiliśmy do więzienia. Razem z Otto. Niesłusznie oskarżeni... - biorę łyk wina - To była straszna pomyłka, a wiadomo że w czasie wojny warto oskarżyć każdego by zasilić szeregi na froncie - puszczam oko do Andresa i zmieniam temat - Otto wiele nas nauczył. On zaraził nas myślą o wędrówce do Księstw. Nie raz wykazywał swoją troskę i zdolności przywódcze podczas podróży. Wiele mu zawdzięczamy.
- W Eisbergu byliśmy goszczeni jak bohaterowie. Mieszkaliśmy za zamku przez... tydzień? - patrzę po towarzyszach - Tam poznaliśmy Gotthardta. Wielka szkoda że nasz pobyt tam skończył się tak... nagle.
Patrze po towarzyszach w nadziei że ktoś inny podejmie temat.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Pon 17:18, 21 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Jedyną reakcją hetmana, na słowa Martina było badawcze spojrzenie po wszystkich zgromadzonych. Gdy Wujo zaczął mówić o Eisbergu, mężczyzna nachylił się nad talerzem i zaczął jeść. Słysząc przerwaną wypowiedz, odłożył sztućce, wytarł usta serwetką i wziął łyk wina.
- Na pewno Otto był wspaniałym kompanem - spojrzał w kierunku Andersa, ten odpowiedział mu skinieniem głowy nie przerywając jedzenia - Pobyt skończył się nagle. Był pożar na zamku, prawda? Jak to się stało? Co się wydarzyło? - widać było niecierpliwość w oczach hetmana. Była ona jednak spokojna, nie zachowywał się jak na przesłuchaniu, a raczej jak dziecko które nie może doczekać się końca ciekawej opowieści.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|