Forum HUMANOID Strona Główna HUMANOID

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

ROZDZIAŁ 3. 'Bal'
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 17, 18, 19  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Granica)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Wto 22:30, 13 Sty 2015    Temat postu:

W odpowiedzi na szept Mauree, usmiecham sie do niej, a po chwili szepcze jej kilka slow na ucho i delikatnie trzymajac jej glowe w swoich dloniqch caluje czolo dziewczynki.

- Martin? Pewnie szuka wychodka - dodaje po chwili, jakby to bylo oczywiste i usmiecham sie do Sawyera. Siedzac przy stole co jakis czas zerkam na druga strone sali, gdzie miejsce zajmuje Jeska. Kiedy chlopiec ciagnie Ma za sukienke, mowie do niego spokojnie, ale ostro:

- Przeciez powiedziala, ze nie chce sie z toba bawic. Wracaj do mamy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Śro 0:27, 14 Sty 2015    Temat postu:

Chłopiec wystraszył się Gotthardta, zrobił najpierw krok w tył, a potem pędem uciekł w kierunku matki siedzącej dalej.

Służący wnieśli kolejne półmiski z dziczyzną. Po sali rozniósł się zapach pieczeni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elarco




Dołączył: 01 Sty 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 8:46, 14 Sty 2015    Temat postu:

-Ile czasu minęło od kiedy Martin wyszedł? - przyglądam się reszcie biesiadujacych. Szczególnie często spoglądam w kierunku Żywicy. Obserwuję z kim rozmawia i czy ktoś do niej podchodzi - ostatnio Martin reagował trochę nerwowo w stresujacych sytuacjach. Mam nadzieję że nie zrobi nic pochopnego... Może powinniśmy go poszukać? - mówię nie odrywajac wzroku od sali.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sawyer




Dołączył: 22 Sty 2014
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 14:33, 14 Sty 2015    Temat postu:

Korzystając z chwili przerwy między oficjalnymi częściami uroczystości, wstaję od stołu i kieruję swoje kroki w stronę gdzie siedzi Żywica. Przechodząc obok AndResa, kładę mu rękę na ramieniu
- Dajmy mu trochę prywatności - mówię i spokojnym krokiem oddalam się


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Czw 9:34, 15 Sty 2015    Temat postu:

Sawyer odszedł do 'Żywicy'.
Jesca Hoop obserwowała królową, która właśnie zaśmiewała się z dowcipu wyszeptanego przez Alfonsa Mandanta. Mężczyzna co chwilę mówił coś cicho przysuwając twarz do jej ucha. Mimo emocji na twarzy królowej, jego oblicze pozostawało zimne i bez wyrazu.
Szerel próbował rozbawić Tromsena żartami o elfach. Bezskutecznie.
Katze Cheshiere czekał ze zdenerwowaną miną aż starszy hetman zajmie się swoim posiłkiem. Gdy nadarzyła się okazja, wstał od stołu, stanął za nim, pochylił się i dłuższą chwilę mówił mu coś do ucha. Mandant przez cały czas słuchał uważnie patrząc przed siebie w pustkę. Na koniec wypowiedział kilka słów i skinął potwierdzająco głową.
Młodszy hetman, Cheshire ukłonił się i odszedł w kierunku sieni, gdzie tuż za drzwiami stało dwóch żołnierzy w wyjściowym odzieniu. Rozmawiał z nimi przez chwilę po czym jeden z mężczyzn opuścił budynek.

Alicja obserwowała gości uśmiechając się czasem. Gerda była zupełnie inną osobą, niż ta zagubiona dziewczyna porwana z Eisberga. Była pewna siebie, obyta w etykiecie, cały czas prężyła się i odpowiadała skinieniem na pozdrowienia gości.

- Chciałbym złożyć kondolencje - Gruby szlachcic o sympatycznej twarzy podszedł do Deckela i Gerdy - Słyszałem o panienki ojcu i twoim bracie. Bardzo będzie nam go brakowało. Moje kondolencje - Gerda i jej Wuj skinęli w podziękowaniu, mężczyzna ściszył głos mówiąc coś tylko do Deckela. Na koniec ukłonił się i odszedł.

Deckel Herzson odprowadził go wzrokiem po czym nachylił się nad stołem i przysunął się w kierunku 'Bohaterów...'.

