Forum HUMANOID Strona Główna HUMANOID

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

ROZDZIAŁ 2. 'Gra'
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 28, 29, 30 ... 38, 39, 40  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Granica)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Captain Claw




Dołączył: 07 Sty 2014
Posty: 388
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 17:52, 25 Paź 2014    Temat postu:

- nie, nie Wujo. Wolałbym spotkać się z nim na dłużej, a na razie... Nie, nie. - mówię raczej pewnym głosem. - ja mogę ruszać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Pon 16:33, 27 Paź 2014    Temat postu:

...

- Lepiej tam nie wchodzić - ostrzegł starzec idący ulicą gdy mężczyźni wraz z małą Alicją stanęli przed budynkiem oznaczonym na mapie jako 'opuszczony dom'.

Gdy Sawyer nacisnął na zardzewiałą klamkę furty prowadzącej na podwórko stary człowiek zatrzymał się i zaczął przyglądać się 'niecodziennej sytuacji'.

- Panowie musicie być przyjezdni... - uśmiechnął się przyjaźnie i otrzepał nogawki ze śniegu - My, Herzanie nie odważylibyśmy się wejść do środka. To bardzo stary dom. Krąży o nim wiele legend.

Dom był dwupiętrowy. Parter i pierwsze piętro były zbudowane z kamienia, a ostatnie piętro miało drewniane ściany. Ceramiczna biało-czerwona dachówka była zniszczona i w wielu miejscach dach był dziurawy. Wymyślne, piękne ogrodzenie i skrupulatnie dekorowana fasada budynku robiły wrażenie mimo zniszczeń, starości i suchych, o tej porze roku, gałęzi pnącza, wijącego się niemal po całej powierzchni ścian.

- Podobno ponad sto lat temu mieszkała tu piękna dama z mężem i dziećmi. Mąż był żołnierzem. Pewnego razu wrócił po bitwie i wciąż tocząc pianę z ust, zapominając że bitwa się skończyła zabił wszystkich... Podobno był opętany. Inni mówią że to żona była opętana, że udusiła dzieci gdy żołnierz był na froncie. Jedni widzą tu duchy kobiety, inni żołnierza, a jeszcze inni duchy dzieci... - spojrzał doświadczonymi oczami na budynek - Piękny dom. Nawet sceptycy tacy jak ja wolą nie ryzykować i straszą tym domem małe dzieci i nigdy tam nie wchodzą. Radzę to samo panom. - ukłonił się i się oddalił.

Sawyer po słowach starca i widząc że w jednym z domów pojawił się ktoś ciekawski w oknie zamknął furtkę i poprowadził wszystkich maleńką uliczką od tyłu budynku.
Tylne drzwi zaskrzypiały i zerwały grubą warstwę pajęczyn.
W środku wszystko było pokryte kurzem, pajęczynami i szczurzymi odchodami ale… Cały dom był wyposażony tak jakby ktoś wyszedł z niego przed chwilą. Na stole w jadalni leżał poprzegryzany przez myszy obrus, a na nim stały naczynia, w kuchni nad paleniskiem wciąż wisiał żeliwny garnek. W sypialni były pościelone łóżka, a w oknach wisiały piękne, haftowane zasłony. W bibliotece wszystkie szafy zastawione były książkami ale gdy Wujo wziął jedną do ręki, została mu w dłoni sama skórzana okładka, a cały środek rozsypał się jak proch po podłodze. W pokoju dziecięcym obok łóżka stał drewniany domek dla lalek, a kilka z nich z uwagą obserwowało gości, drewnianymi oczami. Przy każdym kroku podłoga skrzypiała, a dźwięk ten odbijał się echem po całym domu.
Sawyer podniósł jeden ze świeczników i szybkim wprawnym ruchem zapalił świeczkę. Do piwnicy prowadziły kamienne schody. Pomieszczenie było wilgotne i nieprzyjemne. Gdy już mieli wychodzić z powrotem na górę, Anders zauważył drzwi przystawione małym kredensem. Odsunęli kredens i starali się otworzyć drzwi ale bezskutecznie.
Sawyer ukrył mały tobołek w beczce pod schodami.



Gdy dotarli na targ i zrobili zakupy na podróż zaczęli szukać ‘przewodników’. Nie trwało to długo. W pierwszej karczmie znaleźli dwóch chętnych na zarobek mężczyzn.

Pelsjager

Pelsjager był potężnym mężczyzną z lekką nadwagą i nerwowej naturze. Mówił że był myśliwym i traperem, że zna okolicę Herz jak własną kieszeń. Że ma ‘szkapę’ i łuk. Chwalił się że potrafi nawet w burzę śnieżną upolować coś ‘tłustego’ i że z nim ‘w lesie nie zginiecie’.
Długą, zaniedbaną brodę chował pod grubym, wełnianym szalem. Wyłupiaste oczy, otoczone kaszakami, błądziły wszędzie dookoła nie mogąc skupić się na jednym szczególe. Pozornie. Anders słyszał plotki o tym mężczyźnie i podobno jest znakomitym strzelcem z ‘sokolim wzrokiem’.

Thug

Thug, znajomy Pelsjagera był młodym mężczyzną, którego najłatwiej określić mianem ‘oprych’. Smród przetrawionej gorzały, twarz udekorowana bliznami po walce i ospie, żółte oczy, brudne stronki ciemnych włosów i cały czas trzymana w ręku (n wszelki wypadek) okuta, drewniana pałka, tworzyły wizerunek ‘wzorowego zbira’. Zupełnie odmienne było jego obycie. Thug potrafił zachować się z ogładą i wyczuciem. Mówił prosto ale słowa składały się w logiczną całość. Często się uśmiecham, odsłaniając szczerbatą szczękę.


Przed wyjazdem Alicja uściskała wszystkich mężczyzn i każdemu podarowała całusa w policzek. Stała machając na pożegnanie przy bramie wraz z Gotthardtem.
Po kilku minutach jeźdźcy zniknęli za zaspami śniegu.


XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX


Przed zmrokiem rozbili obóz. Pelsjager doradził by rozpalić ogień.
- Słyszycie? – przyłożył dłoń do ucha nasłuchując – Wilki. Lepiej rozpalić ogień żeby nam zadków nie zjadły przez sen.
Noc była mroźna ale bezwietrzna. Niebo było czyste i usiane milionami gwiazd.
Kolejnego dnia pogoda była słoneczna i przyjemna. Pelsjager był nerwowy i wciąż rozglądał się dookoła.
- Tutaj, widzicie – wskazał na dwa ścięte konary oparte o drzewo – Tu zaczynają się Dzikie Ziemie. Tam jest łąka – wskazał palcem polanę miedzy drzewami – Zwykle tutaj wozy, ludzie, nieludzie, zbierają się w duże grupy by ruszyć dalej. W lecie tereny dalej są niebezpieczne. W zimę… - wzruszył ramionami – Orkom dupy odmrażają się tak jak nam – uśmiechnął się szeroko.
- Pels, spójrz – Thug wskazał na małą leśną ścieżkę idącą z północy – Tutaj są ślady wozów. Prowadzą z północnego lasu w kierunku kopalni.
Traper zsiadł z konia i przeszedł wzdłuż wskazanej ścieżki.
- Ciężkie wozy. Jechały w obie strony. – zmarszczył brwi – Hm… Dziwne… Wygląda na to że wozy jechały w obie strony załadowane. Do kopalni jedzie się zwykle z pustym wozem, a wraca pełnym – uśmiechnął się – Może przywozili jedzenie, zapasy… Jedźmy dalej.

Tuż przed zmrokiem dojechali do wzgórza z którego było widać światła miasteczka wybudowanego dookoła kopalni. Dzieliło ich od niej zaledwie pół kilometra.

- Światła… - wyszeptał ze zdziwieniem Thug – Czyli są tam ludzie. Słyszałem plotki że wszyscy tu nie żyją. Bo nie było żadnych informacji od początku zimy. Ale żyją – w jego głosie dało się słyszeć radość i ulgę – Jedziemy? – spytał spoglądając na Pelsjagera.

Traper potwierdził i ruszyli wprost ze wzgórza ku kopalniom.

Kopalnia miedzi składała się z kilkunastu tuneli wydrążonych w skalistej, niemal pionowej skale. Do wyższych tuneli prowadziły pochylnie na drewnianej konstrukcji. Przed skałą na wielkim placu, ułożone były bele drewna i materiały budowlane. Dalej wybudowane były duże szopy magazynowe, a tuż za nimi kilkanaście prostych drewnianych budynków.
Na uliczkach było pusto. Gdzieniegdzie płonęło małe ognisko przy którym grzał się strażnik. Gdy jeźdźcy mijali jednego z nich, zmierzył ich nieprzyjemnym wzrokiem. Cisza, mróz, drewniane skrzypiące chaty i zmęczenie po dwudniowej podróży w tak trudnych warunkach sprawiały że ‘kopalnia’ rysowała się jako miejsce wyjątkowo nieprzyjazne.
Łatwo znaleźli karczmę. Wprowadzili konie na podwórze pod podgniłą wiatę i weszli do środka.

Karczma była jedynym miejscem, w którym można było odpocząć w tym robotniczym miasteczku. Zaniedbane, obskurne wnętrze, smród wymiocin wymieszany z moczem i rozlanym piwem sprawiały że pomieszczenie bardziej kojarzyło się z więzienną celą niż karczmą.
W sali siedziało kilku mężczyzn. Jeden z nich leżał nieprzytomny na stole, cała jego twarz była posiniaczona i pokrwawiona – pamiątką po niedawnej potyczce.
Gdy nieznajomi pojawili się w drzwiach wszyscy goście zamarli w milczeniu. Obserwowali każdy krok nieznajomych. Pelsjager szedł pierwszy, wybrał stół na końcu pomieszczenia, niedaleko baru i wszyscy tam usiedli.

- Potrzebujemy noclegu – zdjął futro i podszedł do karczmarza.

- Nie mamy tu mnogo gości – odpowiedział zachrypniętym głosem karczmarz – Tu sami kopalniani. Mam strych wyłożony słomą. Może być?

Traper spojrzał po towarzyszach i kiwnął potwierdzająco głową.

- Czego tu? – spytał karczmarz ale traper zignorował jego pytanie i wrócił do stołu.

Thug rozglądał się z zainteresowaniem dookoła. Gdy tylko weszli do środka w jego dłoni pojawiła się okuta pałka, którą teraz trzymał przed sobą na stole.
Mężczyźni obecni w karczmie przyglądali się nieznajomym szepcząc coś do siebie.

Karczmarz podszedł do pobitego mężczyzny leżącego na stole i zepchnął go na podłogę. Ten runął na ziemię z hukiem i zaczął próbować wstać, bezskutecznie. Karczmarz wylał kufel niedopitego piwa na blat by zmyć z niego krew.

- Poszedł stąd! – wrzasnął i wymierzył pobitemu kopniaka w zadek, mężczyzna znów zwalił się na ziemię.

Nagle drzwi zewnętrzne otworzyły się z hukiem i do środka weszło trzech wielkich mężczyzn podobnej postury do Gotthardta.

- Piwa! – rozkazał pierwszy z mężczyzn, a karczmarz niemal biegnąc ruszył za bar. W jego oczach pojawił się strach.

‘Olbrzymy’ usiedli przy barze. Gdy pierwszy z nich zauważył nieznajomych. Chwycił swój kufel, wypił wielkiego łyka i spytał:

- Thug, zbóju, kogo tu przyprowadziłeś? Co to za dziwak? – wskazał z kpiącym uśmiechem na Martina.

- Pracuję – odpowiedział zdawkowo Thug.

Olbrzym wstał z krzesła i podszedł do stołu nieznajomych.

- Co robicie w naszej kopalni? Czego tu szukacie? - spytał niskim głosem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NOWY_humanoid dnia Pon 16:41, 27 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sawyer




Dołączył: 22 Sty 2014
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 17:36, 27 Paź 2014    Temat postu:

-Jeszcze nie zdecydowaliśmy-mówię spokojnie i bez agresji w kierunku "olbrzyma". -Na razie jadła i odpoczynku.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Pon 18:14, 27 Paź 2014    Temat postu:

Olbrzym uśmiechnął się i wyciągnął rękę do Sawyera.

- Jestem Edmund Grunenturm. Jestem tutaj... powiedzmy że... zarządcą.

Jego dwóch wielkich towarzyszy zachichotało niskim tonem, przypominającym dudniący dźwięk toczącej się pustej beczki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sawyer




Dołączył: 22 Sty 2014
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 18:22, 27 Paź 2014    Temat postu:

-Witam Cię Edmundzie Grunenturm, zarządco. Jestem Sawyer - kłaniam się uprzejmie nie wstając - a to moi towarzysze podróży. Wybacz, że nie podaje ręki ale całą mam zdrętwiałą od napierdalania orków.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Pon 18:54, 27 Paź 2014    Temat postu:

Olbrzym roześmiał się i cofnął rękę.

- Spytam jeszcze raz - po krótkiej pauzie, którą wykorzystał na obiegnięcie wzrokiem wszystkich przy stole zadał pytanie - Co tutaj robicie?

Dwóch pozostałych mężczyzn stanęło za 'zarządcą'.

- To nie jest miejsce dla podróżnych. Nie prowadzi tędy żaden trakt. To niebezpieczne miejsce - uśmiechnął się odsłaniając zęby. Kilka z nich było srebrnych - Skoro przyjechaliście do mojego... 'domu'..., lepiej żebyście powiedzieli po co tu przyjechaliście. Słyszałeś 'orkobójco'? - jego twarz nabrała powagi - Nikt was tu nie zapraszał, a to znaczy że jeśli nie zaczniecie mówić to możecie mieć problem ze znalezieniem noclegu... a na zewnątrz mróz jest... - ostatnie słowo wypowiedział przeciągle i zawadiacko - ... 'zabójczy'.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sawyer




Dołączył: 22 Sty 2014
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 11:48, 28 Paź 2014    Temat postu:

Pod futrem kładę prawą rękę na rękojeści miecza, lewą dłoń opieram na kolanie.
- Niezbyt dobrze reaguje na groźby, znawco pogody - mówię przez zaciśnięte zęby do "mięśniaka". Nachylam się nad stołem i przysuwam bliżej niego, mówię cicho tak, żeby tylko on i ludzie przy stole mnie słyszeli.
-Nie szukamy tutaj zwady Dobrodzieju, skoro tak naciskasz to ci powiem - mówię spokojnie patrząc w jego tępe oczy. -Nasz pracodawca, którego imienia na razie nie będę wymieniał, jest zainteresowany kupnem tej kopalni. Wysłał nas tutaj, żebyśmy zobaczyli jak się na miejscu sprawy mają i zdali mu relacje. Nie chce kupować jak to się mówi.. - zawieszam na chwilę głos i przyglądam się olbrzymowi czy nadąża - ..kota w worku - uśmiecham się do niego. -Skoro jesteś tutaj, jak się tytułujesz zarządcą, to może byś nas oprowadził i pokazał teren. Nie omieszkam wspomnieć mojemu pracodawcy o twojej pomocy i chęci współpracy - patrzę się na niego czekając na odpowiedź, ale dłoń cały czas trzymam na mieczu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sawyer dnia Wto 11:49, 28 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elarco




Dołączył: 01 Sty 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 17:48, 28 Paź 2014    Temat postu:

- mój przyjaciel ma rację. Nie szukamy zwady, zamiast tego wolimy prowadzić interesy. - mówię spokojnym tonem, ale obserwuję ich uważnie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Wto 18:56, 28 Paź 2014    Temat postu:

Mężczyzna z każdym słowem robił się coraz bardziej zdezorientowany.

- Jak to kupić? - zapytał wreszcie cicho, pochylając się nad stołem - Przecież to kopalnia królowej. Kto chce ją kupić? - jego ton wskazywał że informacja ta szczerze go zaniepokoiła - Przecież wtedy nie dałoby się... - oprzytomniał - Zaraz... - wyprostował się i spojrzał na Sawyera jakby z jego oczu chciał wyczytać czy mówi prawdę.

Odwrócił się do swoich kompanów i dał im gestem znak żeby wracali do baru.

- Jeszcze się spotkamy - rzucił i dołączył do swoich dwóch rosłych kolegów. Wszyscy co chwilę spoglądali na nieznajomych.

- Kopalnie chce ktoś kupić? W czyim imieniu tutaj jesteście panowie? - zainteresował się Thug.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciek




Dołączył: 04 Sty 2014
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Wto 21:10, 28 Paź 2014    Temat postu:

- Ciekawość jest pierwszym stopniem do piekła - odpowiadam Thugowi i puszczam do niego oko - Lepiej powiedz nam coś o tym olbrzymach. Co to za jedni?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Wto 21:21, 28 Paź 2014    Temat postu:

- Edmund Grunenturm rządzi tym miejscem - Thug zaczął mówić cicho - To znaczy... Nie jest ręką królowej... On tylko... Ochrania kopalnie razem z grupą tych dryblasów. Jest ich więcej. Wszyscy im płacą za ochronę. Przewoźnicy, robotnicy... Tu jest niebezpiecznie, a wojska jest za mało żeby chronić miasto i kopalnię jednocześnie. Edmund jest tu samozwańczym zarządcą. Ludzie go szanują... Nie zbiera dużo, a chroni przed zielonymi, przed zielonymi półkrwi i innym tałatajstwem.

Pelsjager prychnął oburzony.

- To zwykły reketer, zbir duszący biednych z ich ostatniego grosza - Traper splunął na podłogę - Nie znoszę takich typów.

- Nie... to nie tak... Przecież on im pomaga... Kto by tych ludzi ochronił? Ma to robić za darmo?Narażają życie!

- Gówno prawda! Narażają się tylko na katar spacerując w taką pogodę za kolejnymi haraczami!

- Nie.... no nie możesz tak mówić. Przecież to co innego.

- Jak co innego?! A zanim ten twój Edmund tu przybył to jak sobie robotnicy radzili?

- Ehh... - Thug machnął ręką - Szkoda gadać, to nie tak. Ale twojej kamiennej głowy nic nie przekona... Należy im się szacunek i już...

- Srały muchy będzie wiosna...

- Pels nie zaczynaj...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciek




Dołączył: 04 Sty 2014
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Śro 10:34, 29 Paź 2014    Temat postu:

Puszczam mimo uszu rozmowę najemników.

- Panowie, możecie już odpocząć - wyjmuję z czeluści futra złotą monetę i łamię ją na pół - Odpocznijcie.

Kładę podzieloną monetę na stole i przesuwam ją w kierunku mężczyzn dając im znak żeby odeszli od stołu. Uśmiecham się do nich przyjaźnie.

Gdy odchodzą zwracam się do towarzyszy.

- Coś tu nie gra. Kopalnia nie kontaktuje się z Herz od dawna. To aż nieprawdopodobne skoro kopalnia działa normalnie. Musimy trzymać się razem... Powinniśmy rozejrzeć się po okolicy, jeśli to nie da efektu to moglibyśmy... - zerkam na Edmunda i jego towarzyszy - Moglibyśmy 'przesłuchać', któregoś z olbrzymów. Rozejrzymy się jeszcze ten nocy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elarco




Dołączył: 01 Sty 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 8:12, 30 Paź 2014    Temat postu:

- Wiesz, powód że kopalnia nie odzywa się przez dłuższy czas może być w ogole nie związany z naszą sprawą. Zima nie ułatwia podróżowania tak jak i orki, poza tym pewnie ci panowie woleli by żeby w mieście nie wiedzieli czym się zajmują. Ale oczywiście musim sie rozejrzec, po to tu jestesmy. Wydaje mi się że "rozmowa" z którymś z olbrzymów może być trochę klopotliwa. Na pewno jest ich więcej a wydaje mi się że jeden z naszych przewodników raczej by nam nie pomógł. Według mnie to powinna być ostatnia rzecz jaką zrobimy przed wyjazdem...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciek




Dołączył: 04 Sty 2014
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Czw 8:48, 30 Paź 2014    Temat postu:

- Położmy ich spać - Puszczam oko do Andersa - I chodźmy się rozejrzeć. Skierujmy się do kopalni. Potem przejdziemy po wiosce. Może coś odkryjemy, może się czegoś dowiemy. Pewnie więcej niż tutaj - Wskazuje wzrokiem na 'zarządcę'.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sawyer




Dołączył: 22 Sty 2014
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 11:16, 30 Paź 2014    Temat postu:

-Ruszajmy zatem, najlepiej pojedynczo. Jak wyjdziemy całą grupą to zwrócimy na siebie uwagę - mówię szeptem. - Idź pierwszy Wujo, za minutę Martin z Andersem, a ja dołączę na końcu. Spotkajmy się w zaułku tuż obok karczmy - wskazuje ukradkiem palcem na ścianę za moimi plecami.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Granica) Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 28, 29, 30 ... 38, 39, 40  Następny
Strona 29 z 40

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin