Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 21:12, 06 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
- Jordan? - pytam patrząc na inżyniera łagodnym spojrzeniem - Jordan, po prostu go zapytaj, dobrze?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Pią 22:44, 06 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Jordan przyglądał się chwilę Andresowi i Thomasowi po czym pokiwał głową i pewnym krokiem ruszył w kierunku Edmunda. Andres ruszył w ślad za nim, podobnie jak starzec, który trzymał się nieco z tyłu.
Kundal dobiegłszy do zgliszcz po młynie zaczął węszyć i przewracać kamienie łapą. Przeskakiwał z jednego miejsca w drugie poszczekując.
- Panie Edmundzie - Odezwał się podchodząc do grupy mężczyzn Jordan.
Mężczyźni spojrzeli na inżyniera.
- Byłem przyjacielem pańskiego brata. Jestem jednym z Bohaterów Horyzontu. Wiem że może się to wydawać nieodpowiednim momentem ale pański brat miał przy sobie coś bardzo ważnego... Muszę się dowiedzieć gdzie jest jego ciało - Kontynuował jednym tchem po czym ukłonił się lekko - Moje kondolencje - Dodał.
Edmund w pierwszym momencie wyglądał na wściekłego ale opanował się i odpowiedział przez zaciśnięte zęby.
- Ciało wyjechało do kaplicy... - Kosztowności na pewno zostały już rozkradzione, więc nie macie co liczyć na odzysk - Grymas który pojawił się na jego twarzy mógł być uśmiechem choć jego twarz wyglądała teraz niczym karykatura i trudno było coś jednoznacznie z niej odczytać. Wyglądał na wycieńczonego i załamanego człowieka, grającego swoją rolę mimo braku wiary.
- Tu nie chodzi o kosztowności... - Jordan zawahał się i spojrzał w dół w kierunku swojej kieszeni na piersi.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 23:02, 06 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Z entuzjazmem kiwam głową w kierunku Jordana. Nie wychylam się z kieszeni, ale delikatnie daję znak głową, żebyśmy poszli.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 6:52, 10 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Podczas rozmowy trzymam się z tyłu i staram się nie rzucać się w oczy Edmundowi. Nie reaguje na jego złośliwą uwagę o szabrowani zwłok brata. Skoro mamy już to co chcieliśmy może iść dalej.
- Dziękujemy - rzucam tylko i też daję znać Jordanowi że możemy iść.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Czw 14:18, 12 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Jordan i Andres ruszyli odchodząc od zgromadzonych wokół Edmunda mężczyzn.
- Panie Thomasie, mam pewien pomysł... - Odezwał się Theophilius - Ale to nieodpowiednia chwila. Może będziemy mieli okazję się jeszcze spotkać. Mógłbym wtedy panu pomoc... w ramach odwdzięczenia się za możliwość wejścia do zamku - Uśmiechnął się i ukłonił - Do zobaczenia panowie - Rzucił i odszedł w kierunku drzwi do pałacu.
Szczek psa ucichł i kundel wybiegł ze zgliszczy trzymając coś w pysku. Przybiegł wprost do Jordana i upuścił przedmiot na ziemię. Inżynier kucnął i podniósł mały notatnik w skórzanej oprawie. Gdy go otworzył ze środka wypadł tytoń zawinięty w wyrwaną kartkę. Pies wcisnął noc w dłoń Jordana i szczekał machając ogonem.
- To notatnik Wuja... - Zamyślił się i pogłaskał psa przyglądając mu się uważnie.
- Panowie przepraszam że przeszkadzam - Za plecami Jordana pojawił się Filemon Rolle, chudy mężczyzna w znoszonym ale porządnym ubraniu - Kaplica, o którą pytaliście jest poza miastem. Obawiam się że teraz się do niej nie dostaniecie - Westchnął - Edmund jest rozdrażniony tym bardziej bo nie będzie mógł pochować brata... Wybaczcie mu jego ton. Jeśli chcecie to mogę wam pokazać to miejsce z murów.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 18:21, 12 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Ze zdziwieniem słucham Theophilusa, wydaje się, że szukam słów, by coś odpowiedzieć, ale nic nie mówię. Zdziwienie moje wzrasta gdy widzę nadchodzącego psa. Wychylam się śmiało z kieszeni Jordana chcąc lepiej obejrzeć notatnik.
Jestem zaskoczony pojawieniem Filemona. I tonem jego głosu.
- Ale... Jak... Kiedy... Będzie można się dostać to znaczy sukces w obronie? Sytuacja jest opanowana? Co to znaczy teraz. -
Jestem bardzo zmieszany.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Czw 18:57, 12 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Filemon wybałuszył oczy na Thomasa, najwyraźniej wcześniej go nie zauważając.
- To... yyy... - Zmieszał się - Teraz... Jeszcze nie wiadomo... na razie na murach trwają walki... więc... - Przełknął ślinę - Mogę wam pokazać z muru, musimy pójść przez główny budynek bo schody z garnizonu są zrujnowane. Chodźmy.
Mężczyzna ruszył przodem mijając Edmunda i grupę jego rozmówców. Olbrzym zmierzył Filemona gniewnym spojrzeniem.
W Wielkiej Sali wciąż panował bałagan choć służący robili co mogli. Świadomość że pod murami trwają walki i najprawdopodobniej stracili swoje domy (większość zapewne mieszkała w Pogoni), nie dodawała chęci do pracy.
Theofilius siedział przy stole przy którym poprzedniej nocy zasiadali konsulowie i przyglądał się służbie.
Filemon skręcił w lewo i przeszedł przez drzwi w północnej ścianie, potem korytarzem, aż do schodów kręconych. Gdy wszedł na mury odezwał się.
- Uważajcie. Balustrada od strony zamku jest uszkodzona. Nie opierajcie się.
Przeszedł galerią aż wszyscy dotarli do wieżyczki w południowo-wschodniej części muru. Wychylił się przez blanki i rozejrzał po okolicy. Wyciągnął rękę i wskazał Wschodnią Bramę w Palisadzie Pogoni.
- To nawet nie tak daleko... ale kaplica jest za tą bramą. Widzicie? Ten mały kamienny budynek, jedyny poza palisadą. Kaplica pogrzebowa. Pan jest z Imperium prawda? - Odezwał się w kierunku Jordana.
- Tak.
- W Imperium podobno kaplice Morra bywają budowane w miastach, w obrębie murów - Doprecyzował.
- Z tego co wiem tak - Jordan był zaskoczony pytaniem - Ale nie jestem specjalistą od religii.
- Ja również. Tutaj ludzie wierzą że te kaplice powinny być na zewnątrz. Boją się boga śmierci. Uważają że martwi powinni być żegnani na zewnątrz... - Uśmiechnął się smutno - 'Martwi na zewnątrz' - Powtórzył - Paradoks prawda? Martwi właśnie wdarli się do miasta.
Fala nieumarłych widziana z góry przyprawiała o ścisk gardła. Było ich mnóstwo. Czarna fala w północy przedzierała się przez wschodnią część Pogoni kierując się na południe. Z zamku było widać ludzi uciekających pomiędzy drewnianymi chatami. Nieumarli byli już bardzo blisko od kaplicy.
- Teraz sami rozumiecie. Zaatakowali z zaskoczenia... - W głosie Filemona pojawiła się złość - Nie wyobrażam sobie jak to możliwe. Przecież... Przecież oni wylegli z lasu tak szybko. Nie było ostrzeżenia, a miasto ma wieże obserwacyjne... - Uderzył pięścią w mur po czym uspokoił głos - Tam giną ludzie. Nie ma jak się dostać do tej kaplicy.
Przez otwartą jeszcze bramę między Pogonią a Bazarem wyjechała grupa jeźdźców, pędzili między domami rozrzucając worki, które gdy tylko uderzały o drewniane chaty, zapalały się, rozlewając jakąś łatwo palną ciecz. Chałupy błyskawicznie stawały w płomieniach. Kilka chwil wystarczyło by kaplica zniknęła za kłębami dymu.
- Podpalają Pogoń - Filemon oparł się o mur przykładając policzek do kamienia - Chcą utrudnić atakującym i zrównać ją z ziemią żeby podejście pod mury było trudniejsze. Bogowie... Może to czas - Zwrócił się do Jordana - żeby zacząć interesować się religią.
Jordan nie odpowiedział.
- Co takiego ważnego jest w tej kaplicy?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 13:44, 13 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Patrzę w przestrzeń, gdzie powietrze powoli zasnute zostaje kolejnymi obłokami dymu. Dym zasłania kolejne niewyraźnie sylwetki. Wkrótce zaczyna się czuć jego zapach.
- Nic - odpowiadam ponuro
Po chwili odzywam się znów:
- Jordan... Może pójdziemy w jakieś spokojniejsze miejsce? -
- Gustav, notatnik. - dopowiadam
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Captain Claw dnia Pią 13:47, 13 Maj 2016, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 16:55, 16 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Podążam za przewodnikiem przy okazji przyglądając się ludziom krzątającym się po zamku. Zastanawiam się ile czasu ten względny spokój się tu utrzyma. Nastrój mam ponury ale odpowiedź Thomasa trochę mnie zdziwiła jak i jego zainteresowanie psem.
- wierzyliśmy ze brat Edmunda mógł mieć przy sobie artefakt, który mógłby pomóc w tej nieciekawej sytuacji. Jaka miała być natura tego przedmiotu nie wiem, nie jestem uczonym niestety. Przed wejściem tutaj zgubiliśmy naszą znajomą, należąca do delegacji ze Szmaragdowego Grodu. Na imię miała Linn. Czy ktoś nowy dotarł do zamku po nas?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Sob 15:20, 21 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Filemon spojrzał z galerii w kierunku bramy.
- Nie... chyba nie... Artefakt... - Powtórzył to słowo i zamyślił się - To ciekawe, a jakiego typu? Wiem co to znaczy 'artefakt' choć czysto teoretycznie - Uśmiechnął się zmieszany po czym zerknął na płonąca Pogoń i znów posmutniał - Jeśli to okaże się ważne to może coś da się z tym zrobić... ale... na pewno nie teraz. Co do panny Linn, gdy tylko będzie ku temu sposobność poszukamy jej. To co teraz się dzieje to szaleństwo i...
- Rolle! - Zabrzmiał głos Edmunda z dziedzińca - Choć tu szybko!
Filemon skrzywił się i poczerwieniał. Wyraźnie wołanie olbrzyma go rozdrażniło.
- Przepraszam... - Ukłonił się niepewnie i ruszył w kierunku schodów.
Jordan oparł się o mur wyglądając w kierunku kaplicy.
- Żałuje całym sobą że tu przyjechaliśmy - Odezwał się smutnym tonem mówiąc w przestrzeń, po czym delikatnie wyjął z kieszeni Thomasa i postawił go na murze pomiędzy blankami. Mur w tym miejscu miał nieco ponad metr grubości. Obok liliputa Jordan położył notatnik Wuja. Sam stanął obok ze zrezygnowaną, depresyjną miną - Przy pierwszej okazji stąd ucieknę i ruszę na południe, potem do Tilei. Nie zatrzymam się nigdzie póki nie stanę na piasku nad Morzem Tileańskim - Oczy inżyniera zaszkliły się.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 17:46, 21 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Zerkam na Jordana próbując okazać zrozumienie i współczucie, ale gest jest zbyt szybki i zdradza nieszczerość względem zainteresowania notatnikiem. Podchodząc kawałek gładką powierzchnią blanki uważnie oglądam notatnik. Dotykam go lewą dłonią. Zamieram krótką chwilę w zamyśleniu, po czym zaczynam się z nim siłować. Usiłuję podnieść górną stronę ręką, po chwili dokładam drugą rękę. Dużym wysiłkiem udaje mi się unieść twardą, matową okładkę na kilka milimetrów, po czym razygnuję. Staję oparty pod boki i znów patrzę na inżyniera. Widząc jego nieobecny wzrok przez krótką chwilę wydaje się jak gdybym nie wiedział co zrobić.
- Jordan? - pytam w końcu, dając gestami do zrozumienia, że potrzebuję pomocy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Captain Claw dnia Sob 17:50, 21 Maj 2016, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Pon 13:12, 30 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Notes był brudny i pogięty. Nić łącząca stronice była przetarta i kartki wystawały z boku.
Inżynier spojrzał obojętnym wzrokiem na malca i od niechcenia przewrócił skórzaną oprawę, odsłaniając pierwszą stronę.
Brakowało kilku stron, a na pierwszej znajdowały się notatki poprzekreślane chaotycznymi pociągnięciami węgla. Po skreśleniami można było dojrzeć kilka słów 'Myślę że Vincent zabił tego jegomościa'.
Inżynier nie czekał na reakcję liliputa i przewrócił kilka kolejnych stron by dotrzeć do zachowanych notatek jednak niemal wszystkie były zamazane.
'Ballada o Bohaterach Horyzontu?' - Brzmiał napis na pierwszej nie pokreślonej stronie.
'Historia'
'Bohaterska walka z orkami'
'Przeklęty książe'
'Ucieczka z zamku'
'Walka z hersztem orków - znakomity strzał ze strzelby Jordana'
Inżynier zatrzymał wzrok na ostatnim napisie po czym przewrócił na kolejną stronę.
'Nie wiem kim jestem, robię coś co nie jest mi... /pokreślone/... Wyjdź! Wyjdź z mojej głowy!... /Pokreślone/... Vincent jest zabójcą. Wiem o tym. On... /Pokreślone/... Muszą myśleć że nienawidzę Gotthardta... /Pokreślone/
Po jakimś czasie ukazał się zupełnie odmienny, ładny charakter pisma:
'Musimy dostać się do Herz', 'Gotthardt musi przeżyć', 'Znaleźć brata Otta', 'Pomóc w rebelii', 'Znaleźć Sarę Fisher'
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 22:38, 30 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Czytam notatnik podczas gdy Jordan go kartkuje.
- Trochę to upiorne ale jeśli ostatni akapit jest zapisany chronologicznie to wszystko się po kolei wypełnia. Oczywiście i niestety Gotthardt nie żyje ale wydarzyło się to po rebelii. Czy wiecie kim jest Sara Fisher? Nie kojarzę tego nazwiska. To jedyny punkt w planie który nie został wykonany... Biedny Wujo - mówię już raczej do siebie. - te notatki wyglądają jak by próbował rozmawiać sam ze sobą.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 20:41, 31 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
zamyślam się wpatrując w notatnik ze zmarszczonymi brwiami. Intensywnie przyglądam się zamazanym fragmentom. Jestem w dużym skupieniu.
- Zaczekaj, Jordan... - mówię do inżyniera - wróć do tych fragmentów pokreślonych przed tamtymi, pokaż mi je strona po stronie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Śro 13:28, 22 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Jordan od niechcenia przewrócił kartki według życzenia Thomasa. Sam odszedł kilka kroków od notatnika i zaczął nerwowo dreptać w miejscu.
Wyglądał jakby miał zaraz wybuchnąć. W pewnym momencie zdjął przewiązaną na plecach strzelbę, oparł się o mur i mierząc z niej zaczął obserwować sytuację przez zamontowaną lunetę.
- Może to rzeczywiście ona... - Mówił nie odrywając wzroku od lunety - to dziecko... może ona to wszystko spowodowała... w chwili gdy poznaliśmy Gotthardta wszystko zaczęło się sypać. A ona była z nim przez cały ten czas... tak? - Spytał krzywiąc się - Brzmi jakbym bredził... być może bredzę.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
|