Forum HUMANOID Strona Główna HUMANOID

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

ROZDZIAŁ 2. 'Gra'
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 32, 33, 34 ... 38, 39, 40  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Granica)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Captain Claw




Dołączył: 07 Sty 2014
Posty: 388
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 19:36, 17 Lis 2014    Temat postu:

Odzywam się. Głośno. Mam niezwykle pewny siebie, mocny głos.

- TY PIERDOLONE... Jebane ścierwiaki! Co wy sobie kurwa myślicie? Słyszałeś kiedyś olbrzymia szmato o bohaterach horyzontu? Słyszałeś, Ty i Twój PIERDOLONY brat, który został dziś w domu ze swoją małą demoniczną dziewczynką, Gotthardt Grunenturm? CZY SŁYSZAŁEŚ? Kto zapierdolił Mogula, pytam Cię KTO zapierdolił Mogula? Masz te torbę - rzucam zdecydowanie nienaturalnie gwałtownym ruchem torbę na podłogę. Słychać tłuczące się szkło i zaczyna wydzielać się niezbyt przyjemna woń świeżej gleby. - Wasze śmieszne mieczyki, hahaha... Sawyer jednym ruchem odrąbałby wam ryje. I Ty sobie myślisz, hahaha, Ty sobie myślisz, że... A NAWET! - Rozszarpuję z siebie w tym momencie koszulkę. Oczom wszystkich po raz pierwszy ukazuje się moje ciało. Nieco zapadła, matowa, starzejąca się skóra pokryta jest setkami drobnych blizn tworzących całą mozaikę szram. Przypomina bardziej korę drzewa niż ciało.

- A NAWET NIE WIESZ Z KIM MASZ DO CZYNIENIA. Bandyckie szmaty, tymi zabawkami to możecie najwyżej sobie upolować kulawego hahaha, kulawego zająca... hahhahah. Koniec tej zabawy, bo wy przecież... WY PRZECIEŻ NIE WIECIE. Hans nas nie zna z herz, no Hansik, a widziałeś w Herz kiedyś coś takiego?

Wyjmuję z kieszeni niewielki kamień i jednym ostrym ruchem przecinam sobie żyły w lewej ręce. Krew tryska na moją twarz, na ubranie, na wszystkich wokół. CIĘCIE. WRZASK. CIĘCIE.

CIĘCIE.

CIĘCIE.

CIĘCIE.

Jeszcze więcej krwi tryska wokół, gdy macham ręką wydając wściekłe okrzyki. CO? COOO?

CIĘCIE.

CIĘCIE.

GRUCHOT KOŚCI UDERZANEJ kamieniem, KRACH KRACH KRACH KRACH KRACH KRACH KRACH KRACH KRACH KRACH KRACH KRACH KRACH KRACH.


KRACH

Moja dłoń upada bezładnie na ziemię, a ja rzucam się gwałtownym, rozpaczliwym ruchem na jednego ze zdezorientowanych kuszników próbując wyrwać mu broń, udusić go, rozszarpać twarz paznokciami...

Jest coś dziwnie chłodnego w moich oczach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elarco




Dołączył: 01 Sty 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 21:26, 17 Lis 2014    Temat postu:

Jestem chyba jeszcze bardziej zaskoczony niż nasi przeciwnicy. Nigdy nie widziałem żeby Martin się tak zachowywał. Stoję i przygladam się temu osobliwemu przedstawieniu. Dopiero gdy rzuca się na napastników wyrywam się z osłupienia i ruszam w jego ślady. Nie patrzę czy Wujo i Sawyer tez ruszyli. Biegnę i próbuje powalić chociaż jednego z nich, nie ważne którego. Starmam się nie patrzeć na to co leży na ziemi. W tej chwili wolę działać niż myśleć.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Elarco dnia Pon 21:27, 17 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciek




Dołączył: 04 Sty 2014
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pon 22:28, 17 Lis 2014    Temat postu:

Najpierw upadam z krwią zalewającą oczy, nim zdążam się ocknąć... Nie wierzę w to co widzę.............
Każde uderzenie kamienia o kość jest obrzydliwe i hipnotyzujące zarazem, tak że mimo ohydy nie jestem w stanie odwrócić od zielarza wzroku.
Gdy wreszcie dociera do mnie że za moment ten rzuci się na najbliższego zbira staram się zareagować błyskawicznie. Wstaje najszybciej jak potrafię i przyciskam się do mężczyzny, który mnie uderzył wbijając mu nóż pod żebra.
Staram się zasłonić nim przed nadlatującymi bełtami kolejnych atakujących. Następnie chwytam miecz i wpadam pomiędzy przeciwników. Wychodzę z założenia że im bliżej wroga tym dalej od dwuręcznego miecza Edmunda.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sawyer




Dołączył: 22 Sty 2014
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 23:20, 17 Lis 2014    Temat postu:

W zamieszaniu jakie powstało staram się działać racjonalnie, ale patrząc na to co się dzieje na około mnie wiem, że będzie to chaotyczna, pełna nieczystych ciosów walka. Walka o przetrwanie. Chyba właśnie poznaliśmy "kolegę" Martina. W amoku szamoczących się ciał zauważam coś co sprawia, że nie sięgam po miecz, a rzucam się w kierunku jednego z przeciwników, odpychając się barkami od pozostałych i próbując uniknąć ciosów. Łapie z całej siły za kusze którą trzyma, wykręcam ją bokiem, tak żeby grot wycelowany było w bok, a nie we mnie. Przyciągam swoją twarz do jego i pytającym tonem rzucam:
- Kan du hjälpa en broder i nöd från moder jord ?
Zerkam wzrokiem na jego dłoń po czym ponownie spoglądam na niego.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sawyer dnia Pon 23:23, 17 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Wto 0:38, 18 Lis 2014    Temat postu:

Najpierw Marin niczym baśniowy heros nie znający strachu rzucił się w wir słownej bitwy.
Edmund słuchał go ze zdumieniem zapominając na moment o rozbrojeniu reszty 'jeńców'.
Wsłuchiwał się w jego słowa powtarzając niektóre z nich:
- Bohaterowie horyzontu? Co? Gotthardt? - nie krył zdumienia - Mogula? Mogula orka? - oczy otwierały mu się coraz szerzej... choć nie wiedział że prawdziwy szok dopiero go czeka.

Świat zawirował. Każda kolejna kropla krwi z ręki Martina zdawała się czarować i hipnotyzować wszystkich zebranych. Wrzaski, makabra odcinanej dłoni, dźwięk pękającej kości... Wszystko to wyglądało jak hipnotyczny teatr. Jak taniec. Coś co dzieję się w wyobraźni... Nie w rzeczywistym świecie. Metaliczny smak w ustach poczuł chyba każdy. Wtedy niemal równocześnie zaatakował oszalały Martin i Wujo. Rozpętało się piekło.

Kusznicy wystrzelili. Bełty pomknęły przecinając powietrze. Drobinki krwi wypełniły przestrzeń między walczącymi. Kusze opadły na ziemie z trzaskiem, a miecze zadźwięczały wyciągane z okutych pochew.
Trafiony bełtem w szyję Heiter nie zważając na ranę wbił się pomiędzy wrogów wymachując metalowym prętem. Sawyer dopadł jednego z mężczyzn. Zdążył wypowiedzieć jedno zdanie w obcym języku gdy spadło na niego uderzenie kogoś innego. Mężczyzna zamarł. Patrzył jak Sawyer osuwa się przed nim na ziemię. Patrzył mu w oczy jakby nie wiedział co zrobić.
Z pleców mężczyzny którym zasłonił się Wujo wystawał bełt. Mężczyzna wrzeszczał przeraźliwie. Krew z jego ust chlapała na twarz Gustava. Na pomoc rannemu przyszedł jeden z olbrzymów. Po chwili oporu Wujo zniknął gdzieś pod nogami walczących.
Martin tłukł jednego z mężczyzn kikutem ręki, jednocześnie wgryzając się w jego szyję i drapiąc twarz swoją jedyną dłonią.
Anders wykonał kilka śmiałych ruchów, by po chwili, podobnie jak Wujo zniknąć gdzieś pod nogami 'tancerzy'.
Szczęk żelaza. Smak krwi. Zapach potu i moczu. Dźwięk pękającej kości. KRACH... KRACH... Kurwa... Smak kurzu w ustach. Żwir. Lód.

Z jednego uchwytu spadła, uderzona zabłąkanym mieczem pochodnia... Jej światło było czerwono - żółte, jasne kojące... Cisza. Spokój.

(...)

- Szybciej kurwa! Pomocy! Szybko! Biegnij po Żywicę! Szybciej! On umiera!

Dźwięki były niewyraźne... Nagle zrobiło się zimno. Śnieg. Zaczął padać śnieg. Białe płatki topiły się na rozgrzanych twarzach. Ulga. Chłód. Przyjemny wiatr na twarzy.
Potem uderzenie. Smród. Pot. Krew w ustach. Jęk rannych. Wrzask!

- Szybciej! Zabierz ich! Zostało jeszcze dwóch! Jedźcie po nich wózkiem. Nie wiem czy żyją! Szybciej!
- Nasi?
- Nie… Ale zabierz ich wszystkich! I postaw straż!
- Straż?
- Nie wiadomo kogo tu mogli sprowadzić! Wszyscy pod broń!
- Gdzie jest Żywica? Pomocy!
- Bogowie… mam nadzieje że nie orki!

Upał. Pot płynący po czole. Krew… cały czas ta cholerna krew w ustach. Pochodnia. Znów przyjemny blask. Spokój. Ból. Smród.

- Najpierw naszych!
- Co z nim?!
- Nie żyje…
- Co? Hans! Hans! Obudź się! Kurwa! HANS!
- A co z Victorem?
- Chyba... Nie da rady… ma… przegryzione gardło – kobiecy przyjemny głos – Przykro mi…
- Szlag…

Pomieszczenie było duże. Drewniane ściany wskazywały że przenieśli ich do osady. W rogu pomieszczenia płonęło palenisko w kowalskim piecu. Na środku stał stół. Kilku mężczyzn stało przy nim gdy młoda dziewczyna starała się oczyścić ranę na szyi nieprzytomnego pacjenta. Inni mężczyźni mimo że nie dawał znaków życia trzymali go kurczowo.
Po pomieszczeniu nerwowym krokiem w jedną i w drugą krążył Edmund.

- Kurwa! – wrzasnął sfrustrowany.

Pod jego stopami leżał Heiter. Był nieprzytomny. Twarz miał całą we krwi. Z jego szyi wciąż wystawał drzewiec pocisku.

Pod ścianą leżał Anders z bełtem wystającym z prawego ramienia i kilkoma ranami ciętymi na korpusie i obrzydliwą wyrwę między włosami ze skrzepem krwi sięgającym szyi.
Obok leżał Sawyer. Miał ranę na plecach i bełt wystający z uda. Nie poruszał się choć miał oczy otwarte.

- Alt jeg kan gjøre for deg. – Wyszeptał mężczyzna, do którego dopadł Sawyer w trakcie walki, Przyłożył mu do czoła szmatę nasączoną wodą i przysunął gliniany pojemnik z wodą do ust – Drikke.

Drzwi pomieszczenia otworzyły się i dwóch mężczyzn wepchnęło do środka mały wózek. Przechylili go i na ziemię z hukiem spadły bezwładnie ciała Martina i Wuja. Obaj byli cali we krwi.

- Związać tego! – Edmund wskazał skinieniem na Martina.

Mężczyźni puścili wózek, jeden z nich ściągnął linę wiszącą na haku na ścianie i zaczęli oplatać nią zielarza. Kikut ręki wciąż broczył krwią, a jego skóra w miejscach gdzie nie była pokryta krwią, mimo żółtej aury z pochodni, wydawała się blada jak pergamin.
Związali go i przepchnęli pod ścianę. Po chwili ocknął się powolnie otwierając oczy. Był skrępowany niczym świąteczne lalki ze sznurków.

- Co z jego ręką? – spytała dziewczyna wycierająca szmatą ręce po poprzednim zabiegu – Trzeba to zatamować!
- Zostaw! Najpierw nasi! – ryknął Edmund.

Dziewczyna zmierzyła go wrogim spojrzeniem.

- Połóżcie go na stole.

Mężczyźni ruszyli by podnieść Martina. Inni zdjęli poprzedniego pacjenta ze stołu i położyli go w kącie na sienniku.

- Powiedziałem… - zaczął Edmund.
- Zapominasz się! – tym razem ryknęła dziewczyna.

Olbrzym prychnął i ruszył szybkim demonstracyjnym korkiem na zewnątrz. Huknął za sobą drzwiami.

- Ten nie żyje? – skinęła na Wuja.
- Chyba tak.

Jeden z mężczyzn, który ułożył Martina na stole podszedł do Wuja i kopnął go lekko w plecy. Ciało Gustava poruszyło się wywołane jedynie szturchnięciem. Nic ponad to.

- Nie żyje.
- Musimy przemyć rękę – dziewczyna nachyliła się nad skrępowanym Martinem. Polała jego kikut wodą i zaczęła badać go palcami. Spojrzała mu w rozmyte oczy… i nacisnęła mocno.
-Przygotuj ogień.

Jeden z pomocników włożył płaski pręt do paleniska.

- Nie martw się. Uczyłam się od jednego z najlepszych – wyszeptała i uśmiechnęła się kącikiem ust.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Captain Claw




Dołączył: 07 Sty 2014
Posty: 388
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 1:35, 18 Lis 2014    Temat postu:

Kiedy tylko otwieram oczy bezładnie rzucam się, krzyczę i usiłuję się uwolnić:

- SPIERDALAĆ, WYPIERDALAĆ, ŚCIERWA OHYDNE, OBRZYDLIWE, POMIOCIE KOBIECY MOJA RANA SIKAM WAM W RYJ WYPUŚĆCIE MNIE A OBGRYZE... obgryze... obgryze...

Z moich policzków ciekną łzy. Po kilku spazmatycznych ruchach zaczynam powtarzać ze szlochem spazmatyczne modlitwy. Kilkakrotnie patrzę na siebie ze wstrętem, po czym z powrotem gapię się w przestrzeń. Wkrótce robią się rytmiczne. (jeśli ktoś próbuje mnie uciszyć albo przeszkodzić mi, nie reaguję). Prośby o wybaczenie, przeprosiny, wybaczenie, przeprosiny, bełkotliwe. Pojawiają się imiona Bogów, Taala, Shallay'i, oraz Ursona. Patrzę na Wuja.

Moje oczy płoną blaskiem.

- Ooo nie... nie nie nie... - mówię cicho cedząc przez mocno zaciśnięte zęby


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Captain Claw dnia Wto 1:39, 18 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sawyer




Dołączył: 22 Sty 2014
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 13:47, 18 Lis 2014    Temat postu:

Jestem w szoku. Mimo bolu i odniesionych ran staram się oddychać spokojnie. Biorę kilka łykow wody z glinianego dzbanka i odchylam głowę do tylu opierając ją o ścianę. Rozgladam się po pomieszczeniu, na widok zastyglego ciała Wuja biorę głęboki wdech. W tle widzę miotajacego się Martina. Wykorzystując zamieszanie zwracam się do mężczyzny obok mnie:
- Vad händer här? Vilka är dessa människor ? - pytam szeptem i zamykalem oczy. Łapie się delikatnie za ranna nogę i sprawdzam czy i jak bardzo belt pogruchotal mi kość.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sawyer dnia Wto 13:50, 18 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Wto 14:40, 18 Lis 2014    Temat postu:

Mężczyzna pochylający się nad Sawyerem rozejrzał się czy nikt go nie słucha i wyszeptał:

- Vær ærlig . Er du et menneske dronning ?

Jeden z pomocników dziewczyny wepchnął dużą szmatę w usta Martina. Ta przez chwilę czyściła jego ranę po czym wyciągnęła rękę po rozgrzany do czerwoności pręt. Bez wahania przyłożyła go do ręki Martina. Po pomieszczeniu rozszedł się syczący dźwięk i smród spalonych włosów i skóry.

Jeden z jej pomocników puścił zielarza i upadł na kolana obok stołu. Chłopak miał najwyżej szesnaście lat. Zwymiotował pod stół. Torsje męczyły go jeszcze przez chwilę nim dał radę wstać.

- Przepraszam...
- Nic się nie stało. Spłucz to - dziewczyna wskazała mu wiadro z wodą.

Gdy chłopak chlusnął wodą by zmyć nieczystości, woda popłynęła w kierunku leżącego na środku Heitera. Ten ocknął się nagle jednak nie miał sił by wstać. Oddychał głęboko leżąc twarzą w kierunku Sawyera i Andersa. Każdy oddech wywoływał świszczenie w okolicy rany na szyi.

Nagle drzwi do pomieszczenia otworzyły się i na podłodze wylądowali Pelsjager i Thug. Obaj mieli obite twarze, nie byli ubrani w futra - Edmund musiał kazać wyciągnąć ich z sienników.
Herszt, olbrzym wszedł do pomieszczenia wraz z kilkoma innymi mężczyznami. Ci złapali brutalnie swoich nowych więźniów i rzucili ich pod przeciwległą do Sawyera i Andersa ścianę.

Pomieszczenie było skąpane w półmroku. Światło świec i pochodni, ból, krzyki, jęki... wszystko to sprawiało wrażenie jakby wstąpili do demonicznej krainy... do piekieł.

Edmund przysunął sobie stołek i usiadł po środku pomieszczenia.

- Kim oni są? - spytał Thuga i Pelsjagera.
- Nie wiem! Zapłacili żebyśmy ich tu przywieźli! Potrzebowali przewodnika - Thug zaczął odpowiadać nerwowo.
- Edmund... wiemy tylko że są nowi w mieście... - dołączył się Pelsjager.
- KIM ONI SĄ? - wrzasnął olbrzym a jeden z jego ludzi uderzył Thuga pięścią w twarz.
- Aau..aa... - Thug słabo znosił kolejne ciosy - Oni niedawno przyby... byli... to miasta... bo... z północy... przysięgam...
- Kim są bohaterowie z horyzontu? - dodał spokojnie Edmund i skinął na trapera.
- Podobno uratowali Mortimera - wycedził szybko Pelsjager - Kilku mężczyzn. Rozbili całą hordę orków i uratowali księcia Eisberga.
- Gdzie jest mój kuzyn? Gotthardt Grunenturn?
- Nie mam pojęcia! Nie wiem o kim mowa!
- Cholera... Pels... mów wszystko co wiesz.
- Przysięgam że to wszystko!
- Słyszałeś że ktoś zabił Mogula? Kto?
- Coś słyszałem że ktoś zabił ale nie wiem czy to prawda.
- Ja.. jaa... - Thug krwawił z rozbitych ust - Ja słyszałem że to bohaterowie... hor... hory... horyznotu... słyszałem rano... przed wyjazdem.... ktoś mówił że mieli... łeb... że prawda...
- Czemu ten opętany - Edmund skinął na Martina - Gadał o bohaterach horyznotu?

Pelsjager otworzył oczy szeroko i spojrzał po zmasakrowanych twarzach swoich pracodawców.

- To... mogą być oni... są nowi w mieście... Przyszli z Eisberga...
- Mogą... - potwierdził Thug - Oni... Przeszli północny las... podobno...

Edmund odwrócił się w kierunku Sawyera i Andersa.

- Kim jesteście i co tutaj robicie? - powiedział spokojnym ale stanowczym głosem.
- Emdund... cholera to nie są lochy! Ja tu staram się skupić! - krzyknęła medyczka.
- Kim? - olbrzym zignorował słowa dziewczyny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sawyer




Dołączył: 22 Sty 2014
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 18:23, 18 Lis 2014    Temat postu:

Ciężko pokasłuje i zatykam usta rękami
- Vi är inte ett folk av ingen. Så att grisen ber om Mogul ? Komma överens med honom ? - szepczę.
Wypluwam na podłogę flegmę zmieszaną z krwią.
- E! Grunenturn ! - wołam do Edmunda po chwili. - Musze przyznać, że nawet jesteś do kuzyna podobny - dodaje - tylko on ma chyba więcej ogłady - uśmiecham się zakrwawionymi zębami.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sawyer dnia Wto 18:24, 18 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Captain Claw




Dołączył: 07 Sty 2014
Posty: 388
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 23:15, 18 Lis 2014    Temat postu:

Szmata w ustach. Agonia rozżarzonego pręta i stłumiony jęk. Moja twarz zbladła. Przez kilka minut wpatruję się tępo w Wuja.

Po pewnym czasie odwracam od niego wzrok i zaczynam jękami dawać do zrozumienia, żeby usunięto mi szmatę. Patrzę trzeźwym wzrokiem wokół siebie, na towarzyszy, na dziewczyny, na Edmunda i pozostałych i usiłuję mówić, lecz spod szmaty wydobywa się jedynie bezładny mamrot.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Śro 9:34, 19 Lis 2014    Temat postu:

- Nie krzycz już... rozumiem nerwy, ból... - dziewczyna pogłaskała delikatną dłonią czoło Martina i wyjęła mu szmatę z ust.

Mężczyzna rozmawiający z Sawyerem obruszył się oburzony na jego słowa. Wstał i rzucił:

- Aldri i mitt liv ! Dette er vår fiende ! Herz fiende !

Odwrócił się i podszedł do Edmunda, wyszeptał mu coś do ucha. Odszedł pomóc dziewczynie i dwóm innym mężczyznom przenieść Martina na podłogę by zrobić miejsce kolejnym rannym.

Edmund puścił uwagę Sawyera, porównanie do Gotthardta, mimo uszy.

- Kim jesteście? Czy jesteście tymi ludźmi, o których mówią wasi przewodnicy? I najważniejsze... Co tu robicie i jakie sprawy was tu sprowadzają? - jego głos był spokojniejszy choć wciąż nerwowo spoglądał na rannych towarzyszy - Skąd znacie mojego kuzyna skoro nie jesteście z księstw?

Dziewczyna odwróciła się od stołu i zrobiła krok w kierunku więźniów.

- Gotthardt? Gotthardt Grunenturn... żyje? - na jej twarzy pojawiło się zaskoczenie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NOWY_humanoid dnia Śro 11:22, 19 Lis 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Captain Claw




Dołączył: 07 Sty 2014
Posty: 388
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 15:43, 19 Lis 2014    Temat postu:

- Dziękuję Ci bardzo panienko, przepraszam za moje zachowanie. Piękna z pani dziewczyna. Mogłabyś powiedzieć mi, moja droga czy... czy leżący tam... - usiłuję skinąć głową na Wuja - czy on naprawdę... nie żyje? Bogowie, Gustav był... On nawet nie przyszedł, on nawet ani razu nie przyszedł! - mówię, a moje oczy wyrażają zaskoczenie.

- Czy właśnie wyrżnęliśmy się nawzajem, a teraz co? Nikt nie wykręca mi rąk, nie uderza po ryju? Śmiałbym się, ale nie jest mi do śmiechu, panowie. Straciłem dłoń i przyjaciela, a wy...

Patrzę wokół siebie i milknę.

- on nie przyszedł, a mnie znowu boli głowa. Panienko? Panienko...? Proszę przynieść mi moją torbę.

Tylko uwaga na szkło - dodaję szybko.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Captain Claw dnia Śro 15:44, 19 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sawyer




Dołączył: 22 Sty 2014
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 16:36, 19 Lis 2014    Temat postu:

- Jag och mina kamrater är inte fiender Herz. Det är jag Jag dödade Mogul - mówię głośniej niż zwykle i podpieram się rękami o podłogę. Próbuje wstać ale opadam z powrotem na tyłek. Noga za bardzo boli, bez pomocy się nie podniose.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Śro 17:04, 19 Lis 2014    Temat postu:

Dziewczyna puściła słowa zielarza mimo uszu. Nikt nie zareagował na jego prośbę.

Mężczyźni stojący przy stole chwycili skrępowanego liną Martina, przenieśli kilka kroków w kierunku ściany i rzucili go brutalnie na podłogę.

Mężczyzna, z którym rozmawiał Sawyer spojrzał na niego z ciekawością i zdziwieniem.

- Mów po ludzku! - obruszył się z niezadowoleniem Edmund.
- On mówi że...
- Jak chce coś powiedzieć to niech mówi w naszym języku, a nie w waszym północnym jakby miał supeł na języku - przerwał mu olbrzym.

Ktoś nagle pojawił się obok Sawyera i gruchnął go kijem w głowę, gdy ten próbował wstać. Uderzenie było silne na tyle że 'drwal' osunął się znów na podłogę, a kilka zaschniętych zadrapań na twarzy znów się otworzyło.

- Ktoś ci pozwolił wstać, psi synu? - wrzasnął ten z kijem.

- Odpowiadaj na pytania. We wspólnym! - dodał Edmund.

Dziewczyna przyglądała się to Sawyerowi, to Andersowi oczekując odpowiedzi na swoje pytanie.

- Żywica. Potrzebujemy cię tu - powiedział jeden z mężczyzn układający następnego pacjenta na stole.
- Chwila.

Kucnęła nad Wujem i zaczęła dotykać go w poszukiwaniu pulsu. Spojrzała jeszcze raz na mężczyzn pod ścianą.

- Czy on żyje?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elarco




Dołączył: 01 Sty 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 17:51, 19 Lis 2014    Temat postu:

Nie podnoszę się z ziemi, nawet nie próbuje. Wydaję się nie obecny i nie zainteresowany wydarzeniami które się dzieją na około. Przyglądam się ludziom z którymi walczyliśmy. Nie spoglądam w stronę Wuja, nie mam siły. Zerkam tylko gdy dziewczyna sprawdza mu puls. Mam nadzieję że ten który sprawdzał czy Wujo żyje pomylił się. Ciężko jest mi się skupić. Głowa mocno daje o sobie znać. Z ramienia rozchodzi się pulsujący ból. Nie próbuje nawet dotykać bełtu. Kilka razy próbuje coś powiedzieć ale nie mogę sformułować myśli. Udaje mi się odpowiedzieć dopiero na ostatnie pytanie dziewczyny
- żył jak wyjezdzalismy z miasta...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Granica) Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 32, 33, 34 ... 38, 39, 40  Następny
Strona 33 z 40

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin