Forum HUMANOID Strona Główna HUMANOID

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

ROZDZIAŁ 3. 'Bal'
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17, 18, 19  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Granica)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Pią 21:13, 05 Cze 2015    Temat postu:

Ogień wygasł niemal całkowicie. Smród palonych substancji ze słojów, połączony z wonią palonego mięsa rozniósł się po pomieszczeniu i uporczywie gryzł w oczy.
Żywica wreszcie opanowała się i głośno oddychając przyglądała się medykowi. Więzień splunął na ziemię krwią. Podczołgał się do słupa po środku sali i uniósł się na ramionach opierając się o niego.
W pomieszczeniu zrobiło się niemal całkowicie ciemno. Dopiero teraz było wyraźnie widać jak metalowa pokrywa i kilka rur nad nią żarzyły się czerwienią.
Ciemność i smród...

- Ilhussjoniszta... phi... haha... - Prychnął bezczynnie przyglądając się jak Gotthardt mocował drugi koniec łańcucha przymocowanego do jego kostki - Zbhisz shie dho mnhe tehas w mhoku - Odezwał się do Żywicy złowieszczym tonem szaleńca, zachichotał i dodał szeptem - Pothaj mhi hełm panhienko... nhe hubię mhieć gołhej ghowy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sawyer




Dołączył: 22 Sty 2014
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 9:26, 06 Cze 2015    Temat postu:

Próbuje wstać podpierając się mieczem. Wspieram się na ramieniu dziewczyny. Smród w pomieszczeniu jest paskudny ale idzie się do niego przyzwyczaić. Zatrzymuje Gotthardta ruchem ręki.
- A co jeśli to prawda, jeśli Wujo ma rację ? - wzdycham ciężko. Nie chcesz tego zaakceptować Gotthardt bo łączy Cię z tą dziewczynką jakaś szczególna więź. Wybacz, ale ona od początku mi się nie podobała. Nie zapomniałem co się ze mną działo na terenie wieży z której ją uwolniłeś. Jak obca siła na mnie działa. Nie twierdzę, że Martin jest nie winny. Ale tej drugiej wersji też nie zamierzam lekceważyć.
Spoglądam jeszcze raz na więźnia i pomieszczenie czekając na odpowiedź Medyka. Też chce już stąd wyjść. Spędziliśmy w tym piekielnym miejscu stanowczo za dużo czasu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sawyer dnia Sob 9:27, 06 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Sob 10:25, 06 Cze 2015    Temat postu:

Z korytarza, z drugiego jego końca, jak przez mgłę, zaczęły dochodzić krzyki i szczęk żelaza.

- Zaczęło się... - Szeptem odezwała się Żywica. W ciemności można było jedynie wyobrazić sobie napięcie na jej twarzy.

- Phodaj mhi hełm - Dodał zirytowanym tonem więzień.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciek




Dołączył: 04 Sty 2014
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Sob 10:42, 06 Cze 2015    Temat postu:

- Gotthardt... - Mówię cicho nie reagując na hałas zwiastujący walkę 'na powierzchni', ani słowa więźnia - ... ona jest złem... ona była we mnie... to była tortura. Rozmowa tutaj nic nie zmieni. Nie przekonasz jej, nie zmienisz jej planów słowem. Ona jest zbyt potężna. Mówisz że ciebie nie kontrolowała... Czyżby? Wypuściłeś ją. Nie jestem obyty z magią ale sam widziałeś jaka to była moc... Moc która może pokonać śmierć. Sam widziałem jak strzała posłana przez Vincenta pogruchotała ci czaszkę. Sam widziałem ciebie... martwego... a gdy się podniosłeś byłeś pełny sił. Bez znamienia na czole, bez blizn... nawet twoje cholerne ucho odrosło. Dałeś jej moc, którą ludzie zamknęli setki lat temu w wieży. To nie jest mała dziewczynka... to jest potwór... Musisz to widzieć. Nie jestem imbecylem. Zacznij myśleć samodzielnie - Prycham z rezygnacją - Oni... - Gdyby nie mrok widać by było że kieruje spojrzenie na Żywicę - ...walczą o Herz. O przyszłość. Ale to my sprowadziliśmy tu prawdziwe zagrożenie i ona może zniszczyć to wszystko o co walczą. Są pewne granice których nie wolno przekroczyć. Ty ją przekroczyłeś... my ją przekroczyliśmy... i my musimy ją zbudować na nowo...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Sob 13:37, 06 Cze 2015    Temat postu:

Przygladam sie Sawyerowi, gdy mnie zatrzymuje. Poirytowany, ale spokojny sluchqm slow Wuja. Wieksze wrazenie robi na mnie wyrzeczone przez wieznia 'iluzjonista'. Rzucam spojrzeniem na skutego lancuchami pokrake. Wyraz obrzydzenia przemyka po mojej twarzy. Nagle slysze dzwieki dobiegajace z korytarza. W polmroku mozecie dostrzec jak spinam miesnie, by ruszyc w gore, gdzie trwa walka.

- Moc byla potezna, ale uczynila wokol samo dobro. Pytalem elfia konsulke o kludke, moga sluzyc ludziom do czynienia zla, to nie elfy zamknely Ma w wiezy. Co nie znqczy, ze jest ona dobra, albo ze nie mieszaja sie w niej dwie sily. Od wiezy nie tylko ja przestalem gadac do siebie, ale Martin rowniez. Nie bede powtarzal tego tysiac razy, zamierzam dzialac racjonalnie. Wydaje mi sie, ze jako jedyny postepuje tak od samego poczatku. A teraz, wybaczcie, ale nie mamy czasu do stracenia.

Wymijam Sawyera i ruszam korytarzem w strone zamku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciek




Dołączył: 04 Sty 2014
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Sob 15:30, 06 Cze 2015    Temat postu:

Przepuszczam Sawyera. Na moment opieram się na kosie i wzdycham.

- Uważajcie na siebie... tam na górze... - Rzucam w kierunku Sawyera i Żywicy.

Ruszam korytarzem za medykiem trzymając kosę w gotowości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sawyer




Dołączył: 22 Sty 2014
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 15:40, 06 Cze 2015    Temat postu:

Wzdycham ciężko kiedy Gotthardt rusza na górę. Milczę przez chwilę przyglądając się więźniowi. Zerkam na Wuja, patrzę mu w oczy czekając na reakcję. Rozrywam kawałek płaszcza i proszę Żywicę żeby mocno obwiązała mi ranę, tak aby nie krępowała mi ruchów w czasie walki. Wykonuje ręką gest zapraszający w stronę Gustava i ruszam na górę za Medykiem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Nie 13:50, 14 Cze 2015    Temat postu:

Gotthardt, Wujo, Sawyer i Żywica ruszyli ciemnym korytarzem pozostawiając za sobą pomieszczenie skąpane w mroku i Deckela Herzsona chichoczącego pod nosem, siedzącego na wilgotnej posadzce.
Szli rozkładając ręce, wodząc dłońmi po ścianach by bezpieczne dostać się do schodów prowadzących do młyna.
Wreszcie dotarli do nich i powoli ruszyli nimi na górę. Z każdym krokiem odgłosy walki stawały się coraz głośniejsze, a atmosfera strachu i podniecenia narastała.
Medyk pierwszy wyszedł na górę i podszedł do stalowych drzwi prowadzących do młyna. Poczekał aż reszta będzie blisko i otworzył drzwi.

Drzwi prowadzące na zewnątrz, w kierunku wychodka były otwarte. Rebelianci bili się w nich ze strażnikami, tnąc ich bez opamiętania. Z ich plecami stał Edmund trzymający w dłoniach półtorak, wykrzykujący rozkazy. W pomieszczeniu było zaledwie kilkunastu rebeliantów lecz kolejni cały czas wchodzili przez otwartą kratę przy wodospadzie.
Edmund widząc ruch przy stalowych drzwiach spojrzał szybko na Gotthardta i krzyknął:

- Szybko! Potrzebujemy pomocy! Odkryli nas zbyt szybko! - Po tych słowach chwycił mężczyznę stojącego obok, bojącego się ruszyć do walki i popchnął do mocno w kierunku zawieruchy.

Strażnicy ulegali naporowi rebeliantów. Ci zaczęli wypychać gwardzistów sprzed wejścia do młyna i kilku z nich wybiegło już na dziedziniec.

- Utrzymać! Zaraz będzie nas więcej! Utrzymać! Nie rozpraszać się! - Grzmiał Edmund.
- Strzelają z murów, musimy zabić się tymi na murach! - Wrzasnął jeden z rebeliantów, który właśnie wbiegł przez kratę - Wystrzelają nas zanim tu wejdziemy!

Edmund był wyraźnie niezadowolony z obrotu sprawy.

- Naprzód! Wypchnąć ich! - Po czym dodał ciszej do stojącego obok olbrzyma o posturze podobnej do niego - Jak będzie luka, weź kilku i biegnijcie na mury!

Szczęk żelaza był tak głośny, że gdyby nie emocje to pewnie trudno byłoby opanować odruch, by zasłonić uszy dłońmi. Rąbani mieczami strażnicy krzyczeli jak zarzynane świnie. Jeden z nich odwrócił się nagle i zaczął uciekać.

- Teraz! - Wrzasnął Edmund i 'olbrzym' ruszył pędem pomiędzy walczącymi. Za nim pobiegło trzech innych. Zdążyli wybiec kilka metrów i olbrzym padł na ziemię ugodzony strzałą w kark. Trzej mężczyźni, biegnący za nim zatrzymali się patrząc z przerażeniem w stronę murów. Dwóch cofnęło się. Jeden z nich od razu został ugodzony mieczem, drugi przebił się do młyna, a ten który został obok olbrzyma, po chwili podzielił jego los, trafiony strzałą w pierś.

- Kurwa! - Zaklął Edmund i odwrócił się w stronę wchodzących prze kratę mężczyzn - Za mną! Oczyścimy te cholerne mury!

Gotthardt przytłoczony sytuacją zaczął rozglądać się po okolicy... zobaczył nagle Jordana. Towarzysz stał obok wychodka, na przeciwko wejścia do młyna, kilkanaście metrów od zawieruchy. Gestykulował i krzyczał coś w kierunku...

W drzwiach wychodka stał Martin, na przeciwko niego stała mała Alicja. Martin w dłoni trzymał nóż, z którego spływała krew. Sawyer i Wujo także zwrócili na nich uwagę. Na białym futerku, w które był ubrana mała dziewczynka widać było czerwone plamy...
Nóż popłynął przecinając powietrze i ugodził dziewczynkę w brzuch. Potem znowu i znowu. Martin machinalnie, raz za razem dźgał ją nożem. Dziewczynka stała prosto, wpatrując się w oczy swojego oprawcy. Nagle podniosła dłoń i dotknęła policzka zielarza. Ten jednak nie przestawał i raz, za razem, przebijał jej małe, dziewczęce ciało kolejnymi ciosami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pon 9:50, 15 Cze 2015    Temat postu:

Z moich piersi dobywa się niedźwiedzi ryk. Całe ciało naprężone momentalnie, oczy nabiegłe krwią, pochylam się i omijając walczących wybiegam z młyna drzwiami prowadzącymi do drewnianego korytarza łączącego młyn z resztą zamku.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sawyer




Dołączył: 22 Sty 2014
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 21:18, 17 Cze 2015    Temat postu:

- Gotthardt.. kurwa..!!
Widząc całą sytuację i oszalałego Medyka napinam mięśnie i wybijam się ze zdrowej nogi tak aby wytrącić go z równowagi,przewrócić i zatrzymać. Boję się, że nie panuje nad sobą, stanie się łatwym celem dla przeciwników i ściągnie na nas niepotrzebną uwagę straży.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sawyer dnia Czw 18:48, 18 Cze 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciek




Dołączył: 04 Sty 2014
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Sob 22:18, 20 Cze 2015    Temat postu:

Jestem zaskoczony obrotem sytuacji. Gdy schodziłem na dół było jeszcze tak spokojnie... Spoglądam na Edmunda... potem na Martina. Widząc jak zabija małą Alicję serce pęka mi na pół. Z jednej strony nie mogę strawić tego widoku, z drugiej zaś czuję ulgę... co widać na mojej twarzy. Odruchowo skupiam uwagę na medyku. Widząc jego gwałtowną reakcję wypowiadam po nosem:

- Dzięki bogom... - widząc że nie rusza oszalały w kierunku zielarza...

Dopiero teraz dociera do mnie co dzieje się dookoła.

- Trzeba im pomóc! - Krzyczę do Sawyera, zdezorientowany jego reakcją i wskazując na zamieszanie ze strzelcami na murach - Co ty?! Niańka?! - Drwię z niedowierzaniem, nie wiem czy Sawyer mnie usłyszał. Nie mam czasu na to by się nad tym zastanawiać. Śmierć dziś zbiera tu żniwo.

- Jordan! - Drę się ile sił wskazując na mury, by inżynier zaczął strzelać, nie ważne czy celnie... sam dym po wystrzałach będzie pomocny dla rebeliantów, bo osłoni ich podczas próby przedarcia się do schodów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Pon 16:07, 22 Cze 2015    Temat postu:

Jeden ze strażników wrzasnął i ruszył do przodu napierając na rebeliantów walczących przy drzwiach do młyna. Machnął desperacko mieczem i trafił jednego z nich prosto w grdykę. Krew trysnęła na walczących obok mężczyzn. W panicznym szale, mimo toczącej się dookoła 'przegranej' walki, szedł dalej trafiając kolejnego w głowę. Inni gwardziści, którzy jeszcze stali na nogach poczuli nadchodzącą okazję i również starali się przejąć inicjatywę.

Jordan stojący kilka metrów za ich plecami był zdezorientowany. Trzymał w dłoni pistolet, jednak jego wzrok był rozbiegany. Spoglądał na Martina, na Wuja wskazującego mu strzelców na murach i na mury. Widać na jego twarzy wahanie.

Edmund widząc nacierających strażników zagryzł zęby, brutalnie popchnął mężczyznę stojącego na jego drodze i zaskakująco szybkim susem dopadł do pierwszego z gwardzistów, którzy zdążył już zabić dwóch z jego towarzyszy. Zamachnął się półtorakiem. Strażnik spostrzegł nadciągający cios i skulił się odsuwając nieco w lewo. Edmund w ostatniej chwili wypuścił z dłoni miecz i nim ten zdążył opaść na ziemię, błyskawicznie odpiął wielki myśliwski nóż przytroczony do pasa przewieszonego przez ramię. Zagrał nieczysto, ale skutecznie. Lewą ręką chwycił zaskoczonego strażnika za włosy, a prawą wbił mu nóż w klatkę, tak mocno że ostrze wyszło z jego pleców.
Przywódca rebeliantów wrzasnął niczym niedźwiedź. Strażnicy stracili, ledwie zakorzenione morale...
Ostatni z nich padli pod ciosami rebeliantów.

Gotthardt ruszył w kierunku drzwi do drewnianego łącznika z pałacem. Sawyer starał się go zatrzymać, wybił się w jego kierunku i runął na jego plecy, lecz na drodze niespodziewanie pojawił się jeden z rebeliantów i medyk nie przewrócił się, a jedynie zwolnił. Naładowany adrenaliną 'wojownik' odepchnął Sawyera, zdenerwowany że ten go staranował. Sawyer chciał ruszyć za Gotthardtem ale nagle coś świsnęło mu obok twarzy...
Strzała trafiła w ścianę za nim, pękła i spadła na ziemię.

- Strzelają z murów z drugiej strony dziedzińca! - Wrzasnął ktoś.

Żywica odruchowo cofnęła się i zbliżyła się do kraty przy wodospadzie by uniknąć kolejnych strzał.

- Otwierają bramę! - Ryknął Edmund podnosząc miecz, uprzednio przekładając myśliwski nóż w lewą dłoń - Na mury! Karl, biegnijcie do bramy! Powstrzymajcie ich!

Gotthardt dotarł do drzwi do łącznika i wybiegł przez nie pędem.

XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX

'Olbrzym' ruszył pędem w kierunku schodów po drugiej stronie Czerwonego Stawu. Za nim ruszyli niemal wszyscy rebelianci. Garstka z nich popędziła za Karlem w kierunku bramy. Z murów zaczęły sypać się kolejne strzały.

Żywica zapłakała i osunęła się po ścianie na ziemię.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciek




Dołączył: 04 Sty 2014
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pon 16:17, 22 Cze 2015    Temat postu:

Podbiegam do Sawyera i przez zaciśnięte zęby szepczę do niego nerwowo:

- Jeśli oni przegrają to i my będziemy martwi. Ty jesteś wojem! Zrób coś! - W moim głosie słychać strach.

Spoglądam za siebie na Żywicę. Widzę jak strzały opadają z murów na rebeliantów. Wszystko poszło źle...

- Mieliście wyczyścić mury! Cholera... - dodaje z wyrzutem w kierunku Sawyera i zrywam się z miejsca w kierunku drzwi którymi wybiegł Gotthardt. Wybiegam przez nie, nie oglądając się za siebie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sawyer




Dołączył: 22 Sty 2014
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 21:17, 25 Cze 2015    Temat postu:

Od nieudanego wyskoku czuje mrowienie od strony rany w pachwinie. Szybko jednak ból znika kiedy po moim krwiobiegu rozchodzi się adrenalina pompowana przez walące jak oszalałe serce. Ostatnie słowa Wuja skierowane do mnie kłują mnie przez kilka sekund w głowę niczym zimny sopel lodu. Zrywam z pleców pelerynę, a następnie koszulę. Trzymając w prawej ręce miecz wstaję na nogi, prostuję się i biorę głęboki wdech. Zrywam się do biegu wydając okrzyk bojowy. Przypominają mi się dawne czasy, czasy nieustającej walki. Biegnę starając się przedostać do wejścia na mury. W biegu podnoszę lewą ręką miecz leżący obok jednego z martwych rebeliantów. Teraz nic i nikt mnie nie zatrzyma. Jeśli na mojej drodze pojawi się przeciwnik, wyprowadzam precyzyjne ataki nawet nie zatrzymując się. Krew bryzga w powietrzu ochlapując moją twarz i półnagie ciało pokryte bliznami. Staram się przedostać na mury aby powstrzymać strzelców. Krzyczę jak oszalały wyprowadzając kolejne ataki. Słyszę świstające wokoło strzały, ale jestem zbyt szybki żeby mnie trafić. Szał walki. Dzisiejsza noc będzie skąpana we krwi.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sawyer dnia Czw 21:18, 25 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOWY_humanoid




Dołączył: 24 Gru 2013
Posty: 1115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Czw 21:37, 25 Cze 2015    Temat postu:

Sawyer ruszył jak oszalały przed siebie. Trudno było zliczyć ciosy, uniki, które zrobił w trakcie tego natarcia. Sam nie widział ile celnych ciosów zadał.
Jordan stał wciąż zdezorientowany, jakby nie mógł się zdecydować po której stronie stanąć. Nagle obejrzał się za siebie.
Z przedsionka pałacowego zaczęli wybiegać uzbrojeni goście. Kilku z nich z wrzaskiem ruszyło w kierunku rebeliantów, reszta zaczęła zbierać się w grupę.
Pierwszy z odważnych szlachciców minął Jordana i napatoczył się od razu pod ostrze Sawyera. Tego impulsu potrzebował inżynier. Podniósł pistolet i wypalił w kolejnego z nadbiegających mężczyzn. Pierwszy strzał był diabelsko celny i trafiony w oko możny padł jak kłoda na ziemię. Potem Jordan wypalił znowu. Zamek jego pistoletu klekotał i stukał między strzałami... czas zaczął się rozciągać...
Trzeci strzał trafił minął o milimetry nadbiegającego mężczyznę, lecz trafił kogoś za nim. Jordan spróbował się uchylić przed ciosem nadbiegającego młokosa, uzbrojonego w sztylet jednak ten był szybszy i wbił mu ostrze prosto w obojczyk. Inżynier jęknął, przysunął pistolet do siebie i wypalił raz jeszcze.
Tył głowy chłopaka eksplodował, jego oczy wywróciły się na drugą stronę i runął na ziemię. Krew popłynęła po boku inżyniera.

Gdy Sawyer wybiegł z młyna na dziedziniec, przebiwszy się przez 'niedobitki' strażników i po zabiciu jednego z możnych chcących bronić zamku, chciał się skierować w kierunku schodów na mury stało się coś nadzwyczajnego...

Martin powstrzymał się przed kolejnym ciosem w bezbronne ciało małej Alicji i... dziewczynka zamknęła oczy. I ten moment... stał się impulsem... Gorące powietrze z olbrzymią siłą buchnęło od Martin i Alicji jakby stali po środku cyklonu. Dookoła ich ciał zaczęła unosić się chmura, spod jego skóry unosił się ciemnym, niemal czarny obłok, spod jej skóry mieniący się milionem kolorów. Sawyer i Jordan, a także stojący niedaleko rebelianci i obrońcy zamku przewrócili się pod wpływem podmuchu.

- Magiczna chmura! - ktoś krzyknął z przerażeniem.

Chmury, ta czarna i ta kolorowa, nagle zaczęły szaleć i tańczyć jakby ścierały się ze sobą. Za każdym razem gdy się zetknęły, na śnieg opadał szary popiół. Magiczne obłoki zawirowały przenikając przez zamkowe mury i po chwili poruszały się niemal po całym dziedzińcu.
Martin i Alicja, stali w centrum tego wszystkiego otoczeni, jasną poświatą, nieruchomo niczym posągi.

Niektórzy rebeliańci jak i obrońcy, z przerażeniem zaczęli uciekać. Inni pochowali się za skrzyniami, wewnątrz budynków gospodarskich...

- Dalej! Nie przerywać! - Wrzeszczał biegnący na mury Edmund - Musimy zająć mury! I bramę! Nie dajcie otworzyć bramy!

Część rebeliantów posłuchała, jednak niemal połowa, wystraszona, przerażającym, nadnaturalnym zjawiskiem zaczęła czmychać w popłochu. Kilku z nich dobiegło do kraty i pędem wybiegało z zamku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Granica) Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17, 18, 19  Następny
Strona 16 z 19

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin