Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 12:26, 05 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Siedzę gładząc co pewien czas swoją lewą rękę. Przypatruję się sytuacji spokojnie, mrucząc coś pod nosem jak Norsmen przedrzeźniał Andresa.
- Heiter - zwracam się do Heitera - co powiesz na jakieś zdanie... nie hasło ale zdanie, że jak... spotkamy tych krasnoludów i powiemy to oni będą wiedzieć, że to ty? Pierścień można ukraść, ale coś takiego... Wymyśl coś. Może być jakiś sekret.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Pią 17:02, 05 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Norsmen roześmiał się na słowa Andersa.
- Starałem się spojrzeć na te księgi – spojrzał na Heitera przeglądającego w pośpiechu stare księgi - ale nic nie zrozumiałem. Setki waszych krasnoludzkich znaczków , trochę dziwnego języka, którego nie znam i nie rozumiem… i mało rycin – zaśmiał się i ruszając w kierunku drzwi klepnął Sawyera po ramieniu – Porozumienie z krasnoludami z Karak – Hirn, ustalcie to między sobą – na moment zamyślił się i spojrzał po twarzach ‘więźniów’ zmęczonymi oczami – Już niedługo będzie po wszystkim.
Wyszedł z pomieszczenia.
- Rzeczywiście. Tego i ja nie rozumiem – Heiter przewertował jedną z książek i odłożył ją delikatnie na miejsce – Powiedzcie że ‘Heiter kazał pozdrowić dziwki z Eisberga’ – wyszczerzył pożółkłe zęby i parsknął śmiechem – Jak patrzę na te stare księgi to przypomniał mi się dobry żart. Był sobie jeden elf, szpiczastouchy z zamożnej rodziny. Chciał kupić starą twierdzę na wschodzie Czarnych Gór. Podjechał pod bramę. Zapukał. Otworzył mu człowiek. Mężczyzna w średnim wieku. Chodzą i oglądają komnatę po komnacie. Wreszcie elf, patrzy na ‘kasztelana’ i mówi niepewnie: ‘Chodzą plotki że ten zamek jest nawiedzony przez ducha, czy to prawda?’, na to stary mówi – Heiter nachylił się nad stołem – ‘Pierwsze słyszę! Mieszkam tu od trzystu lat i nigdy go nie widziałem!’ – wybuchł śmiechem i zaczął uderzać rytmicznie wielką dłonią po blacie stołu – Elfi patałach! Hahaha! Wracając do naszej sprawy… To zdanie o dziwkach i pierścień na pewno ich przekonają że żyje i mam się dobrze i że warto z wami rozmawiać.
Żywica zaśmiała się ledwie zauważalnie z dowcipu krasnoluda, a jej pały pomocnik parsknął głośno śmiechem.
- O mały zna się na dowcipach! Dobrze mam jeszcze kilka! – huknął przyjacielsko chłopca w plecy tak że ten o mało się nie przewrócił.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 20:36, 05 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
obserwuję sytuację ze zmarszczonymi brwiami i delikatnym zniecierpliwieniem. Kiwam głową na zdanie Heitera z delikatnym uśmiechem.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sawyer
Dołączył: 22 Sty 2014 Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 12:17, 07 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Kiedy przeglądam kolejne książki bez emocji, kartka po kartce, nagle na mojej twarzy pojawia się skupienie. Przyglądam się jednej z zainteresowaniem po czym siadam na krześle i przeglądam ją dalej, ale wolniej i dokładniej.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 15:37, 07 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
- Rzeczywiście bardzo zabawne, ha ha- czyli chyba mamy wszystko ustalone? Sayer znalazłeś coś ciekawego w tych księgach?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sawyer
Dołączył: 22 Sty 2014 Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 16:25, 07 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Na słowa Andersa podnoszę głowę i patrzę na niego przez chwilę w ciszy.
- Nie, chyba nie, nie wiem.. - odpowiadam nie kończąc zdania i wracam do książki. Po kilku minutach, nie odrywając wzroku od kartek pytam na głos
- Mogę pożyczyć tą książkę, bardzo mnie interesuje - mówię
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Nie 19:14, 07 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Heiter podniósł głowę znad jednej z ksiąg z wyraźnym zaskoczeniem na slowa Sawyera. Żywica zmierzyła obu mężczyzn wzrokiem.
- Sawyer myślę że nie powinienem tego robić... - krasnolud byl zakłopotany - Ale... no dobrze... Ale po wszystkim będziesz musiał oddać ja mi albo w najgorszym przypadku - przeciągnąć palcem po gardle - Będziesz musiał pofatygowac się do Hirn. Zgadzasz sie?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sawyer
Dołączył: 22 Sty 2014 Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 21:09, 07 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
- Masz moje słowo przyjacielu - uśmiecham się do krasnoluda - Będę ją szanował i dbał o nią na równi z moim mieczem, a w najgorszym przypadku - poważnieje na chwilę - to dawno nie piłem waszego świetnego piwa z Hirn - uśmiecham się znowu. Chowam książkę pod ubranie i rozsiadam się wygodnie na krześle.
- A Pani gdzie nauczyła się tak wprawnie składać ludzi - pytam Żywicę spokojnym głosem.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 21:26, 07 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
- No no... Sawyer, nie wiedziałem że taki z ciebie czytelnik - mówię ironicznie. - czyżbyś w przerwie między ścinaniem drzew i polowaniem uczęszczał do biblioteki?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Pon 8:55, 08 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
- Uczyłam się od Gotthardta - odpowiedziała krótko Żywica.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sawyer
Dołączył: 22 Sty 2014 Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 15:01, 08 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Uśmiecham się zdawkowo do Martina
- W dzieciństwie liznąłem trochę edukacji - odpowiadam zielarzowi i zwracam się ponownie do dziewczyny - Jak dobrze zna Pani Gotthardta ? - pytam - Czy imię Maurie coś Pani mówi ?. Staram się aby mój ton głosu był ciepły i miły dla uszu, nie chce jej niepotrzebnie urazić bądź sprowokować.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Pon 16:04, 08 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
- Mauree? - zamyslila się - Nic mi nie mówi to imię. A Gotthardt... - widać było ze starą się ukryć emocje - Był moim nauczycielem. Znaliśmy się... Poznaliśmy się kiedyś w Herz... - Urwała - Musze się skupić... - Wróciła do opartywania.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 19:04, 08 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
- kiedy mamy zamiar wyruszyć?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Pon 19:55, 08 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
- Jutro rano...
Dzień minął na kąpieli, opatrywaniu ran i odpoczynku.
Martin dostał gorączki i Żywica kazała obłożyć go śniegiem. Podobnie postąpiła z głową Andersa, któremu co chwilę wymieniała okłady ze śniegu zawiniętego w szmatę. Kilkukrotnie czyściła wszystkie rany. Na koniec przyniosła mały słoik z proszkiem w kolorze skóry i wtarła go w twarz Andersa i Martina. Maskowanie siniaków, w wypadku pierwszego miało większy efekt. Zielarz pocił się od gorączki i cała pomada spłynęła mu z twarzy.
(...)
Wczesnym rankiem ruszyli dużym wozem towarowym z siennikami ułożonymi na podłodze. Wszyscy ludzie z kopalni byli bardzo poruszeni i podekscytowali. Przed odjazdem spakowali broń i inne sprzęty do kilku wozów. Na każdym postoju z jakiejś małej leśnej dróżki dojeżdżał do konwoju kolejny wóz pełny mężczyzn. Wszyscy witali się ściskając nawzajem i żartując.
Gdy po dwóch dniach dotarli do małej opuszczonej osady, Martin, Sawyer i Anders ruszyli konno w kierunku miasta, od północy.
Wujo został pod opieką matki Gotthardta i Heitera, a ich wóz ruszył na północ do osady, w której mieli to wszystko przeczekać.
Droga konno była męcząca. Trwała niecałą godzinę ale stan wszystkich mężczyzn był na tyle ciężki że po dojechaniu do domu Herzsonów byli wycieńczeni.
Był już wieczór. Zsiedli z koni. Stajenny Tom, wybiegł ze stajni i zabrał konie. Weszli do środka. W domu było ciepło i cicho... Stanęli w głównej sali przy płonącym kominku...
- Panowie, wreszcie! - z kuchni wykuśtykał hajduk Jordan - Panowie, bo się spóźnicie! Na górze, w pokojach położyłem wam ubrania, mam nadzieję że będą pasowały - Jordan był poruszony, bardzo się śpieszył - Szybciej, szybciej - krzyknął do służącej przygotowującej coś w kuchni - Panowie, wiecie prawda? Dziś jest bal na zamku, zostaliście zaproszeni! Przyjąłem zaproszenie w waszym imieniu. Nie było panów. Wszystko gotowe, proszę się ubierać - uśmiechnął się - Nie czas na konwenanse, zamek będzie zamknięty podczas balu, musicie się śpieszyć! To byłaby hańba gdybyście nie zdążyli! Panicz Gotthardt razem z dziewczynką wyszli niedawno! Prędzej, prędzej!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
|