Forum HUMANOID Strona Główna HUMANOID

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

ROZDZIAŁ 3. 'Bal'
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16, 17, 18, 19  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Granica)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Wto 11:39, 26 Maj 2015    Temat postu:

Gotthardt kucnął, Żywica wystawiła dłonie jakby chciała go obronić.

- Z drogi! - Z wnętrza korytarza dobiegł wrzask, a potem Żywica z impetem wpadła na medyk i oboje runęli na ziemię.

Z ciemności korytarza wyłonił się Wujo trzymając w dłoniach kosę postawioną na sztorc. Szybkim ruchem, korzystając z zaskoczenia przeszył napastnika na wylot. Mężczyzna upuścił nóż i obie dłonie zacisnął na drzewcu kosy. W panice próbował się bronić ale już po chwili stracił przytomność. Wujo wepchnął go na stół i opadł na kolano. Wyglądał na wycieńczonego. Był chudy, blady... wyglądał jak strzęp człowieka.
Mężczyzna walczący z Sawyerem przejął inicjatywę, huknął przeciwnika w głowę czołem i szybkim ruchem wbił nóż drwalowi w okolice pachwiny. Sawyer wrzasnął jak ranne zwierze. Gotthard leżący obok, niewiele myśląc wbił nóż w plecy napastnika... Mężczyzna powoli zaczął słabnąć. Z jego ust popłynęła strużka krwi... wprost na twarz Sawyera...
Więzień mając drogę do drzwi zablokowaną zerknął na maszynę odwrócił się, zerwał i ruszył w jej kierunku...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Wto 11:56, 26 Maj 2015    Temat postu:

Trzymając nóż wbity w plecy napastnika rzucam krótkie spojrzenie na Wuja. Przez moją twarz przemyka uśmiech, wdzięczność, i półszept:

- Martin zdradził...

Przelotnie zerkam na ranę Sawyera, wygląda poważnie, ale... Puszczam rękojeść noża i odwracam się, by spojrzeć na Marię. Mój wzrok wędruje za odchodzącym w stronę maszyny więźniem. Podrywam się na równe nogi i rzucam na niego. Po mojej twarzy przemyka błysk wściekłości. Próbując go dosięgnąć, przypominam sobie, gdzie leży łańcuch, który do niedawna pętał jego nogi. Tak, czas by więzień znów znalazł się na swoim miejscu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciek




Dołączył: 04 Sty 2014
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Wto 12:18, 26 Maj 2015    Temat postu:

Z trudem podnoszę się z kolan. Układam sobie w dłoniach drzewiec kosy i podchodzę do drzwi. Zerkam na Żywicę i Sawyera. Nogą przesuwam miecz w jego kierunku.
Smród... straszny smród... i upał... co to za miejsce... Obserwuje ruchy Gotthardta.
Zamykam za plecami drzwi i podnoszę kosę wystawiając ją przed siebie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Wto 12:22, 26 Maj 2015    Temat postu:

Więzień dobiegł do maszyny i zaczął przestawiać jakieś złowrogo wyglądające dźwignie. Gotthardt chwycił za łańcuch i zaczął szukać końca by uwięzić 'Króla?' 'Deckela?'... Gdy zorientował się że więzień już coś przestawia na szyję pociągnął łańcuch z całej siły. Mężczyzna runął na ziemię z jękiem.
Medyk wreszcie znalazł koniec łańcucha podniósł głowę i chciał przymocować go do haka przy drzwiach ale na drodze stanął mu Wujo z kosą...........


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciek




Dołączył: 04 Sty 2014
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Wto 12:37, 26 Maj 2015    Temat postu:

- Kto to? - Skinieniem głowy wskazuje na więźnia - Co to za... maszyna...? - Nie czekając na odpowiedź zwracam się do medyka - Gotthardt... Nie wiem co zrobił Martin ale musisz się opanować i mnie posłuchać - Spoglądam na drwala - Sawyer, to poważne? Żywica... ty znasz Gotthardta... błagam zaufajcie mi i uspokójcie się na chwilę... - Kieruje wzrok znów na Gotthardta - Co zrobił Martin?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Wto 14:36, 26 Maj 2015    Temat postu:

Trzymajac lancuch w zacisnietych piesciach jak zahipnotyzowany przygladam sie maszynie czekam na efekt. Po chwili mechanicznie, jakby w rytmie pompujacych pare tlokow, odpowidam na pytania Wuja.

- Martin podstepnie zamknal nas w tym pomieszczeniu. Musial tez wydac Zywice i doniesc im - wskazuje na lezacych na ziemi napastnikow - ze jestesmy uwiezieni w tych czelusciach. To jest krol - wskazuje na wieznia - a przynajmniej jeszcze przed chwila zdawal sie nim byc. Teraz bardziej przypomina Deckela. Oklamal nas. Mowil, ze chce nam pomoc, a rzucil sie na Sawyera, gdy... sami widzieliscie. Sprawdz co z jego noga - ostatnie slowa kieruje do Zywicy.

Zamieram jw krotka chwile, po czym wciaz zaciskajac palce jednej dloni na lancuchu podchodze do polek i stojace tam sloje z preparatami ciskam jeden po drugim w palenisko maszyny, zeby zagasic jej plomien.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Wto 16:05, 26 Maj 2015    Temat postu:

- Nie... to niemożliwe. On był życzliwy... - Odezwała się Żywica przysuwając się do Sawyera.

Więzień chwycił się za głowę, jęczał i wił się po podłodze.

- Po za tym on wszedł od północy gdy ci mężczyźni już po mnie szli od południa Wielkiej Sali... to nie Martin... - Dodała dziewczyna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciek




Dołączył: 04 Sty 2014
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Wto 16:14, 26 Maj 2015    Temat postu:

Mrużę brwi zastanawiając się nad usłyszanymi słowami.

- Myślę że Martin zamknął was z innego powodu... - Mówiąc uważnie obserwuje Gotthardta - Zanim nas tu wpuścił... do zamku... mnie i rebeliantów... był na zewnątrz. Rozmawialiśmy. Powiedziałem mu prawdę... Gotthardt. Mamy większy problem niż rebelianci - Mówię tonem błagalnym... jakbym chciał żeby mi uwierzyli. Czuje jak robi się gorąco. To miejsce... to upiorne miejsce... - Alicja... czy może Mauree, jak ją nazywasz. Ona zabiła Vincenta - Robię krótką pauzę obserwując ruchy medyka - Wiem to na pewno, bo posłużyła się mną. Ona potrafi zawładnąć umysłem - Po policzku spłynęła mi łza, a mój ton zaczyna być coraz bardziej desperacki - Rozumiesz? Ona jest czystym złem. Czuję to bo ona była we mnie... kazała mi robić różne rzeczy... Tamta noc... Chodziłem po mieście i opowiadałem o tym że jest prawowitą królową... Mogłem tylko się jej poddać... Zrozum mnie Gotthardt! - Wykrzykuj ostatnie słowa - Uwolnij się od niej! Rozumiesz? Rozumiesz czemu cię tu zamknął?

Zaciskam dłonie na drzewcu kosy, trzymając ją przed sobą i czekając na reakcję medyka.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maciek dnia Wto 16:17, 26 Maj 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Śro 11:17, 27 Maj 2015    Temat postu:

Gotthardt słuchając Wuja chwycił kilka pojemników stojących na regalu niedaleko wejścia, przeszedł kilka kroków i w pośpiechu cisnął nimi w kierunku paleniska. Pierwszy słój rozbił się na miedzianej pokrywie tuż nad celem. Po pomieszczeniu rozniósł się syk i towarzyszący mu nieznośny smród.
Kolejny słój trafił wprost do paleniska. Płomienia zelżały mimo wciąż pracującego miecha. Następny 'pocisk' trafił w rant otworu którym dorzucało się drewno do paleniska. Płomień nabrał zielonego koloru i buchnął dookoła liżąc zewnętrzną stronę miedzianych powierzchni okalających palenisko.
Gotthardt w pośpiechu odwrócił się znów w kierunku regału.

W tym samym czasie Żywica rozdarła nieco spodnie Sawyera i włożyła w nie dłoń. Sawyer jęknął z bólu.

- Przeżyjesz... tętnica jest cała... - wyszeptała, spoglądając z uwagą w kierunku mówiącego Wuja. Co chwilę zerkała na reakcję Gotthardta.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sawyer




Dołączył: 22 Sty 2014
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 11:20, 27 Maj 2015    Temat postu:

Leże oparty o ścianę obserwując całą sytuację. Uciskam ranę, która boli jak cholera ale raczej nie jest poważna. Kiedy Żywica przysuwa się do mnie pozwalam jej opatrzeć ranę. Jednocześnie zaciskam dłoń na mieczu, który kopnął w moją stronę Wujo.
- Cholernie dobrze Cię widzieć - rzucam w jego kierunku. Przysłuchuję się historii, którą opowiada z coraz większą złością. Zaciskam zęby i mruczę coś pod nosem. Kiedy dziewczyna mnie opatrzy próbuje wstać. Przyglądam się Gotthardtowi i jego reakcji na słowa Gustava. Odruchowo zerkam w stronę drzwi.
- Rebelianci są już w zamku ? - pytam Wuja przez zaciśnięte zęby


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciek




Dołączył: 04 Sty 2014
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Śro 11:24, 27 Maj 2015    Temat postu:

- Na razie kilku... wszedłem z nimi jako jeden z pierwszych - wtrącam ciszej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pią 22:58, 29 Maj 2015    Temat postu:

Nie patrzę w stronę Wuja, ale słucham jego słów z uwagą. Wracam do regału po kolejną 'porcję' słojów. Z ich naręczem podchodzę do paleniska nieco bliżej i wrzucam je po kolei w ogień. Moje czynności są mechaniczne. Pod nosem przeklinam panujące w pomieszczeniu gorąco i to, że tak długo zwlekaliśmy z zagaszeniem płomieni. Po wrzuceniu wszystkich słojów patrzę krótką chwilę w słabnący ogień, po czym odwracam się do Wuja.

- Wiem, że Mauree posiada moc. Rozmawiałem z nią w głowie zanim zyskała ciało. Ale nigdy, jestem tego pewien, nigdy nie próbowała mnie kontrolować, więc nie rozumiem czemu miałaby robić to tobie.

W moim głosie czuć odrobinę zazdrości. Po chwili dodaję nieco ciszej:

- Nie twierdzę jednak, że to niemożliwe.

Odsuwam się od paleniska. Zapach formaliny drażni moje nozdrza. Staje się nieznośny.

- Dlaczego mówisz nam to teraz? Czemu nie powiedziałeś tego od razu? Skąd twoja pewność?

Przyglądam się uważnie Wujowi. Wlepiam w jego twarz swoje zmęczone oczy. Dłonią ocieram pot z czoła. Zanim Wujo zdąży odpowiedzieć dodaję:

- Martin was wpuścił, tak powiedział? Ale to ja otworzyłem kratę.

Wskazuje palcem na Sawyera.

- Razem ze mną zamknął tu na dole drwala. Dlaczego nie wprowadził Sawyera w swój plan? Poza tym Martin ma przy sobie zioła usypiające. Mógł mnie nimi potraktować, ukraść mi nóż i zabić Vincenta. Nie zapominaj, że zabił go ktoś niski, kto nie umiał posługiwać się nożem. To nie mogłeś być Ty. To był on, zielarz. I po tym wszystkim, wcisnął nam ten bałach ze szczurami, że mu coś powiedziały. Nie wierzę w jego uczciwość. Nie wierzę w jego dobre intencje. Poza tym wyczułem w nim demona. Mówiłem o tym przy wieży. Martin jest opętany, sami słyszeliście jak mówił do siebie. Możliwe, że niektóre decyzje podejmuje za niego ktoś inny...

Ruszam w kierunku szafy z preparatami.

- Pomóżcie mi. Zagaśmy to gówno i ruszajmy stąd. Mam dość tego miejsca. Czuję, jakbyśmy spędzili tu wieczność.

Sięgając po pierwsze słoje oglądam się za siebie i skinieniem wskazuję więźnia.

- To Deckel? Ty powinnaś wiedzieć, znasz tutejszych lepiej niż my - mówię do Żywicy - Przyjrzyj się mu uważnie. Przed chwilą zdawał się być królem z pokazanego na balu portretu.

Ze słojami, nieco spokojniejszy niż przed chwilą, idę w stronę paleniska, by dopełnić unieruchomienie maszyny.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tomek dnia Pią 23:00, 29 Maj 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Wto 18:51, 02 Cze 2015    Temat postu:

Palenisko zaczęło dogasać. Ogień zelżał. W pomieszczeniu zapanował mrok.

- Tak to Deckel... - Żywica zerknęła w kierunku więźnia, wciąż opatrując Sawyera - Ale przecież. Widziałam go niedawno... a ten wygląda jakby był tu od - Przełknęła ślinę z obrzydzeniem - ... wieków... - Jej głos był pełen napięcia - Rom był z nami! - Nagle krzyknęła - Czemu jesteś przeciwko? Rom chciał uwolnić nas spod tyranii!

Więzień spojrzał w jej kierunku i zaczął śmiać się głośno.

- Rhom mhie kochał alhe tho bhył głupies. - Śmiech przeszedł w śpiew i po chwili nucił coś wesoło nie podnosząc się z posadzki.

- Czyli jeśli... - Dziewczyna zaczęła głośno się zastanawiać - Jeśli on jest tutaj to kim jest Deckel na balu? - Spojrzała pytająco na Gotthardta - Może Rom wiedział że tamten to nie jego brat... bo on... - Spojrzała na Sawyera - Już, zatamowane.

Wstała i podeszła więźnia.

- On naciskał na wyjazd do Eisberga. Na ożenek. To do niego niepodobne. On chciał cię uwolnić bydlaku! A ty jesteś przeciwko nam!?

Więzień zaśmiał się jeszcze głośniej i dodał.

- Whshuszające! Mhój bchaciszek pośfięcił wasz wszysfich bhy mhie ufolnić! Haha! Mihość to phiekhne uszucie! - Roześmiał się głośno.

Żywicą targnęła wściekłość i zaczęła kopać bez opamiętania leżącego na posadzce więźnia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciek




Dołączył: 04 Sty 2014
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Wto 19:03, 02 Cze 2015    Temat postu:

Słowa Żywicy i jej zachowanie, do mnie nie docierają. Skupiam wzrok na ostrzu kosy i mamroczę coś pod nosem.

- Ale ja pamiętam... jak go... - mrużę oczy jakby wspomnienie idące za tymi słowami wywoływało ból - Ona namieszała mi w głowie! - Nagle wybucham - Ona mi kazała! Kazała mi robić różne rzeczy! Bawiła się mną! Rozumiesz krawcu?! Pytasz czemu nie powiedziałem tego wcześniej? - Śmieje się histerycznie - Musicie mnie zrozumieć! Musicie mi uwierzyć! - Po mojej bladej twarzy spływają strużki potu, a podkrążone oczy spoglądają na zmianę na Sawyera i medyka - Gotthardt proszę zrozum mnie... nie wiem czy ona nie opanowała i ciebie i czy to z tobą teraz rozmawiam. Nie wiem czy w tym ciele olbrzyma nie kryje się ta mała demonica. Musisz się od niej uwolnić. Nie chce z tobą walczyć. Chce żebyś mnie zrozumiał. A Martin... znajdźmy go i zobaczmy co knuje ale najpierw musisz mi powiedzieć że mi ufasz. Powiedz coś... powiedz coś do cholery!

Ręce mi drżą. Wiem że wyglądam na skrajnie wyczerpanego i rozpalonego gorączką ale jestem zmotywowany by tą sprawę doprowadzić do końca. Zaciskam mocno kościste dłonie na drzewcu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pią 16:41, 05 Cze 2015    Temat postu:

- Wiem, ze mnie nie opanowala i wiem, ze mysle racjonalnie i tylko takie myslenie jest w stanie dokadkolwiek kogokolwiek zaprowadzic. Biore pod uwage to, co mowisz, ale nie moge powiedziec, ze Ci wierze. To Ty powiedziales mi swego czasu, ze wsrod naszej grupy jest zdrajca i musimy go odkryc. Sadzac po czynach Martina, wlasnie go odkrylismy. Nie da sie zaprzeczyc, ze ten skurwiel zostawil mnie i Sawyera zamknietych tu na smierc. Nie martw sie, nie bede Ci przeszkadzal w dochodzeniu prawdy. Tez chce ja poznac, tez chce wiedziec na czym stoimy i dokad to wszystko nas zaprowadzi.

Przerywam na krotka chwile rozgladajac sie po pomieszczeniu. Biore w dlonie kolejne sloje, by dopelnic aktu gaszenia paleniska.

- Wiem jedno, to ja wpuscilem Was do zamku, a nie Martin, cokolwiek by udawal tam na gorze. Wiem tez,.ze ten tu - wskazuje nq wieznia - przed chwila byl krolem a teraz jest Deckelem. Nie wiem natomiast, kto na gorze podszywa sie pod Deckela, ale to wydaje mi sie teraz najistotniejsze.

Wrzucam sloje do ognia.

- Najistotniejsze i najbardziej niebezpieczne.

Raz jeszcze rzucam spojrzenie na wieznia.

- Nie wiem, co z nim robic. Najlepiej bedzie przywiazac go tu i pozniej zdecydiwac.

Lancuch okrecam wokol rury maszyny, koncowke zaczepiam za wystajacy mechanizm.

- Idzmy. Nie wiadomo, co nas czeka na gorze, ale pewne jest, ze siedzimy w tym wszyscy razem. I razem z tego wyjdziemy.

Sciskajac w dloni rekojesc noza kieruje sie w strone wyjscia z pomieszczenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Granica) Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16, 17, 18, 19  Następny
Strona 15 z 19

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin