Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Nie 15:26, 30 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
- Być może strata dłoni była czynnikiem, dzięki któremu wszyscy przeżyliście... Gdyby nie to moglibyśmy uznać was za zwykłych złodziei, którzy odkrywają nasz sekret albo za szpiegów królowej. To co się tam stało... hmmm... było na tyle intrygujące w swojej makabrze że musieliśmy zadać kolejne pytania. Nie mamy w zwyczaju pytać nieboszczyków - uśmiechnął się spokojnie - A ktoś kto zagrażałby temu przewrotowi musi zginąć. Dla dobra sprawy niestety... nie możemy sobie pozwolić żeby kilku plotkarzy zaprzepaściło lata przygotowań. Co do waszej 'zdrady'... Możecie 'zagrać' dyskretnie. W razie naszego niepowodzenia możecie być neutralni. My was nie wydamy... nie mamy powodu. To jak rozwiążecie sprawy na zamku to już wasz ruch. Dla nas ważne jest żebyście wpuścili nas na zamek. To wszystko. Co zrobicie potem? Nie interesuje mnie. A zarzut z 'orkami' jest idiotyczny - rozgniewał się - My sami dostaniemy się do Swobody i z niej dostaniemy się przez kratę, którą wy otworzycie, do zamku. Będziecie widzieli naszych ludzi. Nienawidzimy orków. Walczymy z nimi. Nie będę się z tego tłumaczył. Spisek z królową? Nie byłoby łatwiejszych sposobów jak założenie dwa dni drogi od miasta zbrojowni, poświęcenie kilku ludzi i fikcyjny bal? - roześmiał się głośno.
- Ale nas obchodzi to miasto, to królestwo - wtrąciła poważnie dziewczyna - Jesteśmy gotowi oddać za nie życie. Dwóch naszych ludzi oddało za nie życie wczoraj - mówiła coraz głośniej i nerwowo - Przestań wreszcie się nad sobą użalać! Straciłeś tylko rękę! Oni stracili życie! Nie dożyją wolnego Herz, nie zakończą 'kilkuletniej podróży' po wolność! Nie obchodzi cię to miasto? A mnie nie obchodzisz ty! Człowiek który zagryzł ojca trójki dzieci, który rozszarpał mu gardło niczym dzikie oszalałe zwierze! Myślisz że kilka elokwentnie wypowiedzianych słów wszystko załatwi? Myślisz że twoja dłoń to teraz sprawa warta poruszenia? - wstała i oparła ręce o stół krzycząc Martinowi w twarz - Połowa tych ludzi tutaj straciła kogoś w walce z orkami albo z królową! A ty śmiesz brać nas na litość, bo 'straciłem dłoń' - sparodiowała ton zielarza - Myślisz że ta trójka dzieci nie wolałaby mieszkać z ojcem bez ręki, ale jednak ojcem!?
-Żywica... - zainterweniował Edmund.
- Prostak... - usiadła zdenerwowana odwracając się tyłem do Martina.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sawyer
Dołączył: 22 Sty 2014 Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 11:28, 01 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
- Dobrze rozumiemy - staram się załagodzić sytuację wchodząc miedzy Martina, a dziewczynę - żyjecie dla sprawy i umrzecie dla sprawy. Każdy traci ludzi na których mu zależy, a potem musi z tym żyć. Nie jesteście jedyni - mówię spokojnie. Naszą rolę już poznaliśmy, wiemy co robić - zmieniam temat. - Następny krok to powrót do miasta. Mówiłeś, że wozy już ruszają - kiwam głową - zatem wydaj nam nasze rzeczy i wskaż nam drogę. A, i jeszcze jedno - zwracam się bezpośrednio do Edmunda - czy ustalamy jakieś miejsce kontaktowe gdyby sprawy przybrały nie korzystny obrót ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Pon 12:40, 01 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
- Tak jak wspomniałem. Musicie dziś odpocząć. Doprowadzimy was w miarę możliwości do stanu, w którym nie będziecie zwracali na siebie uwagi. Żywica się tym zajmie - spojrzał na zdenerwowaną dziewczynę - Część wozów już rusza. Jutro rano ruszycie wy... wozem. Tak będzie najlepiej. Będziecie mogli jeszcze trochę odpocząć. To dwa dni drogi. Dojedziecie do miasta i w bezpiecznej odległości przesiądziecie się na konie. Tam też przyjedzie ktoś z odpowiednimi dla was ubraniami na bal. Dotrzecie do miasta na kilka godzin przed jego rozpoczęciem - Zamyślił się - Panie Heiter... To było z mojej strony nierozsądne. Lepiej niech pan zostanie z tym tam. Zabierzemy rannego i pana wozem pod miasto. Do małej wsi na północy. Tam przeczekacie do rozwiązania. Gdyby teraz zobaczyli w mieście krasnoluda z Hirn mogliby coś podejrzewać. W końcu królowa zleciła zabicie was wszystkich i porwanie wozów. Sam pan rozumie.
