Forum HUMANOID Strona Główna HUMANOID

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

ROZDZIAŁ 2. 'Gra'
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 38, 39, 40  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Granica)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pią 22:30, 30 Maj 2014    Temat postu:

Słuchając Wuja korzystam z okazji by dokończyć jedzenie. Gdy wspomina o tym, by każdy z nas określił, czy chce pozostać w drużynie, podnoszę wzrok znad talerza i uśmiecham się cynicznie. Kiedy milknie, a Vincent dodaje swoje 'trzy grosze', odzywam się tłumacząc powoli, spokojnym głosem.

- Poszedłem za służącym do zajazdu, w którym był wuj Gerdy, ale nie zostałem tam wpuszczony, więc skierowałem się do budki strażniczej. Przekonałem strażnika, by pozwolił mi rozmawiać ze swoim dowódcą. Przyprowadził kogoś, kogo tytułują w tym mieście młodszym hetmanem. Ten człowiek przyjdzie tu niebawem. Wysłuchał, co miałem do powiedzenia i rozstaliśmy się, wtedy wróciłem do Was - przerywam rozglądając się po towarzyszach, a po chwili kontynuuję - Powiedziałem mu, że od Kaya dostałem akt własności domu, co znaczy, że książę dysponował Herz, jakby już był jego władcą. Powiedziałem mu, że uciekliśmy z Eisgardu, gdy wybuchł pożar. Ratowaliśmy Gerdę, ale nie wiemy, co z jej ojcem, który był na zamku, gdy płomienie trawiły komnaty. Powiedziałem, że pomyliliśmy drogę i nocując przy opuszczonym moście, byliśmy świadkami spotkania Brava z Mogulem. I że potem, po kilku dniach dotarliśmy wreszcie do Herz - znów robię pauzę przyglądając się towarzyszom i starając się poznać, czy na pewno zrozumieli to, co do nich mówię. Gdy wyraz ich twarzy nie budzi moich wątpliwości, kontynuuję - Hetman powiedział mi, że jego zwiadowcy obserwowali ruchy orków wokół Eisberga i że bardzo prawdopodobne, że oddziały zielonych zaatakowały miasto na skale. To brzmi racjonalnie. Być może pokrzyżowaliśmy plany bardziej niż przypuszczaliśmy. Załóżmy, że armia orków nie wie, że to my... Sawyer zabił Mogula. Myślą, że padł ofiarą zasadzki podczas spotkania z Bravem, więc... Rozumiecie? Więc atak przeznaczony Herz kierują w stronę Eisbergu! I dlatego armia orków nie stoi u bram tego miasta, wydaje się, że jesteśmy bezpieczni - kiedy wydaje się Wam, że już skończyłem, odzywam się niemalże natychmiast - Jeśli podczas balu, zanim weszliście do komnaty Kaya, wydarzyło się coś, co mogło dać Wam informacje odnośnie planowanego spisku, to jest to bardzo cenne. Możemy tym tłumaczyć, dlaczego podczas pożaru uciekliśmy. Rozumiecie? Chcieliśmy ostrzec mieszkańców Herz, a spotkanie przy zrujnowanym moście dało nam tylko pewność, że spisek to prawda.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sawyer




Dołączył: 22 Sty 2014
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 2:42, 31 Maj 2014    Temat postu:

-Już myślałem, że mu zajebie - mówię po cichu odsuwając pusty talerz - i będę miał ładny kapelusz po świnojebie. Cóż Panowie, zaprawdę jesteśmy przedziwną zbieraniną osobistości - kontynuuje patrząc po twarzach wszystkich towarzyszy. - Jeśli mamy się deklarować, proszę bardzo, ja chcę się z Wami trzymać, ale Gotthardt - odwracam głowę w stronę Medyka - zaprawdę koniec z zatajaniem informacji, które dotyczą nas Wszystkich. Nawet nie wiesz - nalewam sobie wina do kielicha i biorę łyka - ile razy chciałem wbić ci miecz po samą rękojeść za twoje numery. Każdy ma w sobie jakieś demony przeszłości - kieruję uśmiech w stronę Martina - ale trzyma je dla siebie i z nimi żyje. Gorzej, jeśli te strzygi mają bezpośredni wpływ na nas i zagrażają naszemu zdrowiu i życiu. Pokażmy światu i reszcie, że zadrzeć z naszą wesołą kompanią to jak zadrzeć z Bogami - uśmiecham się sam do siebie. Biorę kolejny łyk wina i podziwiam kielich, który dzierżę w dłoni. Jest piękny. Solidnie wykonany, z pięknymi zdobieniami w kształcie winorośli. Ktoś, kto go stworzył, musiał włożyć dużo serca w jego wykonanie. Odrywam od niego wzrok jak z letargu. - Kiedy już odpoczniemy przyjaciele i będziemy mieli trochę czasu, chciałbym Was nauczyć kilku prostych komend, które mogą nam znacząco ułatwić potyczkę jeśli do niej dojdzie, lub nawet uratować życie. Parę ciekawych hmm - robię krótką pauzę szukając odpowiedniego słowa - rzeczy, których nauczyłem się w Norsce. Ułaa - ziewam - nie wiem jak Wy, ale po tym posiłku marzę już tylko by się porządnie wyspać. Dziękuję bardzo - mówię głośno żeby hajduk mnie usłyszał. Czy jest jakieś miejsce gdzie mogę się położyć - pytam grzecznie - może być nawet snop siana - dodaje z uśmiechem.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sawyer dnia Sob 2:44, 31 Maj 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciek




Dołączył: 04 Sty 2014
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Sob 7:44, 31 Maj 2014    Temat postu:

- Sawyer! Siedź tu cholera! - mówię cicho ale stanowczo, sycząc przez przymknięte usta - Ja cie zaraz nauczę komendy! Siadaj na dupie. Zdążysz jeszcze odpocząć! - kiwam głową ostentacyjnie - Gotthardt coś mówił... I nikt nie idzie spać póki nie podejmiemy tematu - gestykuluje zamaszyście lekko zirytowany postawą 'drwala' - Nie możemy wciąż omijać trudnych tematów. Zaraz przyjdzie nam spowiadać się z nich wojskowym...

Biorę łyk wina, chwytam czerwoną cebulę i rzucam ją Sawyerowi.

- Zjedz - puszczam do niego oko z przyjaznym uśmiechem na ustach - Za mało zjadłeś. To zdrowe.

Przyglądam się Gotthardtowi.

- Wszystko co mówisz Gotthardt jest spójne, zgadza się - uśmiecham się dumnie - w stajni mamy głowę i naszyjnik Mogula, to daje nam dowód i czyni nas bohaterami. Właśnie! Jordan pytał się czy my jesteśmy 'bohaterami horyzontu', czy to my uratowaliśmy księcia Mortimera. Musimy podjąć decyzję czy się do tego przyznajemy. Moim zdaniem tak! To daje nam dobry start, jako poważani i groźni... Ale mamy pierwszy problem. Powiedziałeś hetmanowi że nie wiesz czy Rom zginął, a my obwieściliśmy w tym domu że nie żyje. I zastanówcie się czy któryś z was słyszał coś o spisku. Coś przydatnego... - uśmiecham się zadowolony - rzeczywiście, te informacje, które mamy możemy dobrze w tym mieście wykorzystać!

Popijam uśmiech winem i o czymś sobie przypominam.

- Jest jeszcze jeden problem. Nie znamy opinii o Romie Herzsonie w mieście. Jeśli oskarżymy go o udział w spisku to możemy wpaść w kłopoty. Zanim coś o tym powiemy powinniśmy zbadać jego stosunki z ważnymi ludźmi...

Zamyślam się na moment po czy wyjmuje spod koszuli notes i zaczynam przewracać jego kartki dopisując gdzieniegdzie pojedyncze słowa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Captain Claw




Dołączył: 07 Sty 2014
Posty: 388
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 12:37, 31 Maj 2014    Temat postu:

Już zbieram oddech, żeby odpowiedzieć Wujowi, kiedy wykłada swój punkt drugi. Milknę patrząc raz na niego, raz na Gotthardta. Piję wino. Przy punkcie trzecim wykonuję zamaszysty ruch obiema rękami i mówię:

- a gdzież niby mielibyśmy pójść, e? co... -

Milknę, patrzę w stół, nalewając sobie wina. Piję wino, słyszę gotthardta. Piję wino, słyszę Sawyera. Wujo...

- Wujo! Wwujo! Ja przecież... wam kiedyś mówiłem jakk słyszałem tych no jakichś ludzi ten rudy jak wychodzłem prrzecież... Z wychodka wtedy u króla jak on... Morttensena hehehehe - śmieję się głośno - No ale... bo pamiętacie, że coś tam Ci nowi mogą się przydać, trzeba ich kupić, Bogowie! - przytrzymuję się za głowę zaciskając oczy - nie pamiętam! Nie pamiętam co oni, ale jeden... Był rudy! Rudy! - wykonuję gest okalający głowę, dotykając włosów - I on potem podszedł jak byliśmy... a ten drugi to nie wiem bo on poszedł gdzieś... indziej podszedł jak Kay jak Kay jak... Kay coś mówił tam wtedy ja się chyba zapytałem go... - Dziwię się patrząc na towarzyszy - zapytałem go? Zapytałem go?! Przecież on!! - uderzam lekko pięścią w stół - przecież on wtedy odszedł szybkim krokiem, ale bo ja go... ale to był ktoś inny, a... Nie pamiętam! - mówię podniesionym tonem. Cichnę - nie pamiętam a może spytałem o... tego tego tego - kiwam głową w kierunku Gotthardta - nie spodobało mu się to, ale... no odbiegł jak poparzony!!! Ccoo... - mamroczę coś pod nosem, wściekle pocierając nos - Budowanie... zaufania!!!! Kay wróci z gór!!! JA JESTEM ŹRÓDŁEM, PLAN... ppplan... UPADŁ - ostatnie słowa wypowiadam głośno, po czym wymiotuję na podłogę po prawej, zwalając się z krzesła.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Captain Claw dnia Sob 12:40, 31 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Sob 15:20, 31 Maj 2014    Temat postu:

- Pamiętam, jak o tym wpsomina... - nie kończę, widząc jak Martin, do którego kierowałem swoje słowa wymiotuje i przewraca się. Patrzę po pozostałych, po czym wstaję, podchodzę do zielarza i przenoszę go na stojący w pobliżu fotel, na którym układa jego ciało w bezpiecznej pozycji, tak, by nie zakrztusił się wymiocinami i w spokoju mógł dojść do siebie, po czym zwracam się do pozostałych:

- Jeśli chodzi o Roma... cóż, wydaje mi się, że możemy zaryzykować. Kiedy go zabiłem, powiedziałem, że był złym człowiekiem i cały czas tak uważam. Nacierał Gerdzie uda łojem, żeby Kay mógł wygodnie ją pierdolić. A Wy jak gdyby nigdy nic ufacie hajdukowi takiego skurwysyna?! Wracając do tematu: Rom swataniem próbował zyskać wpływy w Eisgardzie, którego przyszły władca, Kay, jak dowiedziemy, planował najechać na Herz. Z drugiej strony Rom, nie mógł wiedzieć, że jego dom jeszcze za jego życia powędrował w moje ręce, w zamian za... Tak, tu dochodzimy do najistotniejszego punktu. Kay chciał żebym zabił jego ojca, a Wy mieliście mi w tym pomóc. Dlatego spotkaliśmy się wtedy w komnacie i dlatego miał przy sobie moje ułaskawienie. Póki ojciec Kaya żyje, Herz jest sprzymierzone z Eisgardem. Przepraszam Was, zastanawiam się na głos, wszystko mieszam. Powinniśmy wykluczyć Roma z naszych podejrzeń. Nie ma powodu, by zadzierać z mieszkańcami Herz. W rozmowie z hetmanem nie podnośmy w ogóle tej sprawy. Martin mówił o kimś rudym, macie pomysł kto to jest?

Patrząc na towarzyszy w oczekiwaniu na odpowiedź przypominam sobie pytanie, które zadał mi wuj Gerdy.

- Dlaczego powiedzieliście temu dziwakowi, że zabiłem jego brata? Co tu się w ogóle wydarzyło, kiedy wyszedłem? Mówicie o lojalności wobec grupy, a wystawiacie mnie, gdy tylko jest okazja...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jakub




Dołączył: 06 Sty 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 19:37, 31 Maj 2014    Temat postu:

- Nie powiedzieliśmy Deckelowi że zabiłeś Roma. W szybkim skrócie to co się działo jak Ciebie nie było. Przyszedł Deckel. Pozataczał się, potem popatrzył na nas groźnie, pytał każdego z nas czy zabiliśmy jego brata. Powiedzieliśmy że nie. Koniec historii. Z tego co mówił wynika też że nie przepadał za bardzo za bratem i nie wyglądał za bardzo na przybitego jego śmiercią.

- Jest jeszcze jeden słaby punkt naszej historii. Gerda. Myślę że z nią też powinniśmy ustalić wspólną wersję. Dodatkowo niezbyt wiarygodne jest to że ją tak po prostu zabraliśmy z zamku ratując przed pożarem. Przecież wystarczyło ją zostawić przed zamkiem. Nikt nie uwierzy nam że tak bez powodu ciągnęliśmy ją taki kawał drogi.

- Chciałbym stanąć na stanowisku, że uciekliśmy z Eisbergu żeby nie brać udziału w intrygach w które mieliśmy być zamieszani. Przeczy jednak moim zdaniem temu papier, który ma Gotthardt. A ten papier to praktycznie jedyna namacalna poszlaka na to, że w ogóle była jakaś intryga. To że mamy głowę Mogula to nie żaden dowód że konspirował on z Kayem i Bravem. Ehhh trzeba było przeszukać dobrze ich ciała, może tam byśmy coś znaleźli.

- Myślałem jeszcze o tym, żeby sprzedać wersję że to Kay z Romem pozabijali się nawzajem, ale chyba rzeczywiście najlepiej będzie jak będziemy umywać ręce od jego śmierci.

- Gotthardt potrzebujemy jeszcze oficjalnej wersji tego skąd wzięła się tutaj Alicja. Myślę, że w Eisbergu wiedzieli jak wygląda Twoja sytuacja rodzinna. Prawda może nam przysporzyć trochę problemów, a na pewno będzie wymagała sporo tłumaczenia. Zakładamy, że to Twoja córka, siostra, kuzynka, przypadkowe dziecko spotkane na drodze?

- Pytanie jeszcze czy wiążą nas ze śmiercią Kaya lub Brava?
Z Kaya może nie. Brava na pewno.

- Wydaje mi się, że wersja najbardziej prawdopodobna jest taka. Usłyszeliśmy coś o intrydze i o tym że mamy być w nią zamieszani. Spotkaliśmy się z Kayem, to potwierdziło nasze przypuszczenia. Przyjąłeś jego zlecenie, ale tylko po to by dostać ułaskawienie, bez planu realizacji. Zostawiliśmy Kaya żywego. Stwierdziliśmy że nie chcemy w to brnąć i uciekamy. Roma nie widzieliśmy. Wybuchł pożar. Po drodze spotkaliśmy Gerdę jak uciekała z pożaru. Płakała, mówiła że chce do domu, że nie chce wychodzić za Kaya. Stwierdziliśmy że jej pomożemy. Po drodze słyszeliśmy jak Brav rozmawia z Mogulem. Zabiliśmy Mogula. Po drodze spotkaliśmy samotną dziewczynkę. Jej też pomogliśmy. Jesteśmy tutaj.

- Jedyny trup jakiego nie uda nam się wyprzeć to Brav. Choć ja bym o nim też nie wspominał. A pewnie w Herz nikt nie będzie o niego pytać.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jakub dnia Sob 19:41, 31 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Sob 20:15, 31 Maj 2014    Temat postu:

- Co powiecie na taką wersję: Zostaliśmy wezwani do komnaty Kaya. Oznajmił nam, że nas jako obcych chce nająć do zabójstwa swojego ojca. W dowód dobrych intencji podarował mi dom w Herz, jako zabezpieczenie na wypadek ucieczki. Wtedy wszedł Rom z Gerdą. Dziewczyna zemdlała... Przecież ona nie była obecna przy śmierci swojego ojca i nie wiedziała, że Kay nie żyje. Szła do łóżka księcia, zemdlała, przewróciła lampę. Olej rozlał się po podłodze, płomienie sięgnęły zasłon, Rom rzucił się ratować księcia, gdy zwaliła się na niego półka biblioteki. Wujo chwycił Gerdę, wybiegliśmy. Bojąc się posądzenia o udział w spisku i pożarze, uciekliśmy z Eisberga do Herz, ale pomyliliśmy drogę. Staliśmy się świadkami spotkania Mogula z Bravem, co uzupełniło nasze informacje o spisku. Dowiedzieliśmy się, że armia ma zamiar najechać Herz. Tyle - nic więcej nie wiemy i w tej sytuacji, nie potrzebujemy ustalać żadnej wersji z Gerdą. Ona była nieprzytomna podczas pożaru, a informacje dotyczące Brava potwierdzi, bo to prawda.

Wyciągam dłoń przed siebie i liczę wystawiając kolejne palce z zaciśniętej pięści:

- Po pierwsze, mamy papier od Kaya, który potwierdza historię ze spiskiem, ponieważ mówi o tym, że spotkaliśmy się z Kayem i z jakiegoś powodu dał nam dom, a poza tym traktował Herz jak swoje. Po drugie, mamy głowę Mogula, która jest dowodem koronnym na to, że doszło do spotkania tego konkretnie dowódcy orków i Brava. A swoją drogą, Brav nie żyje? Nie pamiętam, czy był wśród trupów przy moście... Nieważne. Po trzecie, Gerda jest w stanie potwierdzić i naszą obecność w komnacie Kaya, i słowa, które padły między Bravem i Mogulem. Jakieś wątpliwości? Zadawajcie pytania, jeśli widzicie jakiś słaby punkt tej opowieści.

Znów patrzę po towarzyszach, po czym przypominam sobie o czymś.

- Tak, Alicja. Trudno umieścić ją w logice tej opowieści. Możemy powiedzieć, że jest moją córką, ale Gerda może tego nie potwierdzić. Chociaż nie była obecna w wieży, gdy wyjaśniałem kim jest Mauree. Myślicie, że kupi wersję, że byliśmy tam, by uwolnić moją córkę? Córkę, hm... To może się na mnie zemścić i przeszkodzić w ślubie - z zamyślenia wyrywa mnie wzrok towarzyszy skierowany w moją stronę - Tak, chcę się ożenić z Mauree. Może jeszcze nie teraz, ale... wkrótce.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tomek dnia Nie 0:31, 01 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Captain Claw




Dołączył: 07 Sty 2014
Posty: 388
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 11:24, 01 Cze 2014    Temat postu:

słychać moje pomruki:

- prze... przepraszaammiałem... ciężkki...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sawyer




Dołączył: 22 Sty 2014
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 11:47, 01 Cze 2014    Temat postu:

Pogryzam cebulę ziewając.
-O! To z półkami na głowę dobre - dodaję uśmiechając się. - A na poważnie to chyba całkiem spójna wersja i chyba jedyna jaka nam pozostaje poza.. prawdą. Brav nie żyje na pewno - odwracam się w stronę Gotthardta i wyciągam dłoń ze złotymi pierścieniami. Tyle po nim pozostało.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Nie 12:07, 01 Cze 2014    Temat postu:

Nie ukrywam zaskoczenia widząc pierścienie na pięści Sawyera.

- Głowa Mogula i pierścienie Brava, jako drugi dowód.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tomek dnia Nie 12:07, 01 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciek




Dołączył: 04 Sty 2014
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Nie 20:51, 01 Cze 2014    Temat postu:

- Mogul i Brav... - patrzę na Sawyera z dozą rozbawienia - Miło że wspominasz o pierścieniach - Przyglądam się biżuterii - Ten ma coś w rodzaju herbu, to ta skała - Zauważam motyw na jednym z pierścieni - To jest pewny punkt naszej opowieści. Brav i Mogul - prostuje się dumnie - Wiedziałem że trzeba zabrać ten paskudny łeb - Puszczam oko do Gotthardta.

Zastanawiam się nad naszą historią przeżuwając przepyszne, ciepłe jedzenie.

- Mam jedno ale. Jordan pytał się nas wprost czy to my jesteśmy 'bohaterami horyzontu'. Z tego co mówił, to ruch obcych spoza księstw o tej porze roku jest tak niezauważalny... że rzucamy się w oczy. On sprawiał wrażenie że jest pewien że to my. Prędzej czy później to będzie oczywiste. I tutaj pojawia się problem: uratowaliśmy Mortimera, a jednocześnie Kay chciał nas zatrudnić do brudnej roboty? To brzmi mało wiarygodnie... Mimo że to pewnie prawda.

Zamyślam się. Układam sobie wszystko w głowie.
Po chwili odwracam się do Martina.

- Martin co jest? Nie myśl że w ten sposób unikniesz rozmowy i wytłumaczenia o co chodzi z tymi twoimi czarami i demonami... przeszłości... - puszczam oko do zielarza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elarco




Dołączył: 01 Sty 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 21:55, 01 Cze 2014    Temat postu:

-Nasza historia-alibi wydaje się całkiem spójna... Tylko tak sobie myślę ze jak ktoś będzie bardzo chciał to i tak zamieni nas w kozłów ofiarnych. Nie zrozumcie mnie źle, nie twierdzę że to wszystko jest bez sensu ale musimy mieć świadomość ze nasza historyjka może nie wystarczyć. Najtwardszym dowodem i niepodważalnym faktem dla ludzi zawsze pozostanie pieniądz, przynajmniej do momentu gdy na stole pojawi się większą suma od poprzedniej. Mój ostatni pracodawca nie był święty, w sumie to był z niego kawał sukinsyna... Jeśli ci co stoją za tym całym spiskiem są choć trochę podobni do niego to nie cofna się przed niczym żeby osiągnąć swój cel. Mówimy tu o przekupstwie, szantażu, zastraszania i innych "technikach" negocjacyjnych. Jeśli dobrze pamiętam to naszym jedynym świadkiem jest Gerda a ona i tak była nieprzytomna w kluczowym momencie.

Robię krótką pauze, zamyslam się. - Zastanawia mnie jaki mamy teraz cel? Wcześniej chcieliśmy po prostu uciec i mieć nadzieję ze nikt ne będzie nas ścigał. Natomiast skończyło się na tym ze wjechalismy z impetem w sam środek walki o władzę. Chciałbym po prostu wiedzieć co chcemy osiągnąć. Oczywiście poza dotrwaniem do kolejnego poranka... Oprócz naszej historii może podsumujmy co możemy i co chcemy teraz zrobić. Lepiej teraz w cieple i z jedzeniem pod ręką niż później.

- Jakieś pomysły?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Captain Claw




Dołączył: 07 Sty 2014
Posty: 388
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 23:34, 01 Cze 2014    Temat postu:

- wmo... im wieku to... - głowa powoli kiwa mi się w lewo i w prawo - nniepo...m mmm... mmm...

bezładne zgłoski powoli przechodzą w miarowy nieświadomy pomruk


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Pon 7:35, 02 Cze 2014    Temat postu:

Do sali wszedł hajduk Jordan wnosząc kolejny dzban wina i półmisek z pociętą w grube plastry polędwicą. Za nim szła służąca niosąc garnek z parującym gulaszem.
Postawili jedzenie na stole. Służąca zerkała co chwilę na Wuja.
Jordan spojrzał na Martina i uśmiechnął się prawie niezauważalnie.

- Na górze są trzy pokoje, które zaraz będą dla panów gotowe. W pierwszych dwóch są po dwa łóżka, w kolejnym jest duże łóżko i jedno małe. Rozgośćcie się panowie. Służąca zabierze te ubrania, które wymagają prania. Ja muszę jechać zrobić zakupy, nie spodziewaliśmy się tylu gości. Rozumiecie panowie.

Dziewczyna sprzątnęła puste naczynia ze stołu, zaniosła je do kuchni, a potem ruszyła schodami na górę szykować pokoje.

- Ja dziś wieczorem będę poza domem jeśli panowie pozwolicie. Ale zostanie ta służka - wskazał gestem dziewczynę idącą po schodach, a w stajni będzie młody chłopak. Wystarczy że zadzwonicie dzwonkiem - wskazał mały, żelazny dzwonek przy drzwiach - a chłopak przybiegnie by pomóc - widząc pytające spojrzenia tłumaczył dalej - Moja siostra choruje więc chciałbym się nią zając dzisiejszego wieczoru. Mam nadzieję że tych dwoje wystarczy panom by w spokoju i komfortowo odpocząć - Podniósł półmisek, z którego właśnie zabrał ostatni kawał chleba Sawyer i zaniósł go do kuchni, po chwili przyniósł świeży chleb - W kuchni jest balia którą kazałem napełnić ciepłą wodą. Będziecie mogli panowie się odświeżyć - uśmiechnął się i dodał - W przeciągu dwóch godzin powinna być gotowa. Żegnam panowie. Miłego wieczoru i odpoczynku.

Odwrócił się i już miał wyjść gdy ktoś zapukał do frontowych drzwi. Służący podszedł do nich kuśtykając, wyjrzał przez małe okienko z boku drzwi i otworzył. W wejściu pojawił się młody chłopak w czerwonym futrze, będącym tutejszym mundurem wojskowym. Chłopak wszedł do środka, stanął sztywno, ukłonił się, odszukał wzrokiem Gotthardta i zaczął szybko 'recytować' - Szanowni Panowie, Jestem tu z rozkazu młodszego hetmana Katze Cheshire. Pan kazał zameldować że ze względu na obowiązki nie będzie mógł panów odwiedzić dzisiejszego wieczoru. Jednocześnie pragnął zaprosić jutro na obiad do swojej kwatery przy rynku w Bazarze, w willi cechu kowali. To duży czerwony dom w wieżą zegarową. Hetman ma swoją kwaterę na pierwszym piętrze - stuknął piętami, ukłonił się szybko - Panowie wybaczą, muszę pędzić do dowódcy - Uśmiechnął się dumnie, widać było że bycie żołnierzem dla chłopaka jest spełnieniem marzeń - Żegnam! - rzucił przed wyjściem i nim ktokolwiek zdążył otworzyć usta już pędził przez podwórze.

Jordan zamknął za nim drzwi.

- Karzę przygotować na jutro jakieś odpowiednie odzienie dla Panów - powiedział i ukłonił się pożegnalnie.

Ruszył powoli w kierunku kuchni.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NOWY_humanoid dnia Pon 10:08, 02 Cze 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciek




Dołączył: 04 Sty 2014
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pon 9:11, 02 Cze 2014    Temat postu:

- Dziękujemy, do widzenia. Aha... i życzymy zdrowia pańskiej siostrze. Będę modlił się do Shallya'i o jej zdrowie.

Czekam aż służący wyjdzie do kuchni po czym mówię cicho.

- Jordan, Gothardt, macie słuszność. Ta wersja jest dobra. Nie będziemy mieli więcej dowodów, musimy liczyć że uwierzą nam na słowo. Być może będą drobne nieścisłości, ale takie jest życie.

- Co do Alicji... Myślę że musimy poprosić Gerdę by 'wieża' była naszą tajemnicą. To jest element układanki, który będzie ciężko wytłumaczyć. Nie wiemy - patrzę pytająco na Gotthardta - kim ona tak naprawdę jest... Ale. Na drzwiach do wieży był romb. Taki jakich wiele w Herz. Dodatkowo ta legenda, o której mówiłeś Jordan. Ona najpewniej została dawno temu zamknięta przez władców tego księstwa. Lepiej nie wspominać o wieży.

- Myślę że możemy pokusić się o taką wersję że Kay chciał nas wmieszać w zabójstwo własnego ojca. Możemy wspomnieć o tym że pokrzyżowaliśmy jego plan na horyzoncie. Że tam była przygotowana pułapka przez orków na jego życzenie. To słyszeliśmy w rozmowie Brava z Mogulem. Byliśmy bohaterami z horyzontu, ‘zaufanymi ludźmi’ i to czyniło nas tymi, którzy mogli się do niego zbliżyć. Gotthardt był skazany ale pozostawał znakomitym lekarzem, który miał popełnić błąd po wypadku, który my mieliśmy spowodować. Okazało się że Rom spiskował razem z księciem. Wtedy Gerda myśląc że Kay ‘weźmie ją’ w naszej obecności zemdlała. Lampa naftowa. Kay i Rom stanęli w płomieniach. To będzie szok dla dziewczyny jeśli dowie się że to ona spowodowała pożar, w którym zginął jej narzeczony i ojciec.

Ten element układanki wyraźnie mnie zniesmaczył.

- Wtedy uciekliśmy wiedząc że nie mamy dowodów na spisek. Zyskaliśmy je uciekając, spotykając Mogula i Brava. Ale… Powinniśmy powiedzieć że specjalnie wybraliśmy drogę północną. Po to by pomóc Gotthardtowi, któremu Jordan i my także zawdzięczaliśmy życie. Pomóc Gotthardtowi w odnalezieniu rodziny. Przemknęliśmy się obok wojsk zielonych do twojej rodzinnej miejscowości ale nikogo żywego tam nie spotkaliśmy… Nikogo poza dziewczynką ukrytą w zgliszczach. To był cud! Odnaleźliśmy twoja daleką krewną. Zabraliśmy ją i udało nam się dostać do Herz – biorę łyk wina – Córka… raczej to nie jest twoja córka, zważywszy na jej drobną budową – uśmiecham się szeroko.

- Porozmawiam z Gerdą. Poproszę ją o to by nie wspominała o wieży. Myślę że posłucha. Tyle złego wydarzyło się po drodze. Ona jest pewna że ją uratowaliśmy, zawdzięcza nam życie. Widziała że o mało nie zginęliśmy ratując ją. Jest nam wdzięczna. Zrobi to dla nas.

Kończę i łapczywie nakładam sobie polędwicę na talerz. Bogowie! Chyba mógłbym zjeść to wszystko… Jak ten gulasz pięknie pachnie! Biorę pierwszy kęs, zerkam na Vincenta...

- Ah! Jeszcze to... - mówię z pełnymi ustami, przełykam i kontynuuję - Ja przybyłem tu w oczekiwaniu na przygodę. I mamy ją. Przygoda może być lepsza lub gorsza ale to przygoda. Gdzieś kiedyś przeczytałem że ludzie mówią że wydarzył się cud gdy dzieje się coś dobrego i nieprawdopodobnego, gdy w rzeczywistości cud jest też wtedy gdy zdarzy się coś nieprawdopodobnego ale złego w skutkach. Trzeba brać byka za rogi! Trzeba cieszyć się każdym doświadczeniem. Gdybym się poddał wiele lat temu i nie potrafił cieszyć się każdą nauką płynącą z życia to bym już nie żył. Może to brzmi dziwnie... ale ja cieszę się tym co się nam przytrafia. To wszystko jest ciekawe! Co osiągniemy? Co możemy osiągnąć? - patrzę badawczo na Vincenta - Ja oczekuję przygód, nie umiem długo pozostać w jednym miejscu. Nie marzy mi się piękny dom... No chyba że taki burdel to byłaby też jakaś przygoda - puszczam oko do Jordana i zabieram się za nakładanie gulaszu na talerz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Granica) Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 38, 39, 40  Następny
Strona 6 z 40

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin