Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
humanoid Administrator
Dołączył: 20 Gru 2005 Posty: 692 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 22:40, 07 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Wszystko działo się bardzo szybko. Pies ruszył na Wattsa. Krasnolud widząc zbliżającego się potwora szybko wypowiedział krótka formułę i podpalił lont na granacie który następnie podrzucił do góry jakby nad siebie. Zrobiwszy to rzucił się do ucieczki. Garret widząc ładunek przestał celować i ruszył biegiem w las. Niedźwiedź podszedł do Kaileen, machnął w powietrzu maczugą po czym huknął nią w elfkę. Kaileen w ostatniej chwili zdążyła odturlać się kawałek dalej. Próbowała wstać jednak ból w piersi przytrzymał ją na ziemi. Barleyowi pot spłynął po czole drażniąc oczy. Gnom skończył wypowiadać zaklęcie. Gratat huknął. Krasnolud i tileańczyk odwrócili się błyskawicznie. Na ziemi w miejscu gdzie upadł ładunek leżał zwierzoczłek przypominający psa. Jego ciało było poszarpane, nie miał obu nóg, jelita wylewały mu się na ściółkę... był jednak wciąż żywy. Dookoła Barleya nic się nie stało. Przyglądający mu się Zorbar uznając że i gnomowi inkantacja nie powiodła się ruszył uzbrojony w butelkę z okrzykiem na ustach na olbrzymiego zwierzoczłeka. Przymknął lekko oczy. I nagle niedźwiedź zawył głośno rozkładając szeroko łapy. Maczuga upadła mu tuż obok Kaileen. Potwór chwycił się za miejsce w które rozcięła mu wcześniej elfka i skulony upadł na ziemię. Wył i jęczał z bólu. Garret odruchowo napiął łuk widząc że sytuacja jest opanowana schował jednak strzałę. Watts przetarł pot z czoła. I podszedł do umierającego potwora ni to z fascynacją ni to z obrzydzeniem. Człowiek na środku polany osunął się na ziemie najprawdopodobniej tracąc przytomność. Zorbar już wcześniej rozpędzony dopadł wreszcie do potwora i wbił mu szkło w szyję. Widząc że jego skóra jest twarda chwycił pękniętą butelkę oburącz i uderzał nią w ciało sparaliżowanego zwierzoczłeka. Kaileen leżała przez chwile starając się złapać oddech. Uświadomiła sobie że to tylko zaklęci i może zaraz przestać działać. Wstała. Jęknęła z bólu. Podeszła do potwora i wbiła mu obydwa miecze w serce. Zorbar klęczał nad truchłem i walił niego z całej siły butelką. Krew spływała na ziemie brudząc mu kolana i pryskała na jego twarz, ręce... na niego całego. Wzrok miał przerażony i opętańczy zarazem. Starał się „zabić” martwego potwora. Oddychał ciężko wciąż uderzając z całej siły. Elfka opadła na ziemię. Barley wyczerpany poziomem swojej kondycji i zaklęciem usiadł pod jakimś drzewem łapiąc oddech. Kaileen chwyciła się za pierś. Była tylko podrapana z zewnątrz jednak jej ruchy były powolne i niezgrabne. Możliwe że niezwykle silne uderzenie zmiażdżyło jej żebra. Nie przestawała oddychać. Leżała otępiona. Kaszlnęła a z jej ust chlapnęła na ubranie krew. Po policzku wojowniczki popłynęły łzy. Ból musiał być przerażający. Zorbar po chwili zalany był cały krwią potwora. Oddychał głęboko. Na jego twarzy rysowała się nienawiść, złość.... strach. Powoli zaniechał „walki” i oparł się o trupa. Z jego ust płynęła ślina. Oczy miał otwarte szeroko.
Dookoła po wielkim huku wybuchu nastała cisza.
Cisza... teraz zauważyli że w okolicy nad drzewami latały zdezorientowane hałasem ptaki.
Trójka ludzi leżała na środku polany. Dwóch z nich było martwych. Jeden, podobnie jak reszta, odziany w fioletowo – różową szatę, znów usiadł. Rozejrzał się niepewnie. Jego twarz była opuchnięta i przyozdobiona krwią. Widząc że zwierzoludzie nie żyją ułożył się ostrożnie i patrzył w niebo.
Cisza...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Mariusz
Dołączył: 07 Sty 2006 Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 23:05, 07 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Oddycham ciężko, wytrzeszczonymi oczyma rozglądam się dokoła jakby za kolejnym celem... Strużka śliny powoli spływa z uchylonych ust, ale ja tego nie zauważam... nie zauważam też że cały jestem w krwi trupa.
Stoję tak przez jakiś czas.
Odrzucam butelkę i powoli cofam się od truchła. Dopiero z tej perspektywy zdaję się zauważyć co przed chwilą zrobiłem. Wstyd wypływa na moje policzki ciemnym rumieńcem, podnoszę ręce do skroni naciskając z całej siły, po czym zakrywam twarz.
Chwiejnym krokiem odchodzę w stronę lasu
Muszę się napić...
Wyjmuję z worka butelkę odkorkowuje ją zębami i wypijam duszkiem prawie połowę zawartości. Nie chcę żeby mnie teraz ktokolwiek oglądał. Chcę być sam...
Siadam pod drzewem i nie zwracam już na nic uwagi
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 23:12, 07 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Oddycham bardzo ciężko, a przy każdym hauście powietrza można słyszeć rzężenie z mojej krtani. Mimowolnie zamykam oczy widząc przed oczami mroczki, jakbym miał zaraz zemdleć. Staram się zamknąć w sobie, odciąć od reszty świata, choć na chwilę by zyskać odrobinę spokoju.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Małe Szare Bure
Dołączył: 07 Sty 2006 Posty: 293 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 15:11, 08 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Spoczywam na ziemi w bezruchu, jeśli nie liczyć ciągłych napięć mięśni całego moje ciała. Wargi, na których bandycko igra krew, oblizuję z widocznym wysiłkiem. Lewą dłonią kurczowo trzymam się ubrania na wysokości piersi, miąc je najmozniej jak potrafię, zaś w prawej dłoni zastyga co chwilę w żelaznym uścisku zimny grunt, na którym leżę. Zamykam oczy najmocniej jak potrafię, a spod mych powiek przeciskają się łzy znacząc jasne śladly na brundych od błota i krwi policzkach. Przez zaciśnięte zęby przebija się mój suchy i ledwie słyszalny głos..
Tanya awra... Mereth en draugrim..
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Golden11
Dołączył: 22 Lut 2006 Posty: 176 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wołomin
|
Wysłany: Pon 20:19, 08 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Jestem wykończony, głośno oddycham sapię i leje sie ze mnie pot. Opieram się o drzewo i spuszczam głowę w dół, próbuję odciążyć przez chwilę miesnie i sie rozluźnić. Ocieram pot z czoła i podchodzę do mojego plecaka, zabieram go ze sobą i siadam pod drzewem, głośno oddycham i powoli zchodzi ze mnie lęk. Nie czuję się jednak za dobrze . Siedząc pod drzewem ruszam obolałą szyja i głową i masuję kark. Patrzę co się dzieje z towarzyszami.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
humanoid Administrator
Dołączył: 20 Gru 2005 Posty: 692 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 20:38, 08 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Minęło kilka minut. Kaileen wciąż leżała na ziemi a po jej policzkach płynęły łzy. Mężczyzna w kolorowej szacie rozejrzał sie leżąc. Pokiwał przecząco głową i zamknął oczy. Dookoła panowała cisza a ptaki zaczynały sie uspokajać.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Mariusz
Dołączył: 07 Sty 2006 Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 20:50, 08 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Podnoszę się wreszcie ze zmrożonej ściółki leśnej i z butelką w ręku wychodzę na polanę. Rękawem wycieram twarz rozmazując jedynie krew... nie dbam o to jednak. Wyglądam jakbym już nie pamiętał co się przed chwilą stało. Przechodzę obok Kaileen i staję obok nieznajomych
Jest ich więcej? Kim jesteście? biorę łyk alkoholu Czego od was chcieli?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
humanoid Administrator
Dołączył: 20 Gru 2005 Posty: 692 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 20:58, 08 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
- Zapewne jest ich wiĘcej, jednakowoŻ ja i moi towarzysze nie widzieliŚmy od kilku dni ani jednego ponad tych tutaj – mówił przesadnie poprawnie intonując każde słowo z osobna, wywołując wrażenie jakby chciał się wywyższyć lub po prostu pokazać kontrast swojej osoby do „zwykłych” ludzi nie otworzył oczu – Jak mniemam chcieli nas zabić. To chyba oczywiste. CzyŻ nie?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Mariusz
Dołączył: 07 Sty 2006 Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 21:10, 08 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Jakby was chcieli zabić to by was zabili. Poza tym trochę wdzięczności, ja wcale was nie chciałem ratować... mówię chłodnym głosem, jakbym mu groził
Pociągam z butelki
Macie tu jakiś obóz? Znasz jakieś miejsce gdzie można się schronić lub ogrzać?
Przykucam przy nim. Zbliżam twarz do jego twarzy. Nadal jestem umorusany krwią, oczy mi świecą dziko. Jest mi zimno i czuję się na prawdę okropnie, ale coś sprawia, że odczuwam jakby wyższość nad tym człowiekiem. Odkasłuję nie zasłaniając ust i czekam na jego odpowiedź
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
humanoid Administrator
Dołączył: 20 Gru 2005 Posty: 692 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 21:22, 08 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Mężczyzna otworzył oczy czując na swojej twarzy drobinki krwi Zorbara.
- WidzĘ Że mam do czynienia z wĄtpliwej kultury „wybawcami” – ostatnie słowo zaintonował ironicznie – moŻe i chcieli czegoŚ wiecej... – zawahał się – ale czemuŻ mam ci to mwiĆ... czŁowieczku...
Rozejrzał się dookoła.
- Nie wyglĄdasz zachĘcajĄco. MoŻe byŚ lepiej siĘ odsunĄł? ChciaŁbym wstaĆ, nie muszĘ siĘ nikomu tŁumaczyĆ
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Mariusz
Dołączył: 07 Sty 2006 Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 21:29, 08 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Kładę stanowczo rękę na ramieniu "szlachcica". Zaciskam ją mocno i jeszcze bardziej przybliżam do niego twarz, która aż kipi wściekłością
Słuchaj no... Odpowiedz ładnie na moje pytanie, to może ci nie wsadzę tej butelki w żyć cedzę przez zęby, wyglądam jakbym był na prawdę w stanie zrobić mu teraz krzywdę...
...sam siebie nie poznaję
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 21:32, 08 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Dość tego siedzenia... Mówie do siebie, po czym wstaje i otrzepuje się co moze wydawac się dość dziwne jak na warunki w jakich sie znajdujemy. Powoli, szukajac podpory w drzewach kiedy to tylko mozliwe, udaje sie w strone Zorbara i jego rozmówcy. Przez chwile przysluchuje sie rozmowie, jednoczesnie przygladam sie doklanie czlowiekowi, w poszukiwaniu informacji o tym kim moglby byc. Na razie sie nie odzywam, ale beszczelnie podchodze do cial towarzyszy tego czlowieka i przygladam sie im z bliska.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
humanoid Administrator
Dołączył: 20 Gru 2005 Posty: 692 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 21:39, 08 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Mężczyzna wyglądał podobnie jak jego martwi towarzysze na kapłana. Przełknął głośno ślinę. Spojrzał na wszystkich po kolei jakby mierzył ich siły.
- Ty jesteŚ tylko maluĆkim czarodziejkiem – słowa wypowiadał spokojnie lecz gdy skończył nabrał dużo powietrza i krzyknął mocząc twarz Zorbara kropelkami śliny – WIĘC ODSUŃ SIĘ LEPIEJ W IMIENIU TZEENTCHA! DOBRZE CI RADZĘ ! NIE WIESZ Z KIM ZADZIERASZ !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Mariusz
Dołączył: 07 Sty 2006 Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 21:51, 08 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Przez chwilę patrzę mu w oczy, jakbym rozważał jego propozycję po czym szybkim ruchem uderzam go głową w nasadę nosa. Ręką popycham go mocno na ziemię i dociskam kolanem klatkę piersiową
Nie będę cię dwa razy prosił. Odpowiedz na moje pytanie... I skąd ty do cholery wiesz kim jestem? złość sprawia, że niemal warczę na kapłana
...moje metody zaczynają mi kogoś przypominać, nie zważam jednak na to, jestem wściekły jak nigdy dotąd
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Małe Szare Bure
Dołączył: 07 Sty 2006 Posty: 293 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 22:03, 08 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
To co się dzieje dookoła toczy się jakby obok do momentu, kiedy o mój umysł obiją się to przeklęte słowo Tzeentch. W tej samej chwili, kiedy ono padło, wiercę się niespokojnie, próbując dość niezgrabnie zresztą, odwrócić się w kierunku Zorbara i nieznajomego meżczyzny. Strach i przerażenie są w tej chwili lekiem na ból, jaki mną zawładnął. Po gwałtownej reakcji czarodzieja pełna przejęcia zabarwionego czymś w rodzaju trwogi zwracam się do niego.
Spokojnie, czarodzieju.
Oblizuję słodkie krwią wargi..
Opanuj swój gniew..
Przerywam na dłuższą chwilę, by skulić się, napinając przy tym wszystkie mieśnie. Z moich ust wyrywa się ciche pojedyncze syknięcie. Kiedy znów spoglądam na meżczyzn, tym razem swój mętny wzrok, opętany gorączką i bólem, wbijam w nieznajomego, przyglądając mu się bez słowa.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
|