Forum HUMANOID Strona Główna HUMANOID

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

RODZIAŁ 1 - Sententiosus
Idź do strony 1, 2, 3 ... 66, 67, 68  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Perditor)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
humanoid
Administrator



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 692
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 22:19, 09 Sty 2006    Temat postu: RODZIAŁ 1 - Sententiosus

Jeszcze sto lat temu Nuln było stolicą Imperium. Niektóre elfy jeszcze pamiętają urok i mądrość tego miasta. Życie tu było lekkie, wino najlepsze w Imperium, kobiety piękne, a uśmiech był częstym widokiem. Dziś czasy są już inne. Ludziom żyje się tutaj ciężko i powoli. Jedynie targi wciąż opiewają w najrozmaitsze dobra. Jest jednak jedna rzecz która była wtedy i dziś niemal taka sama. Jest to nauka. Nuln jest nadal stolicą żaków, wiedzy, umysły, jest miastem Vereny, bogini mądrości. Rządy sprawuje młoda i piękna hrabina Emanuella von Liebewitz słynna z wystawnych przyjęć i całonocnych balów niemal tak samo jak z niedostępności.
Gdy wojna się skończyła a cesarz ogłosił się mianem pogromcy Chaosu, na jego dworze rozpoczął się czas przesadnej radości. Bale, festyny powoli rozlewały się na ziemie zmęczone wojną. Ludzie często z odrażeniem patrzyli na błaznów i cyrkowców tańczących na miejscach gdzie jeszcze niedawno leżały ciała poległych. Ale arystokracja chciała się bawić. Powoli wszyscy, nawet biedota, ulegając propagandzie, wróżbom jakoby cesarz był wybrańcem bogów, zaczynała przyzwyczajać się do licznych fet starając się czuć choć trochę radości. Często była to radość wymuszona. Prawie zawsze. Tylko arystokraci śmiali się często.
Tym razem na swój dwór cesarza zaprosiła hrabina Emanuella. Z tej okazji w mieście przygotowano festyn. Nuln miało eksplodować kolorami wstążek, lamp, proporczyków. Na Akademii Muzycznej przygotowano wspaniałe koncerty, w Operze najpiękniejsze sztuki, w Parku liczne zawody sportowe, turnieje wojskowe i rycerskie, niemal wszystkie wydziały Uniwersytetu przygotowały odczyty. Czarodzieje przygotowali pokazy sztucznych ogni i wykłady z teorii magicznej dla przybyłych magów. Miasto miało przyciągnąć też kupców i handlarzy licznymi obniżkami podatków dla przyjezdnych. Całe Imperium z zazdrością mówiło o rozrzutności hrabiny a i tak wszyscy marzyli o przybyciu do uniwersyteckiej stolicy świata w dniach festyny którego długość zaplanowano na aż dwa tygodnie.
Miasto było po wojnie biedne i zniszczone. Co prawda hordy Chaosu zatrzymały się pięć mil od bram ale w Nuln rozgorzała w tym czasie wojna domowa. Hrabiny chyba chciała odbudować dawną świetność miasta. Tylko nie wszyscy zgadzali się że ten festyn miał w tym pomóc.