- Jak wam się podoba przepych naszego pięknego królestwa? Pewnie w Imperium nie widzieliście takich cudów! - Uśmiechnął się i wyszczerzył zęby - Rom pewnie próbuje uprosić Morr'a by wypuścił go ze swojego królestwa choć na chwilę. Nic nie bawiło go tak bardzo jak pijaństwo w doborowym towarzystwie. Racja? Gerda? - spojrzał na dziewczynę ale ta udała że nie słyszy pytania - No takk... właśnie takk... - zmarszczył brwi - Właściwie to skąd te wszystkie siniaki? - Skinął na Andresa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elarco




Dołączył: 01 Sty 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 17:41, 16 Sty 2015    Temat postu:

- Siniaki biorą się zazwyczaj ze zbyt dużego nacisku na skórę. Dokładnie może Ci to wytłumaczyć Gotthardt albo nawet zademonstować jeśli go ładnie poprosisz... Przepraszam ale muszę się jeszcze z kimś rozmowić - wstaję od stołu i kieruje się w stronę sieni

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Pią 18:22, 16 Sty 2015    Temat postu:

- Panie Bock! - Deckel krzyknął do Jordana siedzącego najdalej od niego - Albo w cholerę... Nie ważne... - skrzywił się widząc Szerela opowiadającego kolejne dowcipy o elfach - Mam wrażenie że coś pan chciał mi powiedzieć - Zwrócił się do Gotthardta - Nasza poprzednia rozmowa... Byłłłła dziwaczna. Ze wspólnego przeszedł pan na Imperialny. To jakiś eingängig który miał mi zaimponować? - Zaśmiał się - Proszę mi wybaczyć, mój reispelk nie jest najlepszy - Wyszczerzył zęby i potrząsnął kapeluszem, a dzwoneczek przypięty do ronda znów zadzwonił.

- Herzson! Nie za gorąco ci? Bo czaszka zaczyna ci dzwonić jak bardzo mały dzwonek... - krzyknął ktoś siedzący dalej i kilku mężczyzn ryknęło śmiechem.

- Jeszcze zadzwonię na twojej czaszce - odpowiedział po ciuchu po czym znów się uśmiechnął i zwrócił się znów do medyka - No to... o czym my... ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Nie 17:46, 18 Sty 2015    Temat postu:

- Może o tym, jak pomogłeś nam ukryć ciało naszego przyjaciela? - mówię spokojnie, nie ostro, raczej przyjacielskim tonem, natychmiast po tym, gdy Deckel wraca myślami do rozmowy ze mną - Przy okazji rozmowy z imeprialnymi wtrętami powiedziałeś, że już raz nam pomogłeś odwdzięczając się przysługą za przysługę.

Pochylam się trochę głębiej w stronę Deckela, zerkając jednocześnie na drugą stronę sali, jednak tym razem nie w to miejsce, gdzie siedzi Jesca, a kawałek dalej, kilka krzeseł od niej, po czym odwracam się znów do Deckela i patrząc mu w oczy, mówię przyciszonym głosem:

- Sądzę, że ta przysługa najbardziej na rękę była tobie. Po co ci rozgłos w mieście i trup w domu twojego brata? Ciebie również tam widziano, nie tylko my bylibyśmy podejrzani. A zresztą. Jestem pewien, że wiesz, kto zabił Vincenta. Dlaczego nie chcesz nam tego wyjawić?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Pon 10:39, 19 Sty 2015    Temat postu:

Gerda słysząc pytanie Gotthardta otworzyła szeroko oczy i zaczęła jeść szybciej. Mała Alicja przyglądała się wujowi szlachcianki z poważną miną.

Deckel z uwagą wysłuchał słów Gotthardta. Obserwował jego twarz jakby chciał zobaczyć na kim pośród gości skupia uwagę. Gdy spojrzał na Jescę Hoop, ta odwróciła wzrok, a on uśmiechnął się przebiegle.
Wstał ze swojego miejsca, przeszedł kilka kroków i zajął krzesło Martina.

- Myślałem że jest pan medykiem, a okazuje się że całkiem wprawny z pana przekupa - Aktorsko uderzył pięścią w stół, tuż obok talerza z parującym kawałkiem mięsa - Prawda jest taka że to wy jesteście tutaj obcy. Każdy, kto jest z Herz, wziąłby moją stronę uznając że obcy przybysze sprowadzili nieszczęście do domu mojego brata. Obcy mężczyźni przybywają do domu Herzsonów, z informacją jakoby Rom Herzson nie żył, i jako samozwańczy obrońcy jego jedynej dziedziczki, potem niczym wprawni zbóje walczą o fanty będące w rzeczywistości wpływami i... jeden z nich ginie. To nie mój dom. To teraz dom mojej siostrzenicy. Gdyby sprawa wyszła na jaw, zaszkodzilibyście tylko sobie. Ale mniejsza z tym... Uznałem że lepiej mieć w was sojusznika, niźli wroga. Możemy sobie razem pomóc gdy nadejdzie taka potrzeba - Jego usta powoli rozchyliły się w obleśnym grymasie - Niestety... - uśmiech błyskawicznie zniknął z twarzy - Ktoś inny jak widać, również postanowił zagrać kartą 'Bohaterowie Horyzontu', nieudaną próbą porwania mojej siostrzenicy. Ktoś kto chciał bym to ja stanął przed Herz, jako szaleniec, porywający Gerdę i czyhający na jej majątek. Ta interpretacja tego zdarzenia jeszcze wypłynie... Zobaczysz... Chyba że nie będzie takiej okazji... - Podniósł kielich, wzniósł go wysoko i krzyknął - Za królową!

Cała sala ochrypłych mężczyzn wzniosła kielichy i dołączyła się do toastu. Królowa spojrzała w kierunku Herzsona, uśmiechnęła się i skinęła głową.

- Nie wiem kto zabił waszego towarzysza. Jeśli to ktoś z 'miasta' to mam jeden typ. Ale to byłoby nielogiczne. Poza tym Tom, stajenny mojego brata, nie widział nikogo obcego wchodzącego do domu, a pracował całą noc bo Ryśka, stara klacz Roma, chorowała tej nocy. Jeśli miałbym szukać mordercy to szukałbym wśród was - znów uśmiechnął się szeroko i nagle chwycił Gotthardta za rękę - Uważaj. Grasz w ryzykowną grę. Jesca Hoop to przebiegła lisica - Puścił go i wziął kolejny łyk wina - Jeśli miałbym bawić się w hazard to postawiłbym dużo na to że to ona stoi za pozorowanym porwaniem Gerdy - ostatnie słowa wypowiedział ostrożnie by jego siostrzenica ich nie usłyszała - Dodała wam tym wartości. Miasto aż huczy plotkami o waszym bohaterstwie. Będzie chciała wykorzystać was do własnych celów. Niech pan nie ulega jej urokowi. Ona jest niczym syrena. Kusi pięknem, a potem wciąga głęboko w otchłań...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jakub




Dołączył: 06 Sty 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 10:25, 20 Sty 2015    Temat postu:

Wznoszę toast 'za królową' który zaproponował Deckel. Przyglądam się jej królewskiej mości z uwagą, może odrobinę za długo...

- Jesca... piękna kobieta z pewnością.... odwiedziła nas w warsztacie parę dni temu. Szerel nie jest jednak jej wielbicielem, choć nie jest wielbicielem wszystkiego co choć odrobinę elfie.

- Panie Herzson, wydaje mi się że udzieliłem wyczerpującej odpowiedzi na Pańskie pytanie dotyczące Alicji, jeżeli potrzebuje Pan jednak dodatkowych informacji najlepszym źródłem jak już wtedy mówiłem będzie Gotthardt. A co mojej nocnej wizyty i uciech których tam zaznałem to nie pozostaje mi nic innego jak Panu podziękować za tak miło spędzony wieczór. Każdemu należy się od czasu do czasu chwila wytchnienia w doborowym towarzystwie przy rozrywkach dobranych lub pozwalających rozwijać jego zainteresowania. Za nieznośny ból głowy następnego dnia mogę winić tylko siebie i swoje niewielkie doświadczenie w konsumpcji alkoholu wynikające z lat spędzonych nad książkami i w warsztacie a nie w karczmach czy biesiadach.

Rozmawiając z Deckelem uśmiech, który ciężko uznać za szczery, nie schodzi z moich ust. Kolejne słowa wypowiadam jednak tak, żeby tylko Deckel i moi towarzysze mogli mnie słyszeć.

- Jeżeli jednak domyśla się Pan, kto może odpowiadać za los naszego towarzysza Vincenta to proszę nie krępować się i tam to wyjawić, niedługo może nie być na to czasu....? Czy ta osoba jest na balu? Komu mogłoby zależeć na osłabieniu 'Bohaterów Horyzontu'? A skoro zależało jej na osłabieniu to czemu nie zabiła nas wszystkich tego wieczora? Większość z nas legła pijana i zbyt zmęczona by śnić, a co dopiero budzić się gdy ktoś je dusi czy podrzyna gardło. A może w swej pokrętnej logice, myślała że nas w ten sposób wzmocni? Zmotywuje do działania i poprzez granie przyjaciela i podkładanie odpowiednich tropów skieruje przeciwko swoim przeciwnikom?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jakub dnia Wto 10:27, 20 Sty 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Wto 10:46, 20 Sty 2015    Temat postu:

Kiwam glowa na znak, ze zrozumialem slowa Deckela i sa dla mnie cenne. Gdy Jordan zaczyna mowic, wypowiadam ciche "przepraszam panow" i wstaje od stolu. Szepcze kilka slow na ucho Ma i okrozajac Deckela i Jordana przechodze na druga strone sali.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Wto 11:39, 20 Sty 2015    Temat postu:

Deckel zmierzył Jordana wzrokiem z zakłopotaniem.

- Mam powtórzyć? - napił się znów z kielicha, niewiele, tylko by zamoczyć usta. Wrócił na swoje miejsce. Zabrał się za jedzenie.

- Śmieszku... - Alicja podeszła do inżyniera - Czemu rozmawiasz o mnie z tym człowiekiem? - jej głos był dziwnie poważny jak na małą dziewczynkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Sob 14:30, 24 Sty 2015    Temat postu:

XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX

(...)

Na sali panował gwar. Większość gości siedziała przy stole posilając się niezwykle aromatycznymi daniami.
Królowa jadła palcami, rozglądając się co chwilę dookoła, obserwując poddanych. Alfons Mandand nie tknął jedzenia. Jego ostra twarz była nieruchoma niczym posąg. Poruszał jedynie oczami. Czasem nachylił się by coś wyszeptać do królowej. Przez większość czasu przyglądał się ludziom...

Konsulowie bawili rozmawiali głównie ze swoimi towarzyszami, tworząc kilka dwuosobowych grup. Jedynie Hautain, konsul ze Szmaragdowego Dworu rozmawiał przez chwilę z elfami.

Na sali panował gwar. Ktoś dobrze przemyślał plan tego balu. Długi wstęp. Potem pierwsze danie w luźnej atmosferze. Większe występy pozostały na drugie danie... By wszyscy mogli odpocząć.

Gotthardt rozmawiał z Jescą Hoop. Podszedł do nich Katze Cheshire i po krótkiej rozmowie ruszył wraz Gotthardtem w kierunku Sawyer, potem Jordana. Rozejrzał się dookoła.

- Gdzie panowie Martin i Andres? - był wyraźnie podenerwowany i z trudem radził sobie teraz ze stresem - Chodźmy. Musimy porozmawiać.

Ruszył w kierunku drzwi w północno-zachodniej części sali, pierwsze na prawo od wejścia do sieni. Pchnął drzwi, wszedł do środka, wpuścił trzech mężczyzn i zamknął.
Było to pomieszczenie odźwiernego, w rogu stało łóżko, nad nim wisiała szafka w kluczami zawieszonymi na hakach. Wszędzie stały skrzynie pełne prześcieradeł, zasłon i materiałów.

- Panowie, nie możecie mówić nikomu o tym o czym wcześniej powiedział mi pan Andres i pan Jordan. Bal nie może zostać przerwany. Poczyniłem pierwsze kroki, zaraz będę organizował wszystko dalej by całą sytuację skończyć za murami zamku... bez denerwowania królowej... to jest dla niej ważny dzień... nie chce by jej przeszkadzano niepotrzebnie. Jeśli znacie więcej szczegółów, będzie mi łatwiej wydać precyzyjne rozkazy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Śro 12:11, 28 Sty 2015    Temat postu:

Przyglądam się Katze podczas następującej wymiany zdań. Zaskakuje mnie decyzja, by nie martwić królowej. Rzucam spojrzenie w kierunku Andresa i Sawyera, czyżby Katze i Mandant należeli do spisku...

Przez chwilę milczę, ale widząc, że żaden z moich towarzyszy nie spieszy z wyjaśnieniami, odzywam się spokojnym głosem:

- Ja panu nie pomogę. Przez cały czas byłem w mieście, niewiele wiadomo mi na temat sprawy, którą moi towarzysze poruszyli w rozmowie z panem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sawyer




Dołączył: 22 Sty 2014
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 20:40, 28 Sty 2015    Temat postu:

- Co dokładnie Pan planuje, Panie Katz ? - pytam przyjaźnie młodszego Hetmana. - A co najważniejsze, czego oczekuje Pan od naszych skromnych osób, jak możemy pomóc w zaistniałej sytuacji - dodaje z uśmiechem. Rozglądam się po pomieszczeniu. Rzucam okiem w kierunku kluczy wiszących na ścianie. Zwracam uwagę na rozmiar, czy są raczej duże jak do bram i drzwi zewnętrznych czy raczej niewielkich rozmiarów jak do pomieszczeń wewnątrz budynku. Zwracam uwagę czy są opisane.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Granica) Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 17, 18, 19  Następny
Strona 8 z 19

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin