 |
HUMANOID
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pią 1:27, 27 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
- Uwolnij go, jesli zdolasz - mowie do Sawyera - Tylko uwazaj na te ruryu sufitu. Gdy przychodzi wiadomosc, parza tego czlowieka para, poki nie przekaze wiadomosci dalej. Ta tortura zmuszaja go do sluzby. Uwolnij go i odciagnij od maszyny. Obejrze to, co ma na glowie i bez szkody dla niego bedziemy mogli przechwycic wiadomosc.
Po chwili zastanowienia dodaje:
- Nie wiem, czy wiemy jak poslac cokolwiek do garnizonu. On moglby nam pomoc - wskazuja na wieznia - Ale... Jesli pozbedziemy sie zolnierzy z zamku... Czy obejdzie sie bez przelewu krwi, czy wrecz przeciwnie, rozegra sie prawdziwa rzez? Zreszta obawiam sie, ze to miejsce tylko przekierowuje wiadomosci, a nadaje sie je gdzie indziej. Na przyklad u Katzego.
Znow zerkam na wieznia.
- Ale najpierw on.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sawyer
Dołączył: 22 Sty 2014 Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 13:38, 27 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
- Zawsze możemy spreparować wiadomość, w końcu mamy tu eksperta - zerkam przez ramię Gotthardta na więźnia.
Podchodzę do haka do którego przymocowany jest ten nieszczęśnik. Oglądam go dokładnie, sprawdzam czy jest obluzowany, staram się go wykręcić siłą. Sprawdzam po kolei oka łańcucha, czy któreś nie przerdzewiało lub nie ma widocznych miniaturowych szczelin. Robię to szybko i dokładnie. Gestem rękami uspokajam więźnia żeby się nie bał i nie szarpał. Jeśli nie da się wykręcić haka ze ściany, będę się starał rozbić mieczem najsłabsze ogniwo łańcucha jakie znajdę, podkładając pod nie wcześniej coś twardego co znajdę w pomieszczeniu. Zastanawiam się też czy nie przynieś trochę lodowatej wody z góry i nie polać nim uprzednio łańcucha. W panującej tutaj temperaturze łańcuch jest rozgrzany, to mogłoby osłabić metal.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sawyer dnia Pią 13:40, 27 Mar 2015, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pią 16:43, 27 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Podczas gdy Sawyer oswabadza więźnia rozglądam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu jakiejś kartki i czegoś do pisania. Nie ruszam się jednak z miejsca między więźniem a drzwiami, by móc go pochwycić, na wypadek, gdyby próbował uciec.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 12:19, 29 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Otrząsam się z zamyślenia, podchodzę do Sawyera i więźnia i przyglądam się. Następnie przyglądam się tacy z której jadł więzień. Do czego może służyć ten metalowy pręcik? Podnoszę go, trzymam i oglądam. Ale tu gorąco... Łapię się za głowę... Ruszam dość szybkim krokiem w kierunku drzwi wyjściowych.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Wto 12:39, 31 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Sawyer podniósł łańcuch i zaczął oceniać ogniwa. Po chwili przydepnął go i pociągnął silnymi ramionami by wsprawdzić jak jest mocny. Podszedł do stalowego oka, między łóżkiem a filarem, przez które był przewinięty. Pociągnął ale 'kółko' ani drgnęło. Wreszcie zdecydował się by podejść do haka przy wejściu do pomieszczenia.
Chwycił łańcuch i swobodnie zdjął go z niego.
W tym czasie więzień przyglądał się obcym trzymając wciąż dystans. Wyglądał przygnębiająco. Czerwona skóra, na kościstych palcach była popękana i miejscami zaropiała.
Martin wyszedł z pomieszczenia do ciemnego korytarza i zamknął za sobą drzwi.
Gotthardt szukał przyborów do pisania między słojami z formaliną. Po dłuższej chwili rozłożył bezradnie ręce.
Sawyer trzymał łańcuch w dłoni. Gdyby go puścił, więzień byłby już wolny, choć stalowy pierścień wciąż krępowałby jego kostkę. Stał kilka metrów dalej wpatrując się z 'wojownika' z nadzieją oczekując uwolnienia.
Nagle dmuchawa nadęła się i wystrzeliła powietrzem mocniej niż zwykle. Iskry wystrzeliły z paleniska. Syk opadających na 'spoconą' podłogę czerwonych drobinek wypełnił pomieszczenie. Dym, smród...
Więzień poruszył się. Jego twarz, jego oczy, wydawały się w tym świetle być czerwone. Opadł na jedno kolano. Chwycił za łańcuch i podniósł go do góry pokazując go Sawyerowi... Jęknął coś spokojnie. Cień czarnego olbrzyma zamienił się w nieokreślony kształt poruszający się w rytm oddechu więźnia.
- Phhhszee.... - dało się usłyszeć jedynie tyle.
Mężczyzna opuścił głowę. Po jego policzku popłynęła łza, szybko mieszając się z krwią i śliną wyływającą z rurki zamocowanej na kagańcu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Wto 13:30, 31 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Spokojnie podchodzę do więźnia i pochylam się przy nim. Mówię opanowanym, łagodnym głosem. Wyraźnie wypowiadam słowa patrząc więźniowi w oczy.
- Jestem lekarzem. Spokojnie obejrzę żelastwo na twojej głowie. Następnie spróbuję je zdjąć. Nie chcemy zrobić ci krzywdy. Chcemy cię uwolnić i dowiedzieć się, kim jesteś. Nie możemy jednak działać pochopnie, bo wtedy wszyscy zostaniemy uwięzieni.
Z niepokojem patrzę na zamknięte przez Martina drzwi. Rzucam spojrzenie Sawyerowi.
- Gotowy? - odzywam się do więźnia. Jeżeli z jego strony padnie jakikolwiek znak, że jest gotowy, zabieram się za oglądanie kagańca. Wpierw nie dotykam go wcale, z bliska przyglądam się, jak jest skonstruowany, w jaki sposób trzyma się twarzy więźnia. Potem próbuję delikatnie nim poruszyć, z tyłu głowy znaleźć paski, zaczepy, cokolwiek, co pozwoliłoby mi zdjąć narzędzie tortur w taki sposób, w jaki zostało nałożone na głowę nieszczęśnika.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sawyer
Dołączył: 22 Sty 2014 Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 20:26, 31 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Przyglądam się więźniowi i jego zachowaniu. Dopóki Gotthardt nie skończy grzebać przy urządzeniu przytwierdzonym do jego twarzy, trzymam łańcuch. Jednocześnie zwracam się spokojnym tonem do więźnia
- Spokojnie, zaraz będzie po wszystkim i będziesz wolny. Zaufaj nam, jesteśmy przyjaciółmi.
Nie trzymam napiętego łańcucha, podchodzę z nim bliżej do Medyka i przyglądam się jego "pracy"
- Może powinienem pójść za Martinem - zastanawiam się głośno
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sawyer dnia Wto 20:27, 31 Mar 2015, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Czw 13:11, 02 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Więzień pokiwał głową przyzwalająco. Gotthardt podniósł powoli dłonie i położył je na stalowym hełmie.
Nachylił się by lepiej się przyjrzeć. Panujący w pomieszczeniu mrok skutecznie utrudniał wypatrzenie szczegółów, połączeń i zamków.
Hełm był topornie kuty, a na jego tylnej części tuż ponad karkiem znajdował się krótki łańcuch przymocowany do stalowej obroży na szyi. Medyk dotknął łączenia i wrócił do oględzin kagańca.
'Maska' z wystającymi rurkami, w miejscu gdzie powinny być usta, była solidna i kunsztownie wykonana. Zasłaniała większość twarzy tak że widać było jedynie oczy. Trudno było dopatrzeć się ich koloru przy takim mroku.
Kaganiec przymocowany był do hełmu tuż ponad uszami. Gotthardt szybko znalazł system zapadek przy pomocowaniu.
Wskazał Sawyerowi by podał mu nóż. Mężczyzna klepnął się po bucie i spojrzał w kierunku zamkniętych drzwi. Gotthardt rozumiejąc że Sawyer oddał nóż Martinowi wyjął z rękawa swój i przyłożył go do mechanizmu. Nóż był dość tępy i nie miał tak ostrego końca jak broń Sawyera.
Po kilku minutach zapadka zablokowała się. Gotthardt przesunął więźnia do światła tak by widzieć mechanizm po drugiej stronie hełmu. Wcisnął nóż w mechanizm i zaczął nim poruszać.
Więzień stał nieruchomo. Widać było że jest wychudzony, słaby i zrezygnowany.
Klik, klik... zapadka zablokowała się.
Gotthardt stanął przed więźniem i ujął kaganiec w obie dłonie. Pociągnął go lekko do siebie. Więzień nagle zamknął z bólu oczy i jęknął. Z rurki pociekła krew. Medyk zatrzymał się i spojrzał na kaganiec z boku. Odchylając go zobaczył że obok rurek zamocowane były kolce wbite w usta i policzki, stabilizując cały kaganiec.
Powoli zaczął znów go odsuwać ale więzień jęknął jeszcze głośniej i szarpnął się.
Po czole Gotthardta popłynęła strużka potu.
Saweyr podszedł bliżej i delikatnie chwycił więźnie by go unieruchomić. Gdy ten nie stawiał oporu, ścisnął go mocno. Medyk jeszcze raz zaczął zdejmować kaganiec. Robił to powoli, poruszając nim w dół i górę. Więzień jęczał przeraźliwie aż wreszcie podniósł dłoń i wskazał na spód brody. Gotthardt zajrzał tam i zobaczył jeden kolec, który wbity był pod kątem prostym w stosunku do pozostałych. Należałoby go odciąć by zdjąć kaganiec w miarę bezboleśnie. Nie było czasu... Medyk chwycił kaganiec, wymierzył jaki ruch będzie najlepszy i szarpnął nim z całej siły...
Zerwał kaganiec, Saweyr puścił więźnia, a ten opadł na kolana chwytając się za twarz.
- Aughh... tho ... - zaczął jęczeć, a na mokrą podłogę zaczęła kapać mieszanina krwi, śliny i ropy.
Po chwili więzień chwycił się dłonią filara i wstał. Podniósł głowę.
Usta miał zdeformowane i ponacinane. Dookoła było kilka dziur po kolcach, z których płynęła krew. Skóra dookoła ust była czerwona i pełna ropiejących krost.
Ledwo stał na nogach. Podniósł wzrok i spojrzał na Gotthardta.
- Tsdzienkhujhe... - powiedział.
Spod hełmu wystawały długie brudne włosy z powplatanymi gdzieniegdzie metalowymi blaszkami. Ale to nie przykuwało tak oczu jak zmasakrowana twarz więźnia... twarz, która wyglądała znajomo... tak... to była twarz z portretu. To była twarz króla.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pią 11:45, 03 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Mimo moich podejrzeń, z zaskoczeniem patrzę w twarz króla. W dłoniach wciąż ściskam kaganiec. Pot spływa mi po skroniach, mam kompletnie mokre włosy, przemoczone ubranie. Jestem bliski omdlenia, powstrzymuje je jedynie adrenalina wywołana nowym odkryciem. Czuję jak wzbiera we mnie gniew. Moje ręce drżą, zaciskam palce na stalowym narzędziu tortur. Unoszę je na wysokość twarzy i mówię do kagańca, jakby był człowiekiem, którego głowę ściskam.
- Hyde, dopilnuję, żebyś musiał to założyć albo w inny sposób poczuł ogromny ból.
Opuszczam ręce i patrzę na Sawyera.
- A tę kurwę, Jeskę...
Nie kończę, nie ma teraz na to czasu. Odkładam kaganiec na podłogę, klękam i przyglądam się twarzy króla.
- Wasza królewska mość powinien usiąść. Musimy zastanowić się, jak to teraz...
Zerkam w kierunku maszyny przekazującej wiadomości. Potem na Sawyera.
- Jeżeli pojawi się jakaś wiadomość, możemy ją przechwycić i puścić dalej pustą kapsułę. Nie dość, że możemy się czegoś dowiedzieć, to zwabić kogoś do tej komnaty. Sługę, Hyde'a? Albo... - rzucam wzrokiem na słoje wypełnione formaliną - Zgasić palenisko. Nie wiem, czy dobrym pomysłem jest zabierać króla na bal, choć i to wchodzi w grę. Boję się jednak, że ta sytuacja może przerosnąć jego kondycję - patrzę w kierunku króla i skłaniam głowę, znów wracam wzrokiem do Sawyera - Nie wiem, czy Martin powinien być sam na zewnątrz. Jeżeli ktoś tu przyjdzie i trafi na niego, jesteśmy zgubieni.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Pią 13:29, 03 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Więzień otworzył szeroko oczy i splunął na podłogę krzywiąc się przy tym z bólu.
- Jha... jhaa... nhje jehsztem thym za hogo mnhnie... - Kaszlnął, a po jego szui pociekła strużka krwi - ... Kuhwa! - Krzyknął i zachwiał się. Przewrócił oczami, podniósł i opuścił brwi. Dotknął swojej twarzy i skrzywił się z bólu.
Jego ruchy były niepewne. Kołysał się i cały czas poruszał brwiami.
- Khim why jechsteszcie? Dzisz dhień hers? Ha tho nieszpodhianka - Zaśmiał się krzywiąc przy tym spękane usta i podziurawioną twarz. Odsłonił zęby pokryte czerwoną posoką - Ekheem - Kaszlnął - Whody... - Wskazał na miskę wypełnioną wodą, stojącą na podniszczonym stoliku przy łóżku - Niszhhpodhiankha... - Znów zachichotał po czym dodał - Luhstro... alhbo... choś żhebym mókł shie zhobhraczyć?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sawyer
Dołączył: 22 Sty 2014 Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 21:22, 06 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Potakuje głową na słowa Gotthardta.
- Mamy mało czasu - mówię stanowczo
- Niestety nie mam nic takiego, a w ostrzu miecza - poklepuje rękojeść - niewiele zobaczysz - zwracam się do więźnia. Odwracam się i podaje miskę z wodą oszpeconemu jegomościowi. Czekam chwilę aż więzień zaspokoi pragnienie.
- Wasza królewska mość, jak to nie ? - zwracam się tonem oficjalnym - Proszę wytłumaczyć dlaczego mężczyznę, którego portret podziwiałem niecałą godzinę temu, zastaje uwięzionego i przykutego do ściany w jakimś zapomnianym przez Bogów miejscu ? Pomoże nam Pan ?
Czekając na odpowiedź obchodzę pomieszczenie jeszcze raz i kieruje się w stronę drzwi. Wyglądam za nie i nasłuchuje jakichś dźwięków, upewniam się czy Martin poszedł na górę.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sawyer dnia Pon 21:57, 06 Kwi 2015, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Śro 11:56, 08 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Slucham z uwaga slow wieznia. Nie mam wiecej pytan, gdy Sawyer zada swoje. Ruszam w strone drzwi, zeby zobaczyc, co z Martinem, ale znow drwal jest szybszy ode mnie. Odwracam sie wiec twarza do maszyny, podchodze o krok i przygladam sie jej mechanizmom. Gryby tylko Jordan tu byl, wiedzialby, jak zqtrzymac to cholerstwo.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Wto 9:50, 14 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Więzień chwycił łapczywie za miskę z wodą, najpierw włożył czerwoną dłoń do środka i otarł twarz. Potem przyłożył delikatnie brzeg miski do ust i zaczął pić. Po jego policzkach i szyi zaczęła spływać woda wymieszana z krwią.
- Deckhel... Hersson... theba gho powstszymaćś... onh jeszt szły... Ohn jeszt zahroszeniem... - powiedział gdy skończył.
Odrzucił pustą miskę na ziemię i zaczął rozglądać się po pomieszczeniu.
- Zdhejmihcie mhi to... - Wskazał na pierścień krępujący jego kostkę. Oparł się o filar i schował twarz w dłonie dotykając delikatnie hełmu.
Gdy Sawyer ruszył w kierunku drzwi mężczyzna podniósł głowę obserwując go.
Wojownik podszedł do drzwi, chwycił za metalowy pręt pełniący funkcję 'klamki' i pociągnął je do siebie. Drzwi ani drgnęły. Sawyer odstawił miecz, chwycił pręt oburącz i zaparł się nogą. Stęknął wkładając w otworzenie drzwi całą siłę. Ani drgnęły... Zamknięte od zewnątrz...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Wto 12:44, 14 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
- Mowiles, ze to mi nie mozna ufac? - zwracam sie z pretensja do Sawyera - Tak samo, jak po krotkiej reakcji wszyscy zapomnieliscie, ze.powiedzialem Wam, ze Martin jest opetany.
Zaczynam krazyc niespokojnie po pomieszczeni zastanawiajac sie, co dalej. Jeszcze.raz sprawdzam klamke drzwi. Zamkniete, cholera.
- Deckel? Mowiles o Deckelu Herzsonie? Komu zagraza, krolowej? Tej, ktora wiezi cie tu od... nie wiem jak dawna. Kurwa mac!
Uderzam piescia w drzwi.
- Zapierdole tego pierdolonego szczurolapa. Pamietasz, przy okazji zabojstwa Vincenta? Ktos ukradl mi noz, gdy spalem i nic nie poczulem. A co mowil Martin zanim tu weszlismy? Ze ma srodek usypiajacy, zeby powstrzymac jedna osobe. I ten niewprawny cios w szyje Vinventa? I ta rozmowa Martina ze szczurami, to byl teatrzyk, zeby nas zmylic... Tylko na czym Martina przylapal Vincent? Kurwa, Sawyer, niczego nie widziales?!
Wyjmuje noz z rekawa i zaczynam dlubac w zamku drzwi. Bezskutecznie. Jestem zdenerwowany, jest mi goraco. Chowam noz z powrotem w rekaw. Strozki potu ciekna mi.po.twarzy.
- Co z Deckelem? Powiedz - zwracam sie do wieznia - Ma sie za wybawiciela Herz?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Śro 18:52, 15 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Więzień podbiegł do drzwi. Obserwował uważnie zachowanie Sawyera i Gotthardta. Gdy medyk uderzył w drzwi dotknął ich poparzonymi dłońmi i oparł o nie głowę. Stał tak przez dłuższą chwilę po czym uderzył w nie głową. Metaliczny dźwięk stalowych drzwi uderzonych hełmem rozniósł się po pomieszczeniu.
Mężczyzna odwrócił się, oparł o nie plecami i zsunął się na podłogę.
- Then... Deckhel... on khnuł odh dafna. Onh jeszt zły. Chcze pszejąść whadzę dhla shiebhie. Onh zagihia thych któszy są nie... nief... niefygodnie... - Splunął na ziemię i otarł pokrawawione usta - Cszy jeszt tham, na ghurze... na bahlu... Rhom? Jehgo bhrat? Ohn móghły pomhuc jehszli... Ohn nie whie dho czeho jeszt sztolhny hego bhat...
Skończył mówić i opuścił głowę. Każde słowo sprawiało mu ból.
- Wasz... then któchy nasz szamkhnął... szemu tho zhobił? Khim jeszt?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|