***



***

„Biegnę przez las, koło mnie trzech kompanów. Nie wiem na początku czy kogoś gonie czy uciekam. Rozglądam się leniwie nie przerywając morderczego wysiłku. Czuje jak krew dopływa mi do mózgu. Czuje wędrówkę każdej kropli po swoich żyłach i gdy już nie mam siły wbiegam na polanę spowitą mgłą. Na jej środku dostrzegam postać. Teraz już wiem jaki cel miał nasz bieg. Pędziliśmy mu na pomoc. Ruszamy więc znowu tym razem w jego kierunku. Polana zdaje się robić coraz większa a odległość miedzy nim a nami nie zmniejsza się. Biegniemy jeszcze szybciej. Mgła zdaje się spowalniać nasze ruchy ale wszyscy walczymy do ostatniej dawki energii. Wcześniej nic nie słyszałem teraz gdzieś zza gęstwiny lasu słyszę wycie wilków, szczęk żelaza i błagalne krzyki. Staram się nie myśleć i wciąż gnam przed siebie jednak nasz kompan zdaje się wręcz oddalać. On coś mówi. Krzyczy. Podnosi ręce do góry i wypowiada dziwne słowa w nieznanym tajemniczym języku. Słyszę huk, trzask i obok niego spod ziemi wyłania się, obsypując mnie torfem wielki stwór. Wygląda na pozór jak człowiek, jednak twarz ma zniszczoną, skórę pognitą, jest trzy razy wyższy ode mnie, a dłonie ma jak wielkie głazy. Mój kompan kończy wypowiadanie słów mi nieznanych, a z jego rąk wypływa światło. Z mojej piersi wyrywa się krzyk. Błagam go żeby przestał. Krzyczę. Z oczu płyną mi łzy. Nie rozumiem. Robię to ale poza moją wolą. Oglądam obrazy których nie kontroluje. Płacze, krzyczę. Światło rozpływa się dookoła mojego kompana rozpraszając mgłę. Oczy zalewa mi krew. Skąd ona się wzięła na mojej twarzy? Krzyczę. Słyszę jęki i pokrzykiwania podobne moim z ust reszty moich towarzyszy. Nic nie widzę. Czuje palące gorąco. I krzyki. Błagania o litość. Prośby o darowanie życia. Jęki. Płacz. Krzyki. Strach. Słyszę śmierć. Duma mówi mi że to śmierć tchórza. Później uświadamiam sobie że to ja umieram.”
Pięć osób, trzech ludzi, elfka i gnom, obudziło się niemal w tej samej chwili w nocy w pokoju w gospodzie „Trzech weteranów” pod murami Nuln. Wszyscy spoceni, zdenerwowani. W emocjach ktoś z nich opowiedział swój sen. I wspomniał że byli w nim wszyscy ci którzy byli tam razem – cała piątka. Słowa te wzbudziły na początku eksplozje myśli i podejrzeń. Po chwili jednak każdy z nich odważył się na opowiedzenie swojego snu reszcie. Wszystkie były identyczne. Strach przelał się po ich twarzach. Tej nocy już nie spali. Leżeli patrząc w sufit nie wypowiadając ani słowa.
Wszystkie karczmy były zajęte. Jedynie w „Trzech weteranów” poza miastem były miejsca i to stosunkowo tanio. Theodosius Wandernstin nie był zadowolony gdy dowiedział się od gospodarza że do jego pokoju dołączonych będzie czterech podróżnych. Słyszał kiedyś od jakiegoś moczymordy w Nuln teorię że gdy raz się komuś ustąpi to chwila ta będzie przełomem w życiu prowadzącym albo do wielkiego szczęścia albo do absolutnej klęski. To były wtedy tak nieważne słowa. Sam nie wiedział czemu je sobie teraz przypomniał. Podobne nieważne wspomnienia przychodziły do głowy reszcie.
Theodosius Wandernstin, ten zaledwie siedemnastoletni chłopak, ubrany w kosztowne tkaniny, znał Nuln jak własną kieszeń. Może to dlatego wszyscy koło południa po kilku dyskusjach przy porannym posiłku postanowili iść razem do miasta z nim jako przewodnikiem. Jedno co było pewne to to że byli zaniepokojeni po nocnych wizjach. Być może to był powód dla jakiego trzymali się tego dnia razem.
Do festynu były jeszcze dwa dni. Spacerowali obserwując przygotowania. Zwiedzali i szukali miejsc w których będą odbywały się interesujące ich wydarzenia.
Targi już zaczynały kwitnąć na wszystkich miejskich placach. Co rusz piątka mijała starców narzekających na tłok w mieście. Garret Elarco stanął obok straganów i podziwiał widok pracujących handlarzy na największym placu w Nuln. Reszta oddaliła się kilka zaledwie stóp od niego by rzucić okiem na prezentowane towary. Garret patrzył na to wszystko – w Luccini nie było aż tylu kolorów na straganach. Wyglądało to ciekawie ale i tak wolał widok topiącego się w morzu słońca z pomostu z przystani w swoim mieści. Jego umysł wypełniły przyjemne myśli o domu gdy nagle poczuł swąd czyjegoś oddechu i ciecz śliny na swojej twarzy.
- Wynocha do siebie południowcu, psia twoja mać ! – Garret zobaczył przed sobą czterech chłopów trzymających brudne butelki w rękach – Jak nasz grabili to nie przyszliśta to teraz chędoż się u siebie, tfuu, pomiocie szczurzy...
Ludzie dookoła widząc tą sytuacje zaczęli się szybko rozchodzić.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez humanoid dnia Pon 23:07, 09 Sty 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Małe Szare Bure




Dołączył: 07 Sty 2006
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 23:04, 09 Sty 2006    Temat postu:

Lekkin krokiem podchodzę do opryszków i spogladajac na nich chłodno odchylam poły płaszcza, pod którym widać rękojeść miecza i pytam:

Czy szanowni panowie maja jakis problem?

Jesli dalej maja problem, zaczynam demonstrowac coraz to wiekszy asortyment swojej broni, majac nadzieje, ze to ich zniecheci


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mariusz




Dołączył: 07 Sty 2006
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 23:55, 09 Sty 2006    Temat postu:

Nie ruszam się z miejsca. Stoję lekko zgarbiony opierając się na lasce. Wzdycham...

Piękny początek dnia nam zgotowałeś o wszechmogący

...i ręką zasłaniam usta, by nie było widać, że wypowiadam słowa zaklęcia. Nie rzucam go jednak teraz.

Jeśli nasi nowi znajomi nie wydadzą się przekonani argumentami Kaileen i postanowią nas jednak zaatakować, nie wacham się więcej i wywołuję czar


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jakub




Dołączył: 06 Sty 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 1:03, 10 Sty 2006    Temat postu:

Twarz ukrywam pod dużym kapturem. Staram trzymać się raczej z tyłu, mimo to obserwuje uważnie otoczenie. Milcze, nie widzac sensu wypowiadania najmniejszego slowa w strone motłochu.


W razie przybrania przez sytyuacje jeszcze mniej przyjemnego rozwoju jakim jest walka, zaczynam inkantacje czaru.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elarco




Dołączył: 01 Sty 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 6:37, 10 Sty 2006    Temat postu:

Czuje krew szaleńczo biegnącą przez moje żyły i uczucie które to powoduje...wściekłość...szybko jednak sam przywołuje sie do porządku. W takiej chwili nie moge polegać na emocjach. Przede wszystkim spokojnie rozglądam się i staram sie ocenić sytuację...mój wzrok zatrzymuje na oprychu który mnie opluł. Staram sie mówić spokojnie ale sam czuje lekkie drżenie mojego głosu:

Kaileen proszę spokojnie...zostawmy tych kmiotków w ich własnym żałosnym świecie

powoli odchodze ale równocześnie przygotowuje sie na dalszy ciąg...

w razie ataku ze strony jednego z chłopów staram sie go obezwładnić jak najszybciej i jak najbrutalniej potrafie bądź zrobić unik


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Wto 10:35, 10 Sty 2006    Temat postu:

Ależ panowie i panie oczywiście...

staję przed opryszkami

... czy nie mało to na Nuln spadło nieszczęść ostatnimi czasy? Czy nie każdy z nas stracił w tych nieszczęśliwych dniach kogoś bliskiego, członka rodziny przyjaciela? Czy nawet Tileańscy kupcy, na własnej skórze nie odczuli tej jakże strasznej wojny? Pytam się was czy w tych dniach, gdy festyn hrabina wielki urządza szukacie waśni nie pijani jeszcze? Czas radości nastał, czas cesarza wielkiego pogromcy. Cesarza wybawiciela imperium, który jak głosi przepowiednia po prawicy Siigmara siedzieć będzie. Więc radujcie się, bawcie i pozwólcie innym ludziom zasmakować odrobiny wolności, poczuć uldgę po czasach niepewności i radować się. NIe zapominajcie o straży miejskiej, która kręci się tu w dużych ilościach, chyba nie chcecie żeby taki piękny dzień przepadł wam w ciemnym lochu, a lochy Nuln strasznymi są, i nie ujrzelibyście festynu najwspanialszym zanim się rozpoczął zwanego. Więc proszę was ja, rodowity mieszkaniec Nuln, idźcie w swoją stronę jak i my idziemy.

jakby to ich nie przekonało i stali się agresywni, wtedy szybko oddalam się w bezpieczne miejsce, a do walki włanczam się w ostateczności


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
humanoid
Administrator



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 692
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 11:10, 10 Sty 2006    Temat postu:



Chłopi popatrzyli ze zdziwieniem na elfkę później na Garreta. Wysłuchawszy błyskawicznej mowy Theodosiusa, jakby zdezorientowani cofnęli się o krok. Jeden nawet odwrócił się i zaczął odchodzić mówiąc coś niewyraźnie do swoich kompanów.. Widząc odsłonięty miecz jakby wszyscy stracili pewność siebie, tępo patrząc porównawczo raz na żelazo raz na swoje już prawie puste butelki. Odsunęli się automatycznie znów kilka kroków do tyłu. Garret począł odchodzić, Kaileen zasłoniwszy płaszcz, również.
Rozejrzeli się wkoło. Pogoda była bynajmniej nie tak kolorowa jak stragany przygotowywane do festynu, wilgotne powietrze, co chwila padająca z nieba mżawka i błoto na ulicach. „Ohydne miasto” – zdążył pomyśleć Garret gdy na jego głowie rozprysły się drobinki szkła wymieszane ze śmierdzącym płynem. Poczuł ból i odruchowo przyłożył dłoń do jego źródła. To była twarda butelka. Garret zgiął się wpół ujrzał krew na dłoni. Za plecami słyszał gromki śmiech.
Obserwujący sytuację Zorbar odsłonił usta i za inkantował zaklęcie. Wykonał skomplikowany gest rękoma dookoła których pojawiły jakby dziesiątki błyszczących „świetlików”. Ogniki te latały przez chwil kilka aż Zorbar skończył wypowiadać po ciuchu słowa. Trwało to wszystko raptem moment gdy z dłoni czarodzieja z zaskakującą prędkością ruszyły w kierunku chłopów wszystkie „świetliki” łącząc się w jedną dużą na wpół przezroczystą kulę o odcieniach srebra i złota. Gdy tylko ten który rzucił butelkę zobaczył zbliżające się niebezpieczeństwo chciał ruszyć do ucieczki. Po twarzach wszystkich oprychów przelała się panika. Chłop nie zdążył jednak stanąć nawet o krok dalej gdy pocisk trafił go w tors rozbijając się niczym kula wody mieniąca się w słońcu. Następnie wszystkie drobinki niczym lepik przykleiły się do ciała mężczyzny, który padł jak kłoda na ziemię. Dwóch innych z przerażeniem zaczęło uciekać, jeden tylko stał nad leżącym kompanem na którego ciele dogasały już magiczne ogniki. Był sparaliżowany strachem i nie mógł się ruszyć. Jego ciało nieudolnie zareagowało jedynie ruchem ręki połączonym z rozluźnieniem chwytu z butelki która spadła na ziemie gdzieś przed nim niemal trafiając leżącego druha.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Wto 14:29, 10 Sty 2006    Temat postu:

lepiej odejdźmy stąd jak najprędzej, w każdej chwili może pojawić się straż.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jakub




Dołączył: 06 Sty 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 15:06, 10 Sty 2006    Temat postu:

Kiwam jedynie głową przytakując propozycji Thedosiusa, który wydaje mi się najrozsądniejsza w tym wypadku i podążam w jego kierunku.


Jeżeli pokaz mocy Zorbara nie zrobił na nich wrażenia i chcieliby więcej rzucam czar na najbliższego mnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elarco




Dołączył: 01 Sty 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 16:56, 10 Sty 2006    Temat postu:

trzymając sie za ranę powoli odchodzę wraz z innymi

Psia ich wszystkich mać...żeby ich tak wszystkich biesy pochłonęły...dziekuje Zorbar tylko następnym razem nie uciekajmy sie do takich ostatecznych środków...to tylko chłopki i w dodatku pijane...a teraz chodźmy już bo głowa mi pęka a i straż już w drodze, zreszą jak zauważył Theodosius nie chciał bym żeby tak cholernie piękny dzień upłynął mi w lochu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mariusz




Dołączył: 07 Sty 2006
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 17:33, 10 Sty 2006    Temat postu:

Zażucam kaptur na głowę i kieruje się za Theodosiusem.

Im szybciej się takie sprawy załatwia, tym lepiej. Uwież mi druhu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Małe Szare Bure




Dołączył: 07 Sty 2006
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 18:12, 10 Sty 2006    Temat postu:

Ze zwłoką i widoczną niechęcia wymalowaną na mej twarzy odchodze w strone moich towarzyszy, wpatrując się z pogardą na bande pijanych chłopów.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Wto 21:53, 10 Sty 2006    Temat postu:

Przystaję.

Ale zaraz zaraz, Garretcie Elarco czy aby nie potrzebna obie pomoc? Czy twoja rana nie jest nazbyt głęboka? Czy nie potrzebujesz pomocy felczera?

Jeśli odpowiedź jest negatywna to...

Wypatruję na straganach jakichś ciekawych przedmiotów. Może trafi się jakaś okazja. Szczególnie, już od dawna, poluję na jakąś prostą i tanią, z naciskiem na tanią, gdyż moje fundusze są znikome, broń palną, która daje duży komfort podczas nulnijskich przechadzek, szczególnie nocą.

Nuln zawdzięcza hrabinie wiele dobrego, szczególnie wspaniale obchodzone święta, a także najwspanialsze w całym Imperium uniwersytety. Udało mi się zasłyszeć plotki, jakoby hrabina podczas festynów obecnie urządzanych męża sobie znaleźć miała, a trzeba wam wiedzieć, że o rękę wielmożnej pani wiele wspaniałych osobistości się stara. Mniejmy nadzieję, że małżonek przyszły, o ile ożenek nastąpi, lepiej będzie się na polityce i gospodarowaniu znał aniżeli hrabina.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jakub




Dołączył: 06 Sty 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 22:33, 10 Sty 2006    Temat postu:


Jeśli Garret odpowiedział twierdząco na pytanie Theodosiusa to:


Ja znam się trochę na opatrywaniu ran. Jeśli zatrzymamy sie na chwilke mógłbym ją troche oczyscić i opatrzeć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elarco




Dołączył: 01 Sty 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 6:51, 11 Sty 2006    Temat postu:

na mojej twarzy widnieje gryams spowodowany po części bólem po części duszącym zapachem cieczy, która podobno miała być czymś zdatnym do spożycia

cholera...po prostu pięknie...szlag by trafił to całe miasto i cały ten festyn...ech...rana raczej nie jest poważna Theodosius'ie ale chyba dobrze było by ją czymś przemyć no i zmyć z siebie ten przeklęty bimber...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Perditor) Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 66, 67, 68  Następny
Strona 1 z 68

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin