Forum HUMANOID Strona Główna HUMANOID

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

RODZIAŁ 1 - Sententiosus
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 56, 57, 58 ... 66, 67, 68  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Perditor)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Elarco




Dołączył: 01 Sty 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 4:46, 05 Maj 2006    Temat postu:

Moge spróbować ale cholernie trząsą mi sie ręce, nie wiem czy od mrozu czy od choroby...Gdy Watts wyjmuje granat odruchowo odsuwam sie kawałek od niego i tylko patrze niepewnie...po chwili przymierzam sie do strzału i celuje w drugą stronę polany, na moment wstrzymuje oddech żeby choc troche uspokoić niepewne ruchy rąk...

strzelam na druga strone polany, jeśli zwierzoludzie nie zauwarzą tego to spróbuje strzelic troche bliżej nich, jeśli i to nie pomoże to staram sie "zdjąć" jednego z nich


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Golden11




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wołomin

PostWysłany: Pią 7:17, 05 Maj 2006    Temat postu:

Po słowach Barleya, chowam granat do kieszeni i wyjmuję z plecaka strzelbę. Patrze na efekt strzału Garreta i trzymam broń w pogotowiu. Macie rację, wstrzymajmy się ale jeśli strzały nie poskutkują, trzeba będzie ich wysadzić. Mówię z zapałem i pasją a w moich oczach pojawiaja się ogniki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
humanoid
Administrator



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 692
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 9:11, 05 Maj 2006    Temat postu:

Kaileen już miałą w ręku szyszkę gdy Garret wypuścił strzałę która pomknęła w zarośla po drugiej stronie polany. Zwierzoludzie gwałtownie zareagowali przybierając skuloną postawę i bacznie rozglądając się dookoła. Wszyscy trzymali broń pewnie, bez strachu, w gotowości do walki. „Pies” uderzył łapą przytomnego mężczyznę i ten upadł pomiędzy podobnie odziane do niego ciała. „Niedźwiedź” ruszył powoli i uważnie w stronę gdzie pomknęła strzała. On nie miał dziwacznego miecza tak jak reszta z potworów. Dzierżył w dłoniach długą, pordzewiałą, dwuręczną, metalową pałę. Zwierzoczłek podobny do psa pozostał przy ludziach obserwując okolicę i parskając co chwila. „Kozioł” ruszył tyłem w kierunku gdzie stała Kaileen schowana za drzewem. Szedł uważnie, nasłuchując. Cała drużyna schowana w lesie kucnęła za zaroślami. Garret stał w gotowości z trudem powstrzymując kaszel. Kaileen zacisnęła mięśnie i ruszyła. Biegła niemal bezszelestnie trzymając jakby za sobą obydwa miecze. Była schylona nisko nad ziemią. Biegła szybko jednak jej ruchy nie były tak zgrabne jak wcześniej, widać było że jej kondycja ma wiele do życzenia. Jej kroki były nieme, na twarzy wyrysowała się pasja i nienawiść, biegła... Nagle „kozioł” odwrócił się energicznie wystawiając przed siebie miecz. Elfka przewidziała to i schyliwszy się jeszcze niżej, nie przewróciwszy się tylko dzięki prędkości biegu, udała że będzie atakować od dołu. Kozioł wyszczerzył zęby i uderzył mieczem w powietrze gdzie elfka „powinna” zaatakować. Jego ruchy były szybkie i przemyślane. Kaileen podskoczyła wysoko, niemal akrobatycznie. Nie miała dużo siły wiec zaatakowała konkretne miejsca w ciele potwora. Obydwa miecze skierowała na ścięgna w okolicy ramion jednak tylko jedno ostrze trafiło. Drugi miecz nie dosięgną celu. Potwór zawył przeraźliwie, czerwona posoka popłynęła po jego piersi a lewa ręka bezwładnie opadła zawisając wzdłuż ciała. Elfka skrzywiła się z wysiłku i jeszcze raz spieła mięśnie. Lecąc w powietrze starała się zrobić salto i wylądować na przygiętych nogach na „kozłem” jednak jej stan pozwolił jej się jedynie obrócić. Upadła na ziemie tuż za potworem. Szybkim zdecydowanym ruchem cięła po ścięgnach tuż nad kopytami. Potwór z wielką siłą upadł na twarz. Elfka leżała na ziemi oddychając głośno i trzymając się za pierś. Poczuła zawroty głowy. „Kozioł” szarpał się leząc na ziemi. Poprzecinane ścięgna uniemożliwiały mu poruszanie. Jedyną w pełni władną rękę starał się pomóc sobie wstać... bezskutecznie. Ryczał i wył. „Pies” odwrócił się jednak widząc elfkę nie ruszył się z miejsca, szczeknął tylko głośno. Na ten dźwięk zareagował „niedźwiedź”. Potwór odwrócił się i błyskawicznie zaczął biec w kierunku elfki wymachując nad głową bronią.
Garret wypuścił strzałę która świsnęła tuż obok jego głowy. Zauważywszy to „pies” zawarczał i pędem, jeszcze szybciej niż „niedżwiedź” ruszył łukiem, omijając elfkę, w kierunku lasu. Potwór szybko przemknął przez polanę i dotarł na skraj lasu. Nie zatrzymał się tylko przeskakiwał z nogi na nogę utrudniając przycelowanie. Wreszcie wypatrzył stojącego w zaroślach Garret i ruszył jego kierunku. Z pyska toczyła mu się piana. Tomas, leżący na przedzie podniósł głowę i otworzył oczy. Spojrzał na potwora i skamieniał ze strachu, jęknął cicho i zamarł...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elarco




Dołączył: 01 Sty 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 12:45, 05 Maj 2006    Temat postu:

weźcie dzieciaka z lini strzału...Watts spróbój zestrzelić to cholerstwo... Sam też próbuje trafić biegnącą postać, adrenalina robi swoje, nie zwracam uwagi na kaszel i gorączke...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Golden11




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wołomin

PostWysłany: Sob 8:59, 06 Maj 2006    Temat postu:

Widząc złosć zwierzoludzi i to że jeden biegnie w stronę elfki a drugi w stronę Garreta, bez namysłu zaczynam celować kaczą stopą. a mojej twarzy pojawia się grymas. Celuję w psa ale ustawiam strzelbę tak aby jeden pocisk mógł trafić w niego, a drugi w niedźwiedzia, natomiast trzeci leci gdzieś na wprost, bez konkretnego celu lecz mam świadomość , ze może zranić nienajomych zaatakowanych przez zwierzoludzi. Tym samym celuję aby elfka była bezpieczna i aby jej nie trafić. Mrrr... mruczę tylko pod nosem nic nie mówiąc.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mariusz




Dołączył: 07 Sty 2006
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 10:38, 06 Maj 2006    Temat postu:

Miałem zamiar nie reagować, ale biegnący w moją stronę zwierzoludzie zmieniają moje postanowienie. Przykucam starając się jak najlepiej ukryć za drzewem i zaczynam inkantację czaru...
Moje ruchy są niezgrabne, ręce mi lekko drżą, a głos jest ledwo słyszalny, ze strachu przed tym, że zostanę usłyszany


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Małe Szare Bure




Dołączył: 07 Sty 2006
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 14:39, 07 Maj 2006    Temat postu:

Leżę na ziemii, dysząc głośno. W obu dłoniach, w kurczowym uścisku, wciąż tkwią oba miecze, lecz moją lewa ręka powędrowała ku piersi, zaś prawa w napięciu spoczywa na wilgotnej od krwii ziemi. Nie zajmuję się rannym kozłem, wiedząc, że nie może się poruszać. Wpatruję się w biegnącego na mnie kolejnego zwierzołaka uważnie i leżę, czekając..

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elarco




Dołączył: 01 Sty 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 16:28, 07 Maj 2006    Temat postu:

czekam na efekt strzału Wattsa, jeśli trafi i unieszkodliwi biegnącego w nasza stronę stwora to staram sie pomóc Kaileen...chyba że moje ręce będą sie tak trzęsły że nie dam rady przycelować...jeśli tak to nie strzelam bo wolał bym nie trafić elfki...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jakub




Dołączył: 06 Sty 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 17:31, 07 Maj 2006    Temat postu:

Przez całą tą sytuację stoję i obseruję, nie mam zamiaru włączać się do walki, bo moja pomoc w postaci rzucania czarów, może raczej zaszkodzić jak pomóc, ciągle mam chrypę i zatkany nos, więc rzucanie zaklęć w takim stanie może mieć efekty conajmniej nieprzewidywalne. Rzucam czar jedynie wtedy, jeżeli będe widział, że moja pomoc będzie niezbędna. Poza tym staram się szerokim łukiem ominąć zwierzoludzi, żeby dostać się na polanę i sprawdzić co z ludźmi. Cały czas jednak staram się obserwować całe zajście, żeby móc zareagować.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
humanoid
Administrator



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 692
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 18:01, 07 Maj 2006    Temat postu:

Niedźwiedź o dziwo ruchy miał szybkie, zdecydowane i mimo swojej masy zręczne. Biegł szybko. Kaileen leżała. Zwierzoczłek chwycił zdecydowanie maczugę i przygotował się do uderzenia. Gdy zbliżył się do elfki można było oszacować że ma prawie trzy metry wzrostu co niesamowicie kontrastowało z jego ruchami ale tłumaczył siłę i energie z jaką atakował. Maczuga pomknęła w kierunku elfki. Kaileen czekała na ten moment. Zarzuciła nogi przez głowę robiąc fikołka do tyłu. Żelazna maczuga uderzyła o ziemie jednak potwór szybko poderwał ją w gotowości do kolejnego ciosu. Elfka podskoczyła przelatując nad jego bronią. Wylądowała zgrabnie i odwróciła się. Ataki niedźwiedzia były błyskawiczne. Kolejny zamach i tym razem elfka musiała rzucić się na ziemie by uniknąć ciosu.
Pies biegł szybko. Ruchy wszystkich potworów wskazywały na to że nie są one przeciętnymi zwierzoludzmi. To byli prawdziwi wojownicy. Pies skakał z nogi na nogę. Garret przeklął nie mogąc wycelować. Zorbar wypowiadał szybko formułę magiczną. Tomas leżał nieruchomo sparaliżowany strachem. Watts celował i czekał aż pies dobiegnie na zasięg strzału. Barley nie reagował na zwierzoludzi bacznie przyglądając się ludziom na polanie i idąc łukiem w ich kierunku. Jeden z nich usiadł trzymając się za głowę. Pies zawył głośno. Garret czekał. Potwór przygotował miecz do ataku. Tomas nagle poderwał się i zaczął uciekać w las. Nagle krasnolud krzyknął czując że już jest odpowiedni moment.. Zorbar napiął mięśnie i wycelował dłońmi w zwierzoczłeka. Poczuł lekki zawrót głowy jednak nic się nie stało. Zupełnie nic. Ani Watts ani Garret nie zobaczyli czy strzał z kaczej stopy trafił. Miedzy nimi a psem całą przestrzeń wypełniła się szczelnie dymem po wystrzale z kaczej stopy. Gdy mleczna aura zaczęła opadać wyłonił się zza niej dwu i pół metrowy zwierzoczłek przypominający psa. Na jego piersi był niewielka dziura po pocisku wystrzelonym przez Wattsa. Krew płynęła mu po brzuchu. Jego ruchy jednak nie stały się wolniejsza. Spostrzegłszy przed sobą Wattsa i Garreta ruszył w kierunku krasnoluda. Dzieliło ich nie więcej niż siedem metrów. Garret odruchowo wypuścił strzałę. Pocisk trafił zwierzoczłeka w nogę. Potwór zawył jednak nie zmienił decyzji i, tym razem nieco wolniej [ale tylko nieco], ruszył na Wattsa.
Kaileen unikała ciosów Niedźwiedzia. Czekała na moment kiedy będzie pewna udanego ataku. Przeturlała się, podskoczyła, maczuga świsnęła jej nad głową. Znów uniknęła ciosu i nagle niedźwiedź „odkrył się”. Elfka nie czekała i wbiła mu w brzuch obydwa miecze. Odskoczyła szybko. Potwór ryknął. Cofnął się kilka kroków. Spojrzał na ranę, trzymając broń tak by uniemożliwić w chwili odpoczynku elfce atak. Nagle jak wystrzelony z procy ruszył atakując inaczej niż przedtem. Elfka wiedziała że ma już mało siły. Ruszyła w jego kierunku. Niedźwiedź przykucnął i zamachnął się od dołu. Elfka machnęła mieczami i podskoczyła. Chciała cięć, jednak już podczas wyskoku spostrzegła że to był fortel. Niedźwiedź widział już jej akrobatyczne sztuczki i wiedział że zaatakowana właśnie w powietrze nie ma szansy na szybki unik. Napiął mięśnie i podniósł zamach prostując się. Żelazna ciężka maczuga uderzyła z całą siłą w pośladek zsuwając się na bok aż pod żebra. Elfka jęknęła z bólu, jednak ostatkiem sił pchnęła i trafiła potwora w ramię. Uderzenie było słabe i rana tylko powierzchowna. Kaileen uderzona przez broń niedźwiedzia przeleciała dwa metry w powietrzu i upadła na ziemie. Była przytomna. Ból promieniował po całym ciele.
Niedźwiedź spojrzał na nią, złapał oddech i powoli skierował się w jej kierunku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jakub




Dołączył: 06 Sty 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 18:11, 07 Maj 2006    Temat postu:

Widząć lecącą w powietrzu elfkę zwolniłem kroku, wiedząc że jednak musze zaryzykować rzucenie czaru. Staram się skoncencentrować bardziej, niż zwykle wiedząć, że elfka nie ma raczej możliwości do obrony.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Golden11




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wołomin

PostWysłany: Nie 18:49, 07 Maj 2006    Temat postu:

Widząc biegnącego zwierzołaka i żyjącego po moim strzale, zaczynam się denerwować wzrasta mi adrenalina i cheć do walki. Ale zdaję sobie sprawę, że w walce wręcz mogę nie mieć szans. Szybko zakłdam na plecy kaczą stopę i wyciągam granat który wciąż trzymałem w kieszeni. Zaczynam odbiegać do tyłu, tak aby zwiększyć dystans od przeciwnika. Garret odsuń się! Krzyczę ze jakbym był w szale, krzyczę właśnie do Garreta bo on stoi przy mnie i to on mógłby ucierpieć. Gdy widzę, ze zaczyna się ruszać, podpalam dłonią granat i rzucam go wysoko w stronę zwierzołaka na wysokość jego głowy. Uważajcie wszyscy! Krzyczę aby wszyscy byli przygotowani na wybuch. Mam w sobie ogromną złość i rzucając granat głośno krzycze.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elarco




Dołączył: 01 Sty 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 19:32, 07 Maj 2006    Temat postu:

cofam sie kątem oka sprawdzając w którą tronę uciekł mały...równocześnie szykuje drugą strzałe i mierze w zwierzoludziz na wypadek gdyby coś poszło nie tak...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Małe Szare Bure




Dołączył: 07 Sty 2006
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 20:37, 07 Maj 2006    Temat postu:

Uwalniając samotny rozdzierający krzyk bólu, padam z impetem na ziemię, zadzierając policzkiem o nieprzyjazny brudny grunt. Dłońmi uciskam okolice rany, krzywiąc się przy tym z bólu. Co chwilę przygryzam wargi i zaciskam mocno oczy, otwierając je jedycznie czasami, by spojrzeć na nacierającego na mnie zwierzołaka.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Małe Szare Bure dnia Nie 21:35, 07 Maj 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mariusz




Dołączył: 07 Sty 2006
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 21:03, 07 Maj 2006    Temat postu:

W osłupieniu patrzę na przerażającą scenę. Frustruje się widząc, że jestem praktycznie bezradny, nie mam nawet żadnej broni...

Głupia... nie kończę zdania zaciskając usta. Rozsupłuję worek z moimi zapasami i wyciągam jakąś butelkę. Rozbijam ją i z "tulipanem" w ręku czekam na dalszy przebieg zdarzeń. Jeśli niedźwiedź będzie chciał dobić elfkę, a działania moich kompanów nie wywrą na nim wrażenia staram się odwrócić jego uwagę w jakiś sposób... w ostateczności podbiegam i uderzam go moją prowizoryczną bronią


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Perditor) Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 56, 57, 58 ... 66, 67, 68  Następny
Strona 57 z 68

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin