 |
HUMANOID
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 17:41, 12 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
W biegu rozglądam się czy nie ma nigdzie w pobliżu nikogo na koniu lub jakiś koń nie stoi przywiązany do jakiegoś słupa czy innego miejsca.
(Jeżeli znajduje osobę w posiadaniu konia to próbuje przekonać go do użyczenia konia słowami - To sprawa najwyższej wagi! W razie wątpliwości poświadczy za nami Hetman Katze Cheshire).
(Jeżeli znajduje konia przywiązanego obok i nie wydaje się być zbyt narowisty to próbuje go odwiązać i wskoczyć na niego)
(Jeżeli jednak powyższe się nie udaje to kontynuuje pościg biegiem)
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Wto 18:19, 12 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Oprych uderzony przez Sawyera zalał się krwią z pękniętego łuku brwiowego i upadł na ziemię. Gdy Anders przycisnął go butem do ziemi trzymając w ręku jego własną pałkę, ten uniósł lekko dłonie w geście uległości.
Sawyer pędził pierwszy za porywaczami. Gdy ci dobiegli do skrzyżowania skręcili w prawo. Pierwszy biegł ‘niski’, potem dryblas z Gerdą na ramieniu, a na końcu dwóch pozostałych. Co chwila oglądali się nerwowo za siebie.
Za Sawyerem biegł Jordan. Dobiegłszy do skrzyżowania zobaczył starą szkapę przywiązaną do kołka przed warsztatem kowala. Ruszył w jej kierunku i w kilku szybkich ruchach odtroczył ją i wskoczył na siodło. Gdy odjeżdżał z warsztatu wyskoczył mężczyzna w średnim wieku krzycząc i wymacując rękami.
Na końcu biegł Martin niezgrabnie przeskakując ponad przeszkodami z zamarzniętego śniegu i błota.
W tym samym czasie Gotthardt dotarł na skraj placu targowego i krzyknął do Verlorena. Mężczyzna zerwał się do biegu. Miał imponującą młodą sylwetkę, a jego ruchy były pewne i zwinne. Przebiegając przez środek placu zagwizdał na palcach. Na ten znak strażnik podpierający ścianę stajni, w drugim końcu, placu zareagował błyskawicznie. Wytrącony z lenistwa upuścił halabardę, ale nie przejął się tym tylko szybko zdjął skobel z wrót stajni. Verloren zagwizdał jeszcze raz. Ze stajni z hukiem wybiegł piękny czarny ogier, pędził w kierunku kawalerzysty. Mężczyzna chwycił sznur którym był przepasany i gdy koń do niego dobiegł zarzucił mu pętle przez głowę i szybkim susem wskoczył na jego grzbiet.
- Gdzie? – krzyknął krótko w kierunku medyka. Medyk zdążył jedynie podnieść dłoń gdy koń przebiegł tuż obok niego i Alicji pozostawiając tumany podniesionego z ziemi białego pyłu. Gotthardt przetarł oczy i spostrzegł jeszcze jednego mężczyznę biegnącego przez plac. Deckel Herzson słysząc jego krzyk biegł w kierunku równoległej ulicy. Jego ruchy nie były równie imponujące jak Verlorena. Widać było jednak że jest zmotywowany. Miał na sobie wielką futrzaną czapę w stylu Kislewskim.
Z piętra stajni po drabinie zaczęli zbiegać kolejni strażnicy.
Porywacze Gerdy dobiegali do kolejnego skrzyżowania. Przebiegł przez nie ‘niski’ i dryblas. Gdy kolejny dwaj dobiegli na jednego z nich z bocznej ulicy wyskoczył Wujo. Dystans był duży, wiec by zdążyć, mężczyzna skoczył i rzucił się na oprycha wypychając na oślep przed siebie ostrze noża. Zbir jęknął i przewrócił się powalony przez Gustava. Ostrze trafiło go w szyję, ranny zaczął wierzgać na wszystkie strony trzymając się za gardło.
- Co do kurw… - jęknął drugi z mężczyzn przeskakując nad Wujem. W głosie było słychać przerażenie.
‘Niski’ krzyknął coś do ‘dryblasa’ i obaj skręcili szybko w podwórze z niskim ogrodzeniem, z domem oddalonym od ulicy o kilkanaście metrów. Pędzili wprost do głównego wejścia. Ostatni z porywaczy zaskoczony ruchem towarzyszy, nie zdążył skręcić, zachwiał się i o mało nie upadł. Postanowił biec dalej ulicą. Przez wahanie stracił jednak kilka cennych sekund tak że Sawyer był już tuż za jego plecami.
Nagle na skrzyżowaniu kilkanaście metrów przed nimi pojawił się zamaskowany jeździec. Odrzucił futrzaną pelerynę na plecy i podniósł do góry kuszę celując powoli.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Wto 18:33, 12 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Z nieskrywaną przyjemnością wyszarpuje nóż z gardzieli zbira.
- Uciekaj!!! - krzyczę za kolejnym porywaczem podnosząc się znad konającego truchła.
Otrzepuje się, schodzę z drogi Martinowi i uchylam się przed jadącym konno Jordanowi. Uważam by nie przeszkodzić w pogoni. Podnoszę pałkę oprycha i ruszam szybko za resztą.
Widząc mężczyznę na koniu celującego w nas z kuszy rzucam z całej siły pałkę w jego kierunku. Nie celuje w niego bezpośrednio. Staram się rzucić tak by wystraszyć konia. Potem biegnę dalej przeskakując przez ogrodzenie gospodarstwa w które wbiegli porywacze.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Maciek dnia Wto 18:34, 12 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sawyer
Dołączył: 22 Sty 2014 Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 18:44, 12 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Gdy dobiegam do pozostawionego porywacza zauważam jeźdźca na koniu. Nie wiem kim jest i jakie ma zamiary więc wolę nie podejmować ryzyka, że belt z jego kuszy zatkwi w moim ciele. Płaska częścią miecza uderzam oprycha w plecy na wysokości lopatek, łapie go za włosy i przyciągam do siebie przykładając miecz do szyi. Chowam się za jego plecami jak za żywą tarczą odwracajac jego ciało w kierunku jeźdźca.
- Kto was najal, mów szybko - pytam stanowczo bandytę przyciskajac mu miecz do szyi.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Wto 19:30, 12 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Prędko wracam w uliczkę, w której zaczęła się pogoń. Z zadowoleniem zauważam Andersa stojącego nad pierwszym ze zbirów. Zatrzymuję się w odległości kilku kroków i odstawiam Mauree na ziemię.
- Zamknij oczy, Ma - mówię do dziewczynki idąc w kierunku leżącego oprycha - I zasłoń uszy.
Po drodze rozglądam się za czymś, co mogłoby nam się przydać. Niestety śnieg pokrywający ulicę uniemożliwia znalezienie czegokolwiek. Wymieniam porozumiewawcze spojrzenie z Andersem.
- Ciiiii - mówię pochylając się powoli nad oprychem.
Niespodziewanie chwytam go za nadgarstek, wykręcam go wyciągając w bok całą rękę zbira, na której przedramię nadeptuję z odpowiednią siłą. Słychać trzask.
- Dokąd ją zabrali? - mówię, gdy jestem pewien, że mnie słucha.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 1:29, 13 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
potykając się przybiegam i widzę! Widzę człowieka celującego z kuszy. Przed nim Sawyer prowadzi jakiegoś nieszczęśnika... Krótkie zawahanie... Wdech.
Wyciągam jedną z okrągłych kul z sakwy. Przypomina ziarno. Mamroczę pod nosem krótką modlitwę, patrząc do góry. Wydaję z siebie charczący dźwięk.
Otwieram szeroko dłoń z ziarnem na wysokości twarzy, dokładnie zwracając uwagę na jego położenie. Pluję na nie gęstą flegmą.
W tym momencie z ziarno pulsuje i w następnej chwili widać już tylko efekt trzech strzałów pędzących w różnych kierunkach.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Captain Claw dnia Śro 1:31, 13 Sie 2014, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 19:15, 14 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Widząc że Sawyer zajmuje się niespodziewanym przybyszem, popędzam konia aby dopędzić porywaczy, którzy prowadzą Gerdę. Jak tylko uda mi się ich dopędzić próbuję zatarasować im drogę i krzyczę
- Zostawcie dziewczynę, nie skończycie z dymiącą dziurą zamiast twarzy.
Równocześnie mierzę do nich z broni, choć raczej nie planuje strzelać bo jednak jest ryzyko trafienia Gerdy, a i kobyła pewnie zrzuciła by mnie z grzbietu słysząc huk z pistoletu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Wto 20:16, 19 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Trzask kości obezwładnionego oprycha poniósł się echem wzdłuż ulicy. Mężczyzna wybałuszył oczy i wrzasnął przeraźliwie. Ryk był tak głośny że usłyszeli go pozostali będący już kilkadziesiąt metrów dalej. Oprych darłby się dalej gdyby nie nacisk buta Andersa na szyję.
- Haahhr… - zbir starał się panicznie zaczerpnąć odrobinę powietrza – Błagh… błagham… - Anders zmniejszył nacisk. Z oczu mężczyzny płynęły łzy mieszając się z krwią na policzku. Jego ramię było nienaturalnie wygięte. Mówił przez zaciśnięte zęby – Błagam. Proszę… Ja tylko… Ja nic nie wiem… Gruby kazał iść na… robotę… musiłem… - jęknął z bólu zerkając kątem oka na złamaną rękę – musiałem iść! Ja nic nie wiem… Mieliśmy gdzieś… zaprowadzić dziewczynę… Błagam! Ja nic więcej nie wiem! Błagam! Przepraszam! Auu…! Hra…. Aaa! – krzyczał spanikowany.
W uliczkę wszedł starszy mężczyzna w kowalskim fartuchu.
- Ukradli mi konia! – wrzasnął i nagle zauważył poturbowanego zbira – Ja… - słowa zamarły mu w gardle. Był postawny, miał wielkie kowalskie ramiona ale oczy na zastany widok pokryły się bielmem strachu. Zaczął wycofywać się idąc powoli, tyłem.
Sawyer szybko unieruchomił jednego z porywaczy. Jordan przemknął tuż obok nich na koni, wjeżdżając przez wąską furtę na podwórze. Wujo rzucił pałką oprycha i już szykował się do skoku przez ogrodzenie… Martin podniósł ręce z ziarnem przypominającym pestkę śliwki, splunął na nie i potrząsnął dłońmi. Ziarno napęczniało, zaiskrzyło i… wybuchło. Z tumanów podniesionego dymu wystrzeliły trzy płonące pociski pozostawiając za sobą łunę iskier niczym komety. Pierwszy pocisk pomknął w kierunku nieznajomego jeźdźca. Leciał wprost w niego gdy na swojej drodze trafił na lecącą niemal tym samym torem pałkę rzuconą przez Wuja. Obydwa pociski zderzyły się tuż przed strzelcem zamieniając powietrze przed nim w chmurę ognia i iskier. Wybuch był potężny. Mężczyzna upuścił kuszę i runął na ziemię. Rumak, na którym jechał, zerwał się do biegu w panice. Nieprzytomny strzelec zaplątał się nogą w strzemię i koń targał go nieprzytomnego za sobą.
Drugi pocisk pomknął podobną drogą ale skręcił w boczną uliczkę i zniknął. Trzeci natomiast wystrzelił w przeciwnym kierunku, wprost w twarz Martina. Rozpalona ‘kula’ uderzyła go w okolicę lewej brwi, pozostawiając dookoła kłęby ciemnego dymu. Potem pomknęła jeszcze kilka metrów, zgasła i opadła na śnieg. Mięśnie Martina zwiotczały, głowa wykręciła się nienaturalnie, ręce opadły wzdłuż ciała... i jego ciało opadło na ziemię chowając twarz w śniegu.
Porywacz którego trzymał Sawyer milczał. Oniemiały po tym co stało się z jeźdźcem z kuszą stał nieruchomo poddając się szarpaniom wojownika.
Wujo przeskoczył przez ogrodzenie niemal w tym samym momencie gdy Jordan ustabilizował się na koniu, który stracił impet zawadzając bokami o słupki furty. Dystans jaki dzielił ich od uciekinierów nie był duży ale to było wciąż ok. dziesięć metrów, a mężczyźni mieli już zaledwie trzy kroki by wbiec do domostwa.
Usłyszeli za sobą tętent końskich kopyt. Vorlaren był już tuż za nimi.
- Nie strzelaj! – wrzasnął krótko na Jordana, gwizdnął i zeskoczył z konia przeskakując ogrodzenie. Opadł na ziemię, przeturlał się i wstał gotowy do biegu. Koń popędził przed siebie.
Niski porywacz rzucił się całym ciałem na drzwi wywarzając je z futryny. Dookoła posypały się drzazgi. Dryblas wbiegł za nim do środka. Niski krzyknął coś sykliwym głosem i zniknęli wewnątrz domu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 15:53, 20 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
- No cóż, to było dosyć... drastyczne - spoglądam na rękę bandyty który leży pod moim butem. - Możesz mi wierzyć lub nie ale mój znajomy jest medykiem i zgodnie z własnym powołaniem stara się pomagać ludziom. Myślę że jeśli trochę się wysilisz i nam pomożesz On będzie mógł się zająć twoim paskudnym złamaniem... mówiąc "zająć" mam na myśli że będzie mógł Ci naprawdę pomóc. Niestety stwierdzenia typu "gdzieś" "ktoś" nie za bardzo wchodzą w grę. Możliwe oczywiście że nic nie wiesz ale mogłeś coś usłyszeć, prawda? - mówię trochę ciszej i spokojniej - Spróbuj się skoncentrować przez chwilę chłopcze bo naprawdę nie sprawia nam przyjemności maltretowanie ciebie...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sawyer
Dołączył: 22 Sty 2014 Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 20:04, 20 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Jestem trochę oszołomiony wybuchem, który nastąpił nie daleko mnie jednak nadal twardo trzymam zbira za fraki. Mimo dzwonienia w uszach staram się skupić. Widząc, że mój zakładnik nie kwapi się do udzielenia mi odpowiedzi na zadawane pytania, podduszam go lewą ręką do utraty przez niego przytomności. Kiedy jego ciało osuwa się bezwładnie na ziemię rozglądam się po okolicy w ocenie sytuacji. Zauważywszy Wuja, Jordana i młodego strażnika przed jednym z domów, biegnę w ich kierunku najszybciej jak się da.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Czw 14:01, 21 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
- Gotthardt! Pomocy! - drę się z całych sił widząc nieprzytomnego Martina. Mam nadzieję że mnie usłyszy... Kontynuuję pościg. Zdaję sobie sprawę że wbiegnięcie do tego domu, to może być pułapka ale nie ma czasu do stracenia.
Poprawiam nóż w dłoni i wbiegam z impetem do środka.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 19:16, 22 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Widząc co robi Vorlaren nie pozostaje mi nic innego jak tylko zeskoczyć z konia i biec za nim i za porywaczami. Wiem ze Vorlaren jest dużo przede mną więc próbuję gonić go ze wszystkich sił. Konia zostawiam za sobą, licząc że ktoś się zaopiekuje tą chabetą, lub jej właściciel w końcu nas dopędzi. Wbiegając do pomieszczenia, jeżeli jest ciemno próbuję rozejrzeć się za czymś co może robić za źródło światła.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Sob 16:07, 23 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Gotthardt słysząc krzyk Wuja zabrał na ręce Alicję i ruszył szybkim krokiem w kierunku skąd dobiegł. Skręcił na skrzyżowaniu i zobaczył Martina leżącego na środku ulicy.
Za jego plecami został 'przesłuchiwany' i Anders.
- Ja tylko... Miałem pomóc... Nic nie wiem... Przepraszam! - chłopak wciąż powtarzał te same słowa, przerywając je jękiem spoglądając na wykrzywione nienaturalnie ramię.
Anders usłyszał za sobą hałas, odwrócił się i zobaczył nadbiegających strażników.
Wujo pierwszy wparował do domu, potem Verloren, Jordan i Sawyer. Zobaczyli jak porywacze wybiegają przez tylne drzwi na kolejne podwórze. Niski biegł pierwszy, dryblas nie miał już Gerdy na rękach. Dziewczyna leżała na podłodze dużego pomieszczenia. Porywacze musieli zdecydować że większe szanse na ucieczkę mają bez 'obciążenia'. W rogu pomieszczenia stała przerażona kobieta w średnim wieku. Milczała, strach sprawił że nie mogła wydobyć z siebie nawet krzyku.
Mężczyźni wbiegli do pomieszczenia. Verloren zatrzymał się i przykucnął przy Gerdzie zrywając jej worek z głowy.
- Dobrze? - nie spuszczał wzroku z porywaczy.
- Dobrze... - Dziewczyna odpowiedziała krótko.
Żołnierz wyciągnął z pochwy szablę. Trudno było, nawet w takim pośpiechu, nie zauważyć piękna tego oręża. Zdobiona rękojeść, głownia o kolorze śniegu. Elfia szabla. W oczach miał gniew. Ruszył w dalszy pościg.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sawyer
Dołączył: 22 Sty 2014 Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 18:46, 23 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Widzac, ze dziewczyna jest bezpieczna kontynuuje poscig za zbiegami razem z Verlorenem. Jest szansa, ze doprowadza nas do swojego zleceniodawcy. Jesli nie to najwyzej dostana manto
, a my znowu zostaniemy bohaterami.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 22:03, 24 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Możliwe że Verloren rozsieka ich sam na kawałki, a Sawyer to aż nadto. Przez chwilę biję się z myślami czy biec za nimi czy zostać i odprowadzić Gerdę, decyduję się jednak na pościg. Na odchodnym krzyczę jeszcze w stronę dziewczyny, żeby uciekała z powrotem i wskazuje kierunek gdzie ma biec po opuszczeniu budynku.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|