 |
HUMANOID
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 1:21, 24 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Przeglądam kartki, po czym uważnie oglądam stronę na której jordan zostawił dziennik otwarty. Pomazana... Trudno cokolwiek odczytać. Oglądam ją wyraźnie tracąc zainteresowanie.
Patrzę na Jordana marszcząc brwi.
- Przecież mówiłem to. Mówiłem to. - drugie powtórzenie ujawnia, że nie wyglądam jak bym sam był pewien swoich słów.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Pią 2:15, 24 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Inżynier spojrzał na Thomasa i postawił strzelbę przy nodze.
- Przyjechaliśmy tutaj uciekając przed wojną - Parsknął histerycznym śmiechem - Chaos zaatakował. Ale nie uciekaliśmy jak tchórze. Nie. Zrządzenie losu nas tu przywiodło. Uciekaliśmy bo wplątaliśmy się w intrygę. Los tak chciał. Los tak chciał - Powtórzył powoli - Czuję się jakby wszystko co się nam przydarzyło było częścią planu. Od samego początku. Od tego że się poznaliśmy na statku... zginął szlachcic.... nas o to oskarżyli... Może ktoś z nas rzeczywiście go zabił? - Oczy Jordana stały się puste, zamyślone - Może to był zaplanowany początek? Może chodziło o to by kogoś z nas tu przyprowadzić... już wtedy, zanim poznaliśmy medyka. Teraz żyję ja, może jeszcze Sawyer... wszyscy inni nie żyją...
Pies przeszedł pomiędzy nogami Jordana i usiadł obok podnosząc łeb i przyglądając mu się z zaciekawieniem.
- O kogo mogło chodzić? Kogo mieliśmy tu przyprowadzić? Wujo? - Wyciągnął rękę w kierunku notatnika i przewrócił na pierwsze strony - Nie wiem... tutaj - Wskazał na początek notatnika - Wydawał się pisać normalnie... nic z tego nie rozumiem... potem Gotthardt... - Prychnął - Ciągle mam ten sen... - Spojrzał na liliputa, potem na Andresa - Wy nie wiecie... Kay, w nocy kiedy na zamku rozpętało się piekło, dziedzic tronu zginął. To był wypadek. Pijany spadł z drabiny. Uderzył głową o rzeźbę... popiersie... a my to widzieliśmy. Widzieliśmy jak ginie. I byliśmy jedynymi świadkami - W pauzach zaczął chichotać nerwowo - Obcy w mieście podczas zaręczyn, sami w komnacie z dziedzicem który ginie... heh... znów uciekliśmy... Bohaterowie Horyzontu - Prychnął kpiąco - Widziałem jak on leci, spada i uderza głową o rzeźbę. To był przypadek, a jednak śni mi się ciągle że to on... Gotthardt chwyta za popiersie i uderza nim w głowę chłopaka. 'Tak trzeba, musimy ruszać dalej' mówi. Cały czas śni mi się ta scena. Chłopak schodzi z drabiny a medyk łapie za rzeźbę i z całej siły wbiją ją w czaszkę chłopaka...
Jordan oparł się ciężko o mur i opuścił głowę.
- I jesteśmy tutaj. Tutaj gdzie przyprowadził nas 'ktoś'. Nie wiemy kto, nie wiemy dlaczego. Ale uciekając przed wojną wylądowaliśmy w samym jej środku...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 20:12, 24 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Patrzę na Jordana jak wygłasza swój monolog choć wydaje się jak bym chciał usilnie dostrzec coś tuż za nim. Z pozoru jego opowieść mnie nie rusza, jak bym nie rozumiał wagi tego co się wydarzyło na zamku z Kayem albo już mi nie zależało. - Właściwie nasuwa się jedno pytanie... Jeśli uznać że rzeczywiście ktoś Was tutaj sprowadził celowo, czy chciał wywołać cały ten chaos czy raczej mieliście temu zapobiec? no może nasuwa się wiecej pytań. Czy zaczynasz podejrzewać medyka? Czy to on mógł zaplanować to w mniejszym lub większym stopniu? - dodaje też trochę niespodziewanie - I czemu ten kundel ciągle za nami chodzi?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Captain Claw
Dołączył: 07 Sty 2014 Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 22:11, 25 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
- Mauree. Gotthardt był opętany już wcześniej, przez... dziewczynkę. Stąd wieża. Czy wy mnie w ogóle nie słuchaliście?
Ostatnie pytanie mówię z wyraźnym wyrzutem. Wpatruję się w Jordana.
- Wujo żyje, Jordan. Tak mówiono.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
NOWY_humanoid
Dołączył: 24 Gru 2013 Posty: 1115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Nie 12:21, 26 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
- Wujo był tutaj ale się nie odnalazł. Nie ma go wśród rannych. Nie sądzę żeby żył...
Pies warknął wciąż nie spuszczając wzroku z Jordana po czym skoczył dwoma łapami na mur i położył na nim pysk na kilka centymetrów od Thomasa.
- Gotthardt był opętany. Do układanki brakuje jeszcze jakiegoś elementu, który wytłumaczyłby dlaczego my tu jesteśmy i kto tak naprawdę przyprowadził nas z Imperium do Herz... ja po prostu nie wierzę w przypadki. Każda maszyna ma określaną ilość trybów i kół zębatych. Nie ma miejsca na zbędne elementy...
Jordan podszedł do do muru i stanął ponad Thomasem wyglądając na płonącą Pogoń.
- Myślę że to wszystko było zapisane od samego początku...
Świst powietrza przedarł się przez dźwięki spanikowanego miasta i Jordan zachwiał się. Dziwny impuls wzdrygnął jego ciałem, po czym inżynier opadł na kolano. Z jego oczodołu wystawała strzała. Jęknął, otworzył szeroko usta jakby chciał nabrać powietrza po czym opadł na plecy i przestał się ruszać.
Zarówno Thomas jak i Andres byli na tyle zaskoczeni że nie zdążyli zareagować. Z opóźnieniem Andres chwycił liliputa i padł na ziemię tuż obok martwego Jordana. Pies zaczął ujadać kręcąc się nad ciałem.
Krew wymieszana z białkiem oka spływała z policzka inżyniera.
Powietrze pełne było woni dymu. Słychać było krzyki zdesperowanych ludzi za murami zamku, na murach między Pogonią a Bazarem trwały walki.
Nie padł kolejny strzał.
Chmury zaczęły ustępować i na twarz Jordana padł jasny promień światła.
.
.
.
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ ROZDZIAŁU CZWARTEGO
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|