Heiter nie był zadowolony ale kiwnął głową ze zrozumieniem.
- W mieście zachowujcie się normalnie. Jedźcie do domu, przygotujcie się. Potem w trakcie drugiego posiłku wpuścicie naszych ludzi na zamek. Ot cały plan. Gotthartd pewnie będzie też zaproszony. Dobrze. Przyda się jeśli będą jacy ranni. Jeśli zdecydujecie się mu o tym powiedzieć, a zakładam że tak, przekażcie mu moje pozdrowienia. Powinien zrozumieć naszą sprawę. Tylko uczulcie go że to ogromna tajemnica.
Wstał i podszedł do drzwi do pomieszczenia, w którym leżał Wujo.
- Wasz przyjaciel będzie z nami bezpieczny. Jak już będzie po wszystkim przywieziemy go do miasta. Jeśli coś pójdzie nie ta jak powinno... Tak naprawdę to nie ma takiego wyjścia. Musi się udać. Kładziemy na szali wiele dusz. Musimy wygrać. Jeśli się nie uda... pewnie wszyscy będą szukać schronienia w Szmaragdowym Grodzie. To jednak może okazać się zbyt blisko dla gniewu królowej. Wtedy zostaje Sandbad. Tam jest port. To duże miasto. Ale to nie ważne - przerwał nagle weselszym tonem - Nie ważne, bo nam się uda. Prawda? - dziewczyna kiwnęła głową - Jest nerwowo. Ale wszyscy w to wierzymy. Zrobiliśmy wszystko żeby się udało. Nie będziemy lepiej przygotowani - uśmiechnął się dodając sobie nieco animuszu - Niesie nas wiara! Wiara w Herz!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sawyer
Dołączył: 22 Sty 2014 Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 13:29, 01 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
- W porządku - kiwam głową i kieruje się w stronę pomieszczenia gdzie leży Wujo. - Idę się położyć i odpocząć, jestem najmniej potrzebującym pomocy - patrze na Żywice w progu - Zajmijcie się najpierw Andersem. Znikam w progu pomieszczenia. Patrzę przez chwilę na śpiącego Gustava i sam kładę się nie daleko.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 18:14, 01 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Wzburzam się na wybuch Żywicy, ale po chwili uspokajam się i gdy zaczyna mnie przedrzeźniać wkrada się na moją twarz uśmiech.
- Wiesz... - Uśmiech znika z mojej twarzy. Kontynuuję po chwili. - Widziałem młode szczury wydrapujące kotom oczy, gdy te zapędzą je w jaki róg. Wina szczurów? - Pochylam się nieco w stronę odwróconej dziewczyny - Szczurów...? - powtarzam nieco głośniej. Wzdycham. - Tyle samo ojców trójek dzieci zarżniecie pewnie jutro w mieście. Trudno się dziwić, że moja dłoń interesuje mnie w tej sytuacji najbardziej. - krótka pauza. Mój wyraz twarzy łagodnieje. Wyglądam jak bym chciał coś jeszcze powiedzieć. W tym momencie Edmund odpowiada Sawyerowi, a ja przenoszę swój wzrok na mówiącego.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Captain Claw dnia Pon 18:16, 01 Gru 2014, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 19:25, 01 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Nie jestem zachwycony rolą jaka jest nam pisana. Czuję wciąż pulsujący ból głowy. Staram się jednak w przeciwieństwie do Martina nie pokazywać po sobie dezaprobaty gdy Edmund wyjaśnia szczegóły planu.
- Odpocznijmy zatem, skoro mamy jakoś się prezentować na tym balu. - ostatnie słowo jakby nie chciało przejść mi przez gardło. - Czy się wszystko uda to się jeszcze okaże, w kryzysowych sytuacjach zawsze może się coś spieprzyć. Jeśli mogła byś nas pozszywać - kieruję wzrok na dziewczynę - będziemy wdzięczni.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Pon 19:52, 01 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
- Nie widziałam jeszcze szczura, który zapędzony do rogu odgryzł sobie własną łapę zanim zacznie wydrapywac oczy kotom - zripostowala dziewczyna na slowa Martina.
- DOŚĆ! - Wrzasnął Edmund - A panu radze skończyć z takimi słowami - Spojrzał z gniewem na Martina - Przez lata to my byliśmy właśnie jak szczury tepieni we własnym domu. Jesli nie ma innego wyjścia to będziemy wydrapywali oczy. Albo my, albo oni. Oni zbyt długo łamali życia dobrych ludzi! Koniec! Tą rozmowę uważam za skończoną. - Spojrzal surowo na dziewczyne - Żywica zajmie się wami pozniej. Idziemy.
Oboje wstali od stołu i szybkim krokiem wyszli z pomieszczenia.
- Wiecie czemu kobity noszą kapelusze? - Poważnie przerwał ciszę Heiter - Każde pudło ma swój dekiel! - Roześmiał się głośno uderzając kilkakrotnie dłonią w stół - Oj, podoba mi się ta kruszyna. - Opanował po chwili rozbawienie - Rozumiem ich. My nie raz musieliśmy odbijać dawne twierdze orkom, goblinom czy trollom. To jest nawet coś gorszego. Ork to ork. Nie ma prawa żyć. Ale jak ludzie z orkami zaczynają działać razem - pokiwal głową - to ludzie stają się od nich jeszcze gorsi.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 21:30, 01 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
- Jeżeli to wszystko prawda - mówię ostro patrząc Heiterowi w twarz. - Chyba będziemy musieli spytać Gotthardta o własnego kuzyna... - wzdycham ciężko. Skrzywiony dodaję coś pod nosem kręcąc głową.
Biorę łyk gorzały.
- Kay im sprzyjał? Rom Herzson był wtedy na balu z księciem...
- Książę to zły człowiek - mówię nagle nieco zmienionym głosem. Patrzę na mężczyzn - Książę dogadywał się z Mogulem...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Captain Claw dnia Pon 21:43, 01 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Wto 22:55, 02 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Po kilku godzinach odpoczynku do kuźni przyszła Żywica. Był z nią młody chłopiec, wyglądający na nie więcej niż jedenaście lat. Przyniósł dwa drewniane wiadra wody. Dorzucił drewna do paleniska i zaczął grzać nad nim wodę w żeliwnym naczyniu.
Dziewczyna przemywała rany, a chłopak jej pomagał. Czasem biegał po śnieg na zewnątrz, a potem trzymał go długo w miejscach dookoła ran 'więźniów', które wskazała mu medyczka.
Gdy już niemal kończyła do sali wszedł Norsmen. Rozejrzał się, pozdrowił dziewczynę skinieniem i potarmosił po włosach chłopca.
- Radzisz sobie - chłopiec uśmiechnął się dumnie.
Mężczyzna usiadł na krześle. Nagle drzwi do pomieszczenia otworzyły się i czterech mężczyzn wniosło do środka wielką okutą skrzynie. Postawili ją na środku i zaczęli zdejmować deski z podłogi. Pod nimi była wykopana dziura w ziemi.
Norsmen wstał z krzesła, podszedł do skrzyni i otworzył jej wieko.
- Panie krasnoludzie - zaczął spokojnym, zmęczonym głosem - W jednym z wozów była ta skrzynia. Pełno w niej rękopisów, zwojów, książek. - Podniósł jedną z nich - To się nam nie przyda. Większość z nas nawet nie umie czytać - zważył księgę w zdobionej oprawie, w dłoni - Pewnie są dużo warte. To pewnie niezła fortuna. Zostawimy ją tutaj... - uśmiechnął się i odłożył ostrożnie książkę - Poczekajcie - Powstrzymał mężczyzn, chcących zamknąć skrzynie i schować ją do dołu - Pan krasnolud musi się temu przyjrzeć. Musi potem poświadczyć w Hirn że nic nie zginęło. Chcemy by nasze stosunki były dobre. - Mężczyźni spojrzeli po sobie i po chwili wyszli z budynku.
Heiter podszedł do skrzyni, kucnął. Przymknął wieko.
- Więcej by nie weszło. Jest pełna - powiedział.
- Nic nie zginęło. Nie jesteśmy złodziejami. Skrzynia zostanie tutaj. Jeśli coś poszłoby by w mieście nie tak, będzie pan mógł wrócić ze swoimi ludźmi... to znaczy, krasnoludami... i zabierzecie chociaż to.
Heiter pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Ale - uśmiechnął się szelmowsko - ponieważ wszystko pójdzie dobrze, za kilka tygodni przyjedziemy tu żeby wykopać skrzynie, załadować na wóz i osobiście zawieźć ją do Hirn. Tak czy inaczej. Skarb nie zginie. Nie wiem co tu jest. Ale domyślam się że to może być warte więcej niż ładunek waszej krasnoludzkiej stali.
Heiter otworzył znów skrzynię i z ciekawością zaczął przeglądać zawartość.
- Nie szkodzi zajrzeć - uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Humor ci dopisuje - wtrąciła spokojnie Żywica.
- A czemuż by nie? Prawda chłopcze? - Norsmen znów potarmosił chłopca po włosach - Już niedługo wszystko się zmieni - Spojrzał na Sawyera - A jak ty się tutaj znalazłeś? Skąd znasz nasz język? Nosisz się jak Nors ale twoje oczy z Norski nie pochodzą. Hmm? A ciebie - skinął na Anders - skądś pana kojarzę... nie wiem skąd ale na pewno widziałem już pana twarz... czy to możliwe?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sawyer
Dołączył: 22 Sty 2014 Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 23:10, 02 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Przyglądam się z ciekawością zawartości skrzyni. Sięgam po kilka książek i wertuje kartki chociaż nic mi one nie mówią. Na słowa Norsmena uśmiecham się i niezbyt głośno odpowiadam
- Av avlägsen bror, när var sista gången jag var där näsor inn sjöng en vacker flicka. "Din kropp, din ande och dina gärningar här, men mitt hjärta är född någon annanstans" - zamyślam się przez chwilę - chyba tak to zapamiętałem - uśmiecham się.
- Bättre eftersom det är mellan oss och hur mycket du vill veta att det är inte här - spoglądam na Norsmena i dalej wertuje zawartość książki.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 8:24, 04 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Pierwsza część rozmowy kompletnie mnie nie zainteresowała. Ani nie czytam pp krasnoludzku ani nie mówię w języku północy. Dopiero gdy przybysz zwrócił się bezpośrednio do mnie pdwracam się do niego i odpowiadam. - Jeśli często bywasz w Herz to rzeczywiście mogliście gdzieś mnie spotkać. Posiadam w mieście pewne przedsięwzięcie które wymaga mojej częstej obecności. Powiedzcie mi - robię krótką pauze - dlaczego jesteście tak bardzo przekonani o waszej wygranej? Nie dopuszczacie do siebie że coś może się nie udać? A jeśli tak to po co my jesteśmy potrzebni? Podejrzewam że pierwotny plan nie zakładał naszego udziału więc pewnie jakoś inaczej mieliście dostać się do zamku.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Czw 10:34, 04 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
- Derfor vil vi snakke senere - odpowiedział Sawyerowi, a na słowa Andersa uśmiechnął się cwaniacko - Czy gladiator wychodzący na arenę myśli o tym że może stracić życie, czy jest przekonany o swej wygranej? Czy dziecko bite przez bandę zwyrodnialców rzucające się na największego z nich w akcie rozpaczy myśli o tym że może zginąć, czy o tym że to jedyna szansa ucieczki? Nasz plan zanim się pojawiliście zakładał więcej ofiar po naszej stronie. Dzięki wam wiele może się zmienić. Ci ludzie, ludzie w mieście, ci którzy przymierają głodem w osadach porozrzucanych po księstwie Herz, oni już nie mają siły. Nie chcą by ich dzieci były traktowane tak jak oni. W księstwach takich jak Eisberg, Riese czy Szmaragdowy Gród ludziom żyje się lepiej. Nie są przymuszani do katorżniczej pracy. Nie odbiera się im plonów tak że w zimę umierają z głodu i nędzy. Nie ma innego wyjścia. Trzeba to przerwać. Przy zmianie władzy zawsze są ofiary i poświęcimy życie dla lepszej sprawy. Śmierć za to co możemy zyskać dla naszych ludzi to niska cena w porównaniu z życiem jakie miało wielu...
Heiter słuchał z uwagą i nagle wzdrygnął się i przerwał Norsmenowi:
- Dzień Herz to wielkie święto, to w końcu pierwsze księstwo w Księstwach Granicznych. Będą tam wysłannicy z innych księstw. Będą pewnie też krasnoludy z Hirn...
- Niech się pan nie martwi panie krasnoludzie. Nie zrobimy krzywdy nikomu z konsulów. Chcemy przecież żeby 'Nowe Herz' zachowało dobre stosunki ze swoimi sąsiadami.
- Martwię się raczej o to czy moi bracia nie staną w obronie królowej... Jeśli staną...
- Każdy miecz przeciwko nam będzie złamany. Przykro mi. Na to nic nie mogę poradzić.
Heiter na początku zdenerwował się i prychnął ale po chwili się uspokoił.
- W takim razie chce pojechać z nimi.
- Lepiej będzie jak poprosisz swoich towarzyszy żeby przekazali wiadomość krasnoludom. Mogą ich ostrzec... tylko ostrożnie z faktami o orkach. Nie chcemy żeby Hirnijczycy sami zaczęli wymierzać sprawiedliwość.
- Szlag... - krasnolud był wyraźnie poruszony. Zdjął pierścień z ręki i podał go Sawyerowi - Weź. Z tym pierścieniem ci uwierzą. Powiedz żeby się wycofali. Że to nie ich walka. Że wiem znacznie więcej niż oni... że muszą mi zaufać...
Norsmen uśmiechnął się na gest Heitera. Po czym zwrócił się do Andersa.
- Niech pan nie martwi się o swój interes. Każdy kto stanie po naszej stronie będzie nagrodzony.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 17:33, 04 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
- Ja o swój interes się nie martwię i wy też nie musicie. Czy nie lepiej żeby nasz przyjaciel Heiter pojechał z nami? Skąd konsulowie mają mieć pewność że ktoś poprostu pierścienia nie ukradł? Przecież konwój został napadniety i teoretycznie nikt nie uszedł z życiem. Ja bym dwa razy się zastanowił zanim uwiezyl bym osobie która by powiedziała coś w stylu "Twój przyjaciel jednak przeżył napaść ale nie może tu być więc dał mi ten pierścień żeby udowodnić ze Noe kłamie..." Może w normalnych okolicznościach by taki "fortel" przeszedł ale w ferworze walki...
- dobrze że jesteście pewni siebie - mówię po chwili namysłu - ale ja już za długo żyje żeby uwierzyć że wszystko skończy według waszego planu...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Czw 21:11, 04 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
- Juz zostalo powiedziane. Krasnolud musi zostać. Budziłby zbyt wiele pytan. - Spojrzal uważnie na Andersa i zaśmiał się wzgardliwie - Jak wy wytrzymujecie z takim marudą? Nic nie zaproponuje tylko krytykuje 'bo tak'. 'Na pewno pójdzie inaczej niż zaplanowaliście'. Odkryłem Albion! - zaczął przedrzezniac ton Andersa - 'Bo ja mam wiele doswiadczen'. Tak? Gdzie były twoje doświadczenia wczoraj? - prychnął - No proszę, podziel się z nami swoim planem na przewrót w Herz - usiadł na stole i skrzyżował ramiona na piersi.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 22:46, 04 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
- Dostałem wczoraj w głowę więc może stąd to starcze marudzenie...A Plan przewrotu w Herz to wasz plan, ja nic podobnego nie planowałem. Ale macie rację, kończę z pytaniami. Niepotrzebnie drażnię się z wami przed waszym wielkim dniem chwały. Niech ziemia lekką będzie dla waszych wrogów... - odpowiadam z uśmiechem na ustach mojemu rozmówcy
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
|