 |
HUMANOID
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Śro 21:34, 28 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Jordan nie krył rozczarowania z odpowiedzi Jordana. Potem dziwnie patrzył na Vincenta nie rozumiejąc co chłopak ma na myśli.
- Nie nie było żadnych innych wieści z Eisberga... - zamyślił się i dodał bez entuzjazmu - Podobno orki przeszły front i grasują pod samym miastem.
Odszedł kilka kroków od stołu i odwrócił się nagle. Chciał o coś zapytać ale zrezygnował.
- Brygido - zwrócił się do służki - Zaśpiewaj dla naszych gości.
Sam skierował się do kuchni.
Dziewczyna skończyła krzątać się przy stole, stanęła przy kominku i zaczęła śpiewać.
To była stara pieśń wyśpiewana dawno zapomnianymi słowami. Były w niej dźwięczne głoski niczym z elfich pieśni. Na moment rozmarzyli się. Światło z kominka błyszczało na jej delikatnej dziewczęcej twarzy podkreślając drobne piegi.
Gdy skończyła śpiewać ukłoniła się lekko a na jej policzkach od razu pojawiły się wypieki.
W tym momencie drzwi frontowe otworzyły się z hukiem i do pomieszczenia wpadł mężczyzna. Ubrany był w szary płaszcz uszyty z różnych kawałków skóry, o różnych gramaturach. Wysokie buty jeździeckie, spodnie w różnokolorowe, pionowe, tkane pasy i skórzane rękawiczki. Miał długie, rude wąsy i rozbiegane oczy. Na głowie miał czapkę... raczej kapelusz... Jego rondo było obszyte lisimi głowami, reszta była zrobiona ze splotu białych lisich ogonów. Całość wyglądała kunsztownie, ekscentrycznie i... idiotycznie. Mężczyzna zatoczył się lekko i oparł o Jordana, hajduka. Rozejrzał się kiwającą głową po gościach przy stole. W drzwiach za nim stał młody chłopak, spojrzał porozumiewawczo na Jordana, ten skinął głową, a chłopak uciekł.
- Panowie przedstawiam wam wuja, panienki Gerdy, brata Roma Herzsona, którego poznaliście w Eisbergu, ojca dziewczyny. To pan Deckel Herzson - służący ruszył by zamknąć drzwi na zewnątrz.
Wuj Gerdy stał sztywno, jego głowa kiwała się lekko, niczym łódka wystrugana z kory na rzece. Robił przy tym dziwne miny. Mrużył oczy, potem je otwierał szeroko. Unosił brew. Oblizywał górną wargę, przygryzał dolną. Poruszał nosem i pogwizdywał bezdźwięcznie. Ruszył niezdarnym krokiem do stołu, po drodze klepiąc Brygidę po pośladku, dziewczyna uśmiechnęła się jakby usłyszała komplement. Odsunął krzesło i usiadł na nim. Podniósł nogę do góry, służka pośpieszyła by ściągnąć długie cholewy. Jedna noga, potem druga. Na koniec bez słowa puścił jej buziaka i odwróciwszy się do gości swobodnie pozwolił spaść swojej głowie wprost na blat stołu. Huknął czołem tak że aż talerze podskoczyły. Przez chwilę głowa leżała bez ruchu jakby stracił przytomność.
Jordan służący stanął za nim z zakłopotaną miną.
Nagle poderwał się ze stołu robiąc głośny wdech jakby przez dłuższy czas wstrzymywał oddech.
- Więc świnia nie żyje - powiedział głośno z charakterystyczną manierą jakby każde słowo na końcu rozpływało się w wodzie.
Jordan otworzył szeroko oczy nie kryjąc oburzenia. Odwrócił się na pięcie i ruszył do kuchni.
- Czy ten olbrzym, który obserwował mnie jak tu szedłem to wasz koleżka? - mówił w taki sposób że każde kolejne zdanie brzmiało jak dowcip, trudno było się nie uśmiechnąć - Może i nie wyglądam - podniósł kiwający się palec do góry, spojrzał na niego i na chwilę cały świat przestał istnieć. Wpatrywał się w czubek palca i poruszał nim przez dłuższą chwilę. Podniósł rękę do góry. W końcu wstał unosząc ją tak wysoko by dotknęła żyrandola. Gdy to zrobił 'obudził się' i kontynuował - ... ale ja wszystko widzę. No. No. No. To. No. No. - Kolejne sylaby zaczęły układać mu się w piosenkę. Zanucił chwilę - No to co robimy? - spojrzał po wszystkich obłędnymi oczami, chwycił dzban i wziął duży łyk wprost z naczynia.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez NOWY_humanoid dnia Śro 21:39, 28 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 17:04, 29 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
- Witam wielmożnego Pana. Nazywam się Jordan Herman Bock i rad jestem wielce że możemy Pana poznać.
Staram się mówić powoli i wyraźnie.
- Jak mniemam wspominał Pan o naszym towarzyszu podróży Gotthardzie. Jest rozsądnym człowiekiem, choć możliwe że dość porywczym, który postanowił jednak nie brać udziału w tym wspaniałym posiłku. Jeżeli taka jest jego decyzja, pozostaje nam ją uszanować i pozwolić mu marznąć.
Poprawiam się wygodniej na krześle.
- Jeżeli chodzi o nas i co zamierzamy, to się nasze najbliżej plany to skorzystać z Państwa gościny ale jej nie nadwyrężyć w najmniejszym stopniu i udać się w dalszą drogę.
Pozwolę sobie jeszcze zapytać Pana, kim jest ta świnia o której Pan wspomniał, która to jakoby zdechła. Jak mniemam referuje Pan do jakiejś osoby. Czy wielkim nietaktem z mojej strony byłoby również zapytanie czy wiadomo coś o okolicznościach zgonu? Jeżeli był to ktoś Panu bliski ubolewamy nad stratą i składamy szczere kondolencje.
Biorę dosłownie malutki łyk wina, tylko aby zwilżyć język.
- Pozwolę sobie tylko nadmienić, że Panienka Gerda śpi w swoim pokoju zmęczona po podróży.
I jak już wspominałem jesteśmy niezmiernie wdzięczni za gościnę i jak tylko będziemy mogli z pewnością się za nią odwdzięczymy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Czw 18:12, 29 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
- Ohh... - wuj Herzson wziął znów głęboki wdech.
Wyglądał dość dziwacznie z rondem kapelusza pełnych lisich głów. Wszystkie zdawały się patrzeć dookoła. Trudno było oderwać od nich oczy.
- Cóż za maniery - powiedział głośno patrząc świdrującym spojrzeniem na Jordana - Pan... o imieniu naszego służącego jest jakimś uczonym jak mniemam - wypowiedzenie tego zdania sprawiło mu nie lada problem - Wspaniale! - uśmiechnął się szeroko odsłaniając kilka złotych zębów - Wspaniale! Muszę pana zabrać do jaskini! - nachylił się nad stołem i przysunął głowę w kierunku Jordana - Musi się pan straszliwie męczyć z takimi toporami - skinął wzrokiem na Sawyera - Piękno nie zawsze chodzi w parze z sufitem - ryknął śmiechem - Rozumiecie? Sufit, nie równo pod sufitem! Wyborne! - zaczął śmiać się głośno a jego głowa znów opadła bezwiednie na blat stołu - Mamy tam w jaskini przeróżne uciechy dla duszy i ciała - mrugnął podnosząc głowę z mebla - Będzie pan moim gościem. Nikt nie proszony nie ma tam wstępu - zaczął mówić ledwie słyszalnym szeptem - bo dzieją się tam różne... różne... różne... wspaniałe rzeczy. Ciii - przyłożył palec do ust i uśmiechnął się szczerze.
Podniósł się od stołu. Jego twarz stała się poważna i wyniosła.
- A więc... Kurwa... Mamusia mówiła żeby od 'a więc' nie zaczynać zdania. O czym to ja... Ja... ja... ja... - znów zaczął nucić ale tym razem krócej i nagle krzyknął jak poparzony - Świnia! Tak świnia! Rom! Mój brat, a ojciec mojej ukochanej bratanicy... to masło maślane... Jak córka brata to przecież wiadomo że bratanica. Mam rzeźnie. Wiecie? Pewnie nie wiecie. Świnki małe i duże - zamyślił się i znów usiadł do stołu z rozmarzoną miną - Ależ to była dziewczyna - Powiedział do siebie i dodał - Świnia. Mój brat to była świnia. Ale taka że nie mogłem jej zarżnąć - wybuchł śmiechem i klepnął siedzącego obok Sawyera w plecy tak mocno że temu aż wypadł kawałek chleba z ust - Ha! Artyleria! - ryknął znów śmiechem i objął Sawyera pojednawczo - Podobno przynieśliście wiadomość że nie żyje. Podobno moją bratanicę tu przyprowadziliście i to północną drogą - Jego głos z każdym słowem stawał się coraz bardziej poważny i spokojny - W kwestii zgonu to ja się was będę dopiero pytał - jego oblicze zmieniło się nie do poznania, lisie główki nagle przestały być dowcipne, a przerażające - Czy to wy zabiliście mojego brata?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez NOWY_humanoid dnia Czw 18:15, 29 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 19:54, 29 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Staram się po sobie nie dać poznać że się boję. Kiedy oczy Deckela padają na mnie nie spuszczam wzroku, tylko wytrzymuje jego spojrzenie. Siedzę prosto na krześle co jakiś czas poprawiając się tylko nieznaczenie.
- Nie myli się Pan jestem uczonym choć sam wolę określenie inżynier. Całe swoje życie poświęciłem budowie i użyciu broni palnej. Rozumiem doskonale co dzieje się w jej środku, widzę jak zapadnie, jak koła zębate powodują zapłon prochu. Potrafię kontrolować jego spalanie, wiem też kiedy gazy powstałe wtedy mogą rozsadzić uśmiercając nie cel, a osobę która broń dzierżyła.
Poprawiam się wygodnie, jednocześnie moja ręka wykonuję bardzo powolny, ledwo dostrzegalny ruch w kierunku pasa, przy którym przytroczony jest pistolet.
Cały czas patrzę uważnie na Deckela i choć oczy powoli zaczynają mnie piec staram się nawet nie mrugnąć aby nie ustąpić.
- Pochodzę z dobrej, choć nie szlacheckiej rodziny więc staram się trzymać wpojonych mi przez ojca, nierzadko za pomocą grubego skórzanego pasa, zasad. Jedna z nich, i tą się szybko nauczyłem, mówi że kłamstwo jest rzeczą straszną i zwykle prędzej czy później wychodzi na jaw. Dlatego przez wzgląd na tą zasadę jak i na to że uważam nas wszystkich tu zebranych za ludzi honoru...
Kiedy ręka trafia na pistolet liczę, że nie widać zza stołu tego jak ją odpinam od pasa i najciszej jak potrafię odbezpieczam.
- nie skłamię mówiąc, że żadna z osób znajdujących się na tej sali nie odpowiada za śmierć Pańskiego brata. Jest mi niezmiernie przykro, że stracił Pan bliską osobę, wiem jak to jest stracić osobę najbliższej krwi. Choć jak słyszę nie układało się Państwu najlepiej. Nie mnie to oceniać ani tym bardziej się wtrącać w sprawy rodzinne.
Biorę głęboki oddech i choć zaschło mi piekielnie w gardle, mówię dalej.
- Rozumiem, że chciałby Pan zabójców Pańskiego brata postawić przed sądem. Jeżeli uważa Pan, że mamy odpowiedzi na pytania, które umożliwią ich schwytanie z pewnością na nie odpowiemy. Proszę pytać.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Czw 20:37, 29 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Deckel siedział nieruchomo patrząc cały czas na Jordana. Twarz miał jak wyrzeźbioną w drewnie. Nie poruszył się nawet o milimetr. Z kapelusza zaczęły kapać krople na stół i jego splątane na nim dłonie. Nie przykuło to jego uwagi.
Gdy Jordan skończył, przyglądał mu się jeszcze przez chwilę po czym zamknął oczy. Oddychał powoli i spokojnie. Siedzących przy stole obserwowały jedynie lisie głowy nad jego twarzą. Nagle huknął dłonią w stół, tak że leżący obok nóż spadł na posadzkę, otworzył oczy i od razu skierował je na Martina. Przesunął się szybko tak by siedzieć do niego przodem , wlepił w niego ciemne oczy i ryknął szybko groźnym tonem.
- A ty jak się nazywasz? Co tu robisz i jak zginął mój brat?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 10:25, 30 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Patrzę niechętnie na naszego współbiesiadnika, kiedy rozmawia z Jordanem. Gdy słyszę o jaskini powstrzymuję uśmiech. Jedząc kolejne kęsy strawy słucham wyjaśnień Jordana. Nagle!
Wuj Herzson odwraca się w moją stronę, ryczy, chwila...
Chwila ciszy.
- Proszę się uspokoić Panie Herzson albo nic Panu nie powiem. Nie jestem... dziś w nastroju do pogawędki... - Widząc jego groźną twarz odczuwam dyskomfort i po chwili kontynuuję - Nazywam się Martin Mirabilis... Podróżuję z towarzyszami, jestem zielarzem... Ale ostatnio... cierpię na pewną chorobę i stąd... niesnaski mmmiędzy, towarzyszami, bo... - szukam wzrokiem Hajduka, by na niego wskazać. Gdzie on się podział?! - bo ggospodarz widział jak... Nie, po prostu nie, chcę tylko zjeść i położyć się... spać... - kończę szybko i z delikatnym wzburzeniem, spuszczając wzrok.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Pią 10:38, 30 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Deckel Herzson przyglądał się Marinowi znów nie poruszając się ani o jotę. Gdy ten skończył mówić mężczyzna ryknął śmiechem, klepiąc się po kolanach.
- Obrażalska kruszyna! - śmiał się głośno i dodał sparodiowanym tonem: 'Proszę się uspokoić Panie Herzson albo nic panu nie powiem'! Haha!!! - zaniósł się śmiechem znów klepiąc po plecach Sawyera. - Co za drużyna! Ha! Wspaniale! Będziemy mieli tu z wami wesoło!
Oparł się na krześle, rozejrzał po sali. Jego uwagę przykuł Wujo ubrany jedynie w bieliznę.
- A pan? - powiedział uspokajając głos po wcześniejszym głośnym śmiechu - Czy ta blizna którą widać na szyi ciągnie się przez całe plecy? - odwrócił wzrok na Sawyera, potem Vincenta - Panowie wybaczcie że was na razie pominąłem łem łem łem - znów zanusił - Zaraz przejdziemy do waszych historii - uśmiechnął się szeroko i wrócił do Wuja - Hm? Słowiki ćwierkają że możemy tam znaleźć nie lada pamiątkę! - znów zaprezentował swoje złote zęby po czym spoważniał momentalnie - Jak zapamiętał pan mojego brata?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pią 10:42, 30 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Patrze na Deckela z pewnym rozbawieniem, którego nie mam zamiaru ukrywać odpowiadając na jego pytanie.
- Zapamiętałem go jako kompana dworu królowej Eisberga. Towarzyszowi narzeczonego swojej córki, nie stroniącemu od zabawy - uśmiecham się przyjaźnie - I tak... blizna ciągnie się i mnoży przez całe plecy.
Nalewam sobie wino do kielicha i nie mówię nic więcej.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Pią 10:56, 30 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Wuj Gerdy był wyraźnie niezadowolony z odpowiedzi Wuja. Skrzywił się i posmutniał odwracając się od niego.
- To takie smutne... Mój kochany brat, bawił się przed śmiercią - Podniósł wzrok na Sawyera i Vincenta i uśmiechnął się szeroko - Ha! Cóż to się panu chłopcze stało w facjatę? Wyglądasz jak posiekany omlet!
XXXXXXXXXXXXXXXXXX
Deckel wstał szybko z krzesła i zaczął podrygiwać jakby chciał tańczyć - Jakby moje świnki zjadły ci twarz! Tarara! Tam! Twarzrz! Tarara! - zatańczył, zanucił kręcąc się w miejscu.
Nagle drzwi wejściowe otworzyły się. Wszyscy odwrócili wzrok od dziwaka, on sam oparł się ramionami na stole, opuścił głowę i znieruchomiał. Do pomieszczenia wszedł Gotthardt. Zamknął za sobą drzwi.
- Jest nasz liliput, który śledzi mnie po mieście... - głos Deckela niewyraźnie wydobywał się spod zwiniętej sylwetki. Podniósł głowę i spokojnym wzrokiem zbadał medyka. Oddychał głęboko, a jego obłędne oczy świeciły, w blasku świec, spod lisich pysków kapelusza. Jego kolejne słowa wydobyły się przez zaciśnięte gardło, wyartykułował je powoli i dobitnie - A więc to TY zabiłeś mojego brata?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pią 12:03, 30 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
- Nikogo nie zabiłem - mówię w pierwszym odruchu, gdy przestępuję próg pomieszczenia. Po chwili zatrzymuję się i patrzę na wuja Gerdy, nie wiem, co zaskakuje mnie bardziej, jego pytanie, czy wygląd - I wcale cię nie śledziłem. Widziałem się z młodszym hetmanem - dodaję, po czym zatrzymuję się na środku pomieszczenia, szeroko rozkładam ręce i zwracam się do wszystkich: - Przepraszam Was za... wszystko. Nie chciałem nikomu przysporzyć kłopotów, ani... nikogo obrazić - mówiąc ostatnie zdanie rozglądam się w poszukiwaniu służącego Jordana.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Pią 12:23, 30 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Deckel uśmiechnął się, a jego złote żeby zabłyszczały.
- Tak, tak... - podniósł się znad stołu i ruszył lekko chwiejnym krokiem w kierunku Gotthardta - Tak, tak... - powtarzał pod nosem.
Klepnął Gottharda w ramię.
- Kawał z ciebie chłopa, musisz pochodzić z północy. Pewnie w twojej wiosce rodzą się teraz wielkie półorczyce! - zaśmiał się i odwrócił w kierunku mężczyzn przy stole - Skończymy to kiedy indziej... wzywają mnie... - zmarszczył brwi, pokiwał głową, zamknął i otworzył oczy - ... ważne sprawy. Do widzenia! - już miał wyjść gdy przypomniał sobie o czymś. Odwrócił się w kierunku Jordana i puścił do niego oko - Wieczorem zajdę po pana! Po takiej podróży pora się rozerwać!
Wychodząc śmiał się głośno.
W drzwiach do kuchni pojawił się hajduk. Podszedł do stołu i poukładał to co wcześniej porozrzucał Deckel, następnie zwrócił się do Gotthardta:
- Proszę, posiłek podany, tutaj jest dla pana miejsce - ruszył z powrotem do kuchni.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pią 12:48, 30 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
- Dziękuję - mówię do służącego - I przepraszam za moje wcześniejsze zachowanie.
Siadam za stołem i zabieram się do posiłku. Z przymrużonymi oczami przełykam kolejne porcje strawy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Pią 12:50, 30 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Służący skinął głową w kierunku medyka i zniknął za drzwiami kuchni.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pią 14:27, 30 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Gdy wuj Gerdy wyszedł czuje jak znika napięcie. Przyglądam się Gotthardtowi bez słowa, gdy zajmuje miejsce przy stole. Patrze po towarzyszach, przełykam i zaczynam mówić:
- Jordan, trafi ci się wesoła wycieczka - mówię spokojnie i bez ekscytacji - Gdzie byłeś? - pytam Gotthardta ale nie czekając na odpowiedź mówię dalej - Musimy porozmawiać - wzdycham - Po pierwsze: Zbyt dużo rzeczy dzieje się, a my dowiadujemy się o nich za późno. Jesteśmy połączeni przez los. Uciekaliśmy razem. Powinieneś nam powiedzieć o Alicji. O tym już mówiliśmy i mamy to za sobą. Koniec. - gestami dodaje znaczenie swoim słowom - Teraz wiele zależy od tego co powiemy i co zrobimy. Nie możesz w pierwszym miejscu gdzie mamy szansę odpocząć po tej morderczej podróży zachowywać się tak to życzliwego nam mężczyzny! - biorę łyk wina żeby się opanować - Spójrz - wskazuje na moje futro - Jest na nim jeszcze zielona krew. Spójrz wokoło - wskazuje dłońmi pomieszczenie - Możemy odpocząć. Czemu ktoś miałby nas ścigać tutaj? Czemu hajduk miałby wzywać po nas straż? - uśmiecham się - No dobrze... też tak pomyślałem ale nie możemy panikować. - patrze na Martina, Vincenta - To się tyczy też was panowie i waszej przeszłości, która może mieć wpływ na nas. Wszyscy wiemy że jesteś Martin jakimś czarodziejem czy kuglarzem. Musimy dowiedzieć się więcej.
Biorę kolejny łyk wina.
- Po drugie - mówię znacznie ciszej - Musimy ustalić wspólną wersję punkt po punkcie. Nie możemy łazić po mieście do wojska bez ustalonych szczegółów. Mówiłeś coś o hetmanie - te słowa kieruje do medyka - Powinniśmy byli porozmawiać najpierw. Co mu powiedziałeś?
Przyglądam się wszystkim.
- Po trzecie, każdy powinien zdecydować czy zostajemy w grupie czy odchodzimy. Jeśli ktoś uważa że poradzi sobie lepiej sam to zrozumiem. Ale i tak punkt drugi musi zaliczyć. Od tego zależy życie nas wszystkich.
Wkładam kawał mięsa do ust, popijam winem.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 20:20, 30 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Cieszę się że wuj Gerdy musiał juz nas opuścić i wyraźnie to po mnie widać. Nie lubię takich pajacòw i nie miałem ochoty dziś z nim rozmawiać. Słucham co Wujo ma do powiedzenia i chyba generalnie się z nim zgadzam, lekko potakujac co jakiś czas.
- Ja generalnie Wujo jestem za tym żeby pozostać razem przynajmniej na tą chwilę... Może zacznijmy od tego, będzie się nam łatwiej rozmawiało gdy będziemy wiedzieli na czym stoimy... Czy ktoś ma juz dosyć i chce pójść dalej swoją drogą?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|