 |
HUMANOID
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Śro 14:14, 21 Maj 2014 Temat postu: ROZDZIAŁ 2. 'Gra' |
|
|
Pogoda była mroźna jednak na niebie spomiędzy chmur często wychodziło słońce. Promienie ogrzewały zmarznięte policzki.
Jordan, Sawyer, Martin, Gustav, Gotthardt, Vincent i Gerda oraz mała Alicja jechali konno przedzierając się przez zaspy na zapomnianym leśnym trakcie. Martin był przywiązany do siodła. Ręce miał skrępowane. Dłonie zawinięte szmaty miał związane tak by nie mógł zrobić swobodnych ruchów palcami. Sawyer prowadził jego konia trzymając linę przytroczoną do lejców. Przez większą część trasy Gerda jechała z Wujem, a Alicja z Gotthardtem. Dziewczynka nie mówiła wiele. Chichotała tylko dziecięcym tonem gdy konie niezdarnie przedzierały się przez zwały śniegu.
Droga do Herz była spokojna. Jechali prawie cztery dni. Nocowali w zaimprowizowanych namiotach zrobionych z koców, zabranych przez Gotthardta z wieży, powieszonych pomiędzy końskimi grzbietami. Śpiąc tuż obok wierzchowców było znacznie cieplej.
Czwartego dnia wyjechali z lasu…
Herz
Herz to miasto które powstało dookoła zamku wybudowanego na niewielkiej skale, w której swoje źródło ma Rzeka Czerwona, jeden z głównych dopływów Rzeki Magnetytowej.
Zamek Herz tworzy pałac i kompleks budynków pomocniczych wybudowanych dookoła, pod wysokim murem zbudowanym na samym skraju skały. Wewnątrz murów znajduje się małe oczko wodne z którego przez zbrojoną dziurę w murze wypływa kilkumetrowy wodospad będący początkiem rzeki.
Ściany pałacu jak i mury zamkowe wykonane są z białego kamienia, w którym dawno temu rzeźbiarze wyryli miliony rombów tworząc regularną mozaikę. Wszystkie wypukłe romby zostały pomalowane na czerwono. Legenda głosi że zamiast farby bohaterowie Herz malowali je krwią swoich wrogów i każdy z nich oznacza śmierć jednej osoby lub wrogiego potwora. Czerwono biała pochyła ‘krata’ jest widoczna z głównego traktu prowadzącego do Herz z bardzo daleka.
Dookoła zamku rozrasta się miasto podzielone na trzy części pierścieniami murów.
# Najbliżej zamku znajduje się pierwsza strefa zwana ‘Swobodą’. Mur oddzielający tą strefę od reszty miasta jest solidny i wysoki. Mieszkają tu najbogatsi mieszkańcy Herz, arystokraci, kupcy, oficerowie i krewni rodziny rządzącej. Bramy do tej części miasta są zwykle zamknięte. Ulice są zadbane i brukowane. Mieści się tutaj ‘Dom Magii’ i ‘Dom Oficerski’.
# Kolejną strefą jest ‘Bazar’. Mur dookoła tej strefy jest solidny acz zaniedbany. Mieszkańcy to ‘ludzie’ klasy ‘średniej’: mieszczanie, kupcy, rzemieślnicy itp. Znajduje się tutaj Stary Targ (Herz leży na głównym trakcie pomiędzy Imperium a ziemiami południa i Arabią). Domy w tej części miasta są bardzo zróżnicowane. Można znaleźć tu stare rozpadające się drewniane chałupy jak i piękne kamienne kamienice rzemieślnicze.
# Zewnętrzna strefa miasta to ‘Pogoń’. Nazwa pochodzi od dawnego kompleksu stajennego w którym szkolili się jeźdźcy zbrojni. Większość mieszkańców śmieje się jednak że nazwa pochodzi raczej od tego że w razie ataku wroga, ‘Pogoń’ będzie gonić do ‘Bazaru’. Żarty biorą swoje źródło w tym że ta część miasta jest otoczona jedynie palisadą. Jest to solidna konstrukcja ale ma się nijak do murów otaczających wewnętrzne strefy miasta. To najbiedniejsza i przeludniona strefa miasta. Drewniane chałupy są często zaniedbane, a nieczystości wylewa się wprost na błotnistą drogę przed domem. Znajduję się tutaj kompleks stajni i garnizon wojska, które wyróżniają się z całej dzielnicy. Budynki te są murowane i zabezpieczone niskim murem kamiennym.
Dookoła miasta, na zewnątrz murów Pogoni znajduje się wiele małych drewnianych domów. Dookoła skupiska kilku chat powstają małe palisady. W tych ‘satelitach’ dookoła miasta mieszkają drwale, leśnicy, rolnicy itp. Gdzieniegdzie można zobaczyć też ambony drewniane na których przesiadują wartownicy. Wszędzie dookoła kręcą się żołnierze patrolujący okolicę.
Władzę w mieście sprawuje królowa Herz. Jej mąż podobno nie żyje, jednak nie jest to pewne. Plotka o jego śmierci zrodziła się z tego że od wielu lat nikt go nie widział poza zamkiem. Nieżyczliwi mówią że królowa zabiła męża gdy okazało się że jest bezpłodny. Do tej pory nie doczekała się ona potomka, a ma około 40 lat.
Królowa budzi mieszane uczucia. Poddani twierdzą że jest nieprzewidywalna. Raz potrafi ofiarować pieniądze na przytułek dla sierot, a innym razem każe ściąć służącego podającego jej zimny obiad. Ludzie się jej boją. Ale są i tacy którzy widzą w niej wspaniałą królową i kobietę.
Gdy nieznajomi wyjechali z lasu od razu zainteresowali się nimi żołnierze patrolujący okolicę. Mieli na sobie zbroje ozdobione motywem biało-czerwonych rombów i barwione na czerwono futra. Kilku z nich podjechało na koniach bliżej. Eskortowali przez chwilę grupę nieznajomych przyglądając się im uważnie po czym odjechali bez słowa. Ludzie z małej drewnianej chaty blisko lasu, wyszli by zobaczyć twarze nieznajomych.
Gotthardt odruchowo poprawił futrzaną czapę zapominając że na jego czole nie ma już obrzydliwego piętna.
Rodzina drwala stała przy drewnianym ogrodzeniu przyglądając się i szepcząc coś między sobą.
- … ale oni wyjechali z lasu… - tylko te słowa dotarły do uszu podróżnych.
Drużyna jechała powoli dalej. Kolejni ludzie przyglądali się im i kolejni żołnierze podjeżdżali na koniach w milczeniu. Gdy dotarli do bramy Pogoni dwóch konnych żołnierzy jechało za nimi trzymając dystans.
Na ulicach było pusto. Mróz zagonił wszystkich do domów. Jednak tych kilka osób napotkanych na drodze przyglądało im się z niekrytą ciekawością. Ktoś machnął im na powitanie. Ktoś odwrócił się i uciekł. Jakaś stara kobieta spojrzała na Gerdę, potem na Alicję i zaczęła chichotać głośno.
Minęli bramę do Bazaru i jechali dalej za Gotthardtem. Minęli rynek targowy i kierowali się do bramy Swobody. Brama była zamknięta. Z małej budki strażniczej wyszedł żołnierz w czerwonym futrze spojrzał po wszystkich i krzyknął coś, jakiś rozkaz… trudno było rozpoznać słowa. Wrota bramy otworzyły się skrzypiąc, a żołnierz schował się znów do budki. Gotthardt szturchnął konia piętami i ruszył, a za nim reszta drużyny.
Jechali tak kilka minut wzdłuż muru by wreszcie zatrzymać się przed rozległym podwórzem, na którym stała mała stajnia i duży kamienny dom. W milczeniu, opanowani przez zmęczenie, zeszli z koni, otworzyli bramę i zaprowadzili konie do stajni. Wujo pomógł wejść z konia Martinowi.
Gerda wreszcie zaczęła się uśmiechać. Tutaj można było poczuć się bezpiecznie.
Żołnierze jadący za nimi zatrzymali się przy bramie do podwórza i przyglądali się przybyszom.
Gdy wszyscy zabrali swoje rzeczy, ruszyli w kierunku drzwi wejściowych do domu. Gotthardt szedł pierwszy, nacisnął klamkę i wszedł do środka.
Sala była duża. W kominku palił się ogień. Nad nim na ścianie wisiał łeb upolowanego niedźwiedzia. Na środku stał stół, na którym w wielkim wazonie stały piękne świeżo zerwane kwiaty. Na podłodze leżały piękne dywany. Z boku pomieszczenie były piękne rzeźbione schody z balustradą kończącą się drewnianą gryfią głową. Zamknęli za sobą drzwi i poczuli ciepło… wreszcie… ciepło…
Alicja stała trzymając Gotthardta za wielką dłoń.
Gerdzie spłynęła po policzku łza.
To co widzieli było czymś o czym marzyli przez ostatni tydzień podróży i przygód w dzikim lesie. Trudno było uwierzyć że będą mogli tu zostać.
- Dziękuje… - Gerda zrobiła krok do przodu i odwróciła się przodem do wszystkich – Bardzo wam dziękuje… Przyprowadziłeś nas tutaj… Ale… - spojrzała na Gotthardta – Skąd wiedziałeś że to jest mój dom?
Nim ostatnie słowa dziewczyny wybrzmiały z drzwi z boku sali wyszedł stary mężczyzna w eleganckim ubraniu służącego. Miał siwą zadbaną brodę i pomarszczoną twarz.
- Panienko! – powiedział radosnym tonem widząc Gerdę.
Dziewczyna odwróciła się i pośpiesznie ruszyła w kierunku starca. Rzuciła mu się w ramiona niemal wywracając go na ziemie.
- Panienko, spokojnie… Już jestem za stary na takie zabawy… - powiedział radosnym ciepłym tonem, po czym z wyrazem lekkiego zażenowania zwrócił się do nieznajomych – Kim są panienki goście? – ukłonił się lekko – Proszę wejść, proszę – po czym odwrócił się znów do Gerdy – A gdzie panienki ojciec? Zaraz! Jak to możliwe że już… że panienka sama… A zaślubiny?
Gerda na słowa starca wybuchła płaczem i opadła bez słowa na szezlong stojący nieopodal. Zdezorientowany mężczyzna spojrzał pytająco na nieznajomych.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Czw 10:26, 22 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Sięgam za pazuchę swojej koszuli i wyjmuję skrawek papieru, który widzieliście już wcześniej.
- Mam przy sobie akt własności tego domu, podarowany mi przez księcia Kaya w dowód zasług. Nazywam się Gotthardt Alfrich Grunenturm. Nie wiedziałem, że to dom... panienki - ostatnimi słowy zwracam się do Gerdy - Książę mówił, że zastanę tu swoją matkę.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Czw 12:31, 22 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Gerda podniosła czerwone i mokre od łez oczy na medyka i wybuchła znów płaczem.
Starzec zmarszczył brwi. Rzucił nieodwzajemnione spojrzenie na Gerdę, potem spojrzał po wszystkich, zatrzymując wzrok na związanym zielarzu.
- To... jakaś pomyłka - wydukał.
Mężczyzna ruszył w kierunku Gotthardta. Teraz zobaczyli że jego eleganckie bryczesy musiały skrywać drewnianą nogę, bo szedł powoli kulejąc charakterystycznie. Zatrzymał się przed medykiem, wyjął z kieszeni w kamizelce monokl na srebrnym łańcuszku, ułożył go sobie starannie przy prawym oku i nie biorąc dokumentu do ręki zaczął czytać.
Było od niego czuć specyficzną woń starego człowieka oraz kwiatowe perfumy. Zapach był bardzo intensywny i gdy tylko się poruszał, rozchodził się po pomieszczeniu.
Skończywszy czytać wyjął monokl i schował go z powrotem do kieszonki.
- Nazywam się Jordan Red i jestem hajdukiem w tym domu - ukłonił się lekko - To jest dom rodzinny rodziny Herzson'ów, a ojciec panienki Gerdy jest jego właścicielem i głową rodziny Herzon - spojrzał z powagą na Gotthardta - Przykro mi ale musiała zajść jakaś okrutna pomyłka, panicz Kay z Eisberga nie jest właścicielem tego domu i według prawa nie może rozporządzać majątkiem podlegającym Królowej Herz. Nie było tu też pańskiej matki ani żadnej osoby o nazwisku Grunenturn. Przykro mi.
Mężczyzna mówił spokojnym tonem. Stojąc opierał się na drewnianej nodze co chwila drapiąc się bezwiednie po udzie.
- Panowie są panienki gośćmi? - odwrócił się w kierunku Gerdy, która powoli po jego poprzednich słowach uspokajała się.
- Ojciec i Kay nie żyją - wyszlochała Gerda.
Wydawało się że zacznie snów płakać jednak opanowała się. Służący Jordan oparł się o stojący obok stolik z wazonem pełnym kwiatów i jęknął. Jego twarz napięła się, a wzrok przesunąwszy się po wszystkich zatrzymał się na Gerdzie. Widać było w jego oczach troskę i strach.
- Co za tragedia... - powiedział cicho po nosem i głośniej dodał - Kim panowie jesteście? Co tutaj robicie? - jego głos był 'stalowy' i pewny. Od tej chwili 'zamienił się w wilka chroniącego szczeniaki'. - Kim jest więzień?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Czw 14:15, 22 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Otwieram szeroko oczy w nagłym przebłysku myśli, który osiąga rangę olśnienia. Patrzę na hajduka i Gerdę, a następnie na towarzyszy. Ignorując jego pytanie o Martina, zwracam się do wszystkich:
- Rozumiecie? Kay dogadał się z Mogulem i planował atak na Herz. Potrzebował mnie, bym zajął się jego ojcem, a w zamian dał mi akt własności na dom, którego nie posiadał - patrzę na Gerdę - Rozporządzał Herz tak, jakby już był jego władcą - zwracam się do hajduka opanowanym i rzeczowym tonem:
- Będziemy potrzebowali pańskiej pomocy. Jeśli rozumie pan choć część tego, co powiedziałem, domyśla się pan z pewnością powagi sytuacji. Potwierdzeniem moich słów jest ten dokument - unoszę w górę akt własności podpisany przez Kaya - Potrzebujemy opowiedzieć o wszystkim tutejszym władcom, czy to możliwe? - z hajduka swój wzrok przenoszę na Gerdę i powtarzam patrząc jej prosto w oczy:
- Czy to możliwe?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Czw 15:30, 22 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Gerda wstała ocierając łzy. Spojrzała na Jordana - służącego.
- Oni mi pomogli... Tyle się wydarzyło... - mówiła cicho i niewyraźnie.
- Panienko - Starzec przerwał jej i wymownie wskazał wzrokiem schody - Zajmę się wszystkim. Spokojnie. Czas odpocząć.
Dziewczyna niepewnym krokiem ruszyła we wskazanym kierunku.
- Jesteście panowie gośćmi tego domu - starzec popatrzył na dziewczynę, widać było że chce poczekać aż wyjdzie - Ale więźnia należy oddać do garnizonu... Mogę wezwać straż, jesteście zmęczeni. Nie może zostać tutaj w domu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maciek
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Czw 15:47, 22 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Trudno nie zauważyć uśmiechu na mojej twarzy. Z początku mam ochotę rzucić się na dywan i odpocząć. Bogowie... wreszcie ciepły kąt.
Potem gdy rozmowa przybiera taki obrót poważnieje choć kąciki moich ust wciąż pozostają uniesione.
Ze zdziwieniem przyjmuję słowa Gotthardta.
- Ciekawe - mówię cicho - Mi układa się to w całość ale nieco inaczej... Może powinniśmy o tym porozmawiać najpierw sami - mówię to szeptem stojąc niemal za plecami Gotthardta.
Na słowa o 'więźniu' uśmiecham się szeroko i klepię Martina po plecach.
- Nazywam się Gustav Stok. Jestem... - powstrzymuję się od opowiadania o sobie widząc przechodzącą obok Gerdę.
Robię krok w jej kierunku i biorę ją za rękę.
- Byłaś bardzo dzielna. Świetnie się spisałaś - robię krótką pauzę i patrzę jej w oczy z wyrazem troski - Odpocznij. Zasłużyłaś.
Podchodzę do Martina.
- To nie jest nasz więzień! - uśmiecham się szeroko - Ta ptaszyna to nasz przyjaciel, niestety ciężko znosił podróż więc musieliśmy mu... - puszczam oko do hajduka Jordana - ... pomóc. Jest niegroźny - szybko zmieniam temat - Jesteśmy wdzięczni za propozycję gościny! Podaj nam dobry człowieku jakąś strawę. Mamy za sobą liczne przygody i długą drogę. Musimy wypocząć. Może dokończymy naszą rozmowę przy pełnym kielichu? - uśmiecham się i znów puszczam oko do starca.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 19:30, 22 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Cieszę się ciepłem panującym w środku... Fantastycznie, intrygi ciąg dalszy. Na sam dźwięk słów "opowiedzieć wszystko tutejszym władcom" dostaje dreszczy i mam ochotę uciec przez drzwi, które prowadzą na zewnątrz. Zaczynam doceniać talent Wuja do "gładkiego" zmieniania tematu rozmowy. Tak posiłek to genialny pomysł...
- nazywam się Vincent Grahm. Rzeczywiście byli byśmy wdzięczni za jakiś posiłek. Martin chyba nie będzie sprawiał kłopotów, prawda?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 19:33, 22 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Kiedy Jordan zwraca się do mnie, mówię krótko:
- pierdol się. -
Milczałem przez całą podróż. Gdy obudziłem się, pierwszego dnia podróży otworzyłem z trudem oczy. Wyzierał z nich ból i udręka, które stopniowo po kilkudziesięciu minutach zastąpił chłodny, nienawistny spokój. Przy pierwszej sposobności splunąłem niczego niespodziewającemu się Gotthardtowi w twarz.
Kiedy Wujo klepie mnie po plecach, mówię spokojnym głosem:
- Jestem demonem! Jestem demonem! Uwolnijcie mnie śmiertelnicy -
Zaczynam się głośno, obrzydliwie śmiać, patrząc Jordanowi prosto w oczy. Po chwili nie wytrzymuję i spuszczam głowę, krztusząc się ze śmiechu
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 19:37, 22 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
- Czyli jednak garnizon... Ciągniemy losy czy ktoś na ochotnika chce go tam odprowadzić?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Czw 19:49, 22 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Gerna zniknęła za drzwiami na szczycie schodów.
Hajduk na słowa Martina zrobił energiczny krok w tył. Z zaskoczeniem i niezrozumieniem patrzył na skrępowanego zielarza.
- Demon... - powiedział cicho i zbladł - Zaraz poślę po straż. Tymczasem... Panowie bardzo proszę wyprowadźcie go z domu.
Mała Alicja zachichotała, szturchnęła Jordana w udo łokciem i zakrywając dziecięcą rączką maleńkie usteczka szepnęła:
- Śmieszku, zrób coś wesołego!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sawyer
Dołączył: 22 Sty 2014 Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 20:11, 22 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Wnętrze i wystrój domu przypomina mi wiele w jakich zwykłem niegdyś bywać. Mimo iż to chamskie i nie stosowne to siadam na najbliższy fotel opierając się wygodnie i zamykając oczy. Biorę kilka głębokich wdechów i rozkoszuję się ciepłe, które powoli przebija się przez moje ubranie do ciała.
- Ja go mogę zaprowadzić, ale dobrze byłoby żeby ktoś mi towarzyszył - mówię spokojnie - Też marzę o ciepłym posiłku i odpoczynku, ale musimy zapewnić sobie bezpieczeństwo. Jesteśmy tutaj obcy, znowu..
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 20:51, 22 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Patrzę na towarzyszy:
- Wy żartujecie, prawda? Trzymacie mnie skrępowanego jak jakieś zwierzę, od kurwa... trzech dni? Czterech? Dlatego że jakiś żałosny skurwysyn... - urywam
- Czy ja kiedykolwiek zrobiłem cokolwiek co mogło wam... nam zaszkodzić? Demon? Naprawdę? - Patrzę na towarzyszy. Błagalnie. - Oczywiście, chodźmy do garnizonu, wypierdolcie mnie do lochu, zakasajcie rękawy i wracajcie do naszego mości gospodarza wpierdalać swoją kolację. Mam was dość, szczerze. Wspaniałe, doprawdy... Wyśmienite! Tak się odpłacacie za moją pomoc? Tak się... KURWA! - krzyczę nagle. Uspokajam się - Ze stajennymi wtedy, pamiętacie? Nie zawsze umiałem was uleczyć, nie zawsze... wiedziałem co robić, cholera, ale robiłem co mogłem, szczerze. A Maksymilian? - Zatrzymuję wzrok bezwiednie na gospodarzu domu, ale od razu odwracam oczy na Wuja. - Tak? Taaaak? Taaaaaaaak... Może jeszcze stary Martin... Martin stratowany przez konie, Martin bez dwóch palców... Ma w sobie DEMONA? Jest tyle przesłanek! Ile razy próbował nam zrobić krzywdę, rozszarpać w nocy? Świetnie.... świetnie... - zatrzymuję wzrok na Gotthardcie. Krzywię się w nienawiści. Przez chwilę. Przechodząc dalej zatrzymuję wzrok na Alicji...
Mówię, mówię cicho. W miarę mówienia zaczynam się śmiać. Delikatny śmiech. Nienawistny śmiech:
- brawo... hehhe... brawo... będziemy mieli razem mnóstwo... hahaha przygód... co? Co? -
Milknę z kamiennym wyrazem twarzy. Po chwili dodaję...
Tępo wpatrzony w dziewczynę:
- razem...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Czw 20:54, 22 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Rzucam Wujowi wymowne spojrzenie, po czym ostentacyjnie spuszczam głowę dając do zrozumienia, że nie w smak mi te uniki. Milcząco przysłuchuję się, póki rozmowa nie schodzi na temat zielarza. Odruchowo dotykam czoła, na którym do niedawna widniała wypalona litera; dłoń przesuwam na ucho, a moją twarz wykrzywia wspomnienie bólu.
- Żaden, kurwa, garnizon!
Pomimo tego, w jaki sposób odniósł się do mnie Martin, na słowa dotyczące garnizonu reaguję skrajnie agresywnym tonem, choć moje ciało pozostaje nieruchome, nie robię kroku, stoję z opuszczonymi ramionami i po kolei patrzę na towarzyszy całkowicie ignorując obecność sługi.
- Popierdoliło was?! Sam idź się tam zaprowadź, mor... - powstrzymuję się w ostatniej chwili, wyhamowuję i kolejne słowa wypowiadam coraz spokojniej - Nie rozumiecie, że lada chwila pod murami tego miasta może się pojawić armia? Brav robi swoje, najprawdopodobniej pod dowództwem swojej pani, a po Mogulu bezkrólewie nie trwało zapewne zbyt długo. Musimy działać. To takie trudne do zrozumienia?
Na kolejny wybuch zielarza reaguję patrząc na Mauree, a po chwili biorąc dziewczynkę na ręce.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tomek dnia Czw 20:57, 22 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 20:57, 22 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
- Ehh przez te kilka dni już zapomniałem co to znaczy ciepło. Nazywam się Jordan Herman Bock i jestem rad że się tu znajduję i mierzi mnie pomysł aby stąd wyjść. Tym bardziej że nie wydaje mi się aby to było konieczne. To że ktoś gada od rzeczy o demonach nie znaczy ze tym demonem jest. Według mojego prostego rozumowania będąc demonem chciałbym za wszelką cenę uniknąć wykrycia. Martin o jeden raz za dużo otrzymał cios w głowę, ale zagrożenie stanowi tylko dla siebie stąd te pęta. Proszę nie mieszajamy w nasze problemy ludzi, którzy z pewnością nie zrozumieją naszej delikatnej sytuacji. Martinowi z pewnością na zdrowie psychiczne pomoże bardziej ciepła kąpiel i czysta pościel niż noc na zimnej podłodze w celi.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Czw 21:29, 22 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Starzec przymykał oczy za każdym razem kiedy padało jakieś przekleństwo, jednak starał się by nie było po nim widać emocji. Przyglądał się uważnie rozmowie nieznajomych. Słowa Jordana go nieco uspokoiły, przynajmniej takie sprawiał wrażenie.
- Panowie... Proszę poczekajcie tutaj. Pójdę przygotować posiłek. - ruszył kulejąc w kierunku drzwi z których wcześniej wyszedł - Dla mnie najważniejsze teraz żeby panienka była bezpieczna - dodał jeszcze spokojnym ojcowskim tonem - Zaraz wracam.
Zniknął za drzwiami.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez NOWY_humanoid dnia Czw 21:29, 22 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|