Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 8:52, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
budze sie słysząc wystrzał...wstaje ciężko i opieram sie o pień drzewa, próbójąc dojść do siebie...zmęczenie juz mi tak nie doskwiera jak wcześniej, przechadzam sie troche żeby juz całkiem sie rozbudzić...
Masz racje Barley teraz mu juz nie pomożemy, ale on zawsze miał szczęście więc podejrzewam ze i i teraz nic mu nie jest
przecieram zaspane oczy
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Mariusz
Dołączył: 07 Sty 2006 Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 17:46, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Układam się znowu w miarę wygodnie i zamykam oczy próbując zasnąć
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
humanoid Administrator
Dołączył: 20 Gru 2005 Posty: 692 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 18:18, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Powoli wszyscy ułożyli się znów do snu. Garret objął wartę.
Noc była mroźna. Szron pokrył ściółkę, drzewa koce pod którymi leżała cała grupa... cała oprócz Theodosiusa. Tym razem sen nie był taki jak wcześniej. Co chwila wszyscy się budzili. Mróz drapał gardła i suszył nozdrza. Wilgotne ubrania i koce lepiły się nieprzyjemnie.
Gdy słońce zaczęło wyłaniać się zza lasu z trudem przebijając się przez gęste chmury, powoli, jakby od niechcenia, zaczął padać śnieg. Białe płatki po chwili zaczęły padać coraz gęściej. Ognisko powoli dogasało. Garret dorzucał drewno jednak wilgoć uniemożliwiała odpowiednie dopilnowanie ognia.
Wszyscy zaczęli się przebudzać.
Pierwszym dźwiękiem jaki dało się słyszeć było kasłanie. Pierwszym zapachem jaki dało się poczuć był smród zgnilizny. Pierwszym dotykiem było lepiące się zimne, wilgotne ubranie. Pierwszym widokiem było błoto wilgotnej ściółki...
Wszyscy oprócz Wattsa, ubranego w grube futro, i Thomasa szczelnie zawiniętego w koc i przez całą noc tulonego przez Kaileen, byli bladzi i wymarznięci.
Dookoła było cicho. Na rzece ze zniszczonej barki leciał dym. Nie było już ognia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Małe Szare Bure
Dołączył: 07 Sty 2006 Posty: 293 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 18:44, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Szczęk moich zębó, bezdusznie uderzających o siebie był chyba zasadniczym powodem mojego przebudzenia, zaraz po implikujacym go przeraźliwym mrozie, który doskwierał mi niemiłosiernie. Mój stan jest niezwykle dalekim od takiego, który można nazwać dobrym czy chociaż zadowalającym. Palący ból w gardle, nozdrzach i płucach sprawia, że każdy pojedynczy oddech jest bezlitośnie nieprzyjemny.
Podnosząc się z wilgotnej ziemi, od której bije straszliwy chłód, czuję jak całe moje ciało tak szaleńczo pragnie odmówić posłuszeństwa i znów upaść byle gdzie, byle jak, byle nie marnować żadnych nakładów energii, której jest pratycznie całkowicie pozbawione. Po ogromnym wysiłku, jaki kosztowało podniesienie się z posłania, krzyżuję ręce na piersi, pocierając nimi o przedramiona, chcąc wykrzesać z mego ciała choć odrobinę ciepła, którego teraz tak bardzo pragnę.
Chora, zmarznięta i bliska rerygnacji stoję, rozglądając się wpółprzytomnie po lecie, od czasu do czasu kichając pożądnie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Małe Szare Bure
Dołączył: 07 Sty 2006 Posty: 293 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 18:51, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Nagle moja mina przybiera wyrazu podobnego temu, jaki zazwyczaj ma ktoś, komu się właśnie przypomniało coś istotnego. Przez chwilę rozglądam się po naszym nędznym obozowisku w poszukianiu Meaaliego.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
humanoid Administrator
Dołączył: 20 Gru 2005 Posty: 692 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 18:55, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Meaali stał niedaleko ogniska wpatrując się w rzekę. Po chwili zadumy odwrócił się przode do wszystkich.
- Dzień... do... - zastanowił się chwile - witam.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Mariusz
Dołączył: 07 Sty 2006 Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 20:18, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Budzę się cały w dreszczach...
Moja twarz jest blada, a nos zaczerwieniony, widać, że nie czuję się najlepiej.
Rozglądam się przez chwilę jakbym nie był pewien gdzie jestem, wstaję i zaczynam zbierać moje rzeczy
Myślę, że najlepiej będzie, jeśli jak najszybciej udamy się do tej leśniczówki, czy czego tam...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Małe Szare Bure
Dołączył: 07 Sty 2006 Posty: 293 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 20:49, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Spoglądam na Meaaliego nieco mętnym wzrokiem i ze skinieniem głowy mówię
Aaye
Potem spoglądam na resztę towarzyszy, i wykonuję ledwie zauważalny ruch głowy w geście powitania. Odwracam się w kierunku budzącego się słońca, którego leniwe złote promienie igrają na skrawku błekitu z mroźnym powietrzem. Przez chwile stoję tak w bezruchu z zamkniętymi oczami, rozcierając wciąż ciało i pozwalająm blaskowi rozlać się po mojej zmarzniętej twarzy. Kiedy przemawiam mój głos jest cichy i deliaktny, a gdzieś głęboko skrywa się nieśmiała nuta tęsknoty.
Aiya! Vanimle sila tiri..
Po dłuższej chwili odwracam się ne pięcie i idąc w stronę Tomasa, zwracam się do towarzyszy.
Tak, ru...
Nie skończyłam zdania zwyciężona przez potężne kichnięcie, które wstrząsnęło całym moim ciałem i było chyba słyszalne na pół sążni.
Amin hiraetha.
Ruszajmy jak najprędzej. Może tam znajdziemy cos do ogrzania się.
Podchodzę po Tomasa i klękając przy nim, gładzę jego delikatny i zmarznięty od panującego mrozu policzek, chocąc go obudzić.
Obudź się mały przyjacielu, czas ruszyć w drogę..
Znów odwracam głowę w kierunku przebudzonych towarzyszy.
Gdzie właściwie kierujemy się? Azali mamy jakiś konkretny cel..?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 20:54, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
zaczynam juz do końca przygaszać ognisko, czuje sie źle i tak naprawde niewiele odpocząłem...
a gdzie właściwie zmierzaliśmy zanim wpadliśmy na mieliznę...z tego co pamiętam to kierowaliśmy sie w stronę Altdorfu...spoglądam na Meaaliego...czu jest coś w tym kierunku, jakieś schronirnie czy cokolwiek co mogło by nam pomóc?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
humanoid Administrator
Dołączył: 20 Gru 2005 Posty: 692 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 20:56, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Chłopiec obudził się i zaczał wygrzebywać się z koca. Po chwili wstał rozejrzał sie po okolicy.
- Wujek Theo nie... nie wrócił?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Mariusz
Dołączył: 07 Sty 2006 Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 20:57, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Myślałem, że zamierzamy dojść do Theodosiusa, jeśli w ogóle jeszcze żyje i udało mu się dotrzeć do tej chaty...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
humanoid Administrator
Dołączył: 20 Gru 2005 Posty: 692 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 20:58, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Meaali na chwile sie zamyśli po czym powiedział spokojnie:
- Jest tylko... chata i... kapliczka... nie znam... okolic... tak dobrze...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Małe Szare Bure
Dołączył: 07 Sty 2006 Posty: 293 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 21:04, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Zaczynam zbierać rzeczy, które mogą nam się przydać na później lub na drogę. Poprawiam miecz i rozglądam się dookoła. Potem zwracam się do reszty.
Proponuję wruszyć w strone tej chaty. Może znajdziemy tam coś cennego, a tym samym zobaczymy, co się stało z Theodosiusem.
Spoglądam na małego Tomasa smutnym wzrokiem.
Wujek Theo poszedł szukać domku, ale nie wiemy, gdzie jest.. Nie martw się.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
humanoid Administrator
Dołączył: 20 Gru 2005 Posty: 692 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 21:10, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
- Wujek Theo nie żyje... prawda? - Tomas popatrzył na Kaileen oczami pełnymi łez - Ten pan na statku powiedział mi poprzedniej nocy że pan Theodosius umrze dziś... to znaczy wczoraj. On nie żyje prawde?
Chłopiec wypowiadając ostatnie słowa rozpłakał się i wtulił w Kaileen.
- Tak jak tata i mama ! -krzyczał i po chwili zaczał bić na oślep Kaileen w szale rozżalenia. Płakał głośno.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Małe Szare Bure
Dołączył: 07 Sty 2006 Posty: 293 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 21:17, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Spoglądam z głębokim smutkiem na chłopca, a na mym policzku samotna łza probuje odnaleźć swoją drogę ucieczki, mknąc niezdarnie przez zmarnięte lico i ginie za ostrym podbrudkiem. Delikatnie przytrzymuję malutkie piąstki Tomasa i przytulam go mocno. Wszelkie słowa wydają mi się teraz pozbawione sensu, więc milczę, dając małemu się wypłakać.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
|