Forum HUMANOID Strona Główna HUMANOID

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

ROZDZIAŁ 2. 'Gra'
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 20, 21, 22 ... 38, 39, 40  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Granica)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Pią 8:01, 29 Sie 2014    Temat postu:

Verloren rozejrzał się po sali.

- Proponuje przerwę...

Gdy wyszli z pomieszczenia usłyszeli za sobą krzyk. Kat nie próżnował. Martin był blady i szedł chwiejąc się lekko.
Wrócili tą samą drogą na górę do wozowni. Oficer poinformował ich że musi coś załatwić i poinformuje ich jak tylko będzie coś wiedział o Alei Murarzy. Odszedł w kierunku zbiorowiska żołnierzy.

Mężczyźni zatrzymali się miedzy wozami gdzie nie było żołnierzy. Jordan chciał coś powiedzieć. Odwrócił się raptownie i trącił trzonek od jakiegoś potężnego narzędzia, przypominającego cep, tak że to uderzyło w brzuch Martina. Zielarz zatoczył się, twarz miał białą jak papier. Niespodziewanie, w ułamku sekundy zwymiotował wprost na Jordana po czym opadł osłabiony na kolana chwytając się koła od wozu. Jego kolano trafiło narzędzie przypominające grabie, te uderzyły w beczkę. Beczka przewróciła się i przeturlała między mężczyznami trafiając na drabinę prowadzącą na poddasze. Drabina zachwiała się i pociągnęła za sobą jutowy worek. Worek zsunął się z krawędzi stropu i spadając musiał trafić na jakiś gwóźdź wbity w słup obok, którego stał Jordan bo tuż nad jego głową rozdarł się i z jego wnętrza wystrzeliły tumany mąki przylepiając się do rzygowin na całym ubraniu i zmieniając inżyniera w karykaturę lodowego stwora.

Jordan uniósł ręce w geście zaskoczenia gdy z poddasza spadło jeszcze coś... cebrzyk z czerwoną farbą. Ta chlusnęła na niego malując go w barwy Herz - biało - czerwone.

Martin stojący obok miał wiele szczęścia gdyż ani mąka, ani farba nie zrobiły mu żadnej szkody. Z poddasza wychylił się robotnik z pędzlem... Na początku miał groźną minę ale po chwili zniknął na strychu śmiejąc się głośno. Po chwili jeszcze kilka głów wychyliło się ze strychu salwując wybuchami śmiechu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Captain Claw




Dołączył: 07 Sty 2014
Posty: 388
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 15:23, 30 Sie 2014    Temat postu:

Chwilę trzymam się za brzuch...

Prostuję się.

- prze... PRZEPRASZAM Jordan chłopaki dzięki Gotthardt za a... Ty Sawyer niezła... strzał.

Powoli przykładam rękę do twarzy, a w moich oczach pojawiają się łzy. Jestem blady. Moja twarz wyraża wielki ból.

Pochylam się jeszcze bardziej opuszczając na ziemię rękę, która wcześniej trzymała koło. Padam twarzą na posadzkę, a prawą ręką ściśniętą w pięść zaczynam uderzać w kamienie przed swoją głową. Wrzeszczę:

- YAAYAYAAAAAAAAAAARRRRRGHGHHHHYIUIEIAUIEEE

Wrzask jest tłumiony przez śnieg. Po chwili zaczynam powtarzać spokojnym głosem: - już mi lepiej, już mi lepiej...

Zwalniam napięcie ciała i padam na podłogę. Leżę. Jedną dłonią biorę kawałek śniegu... Ach nie! To posadzka jest tak zimna. Przyjemna, chłodna.

Podnoszę twarz i patrzę po towarzyszach. Wzrok mam dość spokojny, blada twarz nieco nabiegła krwią. Twarz wyraża gasnące osłupienie.

- Kurwa... - mówię cicho. - Proszę... nie bierzcie mnie więcej w takie straszne miejsca dobrze... dobrze? Sami łaźcie po skurwysynach z młotami, gwoździami... - urywam wstając i po krótkiej chwili zaczynam się delikatnie otrzepywać. 7

Patrzę po towarzyszach. Jestem zakłopotany widząc ich zatroskane miny.

- ee... To ja, demon... - mówię i ostrożnie się uśmiecham.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Nie 17:25, 31 Sie 2014    Temat postu:

Na widok Jordana parskam śmiechem. Następnie przyglądam się Martinowi. Gdy zielarz wstaje, poprawiam opatrunek na jego czole. Zakrywam posmarowane tłustą maścią poparzenie przy oku. Korzystając z wolnej chwili przyglądam się rani Sawyera. Sprawdzam, czy rzeczywiście pierwsza diagnoza okazała się trafna - rana nie powinna obficie krwawić, jeżeli bełt nie wbił się odpowiednio głęboko. Najważniejsze, żeby nie ucierpiały na tym płuca drwala. Wykonując te czynności nasłuchuję, czy Mauree mnie nie woła. Gdzie ona może być? Nie czas się jednak tym przejmować. Na powrót zakrywam bandażem plecy Sawyera. Wygląda na to, że ucierpiały tylko jego mięśnie. Nie powinien wykonywać teraz raptownych ruchów, a szczególnie szybko się pochylać.

- Nie powinieneś szybko się schylać. Lepiej śpij przez kilka najbliższych dni na brzuchu - mówię odchodzą krok od drwala. Przenoszę swój wzrok na Andersa:

- Mówiłeś, że masz przyjaciół w mieście, z którymi mógłbyś się skontaktować. Może ktoś z Twoich ludzi będzie w posiadaniu większej ilości informacji. Mógłbyś dowiedzieć się, skąd w mieście wziął się Korr, z kim widziano go w karczmie. Szczególnie, że nie widzę w Tobie ochoty, żeby znów schodzić do lochu - uśmiecham się znów widząc przez chwilę Jordana, gdy odwracam swój wzrok z powrotem do Martina:

- Możesz iść tam, gdzie czeka Ma. Myślę, że dobrze Ci zrobi godzina snu. Nie musisz schodzić na dół. We czwórkę sobie poradzimy. A jeśli chodzi o całą tę sytuację - teraz zwracam się do wszystkich:

- Ktoś z Was wspomniał, że to wszystko wygląda na upozorowane. Jakby ktoś odegrał przed nami scenkę. Skąd ten pomysł? Druga sprawa: ten niski powiedział, że może wyznać prawdę nam, ale będzie milczał przy strażnikach. Użył sformułowania: "Opowiem wam o całym tym gównie", tak jakbyśmy nie zdawali sobie sprawy, o co w tym wszystkim chodzi. Myślicie, że Verloren i Katz mogą mieć złe intencje? Czy spiskowcy, jeżeli należy do nich Deckel, ryzykowali by porwanie Gerdy i krwawy pościg, który przecież musiał nastąpić? Bo chyba możemy przyjąć, że niewiele ma to wspólnego z Eisbergiem, a przynajmniej nie jest to bezpośrednia zemsta z ich strony.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Elarco




Dołączył: 01 Sty 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 20:28, 01 Wrz 2014    Temat postu:

Po scenie z Jordanem patrzę współczująco na zielarza. Sam też nie wyglądam jak bym miał ochotę tam wracać. Moja mina zmienia się nieznacznie gdy Martin wypowiada ostatnie zdanie. Za chwilę przenoszę wzrok na medyka
- Oczywiście mogę popytać, ludzie lubią plotkować ale.. ale nie przeceniaj też moich ludzi. To przede wszystkim kurierzy, mają dostarczać i przekazywać informacje ale nie koniecznie je pozyskiwać... Ale może warto spróbować. Część chłopaków którzy jeżdżą w dyliżansach są miejscowi, może będą wiedzieli gdzie i z kim porozmawiać. - robię dłuższą przerwę, zastanawiam się nad czymś - Raczej nie stawiał bym Verlorena i Katza w jednym szeregu, choć to tylko przeczucie. Wierzę że Katz chce jak najlepiej dla Herz. Jak już będziecie wracać na dół to ja spróbuję się czegoś dowiedzieć na mieście.
- To co wydaje mi się jeszcze dziwne oprócz samego porwania to fakt że Verloren tak bardzo chciał żebyśmy to my przesłuchiwali schwytanych, Może to tylko głupie przeczucie ale to przesłuchanie też mi się nie podoba.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Maciek




Dołączył: 04 Sty 2014
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Wto 9:45, 02 Wrz 2014    Temat postu:

- Śmieszku, starczy już - śmieję się widząc Jordana - Haha...

Przyglądam się towarzyszom, którzy zaczynają już rozmawiać na poważnie. Martin turla się po ziemi...

- Dom wariatów... - śmieję się z trudem łapiąc oddech - Bohaterowie... Dobre sobie... - nie mogę opanować śmiechu przez całą wypowiedź Andersa.

- Chyba musisz poszukać nowego ubrania śmieszku... - wreszcie udaje mi się opanować.

Przecieram załzawione oczy rękawem.

- To ja mówiłem że to wszystko wygląda na przedstawienie. Dalej tam myślę. Co do Verlorena to mam wrażenie że on... - robię krótką pauzę wykorzystując ją na mrugnięcie - ... ma się ku panience Gerdzie - uśmiecham się szeroko - Porwanie. Przedstawienie. Widzę tą sytuację dwojako. Albo: Ktoś chciał żebyśmy wyszli na bohaterów, ratując niewiastę z opresji. Tutaj widziałbym Katza Cheshire pociągającego za sznurki. Albo: Ktoś chciał nastraszyć... Deckela? Kogoś komu zależy na Gerdzie. Dając sygnał: Albo przestaniesz robić to co robisz albo następnym razem po prostu ją zabijemy. Tutaj niestety też widzę hetmana pociągającego za sznurki... Chyba że czegoś jeszcze nie wiemy. A to jest prawdopodobne. W końcu jesteśmy tu od wczoraj.

Parskam śmiechem patrząc na Jordana.

- Zrób coś z tym bo trudno się skupić - uśmiecham się szeroko i puszczam oko do inżyniera.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Wto 17:24, 02 Wrz 2014    Temat postu:

...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Wto 17:44, 02 Wrz 2014    Temat postu:

Widok Jordana nie zaprząta mojej głowy. Uważnie przysłuchuję się słowom Andersa, a następnie Wujowi. W zamyśleniu dotykam swojego ucha. Po chwili przypominam sobie, że jeszcze niedawno go tam nie było.

- Tak, cały ten pościg, z pewnością będzie miał dobry wpływ na nasze relacje z mieszkańcami miasta. Jeśli nasze pojawienie nie wzbudziło dotąd poruszenia, dzisiejsze wydarzenie przyniesie nam rozgłos. Dobre jest też to, że nikogo nie będzie teraz dziwić, że Deckel Herzson udziela nam gościny. Jednak jedna rzecz w tym wszystkim bardzo mnie martwi - tutaj spoglądam na Wuja - Jeżeli to sprawka Katzego, to znaczy, że zamierza z naszym udziałem grać w jakąś własną grę. Być może w słusznej sprawie i dla dobra Herz, ale nie czuję się komfortowo, kiedy ktoś kieruje moim losem. To mi się po prostu nie podoba. Druga sprawa: jeżeli Chesire jest na tyle bezwzględny, żeby ryzykować w tym celu życie Gerdy oraz... - skinieniem głowy wskazuję plecy Sawyera - ...oraz nasze, to nie wiem, czy powinniśmy mu ufać. Teraz, kiedy przypominam sobie jego słowa, ten cały plan trąci mi okrutną i bezwzględną dyktaturą. Katze przy naszej pomocy skolonizuje okoliczne miasta by rosła potęga Herz.

Przerywam na chwilę i uśmiecham się nieznacznie. To tylko teoria. Po chwili wahania zwracam się do Andersa:

- Tak, sądzę, że powinieneś się rozejrzeć. Znasz przewoźników w tym mieście a Twoi ludzie z pewnością znają karczmarzy. Jeśli podczas tortur nie uda nam się ustalić tożsamości zleceniodawcy, może uda nam się dojść do niego dzięki pozyskanym przez Ciebie informacjom. Powinniśmy rozpocząć własne śledztwo. Nie możemy zapomnieć o Vincencie. Martin, czy myślisz, że... Twoje szczury... że gdyby dać im te monety, one... mogłyby... yyy, cokolwiek?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tomek dnia Wto 17:50, 02 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Captain Claw




Dołączył: 07 Sty 2014
Posty: 388
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 1:18, 04 Wrz 2014    Temat postu:

Patrzę spokojnie na wszystkich. Lekko wzdrygam się przy wybuchach śmiechu Wuja. Dwa razy robię niewyraźny gest w kierunku wyjścia. Jestem dość spokojny.

Patrzę na Gotthardta. Wzruszam ramionami.

- Nie będę ganiał za szczurami. - mówię bez uśmiechu, ale dość ciepło. Tak jak bym mówił coś jawnie rozsądnego.

- Jakie monety? - pytam po chwili.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Captain Claw dnia Czw 1:20, 04 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Maciek




Dołączył: 04 Sty 2014
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Czw 18:28, 04 Wrz 2014    Temat postu:

- Monety znalezione przy tym niskim zbóju... - odpowiadam Martinowi - Skoro dostali je od kogoś kto zapłacił za porwanie może szczury by dały radę go odnaleźć? Hmm?

Rozglądam się po towarzyszach. Jestem zdziwiony że po tak emocjonujących wydarzeniach nie przekrzykujemy się wzajemnie, a nawet musimy czekać na to aż ktoś zabierze głos.

- Mamy jeszcze jakieś pytania do więźniów? Do Verlorena? Do Deckela? Panowie... - patrzę na Sawyera, Jordana i Andersa - Co myślicie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Captain Claw




Dołączył: 07 Sty 2014
Posty: 388
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 19:38, 04 Wrz 2014    Temat postu:

Patrzę chwilę na Wuja zamyślony, kiwając głową.

Eee - mówię po lekkim zawahaniu - za długo były przy tych łotrach. Wcześniej może pracodawca, a przed pracodawcą co? Kowal, kuśnierz, bogowie wiedzą kto... Nie mogę rozmawiać ze szczurami... - uśmiecham się, pochodzę do Wuja i łapię go za ramię. - Nie miałbym jak przekazać... Wtedy - przechodzi mnie delikatny dreszcz - było jasne. Mocz... Szczyny, kilka osób, tu i teraz. Ale nie tym razem mój drogi, nie tym razem. Prowadzić konwersacji ze szczurami to ja nie potrafię... Nawet z tamtym nienajlepiej mi idzie - ruch głową w kierunku Gotthardta. Dotykam okaleczoną dłonią swojej twarzy, odwracam się i odchodzę o dwa kroki od towarzyszy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Elarco




Dołączył: 01 Sty 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 12:45, 05 Wrz 2014    Temat postu:

Słucham uważnie rozmowy Wuja z Martinem, wyraźny przytyk w stronę medyka nie uchodzi mojej uwadze ale nie chcę sam kontynuować tego wątku. Kiedy Martin się odwraca wtrącam się do rozmowy - Przepraszam ale wyjaśnijmy sobie coś zanim ruszymy dalej bo chyba nie nadążam za Wami. Chcesz - wskazuję na Gustava - żeby Martin - przenoszę wzrok na zielarza który odwrócił się do nas plecami - porozmawiał ze szczurami i poprosił je żeby poszukały kto zapłacił tym oprychom. Przepraszam ale szczury które ja znam nie zachowują się w ten sposób. Chociaż domyślam się że Martin może mieć pewne unikalne talenty...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Sawyer




Dołączył: 22 Sty 2014
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 15:27, 05 Wrz 2014    Temat postu:

- Każdy z naszej kompanii to urodzony talent i oryginał- mówię żartem w strone Andersa, nie spuszczajac wzroku z Jordana odzianego w nowy, piękny "strój". Nasz kompan Martin ma w sobie "kolegę"- mówię poważniej odwracajac głowę w strone brata Otta - podobno.. -dodaje zamyslajac się.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Maciek




Dołączył: 04 Sty 2014
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Sob 0:21, 06 Wrz 2014    Temat postu:

- To taki nasz cyrkowiec - puszczam oko do Andersa - Zna sztuczki ale nie zawsze mu wychodzą.

Uśmiecham się szeroko.

- Wydaje mi się że powinieneś porozmawiać z Deckelem... - mówię w kierunku Jordana.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Captain Claw




Dołączył: 07 Sty 2014
Posty: 388
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 11:43, 08 Wrz 2014    Temat postu:

Odwracam się w kierunku Andresa po słowach Sawyera:

- Kolegę, który umożliwia mi władanie szczurami. - uśmiecham się. - Panie Andres, jak mówiłem, prośby moich towarzyszy są nierealne i nieco żartobliwe, proszę się tym tak nie przejmować... Mam kilka specyficznych umiejętności przez wzgląd na swoje przeszłe doświadczenie, ale zapewniam, że mieszczą się one w granicach wyobraźni... -

Po słowach Wuja delikatnie parskam śmiechem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Pon 15:02, 08 Wrz 2014    Temat postu:

Verloren przeszedł w odległości kilku metrów od rozmawiających mężczyzn w kierunku wrót, którymi wcześniej wjechali do tego olbrzymiego pomieszczenia wozowni. Rzucił okiem na Jordana i uśmiechnął się lekko. Jego twarz znów wyglądała jak oblicze beztroskiego młodzieńca, który rano prowadził ich na spotkanie z Katzem Cheshire.

- Coś zaradzimy - rzucił pośpiesznie do inżyniera, potem krzyknął coś do żołnierza stojącego nieopodal i ten gdzieś pobiegł.

Nim oficer zdążył dojść do wrót, te otworzyły się i do środka wjechało dwóch żołnierzy na koniach. Pierwszy z nich zeskoczył z siodła i podbiegł do Verlorena. Szybko mu coś meldował.

- Proszę. Może pan się tym okryć. I jeszcze to.

Wcześniej wywołany żołnierz przyniósł Jordanowi wojskowy, obszyty futrem płaszcz, zabarwiony na czerwono. Taki jakim okrywają się tutejsi gwardziści. Podał mu też szmatę do wytarcia farby z ubrania.
Inżynier odebrał rzeczy od żołnierza i bez słowa zaczął się wycierać.

Verloren po krótkiej rozmowie z żołnierzem podszedł do mężczyzn.

- W Alei Murarzy nie ma i nie było dziś żadnego wozu - Wzrokiem wskazał żołnierzy, którzy zsiedli z konia i podeszli ogrzać się przy ognisku rozpalonym w małej metalowej skrzynce - Pytali ludzi, nikt nie widział wozu. Objechali okolicę i na śniegu nie ma nawet śladu po kołach. Tam nikogo nie było...

- Skarfag! Skarfag! - wrzasnął ktoś z drugiego końca sali przerywając oficerowi, który ożywił się i gwizdnął.

- Przepraszam. Muszę odejść. Jeśli chcecie możecie kontynuować przesłuchania. Jeśli będziecie chcieli wyjść to możecie iść z żołnierzami. Panienka też może wyjść ale tylko z obstawą. Sami rozumiecie.

Czarny ogier oficera przebiegł między wozami i stanął za jego plecami.

- Panie! Ilu? - krzyknął ktoś.

- Zastęp! Reszta z garnizonu! - odpowiedział i zwrócił się znów do drużyny - Bądźcie panowie, ostrożni - Odwrócił się i szybkim susem wskoczył na konia - Ty! - krzyknął do żołnierza stojącego przy palenisku - To są Bohaterowie Horyzontu. Mają w mieście drzwi otwarte. Włos im z głowy nie może spaść! Mogą zejść do lochu jeśli będą chcieli. Powiedz innym - spojrzał na Jordana zakładającego czerwone futro - Bywajcie!

Pognał konia i wyjechał ze 'stajni'. W ślad za nim wyjechało jeszcze około dziesięciu żołnierzy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Granica) Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 20, 21, 22 ... 38, 39, 40  Następny
Strona 21 z 40

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin