Forum HUMANOID Strona Główna HUMANOID

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

RODZIAŁ 1 - Sententiosus
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 65, 66, 67, 68  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Perditor)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
humanoid
Administrator



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 692
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 12:10, 28 Maj 2006    Temat postu:

Gorg spojrzał na krasnoluda pełen zaskoczenia. Otto wycelował w niego z kuszy. Friedrich z jękiem usiadł wyciągając spod skór nóż. Mężczyzna w kapturze odskoczył w głąb pomieszczenia i tam przykucnął nad jakimś tobołkiem, nerwowo go przeszukując.
Zapanowała nerwowa, atmosfera... górę wzięły emocje.
Olbrzym słysząc pytanie retoryczne Zorbara, w swoim kierunku zrobił się jeszcze bardziej czerwony. Stał nieruchomo mierząc wzrokiem krasnoluda. Claps. Świst. Bełt błyskawicznie wystrzelił z kuszy. Gorg zareagował błyskawicznie. Friedrich też. Pocisk trafił kranoluda w lewe ramię. Granat z wypadł mu z lewej ręki a siła uderzenia popchnęła go na ścianę. Gorg błyskawicznie uderzył Zorbara pięścią w twarz. Friedrich doskoczył do Kaileen przystawiając jej nóż do gardła. Nikt nie zdążył zareagować.
- Spokój! – krzyknął Friedrich krzywiąc się z bólu.
Otto odrzuciwszy kuszę doskoczył do miecza. Theodosius leżał starając się coś powiedzieć. Wattsowi po ubraniu pociekła krew. Pióra bełtu wystawały mu z ciała. Zorbar przewrócił się obok Theodosiusa. Z nosa i ust ciekła krew. Oko szybko puchło.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez humanoid dnia Nie 18:24, 28 Maj 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Nie 12:11, 28 Maj 2006    Temat postu:

Prawie nic nie czuje i nic nie słyszę. Ostatnie co zwróciło moją uwagę to pytanie Zorbara. Dookoła widzę tylko mgliste nie dotyczące mnie obrazki.
- Hu... hghh... hu.. huk... st... – staram się mówić, dławie się jednak krwią i pokasłuje – strza... strzał....
To jedyne słowa jakie jestem w stanie wypowiedzieć. Trace resztki sił. Nie spodziewałem się takiego powitania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Mariusz




Dołączył: 07 Sty 2006
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 12:25, 28 Maj 2006    Temat postu:

Pięknie... pluję krwią na podłogę
Podnoszę drżącą rękę do góry, by dać znać żeby przestali

Nie... zostawcie. Patrzę na krasnoluda Odłóż granat do cholery, bo sam cię zabiję mówię to zimnym głosem, w tej chwili na prawdę tak myślę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Elarco




Dołączył: 01 Sty 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 18:18, 28 Maj 2006    Temat postu:

zaczynam być lekko zirytowany całą sytuacja a gdy nasi nowi kompani zaczynaja nas atakowac czyje jak wzbiera we mnie gniew i złość...Olbrzym naprawde działa mi na nerwy...w tym momencie mam ochote porządnie mu wpieprzyći jeśli nadarzy sie okazja to niewątpliwie zrobie to...

Czekam na reakcje "gospodarzy"...jeśli nie bedą chcieli nas puścić i odłożyć broni to staram sie jakoś dostać do mojego oręża i zaatakować ich (najpierw olbrzyma)...jeśli jest to narazie niemożliwe lub zbyt ryzykowne to czekam na odpowiedni moment


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
humanoid
Administrator



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 692
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 18:41, 28 Maj 2006    Temat postu:

Theodosius lażał nieruchomo. Z jego twarzy wciąż ciekła krew... Gorg stał na środku sapiąc i trzymając groźnie przygotowany do ataku topór. Garret stał nieruchomo. Zorbar wciąż leżał na ziemi. Watts osunął się po ścianie. Oddychał głęboko i przy każdym łyku powietrza krzywił się lekko. Kaileen leżała nieruchomo z ostrzem przy gardle. Barley zaskoczony zaistniałą sytuacją uważnie przyglądał się w pogotowiu mężczyznom.
Gorg sapał głośno. Spojrzał z obrzydzeniem i nienawiścią na wszystkich by ostatecznie zatrzymać wzrok na Theodosiusie. Podniósł wysoko topór w gotowości do strzału.
- Gorg rzuć topór! – krzyknął zakapturzony mężczyzna wyciągając ze sterty szmat śmiesznie wyglądającą pękatą, krótką, kunsztownie wykonaną strzelbę – Wszyscy mają się uspokoić! Natychmiast! Nie życzę sobie takiego zachowania!
Jego głos był stanowczy i wyniosły. Stanąwszy odsłonił zniszczone, podarte, niegdyś nieziemsko drogie i pełne przepychu odzienie. Ubrany był w delikatne materiały, płaszcz miał skórzany, zdobiony złotymi nićmi. Wszystko jeszcze niedawno musiało być piękne i dostojne. Teraz stanowiło nieco zabawną karykaturę arystokratycznego ubrania wizytowego. Podarte, brudne i zniszczone.
- Wszyscy mają się natychmiast uspokoić! Gorg ty psychopato! Friedrich puść tą dziewkę! A ty gnoju odłóż miecz!
Wszyscy natychmiast wykonali rozkazy.
- Siadać! – krzyknął nieco łamiącym się głosem, twarz nabrała wyrazu złości co ciekawie kontrastowało z zadbanym obliczem. – Wszyscy mają usiąść i zacząć rozmawiać jak cywilizowani!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Mariusz




Dołączył: 07 Sty 2006
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 19:02, 28 Maj 2006    Temat postu:

Patrzę na przemawiającego mężczyznę. Moja twarz wyraża zszokowanie, ale również jakby wdzięczność.
Spluwam krwią na podłogę i podnoszę się na rękach, po czym, powoli i ostrożnię wstaję na nogi. Podchodzę do kona i znów zaczynam się gapić w dal.

Kim jetsteś? zwracam się do "szlachcica"

Patrzę na młodego człowieka leżącego na ziemi i mówię jakby do siebie nadal myślę, że to nie jest Theodosius


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Elarco




Dołączył: 01 Sty 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 19:33, 28 Maj 2006    Temat postu:

lekko sie uspokajam ale cały czas staram siemieć na oku olbrzyma...poza tym staram sie zając miejsce troche bliżej mojej broni...podnosze Theo, lub ktokolwiek to jest i usadawiuam go gdzieś blisko ognia po czym zwracam sie do zakapturzonej postaci...

Właśnie my sie juz przedstawiliśmy...czy możemy liczyć na to samo z twojej strony?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Jakub




Dołączył: 06 Sty 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 20:22, 28 Maj 2006    Temat postu:

Spoglądam z zaciekawieniem na człowieka, który jako jedyny sprawia wrazenie ze wie co mówi. Taaak... Mamrocze sobie po nosem, po czym siadam na ziemi, starając się znaleźć jakoś blisko Theodosiusa, aby mu się dokładnie przyjżeć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Golden11




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wołomin

PostWysłany: Nie 21:41, 28 Maj 2006    Temat postu:

Nie zwracam uwagi na to co mówi człowiek w kapturze. Z gniewem jedynie spoglądam na kusznika i Zorbara. Czuję przeszywający ból, zaciskam zęby, zaciskam pięsci, napinam mięśnie. Przesuwam się opierając się o ścianę w stronę mojego plecaka. Wyjmuje buteleczkę spirytusu i staram się wyjać strzałę z mojego ciała i oczyscić ranę spirytusem. Co chwila spoglądam na zranione miejsce z grymasem na twarzy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Elarco




Dołączył: 01 Sty 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 22:06, 28 Maj 2006    Temat postu:

Barley zobacz co z Wattsem...zrób co sie da żeby sie nam tu nie wykrwawił...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
humanoid
Administrator



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 692
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 22:38, 28 Maj 2006    Temat postu:

Zakapturzony mężczyzna popatrzył po wszystkich.
- Gorg podejdź tu, Otto, Friedrich wy też. A wy –popatrzył na grupę obcych – uspokójcie się bo następnym razem w razie zagrożenia nie będę zatrzymywał swoich pod... ludzi.
Friedrich przeklął pod nosem i z trudem wstał odsłaniając ranę na podbrzuszu. Skrzep na ubraniu popękał i przeciekała z niego czerwona posoka. Rana była duża. Coś, jakieś ostrze, pazury lub coś podobnego musiało mocno poszarpać podbrzusze mężczyzny. Otto idąc w kierunku „przywódcy” podniósł kuszę. Gorg stanął niedaleko Wattsa kontrolując po co krasnolud sięga do plecaka. Gdy Friedrich podszedł w wyznaczone miejsce usiadł oddychając ciężko, oparł się na dobytym w drodze mieczu.
- Myślę że oni i tak się domyślają, wybacz panie śmiałość ale to nie było dobre posunięcie. To my odpowiadamy za twoje bezpieczeństwo, zostaw ochronę...
- Zamknij się! – mężczyzna krzyknął stanowczo potem zwrócił się do grupy – Jestem Karl Franz Sententiosus. – powiedział dumnie i zadarł demonstracyjnie głowę do góry – jestem waszym władcą i gdy już wiecie nakazuje... a raczej przypominam o posłuszeństwie. Od tej chwili będziemy działać razem na rzecz mojego bezpieczeństwa i powrotu do stolicy.
Cesarz opuścił strzelbę dając dyskretny znak by Otto trzymał kuszę na razie w gotowości.
- A teraz... Uspokójmy się wszyscy. Usiądźmy. –zastanowił się przez chwilę - Zezwalam wam mówić do swojego władcy. Dyskutujmy więc. – spojrzał da Friedricha który zrobił się blady i nagle stracił przytomność – Gnomie. Nim pomożesz kompanowi zajmij się tym o to rycerzem – głos cesarza była władczy – A my nie tracąc czasu dyskutujmy. Czy macie jakieś propozycje? Co moglibyśmy zrobić?
- Panie ale oni... – Gorg chciał coś wtrącić jednak Karl Franz Sententiosus szybko mu przerwał.
- Ich pytam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Jakub




Dołączył: 06 Sty 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 23:10, 28 Maj 2006    Temat postu:

Przez chwile zastanawiam się do kogo najpierw podejść. Watts, nie ruszaj tego bełtu, lepiej niech tam siedzi, przynajmniej się nie wykrwawisz. Zaraz Ci pomogę go wyciągnąć. Podchodzę, do rannego rycerza i zabieram się zamykania rany. Szukam czegoś co mogłoby posłużyć za bandaże, ew używam kawałka koszuli Friedricha, aby zebrać posokę i zatamować jej płynięcie. Jak tylko udaje mi się uporać z rycerzem podchodzę do Wattsa i uważnie przyglądam się jego ranie. Golnij sobie tego spirytusiku, to może trochę boleć. I może włóż coś do miedzy szczęki. Włóżcie kawałek żelaza do ognia, to może się przydać. Podaje kawałek drewna Wattsowi, do ust, a sam zaczynam powoli wyciągać bełt. Hmmm... głęboko siedzi, może bardzo boleć. Jeżeli krasnolud zaczyna się rzucać z bólu proszę kogoś o przytrzymanie go. Staram się być w miarę delikatny, ale stanowczy, staram się operować tym bełtem żeby nie uszkodzić za bardzo mięśni krasnoluda. W końcu natrudziwszy się postępowaniem w ten sposób jednym bardzo silnym szarpnięciem wyszarpuje go z ramienia. Teraz naprawdę musicie go potrzymać. Mówię po czym polewam spirytusem ranę aby ja oczyścić. Następnie sięgam po żelazo, które powinno się już nagrzać do czerwoności, po czym przykładam je w miejsce gdzie jeszcze niedawno tkwił bełt.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Mariusz




Dołączył: 07 Sty 2006
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 18:44, 29 Maj 2006    Temat postu:

Patrzę, na mężczyznę w osłupieniu. Jestem w prawdziwym szoku...

Ale... zaczynam, ale rozmyśliłem się i postanawiam nie mówić na razie nic. Patrzę pytającym wzrokiem na młodzieńca wyglądającego jak Theodosius, jakbym chciał zwrócić na niego uwagę cesarza.

Trochę tego za dużo jak na moją biedną trzeźwą głowę...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Elarco




Dołączył: 01 Sty 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 23:49, 29 Maj 2006    Temat postu:

jestem zaskoczony rozwojem sytuacji chociaż po tym co przeszliśmy coraz mniej rzeczy zaczyna mnie dziwić...jednocześnie nie podoba mi sie ton "naszego władcy"...poza tym z tyego co pamiętam to Luccini nie należy do imperium i ten nadętyszlachcic nie jest na pewno moim władcą....ale narazie staram sie trzymać nerwy na wodzy bo wiem że może sie to źle skończyć i w gruncie rzeczy potrzeban jest nam pomoc naszych "gospodarzy"

więc jak mówiłem...panie ostatnie słowo powiedziałem wolniej i bardziej je akcentując. Jedynym pewnym punktem do którego napewno trafimy jest Nuln...problem może stanowić sytuacja jaka tam teraz panuje...najpierw oczywiście należy zaleczyć rany tutaj bo podróżując w takim stanie jesteśmy łatwą zwierzyną dla bestii pałętających sie po tym lesie... kończe czekajac na to co proponuje reszta. spogladam też na Barleya...jak już pomożesz Wattssowi to zobacz co z Theo, mów jak bys potrzeboał pomocy stoje przy ognisku i z założonymi rękami czekam co wymyśli reszta


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Mariusz




Dołączył: 07 Sty 2006
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 11:33, 30 Maj 2006    Temat postu:

Zgadzam się. Musimy tu trochę zostać i odpocząć...reszty na razie nie komentuję

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Perditor) Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 65, 66, 67, 68  Następny
Strona 66 z 68

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin