Forum HUMANOID Strona Główna HUMANOID

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

ROZDZIAŁ 2 - Optivus
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 36, 37, 38 ... 42, 43, 44  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Perditor)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jakub




Dołączył: 06 Sty 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 2:04, 23 Sty 2007    Temat postu:

Nie zwracam zupełnie uwagi na napięcie jakie narasta z każdym wypowiedzianym słowem między Zorbarem i Theodosiusem, przeciągam się szeroko ziewając dośc głośno, może lekko przesadnie. Ja się powtórzę, ciała z tego co widziałem, w większości nie wyparowały jak sugeruje Mikkoli, tyle co najmniej kilka zostało na pobojowisku. Nie zauważyłem by mieli na sobie symbol tej organizacji "Dobrej Duszy", czy mial go na sobie tylko ten mag który zniknął. Jeśli tylko on to sprawa może naprawde przyjąć zły obrót, zważywszy na to co powiedział Theodosius, co do tego cesarskiego wysłannika, Theodosiusie nie znasz jego imienia, w końcu od dłuższego czasu przebywałem w Altdorfie, może przypadkiem jego nazwisko obiło mi się o uszy. A co do Bernarda, to wydaje mi się, że mógłby nam co nieco powiedzieć na temat tej dobrej duszy w tym momencie moja twarz krzywi się w grymasie choć sam nie wiem do końca czy jest to konieczne. A wracając do ucieczki. Po pierwsze jeśli bedzie proces to raczej nie będzie on trwał kilku godzin tylko raczej kilka dni, mam taka nadzieje, do tego czasu może zdążą naprawić most i jakoś uda się czmychnąć, pod jakimś dobrym przebraniem. Ale to wydaje mi się że powinniśmy uciekać tylko w ostateczności. Jest jeszcze jedna możliwość ucieczki, nawet jeśli most będzie nienaprawiony, ale z niej wolałbym skorzystać naprawdę w ostateczności. I proszę nie pytajcie o co chodzi, bo nie odpowiem. Załóżmy, że droge ewentualnej ucieczki mamy więcej jak mniej zaplanowaną. Teraz przydałoby się by wszyscy odzyskali zaufanie do pozostalych członków "drużyny", na tyle by mogli ze sobą współpracować, no i ustalić jakąś wspólna wersję. Zwłaszcza, jak wytłumaczymy, że Zorbar znowu żyje, a przecież ten medyk Morti widział jak umiera i istnieje niemałe prawdopodobieństwo, że zostanie powalny na świadka. Może go nie pozna, w pomieszczeniu było ciemno, a Zorbar zmienił się na tyle że my sami go jeszcze do końca nie poznajemy, ale... zawsze istnieje możliwość że pozna. Garreta załóżmy że można skreślić na chwile obecną skreślić, zawsze można powiedzieć, że chcąc grać naszego kompana z przeszłości, chciał zamordować Theodosiusa co jest prawdą, a rany jakie odniósł powstały w wyniku walki jaka nastąpiła gdy próbowaliśmy bronic się przed jego skrytubójczym atakiem. Można założyć, że Zorbar zasłonił Theodosiusa własnym ciałem. A wieźliśmy ich po medykach, by Zorbara uratować, a z Garreta po uratowaniu wycisnąć wszystkie informacje, czemu, kto, co i jak i dlaczego. Pozostaje sprawa czemu Zorbar wrócił do życia, to zaraz się wymyśli. Jakby kapłanki zostały powołane na świadków, można powiedzieć że potrzebowaliśmy ich pomocy na gwałt i nie było czasu tłumaczyć im całej hisotrii. Hmmm na chwile się zamyślam i przymykam oczy. Garret okazał się zdrajcą i do tego pomiotem chaosu, nie widzieliśmy się od dwunastu lat, nie mozemy odpowiadać za niego. Wiem, że to troche grubymi nićmi szyte, trzeba będzie coś wymyśleć by zabrzmiało to wiarygodniej. A teraz odbiegajac od tematu. Mikkoli, mowisz że nas widziałeś w wielu sytuacjach i dzieki temu znasz nasze imiona. Gdzie i kiedy to było?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Wto 14:00, 23 Sty 2007    Temat postu:

Zwracam się wpierw do Barleya.

Może lepiej trzymać się poprzedniej wersji, którą słyszały kapłanki. Zostaliśmy zaatakowani po raz pierwszy w okolicy mojego domu. Zorbar, Garret i Luigi odnieśli rany. Zrobiliśmy co się dało w świątyni i u Mortiego, a kiedy wracaliśmy zostaliśmy ponownie zaatakowani. Garret okazał się tym czym się okazał, ale pozostała sprawa powrotu Zorbara... Choć myślę, że nie koniecznie musi zostać rozpoznany, skoro my ledwo go poznaliśmy. Albo żeby wytłumaczyć nocne poszukiwania medyka Zorbar powie dokładnie to co przed chwilą. Czyli, że chciał pomścić przyjaciela, który nazywa się tak i tak, więc wyzwał Garreta na pojedynek, pokonał go, czym naraził się Luigiemu. A co do odzyskiwania zaufania, to jeszcze długa do tego droga, skoro Zorbar ciągle ukrywa przed nami kim był jego przyjaciel, a skoro tak, to znaczy, że zajmował się niekoniecznie legalnymi rzeczami. Jednak nie będę już naciskał żebyś nam to wyjawił Zorbarze, niech tak pozostanie. Myślę jednak, że ze strony Kaileen przydałoby się trochę wyjaśnień, dotyczących jej znajomości z Bernardem, a i z wielką chęcią wysłucham opowieści pana Mikkoliego, którego każde kolejne słowo sprawia, że ciekawi mnie ona coraz bardziej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Mikkoli




Dołączył: 05 Gru 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 0:37, 24 Sty 2007    Temat postu:

spogladam na Towarzyszy lekko zmieszanym wzrokiem i nie kryjac zakłopotanie mówię
Chciałem unikna szczególowych odpowiedzi ale skoro nie mam innego wyjscia to postaram sie Wam wyjasnic kilk nurtujących Was spraw, nie to żebym nie chciał Wam o sobie nic mówic- rozumiem ze nie dażycie mnie zaufanie a dodatkowe ukrywanie prawdy tylko pogłebia to uczucie ale boje sie że rozczaruje Was prostota całej sytuacji
Spokojnie przełykam śline i biore głęboki wdech
Owszem widziałem Was w akcji i jedynie to iż moja moja droga wielokrotnie krzyżowała sie z Waszymi przygodami pozwoliła mi stwierdzic iz nasz los może byc w pewien sposób połączony i że dzieki Wam uda mi sie znaleźc lekarsto na moja dolegliwosc...
rozgladam sie po twarzach zgromadzonych przy stole chcec wyłapac ich reakcje na moja opowiesc
Zapewne taka odpowiedz Was nie usatysfakcjonuje wiec postaram sie dokładnie powiedziec co mam na mysli. Przez długi czas błakałem sie samotnie po lasach i miastach...Po raz pierwszy ujrzałem was podczas walki zw zwierzołakami i gdyby sytuacja w jakiej Was ujżałem pewnie nawet nie zapamietałbym waszych twarzy, moze prócz twarzy Kailenn której gracji i wdzieku nie sposób nie zapamietac. Innym razem nocowałem w tym samym przybytku co i Wy, zdaje sie ze byly tam wtedy jakies zamieszki na dachu bo cała ochrone postawiono na równe nogi-czyżbyscie brali w tym jakis udział?
usmiecham sie pod nosem a moj usmiech miesza sie z grymasem dławionego bolu staram sie to jednak przezwycięzyc i kontynuuje moja wypowedz
kolejny raz i wtedy własnie stwierdziłem ze nie moze to byc przypadek widziałem Was w pewnej knajpie gdzie Theodosjusz hojnie obdarował dwójke małych dzieci. Postarajcie sie zrozumiec nie sledziłem Was ale chciałem dowiedziec sie czegos na temat mojej choroby.Wypytałem wiec o Was gospoarza ktory mimo swoj ogromnej postury okazał sie milym człowiekiem
Bol coraz bardziej daje mi sie we znaki czuje ze musze szybko skonczyc swoja opowiesc
szukam mianowicie lekarstwa na ból głowy ktory dokucza mi od wczesnego dziecinstwa i ktory z każdym rokiem mojego życia nasila sie niemiłosiernie a ostatnimi czasy doprowadza nawet do utraty panowania nad swoimi reakcjami- boje sie ze niedługo moge utracic zmysły- o co zreszta juz sie podejzewalem widzac ostatnie zdażenie jakie mielismy okazje przeżyc. Niestety jedyne lekarstwo jakie znalazlem przez ponad dwa lata tułaczki to alkohol, ale on osłabia inne moje zmysły i nie pozwala normalnie funkcjonowac a poza tym w nadmiarze wywołuje... moje palce coraz mocniejk zaciskuja sie na moich powycieranych spodniach a wzrok lekko metnieje mi z bolu

jeśli gdzies w pobliżu stoi jakaśpełna butelka to chwytam ja i wypijam duzy łyk jesli jednak nic nie znajde chowam głowe miedzy nogami i staram sie uspokoic i opanowa niedajacy mi kontynuowac bol


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Golden11




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wołomin

PostWysłany: Czw 11:21, 25 Sty 2007    Temat postu:

Uważnie słucham historii, którą opowiada Mikkoli i z zaskoczeniem przyjmuję fakty z naszych przygód, które przytacza gnom. Już chcę się do niego zwrócić, lecz momentalnie stwierdzam, że teraz nie jest najlepszy moment na opowiesci i jak najszybciej musimy rozwiązać sytuację w której się znaleźliśmy. Energicznym głosem zwracam sie do Theo i Barleya.

Cieszy mnie wasz optymizm, ale jestem pewien, że nie uda nam się wyjść bez szwanku z tej sytuacji. Radę miasta nie będzie interesować to czy się broniliśmy, czy zostaliśmy zaatakowani, czy też moze chcieliśmy uratować staruszkę (wtrącam ironicznie). Dla nich faktem jest, że maisto zostało zdemolowane. A kto je zdmolował? My. A wlaściwie to ja. Nie wiem czy przyjmą okolicznosci łagodzące i szczerze mówiąc wątpię, czy wytarczy sama finansowa rekompensata strat. A jak zamierzacie wytłumaczyć się z używania magii?

Myślę jednak , że ty Theodiusie mógłbyś coś zdziałać. W końcu jestes lordem, zamożnym lordem. Uśmiecham sie do Theo. Przecież nie musimy wszystkiego zalatwiać praworządnie, myslę, że nie jeden urzędnik ucieszyłby się z małego prezentu. Jestem pewien, ze każdego z nich można by przekupić. A przecież wystarczy załatwic tak sprawę tylko z kilkoma.

Jedno jest pewne. Ucieczka jest bardzo ryzykowna. Natomiast bez odpowiedniej protekcji nie widzę mozliwości wybronienia się, gdyż wszystkie fakty mówią przeciwko nam. Ostatecznie mogą nam nawet zarzucić, że to my wszczęlismy zamieszki.

Co sądzicie o mojej tezie?

Przenikliwie patrzę na twarze wszystkih obecnych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Małe Szare Bure




Dołączył: 07 Sty 2006
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 22:55, 30 Sty 2007    Temat postu:

Siedząc wygodnie na skórzanym fotelu, macham od neichcenia nogą, ukazując co chwilę wyłajaniącą się spod fioletu sukni, łydkę. Mój wzrok wędruje powoli po całym pokoju, który wydaje się bardziej mnie interesować niż rozmowy towarzyszy.

Moim zdaniem wspmnienie o.. ożywieniu maga to, wybaczcie, najgłupsza rzecz, jaką można zrobić. To są ludzie, ludzie nie pojmą takich rzeczy. Ale każdy głupiec wie, że tu do czynienia miała potężna magia. Biała czy czarna, nie wiadomo, ale na pewno magia. I żeby nie ryzykować zapewne przypisaluby te zasługi czarnoksiężnitwu.
Wątpie, szczerze wątpie, by ktokolwiek rozpoznał Zorbara. Chyba, że mają jakiegoś maga zasiadającego w ławie. Chociaż poza wyczuciem magii raczej i tak nie bedzie w stanie niczego wiecej powiedzieć, więc zostawny tę kwestię w spokoju. W końcu argumenty mają być po naszej stronie. A poza tym..
mówię wstając lekko z fotela myślę, że teraz najlepszym pomysłem będzie sen. Żegnam zatem Panów, życząc dobrej nowy.

Sknieniem głowy żegnam towarzyszy i wchodzę do pokoju prywatnego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Jakub




Dołączył: 06 Sty 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 22:29, 01 Lut 2007    Temat postu:

Odzywam się do elfki zanim jeszcze opusci sale. Cóż Kaileen proszę nie wypowiadaj się w sprawach o których masz tak nikle pojęcie jak nieprzymieżając ja we władaniu bronią. Mag zasiadający w komisji, może być utrudnieniem, a samo wykrycie magii bedzie dla niego tylko tropem, którym może podążyć innymi drogami. Ale cóż możemy założyć, że Zorbara nikt nie pozna, a o przypadlosci Garreta nic nie wiedzielismy co jest prawda. Towarzysz z dawynych lat. Co do wersji to trzymajmy się rzeczywiscie tej ktora opowiedzielismy siostrzyczkom. A i jeszcze jedno. Zorbarze skoro oficjalnie nie żyjesz, to nie możemy zwracać się do Ciebie tak przy wszystkich wymyśl sobie nowe imię, którym bedziemy Cie zwać póki sprawa nie przycichnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Małe Szare Bure




Dołączył: 07 Sty 2006
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 10:07, 02 Lut 2007    Temat postu:

W momencie, gdy chwytam za klamkę drzwi wiodących do pokoju, słyszę słowa gnoma. Nie puszczając uchwytu, odwracam twarz do niego twarz. Gdy przemawiam w moim głosie da się słyszeć zbyt słabo skryte zirytowanie zabarwione ugodzoną dumą.

I Tobie Barleyu polecam nieco pomyśleć, zanim głosu udzielisz. Bowiem nie dość dokładnie chyba słuchałeś tego, co mówiłam. Nie mam jednak zamiaru wdawać się w żadne dysputy, tedy żegnam raz jeszcze.

Po lekkim skinieniu głowa. Dobranoc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Nie 19:12, 04 Lut 2007    Temat postu:

W obecnej sytuacji o przekupstwie nie ma mowy, sprawa nabrała zbyt dużego rozgłosu, wzięli się za nią ludzie, powiedzmy, nieprzekupni.

Jestem już zmęczony, wymiana zdań pomiędzy Barleyem a Kaileen nie robi na mnie wrażenia, tak samo jak wyjście Elfki, na które po prostu nie zwracam uwagi.

A wracając do pana Mikkoliego, to czy mógłby nam pan powiedzieć, czy widział tamtego dnia, w karczmie, w której żebrały wspomniane przez pana dzieci, pewną elfkę, która siedziała nieopodal, a pod której adresem siedzący tam wojownicy rzucali nieprzystojne uwagi;elfkę, która opuściła karczmę wraz z naszą drużyną?

Zastanawiam się w przez chwilę.

Proszę nam powiedzieć, co pan w ogóle o nas wie? Może znajdzie się coś czego my sami nie jesteśmy świadomi... Za chwilę powinni przynieść wino, w tym czasie, jeżeli mógłby pan...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Mikkoli




Dołączył: 05 Gru 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 22:36, 04 Lut 2007    Temat postu:

Bol ktory przeszywa moje skronie nie pozwala mi normalnie myslec ani formuowac zadnych sensownych wypowiedzi. Staram sie to jednak przezwyciezyc aby moi nowi towarzysze nie pomysleli o mnie zle juz przy pierwszej wspojlnej wieczerzy. Zaciskam wiec zeby i
Zapewne Cie zmartwie Theodosjuszu ale nie pamietam zeby jakakolwiek elfka z wami wychodzila, Pamietam zbirow i to jak Zorbar na nich patrzyl nie dajac sie sprowokowac ich uwagami ale Elfka niestety nie zapisala sie w mojej pamieci zadnymi wspomnieniami
Tylko tyle bylm w stanie z siebie wykrzesac, Ciezko oddychajac spowrotem chowam glowe miedzy kolanami i wyczekuje wina ktore niebawem mialo nadejsc


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
humanoid
Administrator



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 692
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 0:11, 06 Lut 2007    Temat postu:

Zapanowała długa cisza.

Twarze zgromadzonych mężczyzn przejawiały intensywne myślenie i zmęczenie. Theodosius kilka razy wyglądał jakby chciał coś dodać... podobnie Zorbar. Gnom, czarodziej, nieco z nieco poczerwieniałą twarzą, po słowach elfki, dreptał po pomieszczeniu co chwila przystając w zamyśleniu.

Cisza zniknęła za sprawą skrzypienia schodów. Słychać było jak ktoś stanął pod drzwiami i jakby wstydził się wejść czekał... po chwili klamka lekko się poruszyła. Stare drewniane drzwi otworzyły się odsłaniając dwie młodziutkie służki z przestraszonymi minami. Obie dygnęły leciutko i bezszelestnie ruszyły w rejs po pomieszczeniu. Płynęły delikatnie a zarazem pośpiesznie. Postawiły kilka półmisków z jedzeniem na stolikach i szafkach. Jedna postawiła drewniane miski i sztućce oraz dzban wina na kredensie. Odsłoniły drzwi szafki w której znajdowały się kufle po czym obie wróciły na schody. W drzwiach zatrzymały się obie jakby o czymś zapomniały. Jedna zalane wstydliwą czerwienią, zeskakując po dwa schodki ruszyła na dół, druga natomiast na moment pozostała. Mimo że kolor jakiego nabrała jej twarz nie różnił się od jej siostry bliźniaczki to opanowała nerwy. Spojrzała po wszystkich jakby chciała policzyć zgromadzonych. Gdy kończyła ździwiła się po czym rozejrzała się po drzwiach pokoi.
- ...szam - powiedział cicho i nie słychać było wyraźnie.
Dygnęła i ruszyła na dół tym razem zupełnie bez gracji podobnie jak jej siostra.

W zdumienie wprawiało z jakim wdziękiem obie służki poruszały się po apartamencie w kontekście widoku ich drobnych niechlujnie podrygujących ciał zbiegających po schodach.

Po chwili znów zapanowała cisza. Za oknem powoli zaczynało się robić widno choć na słońce jeszcze trzeba było czekać długo.

Zapach przyniesionych potraw wzmagał apetyt ale przypominał także swoją barwą luksusu, o paraliżującym mięśnie, zmęczeniu.

Gdzieś za oknem znów zapiał ślepy kogut...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
humanoid
Administrator



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 692
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 11:45, 07 Lut 2007    Temat postu:

Mikkoli szybko podszedł do szafki z kuflami i zaczął nalewać sobie wina rozlewając nieco po kredensie. Theodosius pierwszy podszedł po półmisków. Spojrzał na towarzyszy, wzruszył ramionami i zaczął nakładać sobie do drewnianej miski. Usiadł na fotelu poszwionym dziczym futrem. Po chwili reszta również zaczęła jeść. Panowała cisza. Gdzieś po pokoju przebrnęła pewna niepokojąca myśl... „To moja ostatnia strawa”... jednak rozum szybko ją rozproszył. Po jedzeniu po wypowiedzeniu kilku pożegnalnych słów wszyscy rozeszli się do pokoi. Kominek dogasał.

Sen był niespokojny. Niepewna sprawa z władzami miasta wywoływała wiele emocji. Niemal wszyscy mieli problem z zaśnięciem. Wyczerpujący stan bezsenności był jednak niewiele gorszy od męczących snów nawiedzających wszystkich tej nocy. Emocje poprzedniego dnia wywoływały wiele wizji i strachów które tworzyły obrazy następnego dnia, walki...

Głośne pukanie do drzwi. Zaspane oczy udekorowane senną ropą... Oślepiający blask zza okna. Delikatna pościel i wygodny materac, a potem twarda podłoga i obolałe mięśnie. Wszyscy zaczęli powoli zwlekać się łóżek. Pukanie dobiegało ze schodów, ktoś stał przed wejściem do bawialni. Za oknem słońce było już dość wysoko. Wszyscy otworzyli drzwi do centralnej sali. Kaileen ubrana w delikatne, zwiewne tkaniny stała w drzwiach nie wchodząc do pomieszczenia i przez uchylone drzwi skinęła powitalnie głową do towarzyszy. Mikkoli wygrzebał się z pokoju dzierżąc w dłoni kufel z winem. Barley od razu usiadł na fotelu i zaczął poprawiać sobie opaskę na oczach. Theodosius z podkrążonymi oczami ruszył w kierunku drzwi. Thomas stał w drzwiach do pokoju. Watts, zgarbiony otworzył drzwi od swojego pokoju i krzątał się jeszcze, prawdopodobnie pakując plecak. Jedynie Zorbar wyglądał na wypoczętego i odświeżonego.
„Otwarte... Proszę...” – powiedział młody nie dochodząc jeszcze do drzwi które na te słowa otworzyły się energicznie. Za nimi stał młody gwardzista w długim skórzanym płaszczu gdzieniegdzie wysadzanym blaszkami stalowymi i ćwiekami. Przy pasie miał miecz a w dłoni trzymał włócznie, która ledwo mieściła się, stojąc pionowo, pod dość niskim stropem.

- Witam – ukłonił się lekko, widać było że jest rozemocjonowany i spięty. – Ja dziś będę panów i... – spojrzawszy na Kaileen oczy otworzyły mu się nieco szerzej – i Panią dziś pil... będę się wami opiekował. – uśmiechnął się nerwowo – Ktoś powinien zaraz donieść posiłek poranny... – zamyślił się jakby starał sobie coś przypomnieć – A pana lordzie proszę teraz ze sobą. – spojrzał w kierunku Theodosiusa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Śro 15:11, 07 Lut 2007    Temat postu:

Jestem zaskoczony widokiem młodego gwardzisty, ale jego prośba bym poszedł z nim nie robi na mnie wrażenia, a jedynie wywołuje delikatny uśmiech.

Jedną chwilę.

Wchodzę do łazienki i w zimnej wodzie opłukuję twarz. Wycieram ją, patrząc w lustro ogarniam włosy. Wchodzę z powrotem do bawialni i zmierzając w stronę drzwi informuję przyjaciół:

Za chwilę wracam.

Po czym podążając za gwardzistą przestępuję próg pomieszczenia zamykając za sobą drzwi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Mikkoli




Dołączył: 05 Gru 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 15:21, 07 Lut 2007    Temat postu:

po przebudzeniu nie doknca moglem zorientowac sie w sytuacji, zmeczenie dawalo sie mocno we znaki a bol glowy nie pozwalal sformuowac zednej sensownej mysli..po pierwszym lyku wybornego wina moja swiadomosc lekko sie rozbudzila i byla juz na tyle sprawna by zorientowac sie ze dalej jestem w przybytku do ktorego wczoraj trafilismy. Kolejny lyk wina odswierzyl nieco pamiec i przywolal wspomnienia walki oraz przyblizyl nieco tresc rozmow jakie prowadzilisy.Po trzecim kieliszku wiedzialem ze jestem gotowy do wstania z lozka i spotkania z moimi towarzyszami.Wychylilem sie z pokoju i moium oczom ukazal sie gwardzista- spokojnie wysluchalem jego wypowiedzi nie mogac oprzec sie wrazeniu ze cos mi sie nie zgadza w calej tej sytuacji. Postanowilem podzielic sie tym spostrzezeniem z reszta moich kompanow ale na tyle dyskretnie zeby stojacy przy wejsciu gwardzista nie doslyszal moich slow
Czy nie sadzicie ze cos tu jest nie tak, jestesmy oskarzeni o morderstwo zniszczenie mienia publicznego na duza skale i bog wie o co jeszcze a Oni do pilnowania nas przydzialaja jednego i jak mi sie zdaje niezbyt doswiadczonego gwardziste?
wychylam kolejny lyk z kieliszka i kontynuuje
Wedlug mnie to albo przeoczylem jakas zmiane w nastawieniu do nas albo jest to cos w rodzaju prowokacji.
A moze po prostu jestem zbyt podejzliwy hehe

Mialem wiele pytan do gwardzisty:Czy sformuowane zostaly juz oskarzenia.kiedy odbedzie sie proces, czy do ej chwili mozemy opuszczac ten przybytek i wiele wiele innych ale poki co postanowilem jednak powstrzymac swa ciekawosc i poczekac, zapewne nielugo wszystkiego sie dowiemy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Golden11




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wołomin

PostWysłany: Czw 8:16, 08 Lut 2007    Temat postu:

Spoglądam na gwardzistę obojętnym wzrokiem. Lecz jestem pewien, że przyszedl tu aby uruchomić procedury i najprawdopodobniej niedługo nas stąd zabiorą. Trzeba obmyślić dokładnie plan- myślę sobie.

Zejdźmy do izby! Musimy sie posilić! mówię do wszystkich spoglądając wymownie, bo jakos nie mogę sobie przypomnieć spójnego planu zeznań.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
humanoid
Administrator



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 692
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 11:17, 08 Lut 2007    Temat postu:

Na słowa Wattsa gwardzista zbystrzał gwałtownie. W chwili gdy Theodosius szedł w kierunku drzwi, chłopak w uwagą przyglądał się wszystkim zaciskając do granic możliwości dłoń na włóczni. Gdy lord przestąpił przez próg, drzwi zamknęły się i dało się słyszeć cichy szum poruszających się zapadek zamka. Gwardzista zamknął bawialnie od zewnątrz. Potem słychać było jak obaj mężczyźni schodzą po schodach.

Za oknem słychać było gwar ulicy.

W sali na kredensach stały jeszcze półmiski z napoczętym zeszłej nocy jedzeniem. Było ciepło, a w powietrzu unosił się przyjemny zapach świeżego drewna leżącego obok kominka.

Za oknem zarżały donośnie konie. Kogut już nie piał... a może i piał... ale ludzie na ulicach byli zbyt głośno by usłyszeć jego głos...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Perditor) Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 36, 37, 38 ... 42, 43, 44  Następny
Strona 37 z 44

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin