Forum HUMANOID Strona Główna HUMANOID

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

ROZDZIAŁ 2. 'Gra'
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 36, 37, 38, 39, 40  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Granica)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Śro 10:27, 26 Lis 2014    Temat postu:

Heiter próbował rozluźnić atmosferę dowcipem o 'chudych elfich tyłkach' ale widząc zmęczone spojrzenia towarzyszy zamilkł masując obolałe kończyny.

Minęło prawie pół godziny gdy drzwi do pomieszczenia otworzyły się i do środka weszła dziewczyna stara kobieta ubrana skromnie z głową zawiniętą szarą szmatą. W obu rękach niosła duży wiklinowy kosz. Podeszła do stołu, postawiła kosz i zaczęła wyjmować z niego chleb. Bochenki jeszcze parowały. Obok nich postawiła dwie gliniane butelki i słój ze smalcem.

- Noża nie dali - powiedziała, odwróciła się i wyszła.

Po kilku minutach drzwi znów się otworzyły. Do środka wszedł Edmund i Żywica. Zamknęli za sobą drzwi. Podeszli nieśpiesznym krokiem do stołu i usiedli. Dziewczyna zerknęła na Wuja leżącego przy otwartych drzwiach drugiego pomieszczenia.

- Źle rozpoczęliśmy naszą znajomość - wydusił z siebie wreszcie Edmund - Cała ta sytuacja z wczoraj okazuje się... może okazać się zbędna. Zginęło dwóch naszych ludzi. Pierwszy w walce, drugi dziś gdy spaliście. To było niepotrzebne - spojrzał na Martina i jego rękę.
- Powinniście wiedzieć kto chce was przyjąć na audiencję - wtrąciła dziewczyna.
- Panie... - Edmund spojrzał na krasnoluda.
- Heiter
- Panie Heiter, obawiam się że za rabunkiem pańskiego konwoju nie stoją orki tylko...
- Przecież tam byłem! To były orki! Chyba potrafię jeszcze odróżnić człowieka od orka! - oburzył się krasnolud.
- Orki były jedynie narzędziem. Herz... Królowa ułożyła się z orkami. Widzieliśmy wozy prowadzone przez ludzi. Ostatnie z konwoju były w rękach orków. Te odbiliśmy. Reszta z pewnością pojechała do miasta. Rom Herzson chciał zwiększyć wpływy Eisberga, miał wydać córkę za dziedzica Kaya, by osłabić koronę Herz. Walczył o Herz wolne od tego zielonego plugastwa.
- Z waszych informacji wynika że Kay dogadał się z orkami... Co mogło zadziałać odwrotnie niż planowaliśmy. Teraz gdy nie żyje... sytuacja jest dość nieprzewidywalna - dziewczyna była wyraźnie zmartwiona - Intryga jest bardzo zagmatwana...
- Gdyby doszło do ślubu, rody Eisberga i Herz połączyły by się, ale bez prawa dziedziczenia korony. Eisberg nie mógłby zaatakować Herz, a w oczach poddanych Herz, królowa by osłabła. Jej pozycja jest dość silna, ale po ostatnich 'chudych' latach ludzie są sfrustrowani.
- Teraz rozumiecie w co chcą was wplątać? Mielibyście stanąć potajemnie ramię w ramię z zielonymi. Dla ludy byście byli zabójcami Mogula, promieniem zmian. Dla królowej, marionetkami na równi orkom.

Heiter wzdrygnął się i spojrzał po towarzyszach.
- To są... druzgocące... informacje... W Karak-Hirn... by... zawrzało... - zamyślony wypluwał z siebie pojedyncze słowa - Musicie oddać te wozy które odbiliście!

- Wykluczone - odpowiedział szybko i pewnie Edmund - Odbiliśmy je w uczciwej walce. Znaleźliśmy w nich... Są potrzebne do naszej walki. I są dowodem.
- Musimy prosić was - dziewczyna spojrzała po kolei po twarzach 'więźniów' - O... pomoc...
- Chcielibyśmy byście nam pomogli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sawyer




Dołączył: 22 Sty 2014
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 11:51, 26 Lis 2014    Temat postu:

Słucham wszystkich wyjaśnień w ciszy i skupieniu. Kiedy kończą mówić prostuje się i wstaje z krzesła. Patrzę prosto w zmęczone oczy Edmumda i odpowiadam spokojnie na pytanie Żywicy
- Zdajecie sobie sprawę, że "kot" prosił nas o to samo? Że mówił o spiskowcach przeciw królowej i Herz? Brat Roma jest z wami? Podobno jest w to zamieszany.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Śro 12:59, 26 Lis 2014    Temat postu:

- Zdaję sobie z tego sprawę. Ale Cheshire to poplecznik orków...
- Edmund - wtrąciła się Żywica - Jesteśmy im winni szczerość.

Olbrzym westchnął i oparł łokcie o stół.

- 'Kot' był bohaterem, wciąż krążą legendy o jego wygranych bitwach z hordami orków, o tym jak przepędził poprzednika Mogula na wschód. To wszystko prawda. Ale on jest już stary, zmęczony. Poza tym jest młodszym hetmanem. Hetman, główny dowódca wojsk, Alfons Mandant, jest blisko królowej. Nie wiemy czy Cheshire wie o umowach z orkami. Ale to nic nie zmienia. On... kiedyś był po naszej stronie. Sam rozpoczął ten ruch, a teraz nazywa nas 'spiskowcami'.

- Alfons Mandant to okrutny człowiek bez zahamowań. Idzie po trupach do celu. Ma ledwie trzydzieści lat, a przeskoczył Cheshire'a w hierarchii mimo jego autorytetu - wtrąciła Żywica.

- To jest organizm - Edmund nakreślił palcem okrąg na stole - Organizm, który się psuję. Potrzebujemy rewolucji, nowego króla. Kogoś kto podniesie Herz z kryzysu. Współpraca z orkami to pęcherz na ropiejącym ciele. Jaki będzie następny krok? Ba! Wiemy też że Herz zatrudniło półorki do ochrony kopalni. Miedź jest ważna. Ale zamiast chronić jej samemu, prosimy kolejnych zielonych o pomoc? - oburzył się - Czy to nie świadczy o słabości władzy? Wykorzystaliśmy to. Kopalnia jest bezpieczna. Zimą nikt tu nie zagląda. Możemy się przygotować.

- Zrozumcie - dziewczyna zaczęła mówić z przejęciem - Nie jesteśmy jakimiś tam bandytami. Nie walczymy z chęci zysku czy aby się wzbogacić. Chcemy odzyskać nasze królestwo. Nie możemy godzić się na ten wyzysk i strach. To musi się skończyć.

- Panie Heiter. Odzyska pan większość swojego ładunku. Obiecuję to panu. Gdy tylko to wszystko się skończy.

- Jesteście zaufanymi dworu. To może nam pomóc. Szczególnie jeśli Rom nie żyje...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sawyer




Dołączył: 22 Sty 2014
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 13:36, 26 Lis 2014    Temat postu:

- Rozumiem.. - kiwam głową słuchając całej historii. - Cży moglibyścię zostawić nas na chwilę samych? Chciałbym się naradzic z przyjaciółmi. Chociaż nie sądzę byśmy mieli duzy wybór. Jeśli się nie zgodzimy to raczej nie puscicie nas wolno - patrzę z ciekawością na reakcję. - Zresztą w tym stanie i tak musimy tutaj zostać, my damy rade ale nasz kompan - kiwam głową w kierunku Wuja. -A, i dajcie jakiś nóżyk, krzywdy Wam nie zrobimy, a nie będę wpierdalal smalcu rękoma. Wyglądam jak wyglądam, ale swoje maniery mam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Śro 13:57, 26 Lis 2014    Temat postu:

Edmund patrzył obojetnie na Sawyera.

- Dobrze. - skinął na dziewczynę, a ta wyjęła zza paska nóż i położyła go na stole.

Oboje ruszyli do wyjscia. Przed drzwiami Edmund zatrzymał się na chwilę.

- Wasz kompan zostanie. Moi ludzie zaopiekują się nim najlepiej jak potrafią. Jak przyjacielem.

Wyszli z pomieszczenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sawyer




Dołączył: 22 Sty 2014
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 14:04, 26 Lis 2014    Temat postu:

Czekam aż wyjdą z pomieszczenia po czym siadam ciężko na stole. Sięgam po gliniana butelkę, odkorkowuje ją i wacham sprawdzając zawartość. Następnie sięgam po noz, waże go w dłoni i zaczynam smarowac pajdę chleba smalcem.
- Co sadzicie? Martin, Anders? Wujowi chyba wszystko jedno.. - pytam kompanów i beznamiętnie zaczynam przezuwac kanapkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elarco




Dołączył: 01 Sty 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 16:46, 26 Lis 2014    Temat postu:

- Sądzę że wdepnęliśmy w niezłe gówno. Wydają się mówić prawdę ale to i tak niewiele znaczy. Tak jak wcześniej rozmawialiśmy jeszcze w mieście, to może być gra w której będziemy mieć rolę jedynie pionków. Widziałeś jak się Edmundowi oczy zaświeciły jak rzucił uwagę że jesteśmy zaufanymi dworu. Podejrzewam że niedługo będziemy nieodłączną częścią ich planu. Ale tak jak zauważyłeś, wyboru za bardzo nie posiadamy. - Staram się coś zjeść z tego co przynieśli nam "gospodarze".

- Uciec im nie uciekniemy, kolejna walka pewnie poszłaby nas wszystkich do piachu więc musimy po prostu "płynąć z falą" i zobaczyć gdzie nas to doprowadzi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sawyer




Dołączył: 22 Sty 2014
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 20:38, 26 Lis 2014    Temat postu:

- A Ty Martin ? Jakie jest Twoje zdanie - zwracam się bezpośrednio do zielarza - W tej potyczce razem z Wujem poświęciliście najwięcej - mówię zerkając na kikut gdzie była kiedyś dłoń. Pociągam łyka z glinianej butli i podaje ją Martinowi.
- Niestety tylko woda - uśmiecham się - i do tego niezbyt świeża.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Captain Claw




Dołączył: 07 Sty 2014
Posty: 388
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 21:29, 26 Lis 2014    Temat postu:

- Pluję im w ryj. Jestem wściekły. - wyglądam jak bym naprawdę był wściekły - Straciłem dłoń a Wujo prawie zdechł, bo ta banda skurwysynów zastrasza nas, że... że zdechniemy nawet jak im powiemy albo im nie powiemy to i tak nas zabijają i tylko z tego powodu... Spierdoliłem sprawę - patrzę w oczy towarzyszom - przepraszam was. To co zrobiłem było za ostre, ale... ja naprawdę się bałem. Kusznicy z wycelowaną kuszą... Skąd mogłem kurwa wiedzieć, że wystarczyłoby dziesięć minut rozmowy, a już byśmy się kurwa klepali po ramionach... Znowu ktoś nas potrzebuje... Mam to w dupie. Nienawidzę olbrzymów, nie ufam temu kolesiowi... - zamyślam się na chwilę. - Aaaa... - zaczynam zdanie w zamyśleniu, ale wciąż jestem wpatrzony tępo w przestrzeń - A... Zaraz... - koncentruję z powrotem uwagę - Ale cieszę się, że zajmą się Wujem. Nie zniósłbym śmierci kolejnego członka drużyny przez moją starczą nieudolność. Dzięki Sawyer. -

Biorę wodę podaną mi przez towarzysza i piję kilka łyków. Patrzę na Sawyera.

- Niech te kurwy oddadzą mi to co zostało z mojej torby. -

Podrywam się. Pochylam się, by odłożyć butlę, po czym podchodzę do wyjścia pomieszczenia. Wychylam się poza nie próbując jakoś zwrócić na siebie uwagę.

- W międzyczasie rzucam do Sawyera i Andresa - Nic wam nie jest? Panie Andres? Przepraszam was, to wszystko moja wina.

(jeśli ktoś mnie usłyszy, to uprzejmie, skrywając złość, proszę o to co zostało z mojej torby)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Captain Claw dnia Śro 21:51, 26 Lis 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Czw 0:34, 27 Lis 2014    Temat postu:

Gdy Martin wychylił się przed drzwi zobaczył dwóch potężnych mężczyzn uzbrojonych w miecze. Obaj zareagowali żywo na jego obecność. Na słowa prośby o torbę rozkazali by ten wrócił do pomieszczenia i zawołali Edmunda.
Na dworze panowało poruszenie. Grupa mężczyzn ładowała skrzynie na wozy, kilku kręciło się po okolicy w pośpiechu.

Po chwili drzwi otworzyły się i do środka wmaszerował Edmund, a za nim Żywica.
Usiedli znów przy stole. Dziewczyna niosła torbę Martina.

- Mam torbę - położyła ją na ziemi obok swojego krzesła - Po wczoraj... sam rozumiesz - spojrzała na Martina - Wolelibyśmy nie dawać ci jej teraz... - mówiła niepewnie jakby nie chciała rozgniewać zielarza.

- Naradziliście się? - zapytał Edmund - Musimy to wszystko omówić. Mamy mało czasu. - westchnął - Powiem wprost chcielibyśmy...

Nagle na zewnątrz zrobiło się głośno. Herszt zamilkł nasłuchując zamieszania. Drzwi do pomieszczenia otworzyły się i do środka wyrywając się strażnikom wpadła kobieta.

- To oni? Edmund, to oni!? - krzyczała.
- Nie wolno tam... - wołał strażnik próbujący ją pochwycić.
- Puść... zostaw... - rozkazał z rezygnacją Edmund.

Kobieta podbiegła do stołu. Twarz miała starą, pomarszczoną, ale można było zauważyć że kiedyś musiała być ładną kobietą. Była wysoka i potężna. Miała prawie dwa metry wzrostu i dłonie wielkości bochna chleba.

- Gotthardt, on żyje? Mój syn żyje? - krzyknęła dramatycznie, ze łzami w oczach - Znacie go? Czy on żyje?
- Ciotko! - Edmund zalał się czerwienią - Nie teraz! Nie ma czasu...
- Może i masz swoje sprawy! Ale miej siostrzeńcze nieco szacunku dla starej kobiety, która od miesięcy rozpacza po synu! - odwróciła się do 'więźniów' - Czy to prawda? Co z nim? Żyje?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Captain Claw




Dołączył: 07 Sty 2014
Posty: 388
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 13:29, 27 Lis 2014    Temat postu:

Na sugestie żywicy odpowiadam poważnym tonem:

- Sawyer z nożem jest groźniejszy niż ja z tą torbą. Moje wczorajsze zachowanie było wynikiem zimnej kalkulacji i zdrowego rozsądku, a nie jakichś... Jak widać... - urywam. - Muszę sprawdzić co jeszcze da się z niej uratować, być może nic. Proszę mi ją dać, jeśli chcemy rozmawiać. -

Robię ruch lewą ręką w stronę dziewczyny. Cofam ją wpół drogi i wyciągam prawą, dość niepewnie. Nie patrzę na nią.


Patrzę jak kobieta wparowuje do pomieszczenia. Marszczę brwi, po czym orientując się w sytuacji zaczynam się śmiać:

- No no! I tak udało nam się wyświadczyć przysługę temu bydlakowi... Żyje, żyje, ma się dobrze. Niedługo pewnie się żeni... - śmieję się nienaturalnie. Szybkim, silnym ruchem uderzam lewą dłonią w swoje udo. - Szukał pani od wielu dni. Wspominał o pani ciągle, o tak...

- Nie macie czegoś na ból? - zwracam się znów do Edmunda i Żywicy. - Przyznam, że ręka wciąż bardzo mi doskwiera.

Przejeżdżam prawą ręką po twarzy orientując się, że rany odniesione przy pościgu Gerdy także niezupełnie się zagoiły.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Czw 15:43, 27 Lis 2014    Temat postu:

Dziewczyna nie zaprotestowała gdy Martin sięgnął po torbę.

Matka Gotthardta wybuchla histerycznym śmiechem, a an na slowa o ślubie Żywica otworzyła szeroko uczy i uchyliła w zdumieniu usta.

- Wspaniale! On żyje! - Ucieszyła się matka - Żeni się? Wspaniale! Naprawde? - zerknąła na dziewczynę potem na Edmunda. Ten westchnął jedynie - Musze go zobaczyc! Muszę do niego pojechać! Odszukać! - błagam tonem zaczęła mówić w kierunku herszta - Musze z wami pojechac! On pomoże! Posłucha mnie!
- Wykluczone - Rzucił sucho Edmund.
- Gdzie on jest? Gdzie go znajdę? Gdzie dokładnie?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NOWY_humanoid dnia Czw 15:43, 27 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sawyer




Dołączył: 22 Sty 2014
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 16:17, 27 Lis 2014    Temat postu:

Nie reaguje specjalnie na rzekomą matkę Medyka. Zwracam się bezpośrednio do Edmunda
- Chcielibyśmy zamienić z tobą parę słów na osobności - rozgladam się po pomieszczeniu - albo w jakimś mniejszym gronie - zerkam na Żywicę i wskazuje jej i Hersztowi pomieszczenie gdzie leży Wujo. - Może tam?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Czw 16:59, 27 Lis 2014    Temat postu:

Kobieta spojrzała z zaskoczoną miną na Sawyera, jednak wcałe nie zareagowała:

- Ja musze go odnaleźć! Rozumiecie? Byłam pewna że on nie żyje! Dla mnie... przywróciliście go do zycia!

Edmund wstał i gestem wskazał kobiecie ze juz pora zeby wyszła. Kobieta nie reagowała powtarzając pytania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elarco




Dołączył: 01 Sty 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 17:32, 27 Lis 2014    Temat postu:

Nie ma sensu trzymać tą kobietę w niepewności - kiedy wyjeżdżaliśmy to Gotthardt żył i miał się dobrze. Jest prawdopodobnie w Herz. Zostawiliśmy go gdy gościł u Deckela

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Granica) Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 36, 37, 38, 39, 40  Następny
Strona 37 z 40

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin