Forum HUMANOID Strona Główna HUMANOID

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

ROZDZIAŁ 2. 'Gra'
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17 ... 38, 39, 40  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Granica)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Śro 15:10, 06 Sie 2014    Temat postu:

- Najmocniej przepraszam, jeśli uzna to pan za nietaktowne - mówię zmierzając w stronę kredensu, z którego dobiegł dźwięk - Ale muszę wiedzieć, co to było.

Przyglądam się z bliska meblowi, a po krótkiej chwili patrzę w stronę Katza.

- Chyba ma pan, panie Katz, zaufanie do nas, swoich nowych sprzymierzeńców - dodaję otwierając kredens.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Czw 0:29, 07 Sie 2014    Temat postu:

Hetman w ułamku sekundy zmienił pozę, a jego twarz straciła spokój jaki prezentował przy obiedzie. Ruszył szybko w kierunku Gotthardta...

Medyk otworzył drzwi kredensu wypuszczając chmurę pary. Odsłonił dziwne urządzenie. Plątanina miedzianych rurek i kół zębatych wypełniała cały mebel. Na samym środku widać było czasomierz z drewnianymi wskazówkami i ze zdobioną tarczą.

Hetman wpadł na Gotthardta i huknął drzwiczkami kredensu. Medyk runął na ścianę asekurując się rękami, a oficer stanął przy meblu, zasłaniając go plecami. Jego twarz była czerwona ze wściekłości. Wyglądał jak drapieżnik broniący gniazda z młodymi. Teraz widać było że mimo wieku jest sprawny i pewny w swoich odruchach.

- Tak... uznam to za nietaktowne. I nie. Nie musi pan wiedzieć co to było. To moja prywatna sprawa. Jest pan gościem i wasz statut w mieście czy królestwie, nie daje wam prawa do takich zachowań - Prychnął oburzony, chrząknął, poprawił ubranie, ułożył medalion na środku koszuli i dodał spokojniej - Muszę prosić panów żebyście wyszli - wskazał drzwi ręką.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sawyer




Dołączył: 22 Sty 2014
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 11:32, 07 Sie 2014    Temat postu:

- Przepraszam za kolegę, jest trochę, jakby to powiedzieć, przewrazliwiony - mówię podnosząc się ciężko z krzesła. Poprawiam pas z mieczem i swój lekko pognieciony od siedzenia strój.
- Dziękujemy za gościnę, będziemy w kontakcie - kiwał głową w stronę hetmana i ruszam w kierunku drzwi. Gestem ręki sugeruje reszcie kompanii aby zrobili to samo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Czw 13:23, 07 Sie 2014    Temat postu:

Po wybuchu hetmana, opanowuję się w krótką chwilę i na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Oparty plecami o ścianę przyglądam się Katzowi, na napiętym karku hetmana kołysze się medalion. Po chwili ruszam we wskazanym przez Sawyera kierunku.

- Nie musisz za mnie przepraszać. Mogę zrobić to sam - mówię drwalowi.

- Przepraszam, panie Katz - skinieniem głowy żegnam się z hetmanem, po czym przestępuję próg pomieszczenia i z wyraźną ulgą biorę głęboki oddech chłodnego powietrza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elarco




Dołączył: 01 Sty 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 19:27, 07 Sie 2014    Temat postu:

Po tej nieco zabawnej scenie, zbieram się powoli do wyjścia. Podchodzę do Katza i chcę mu uścisnąć dłoń. - Miło było korzystać z Twojej gościny Katz, gdybyś potrzebował pomocy, jest w mieście kilku moich pracowników, którzy na pewno okażą się przydatni. Bywaj. - Wychodzę razem za medykiem który opuścił niedawno pokój.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Czw 23:26, 07 Sie 2014    Temat postu:

Hetman podał rękę Andersowi i bez słowa odprowadził wzrokiem gości. Mężczyźni zeszli po schodach i wyszli na rynek targowy.

Rynek był duży jak na standardy miast w Księstwach Granicznych ale ciasny w porównaniu z rynkami w dużych miastach Imperium. Czerwony, ceglany budynek gildii, w którym swoje pokoje miał młodszy hetman był najładniejszym budynkiem przy placu. Był również najwyższy. Na jego szczycie była mała wieża z kilkoma maleńkimi okienkami zapruszonymi śniegiem.

Na zewnątrz było zimno. Kawalerzysta Verloren, który wcześniej przyprowadził mężczyzn do hetmana stał przy małym ognisku z kilkoma cywilami. Zobaczywszy 'Bohaterów Horyzontu' pozdrowił ich skinieniem i uśmiechem. Towarzyszący mu ludzie patrzyli ciekawsko na drużynę.

Na placu targowym nie było straganów. Kilka osób kręciło się przed budynkami, poza tym mróz i wiejący wiatr skutecznie 'schował' wszystkich w domach.

- Wyście z północy, przebiegłe lisy - 'Bohaterowie' odwrócili się i zobaczyli stojącego za nimi starca w łachmanach. Opierał się na lasce, był garbaty i sprawiał wrażenie jakby miał się za moment przewrócić. Twarz miał pomarszczoną i zniszczoną. Jedno oko pokrywało bielmo. Długa rzadka broda sięgała niemal do ziemi.

- Niesiecie śmierć i płacz. Wróg wasz skomle do zakazanych bogów. A przyjaciele jednego będą radować się z przegranej - mówił cicho, wodząc wzrokiem od twarzy do twarzy... Nagle... znieruchomiał. Patrzył przed siebie. Gdy spojrzeli w tym samym kierunku zobaczyli Gerdę spacerującą z Alicją. Dziewczynka wyglądała na wesołą. Po chwili zobaczyła znajomych i ruszyła pędem w ich kierunku podnosząc przy tym tumany śniegu.

Starzec otworzył szeroko oczy i upuścił laskę. Podniósł niezdarnie chude ręce w kierunku nieba i krzyknął:

- Niech umrę bo jużem widział szystko - zrobił krok w przód i gdy dziewczynka dobiegła do przyjaciół, starzec padł na kolana - Księżno! Alicjo! To przecie ty! Ty nas uratujesz! Tyś światłem do walki z czarnym lodem! Droga pani! Bądź pochwalona!

- Dobra, dobra... Zoro przestań się drzeć... - Verloren podszedł pewnym krokiem, chwycił starca pod ramię i zaczął go podnosić - Starczy.

- Ale to jest prawdziwa... - starzec spojrzał na żołnierza - Spójrz... To ona! Nasza nadzieja! Spójrz! - zdenerwował się i chciał odepchnąć żołnierza ale nie miał wystarczająco dużo siły.

- Spokojnie. Nic ci nie grozi starcze... Spokojnie...

Alicja w pierwszym momencie była całą sytuacją nieco wystraszona, ale po chwili na jej twarzy pozostało jedynie zaciekawienie. Przyglądała się bez słowa staremu mężczyźnie.

- Panienko Gerdo... - Verloren pozdrowił zbliżającą się szlachciankę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NOWY_humanoid dnia Pią 9:46, 08 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pią 9:49, 08 Sie 2014    Temat postu:

Gdy Verloren odprowadza Zora, biorę Mauree na ręce i witam ją pocałunkiem w policzek.

- Nie bój się, to tylko jakiś obłąkany starzec.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tomek dnia Pią 9:50, 08 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciek




Dołączył: 04 Sty 2014
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pią 10:43, 08 Sie 2014    Temat postu:

Z zainteresowaniem przyglądam się starcowi i jego ekscentrycznemu zachowaniu. Mierzę wzrokiem Alicję i staram się znaleźć 'coś' w jej twarzy, jakąś reakcję...

Uśmiecham się lekko i klepię się po pasie schowanym pod futrem.

- Cholera... Macie jakieś złocisze przy sobie? - patrze po towarzyszach - Zapomniałem kupić wcześniej fajki. Marze by zapalić. Teraz gdy sytuacja stała się stabilniejsza mogę pozwolić sobie na chwilę relaksu... - puszczam oko do Gerdy - Wskazałabyś mi skarbie jakieś miejsce gdzie dostanę fajkę i tytoń?

Czekając na 'hojną rękę', któregoś z towarzyszy mówię dalej:

- Co robimy? Rozchodzimy się? Idziemy gdzieś razem? - o czymś sobie przypominam i rozglądam się dookoła - Może lepiej pójdziemy razem...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sawyer




Dołączył: 22 Sty 2014
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 15:45, 09 Sie 2014    Temat postu:

- Wracajac od kowala mijalem sklep wielobranzowy - odwracam glowe w kierunku Gustava.
- To w tamta strone - wskazuje palcem szeroka aleje miedzy przysadzistymi kamienicami - calkiem nie daleko. Chetnie sie z Toba przejde, rozprostuje kosci i przewietrze umysl, chyba, ze moje skromne towrzystwo bedzie Ci przeszkadzac - dodaje z usmiechem. - Ktos jeszcze chetny na spacer - rzucam pytanie w strone reszty - czy idziecie po rzeczy i spotykamy sie tutaj za mniej wiecej godzine ? Czekajac na reakcje reszty zgarniam rozwiane wlosy w prowizoryczny kuc i zawiazuje kawalkiem sznurka. Sprawdzam tez ile zostalo mi monet po ostrzeniu mieczy i czy starczy na ''wujowe'' zakupy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Sob 17:32, 09 Sie 2014    Temat postu:

- Chodźmy mówię i ruszam we wskazanym przez Sawyera kierunku.

- Jeśli się uda możemy odwiedzić Trevora Little, tutejszy lekarz. Znam go z bardzo dawnych czasów. Powinien mieszkać, przy ringu.

Idąc rozglądam się uważnie po okolicy, mieszkańców i wojskowych pozdrawiając skinieniem głowy. Nie uśmiecha mi się samotny powrót do Herzsonów. Cicho rozmawiam z Mauree, którą trzymam w swoich ramionach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Captain Claw




Dołączył: 07 Sty 2014
Posty: 388
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 20:12, 09 Sie 2014    Temat postu:

- ten Trevor jest też zielarzem? - pytam chłodno Gotthardta. - I tak nie... - zdanie kończę mamrocząc.

- Aaach... - przeciągam się solidnie. Ziewam, wciąż nie czuję się najlepiej. Mój wzrok jest nieco przytępiony. Mimo to kilkakrotnie rzucam szybkie spojrzenia Alicji.

Idę chłodno mierząc wzrokiem otoczenie, raczej z podniesioną głową.

- Cholera, wczorajsza noc... Dzisiejsza noc, chyba mnie zniszczyła... Ciągle chce mi się rzygać. - rzucam, nieśmiało czekając na jakąś odpowiedź. Ta nie następuje.

Po chwil mówię.

- Zdecydowanie nie powinniśmy się rozdzielać. Może Ty, Sawyer - zwracam się do towarzysza - byłbyś w stanie sprawić, by oprawcy krztusili się własną krwią, ale myślę, że ja szybko mógłbym skończyć marnie. Jeśli chcecie, to tak, boję się - mówię zażenowany. - Więc idę z wami.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Captain Claw dnia Sob 20:13, 09 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sawyer




Dołączył: 22 Sty 2014
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 21:30, 09 Sie 2014    Temat postu:

- Nie martw sie Martin, beda sie krztusili wlasna krwia zanim dosiegna Ciebie - mowie do zielarza rozgladajac sie po mijanej okolicy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elarco




Dołączył: 01 Sty 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 0:15, 10 Sie 2014    Temat postu:

Przyglądam się z zaciekawieniem scenie z starcem w łachmanach ale nie komentuje jej.
Włączam się do rozmowy kiedy orientuję się że reszta grupy ignoruje nawiedzonego bezdomnego.
- Jeśli czegoś potrzebujecie, dajcie tylko znać. Mogę zaprowadzić Was tam gdzie kupicie wszystko co będziecie potrzebować i możliwe nawet że nie przepłacicie.
Wskazuję ręką trochę inny kierunek niż Sawyer, odwracam się do Gustawa - Obawiam się że również nie mam przy sobie gotówki ale sklepikarz powinien sprzedać nam coś jeśli zostawię mu poręczenie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Elarco dnia Nie 0:15, 10 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciek




Dołączył: 04 Sty 2014
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Nie 16:24, 10 Sie 2014    Temat postu:

- Wspaniale. Chodźmy. - zwracam się do Andersa i ide zanim do sklepu przysluchując się towarzyszom - Dziwna ta maszyna... Nie widzialem wczesniej takiego czasomierza... w środku mebla - mówie w kierunku inżyniera.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jakub




Dołączył: 06 Sty 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 12:44, 11 Sie 2014    Temat postu:

- Też mnie wielce maszyna hetmana zainteresowana. Ale poza tym że działała na spreżoną parę to niewiele zobaczyłem. Może jak się zastanowię chwilę na spokojnie to przyjdzie mi coś do głowy.

Podażam za towarzyszami.

- Znalazłby się tu gdzieś w pobliżu skład gdzie mógłbym kupić kule ołowiane, lub chociaż jakaś bryłę to bym sobie sam kule odlał. Zapasy prochu jeszcze mam, ale i je wypadałoby uzupełnić - zwracam się do Andersa - miałbym jeszcze drobne zapotrzebowanie na inne mniej oczywiste składniki ale myślę że czas na większe zakupy jeszcze przyjdzie.

- Jednak dobrze poczuć odrobinę cywilizacji i twardego bruku pod stopami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Granica) Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17 ... 38, 39, 40  Następny
Strona 16 z 40

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin