 |
HUMANOID
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
humanoid Administrator
Dołączył: 20 Gru 2005 Posty: 692 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 18:45, 25 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Rycerz spojrzał na oprycha a ten momentalnie zmienił wyraz twarzy... zapałał gniewem mrużąc nieznacznie oczy... Zaczął tarzać się po ziemi starając się poluźnić pęta.
- Nie... nie wiem... - powiedział niepewnie "Oskar".
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 21:50, 25 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Widząc, jak strzała wbija się w bok Zorbara, w pierwszym odruchu chce rzucić się w jego stronę, lecz nie mając pojęcia z której strony padnie kolejny strzał, biegnę w kierunku najbliższych zarośli, w które rzucam się by jak najszybciej zejść z widoku strzelcowi.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
humanoid Administrator
Dołączył: 20 Gru 2005 Posty: 692 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 22:10, 25 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
- Puść go bo zginiesz... - powiedział cicho oprych w kierunku Zorbara - Przy kolejnej strzale możesz nie mieć tyle szczęścia...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Mikkoli
Dołączył: 05 Gru 2006 Posty: 12 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 10:28, 26 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
spokoj z jakim przygladalem sie calej sytuacji zabuza strzala ktora ugodzila Zorbara.Dziwi mnie fakt iz nie doslyszalem zadnego odglosu ani nawet swistu zwalnianej cieciwy.Nerwowo rozgladam sie po okolicy chcac wypatrzec chocby najdrobniejszy szczegol.nie dostrzegajac jednak nic chowam sie w zarosla chcac uniknac ewentualnych obrazen
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Małe Szare Bure
Dołączył: 07 Sty 2006 Posty: 293 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 16:57, 26 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
W momencie, gdy świst strzały przeciął pachnące lasem powietrze, by dotrzec wsprost do czarodzieja, kilkoma szybkimi krokami chowam się za powozem z przecinej strony niż padł strzał. Opieram się plecami o drewniane deski powozu. Przelotnie kładze dłonie na rękojeściach mieczy, odruchowo sprawdzając, czy są na swym miejscu, gdyby były mi potrzebne. Następnie sięgam po krótkie noże do rzucania, odserwując bacznie okolice.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
humanoid Administrator
Dołączył: 20 Gru 2005 Posty: 692 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 17:20, 26 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Thomas dobiegł do grubego drzewa na skraju polany, od strony z której padł strzał, oparł się o konar i zaczął szykować łuk. Mikkoli ułożył się w zaroślach tuż obok elfki kryjącej się za wozem. Niedaleko niego w zieloną gęstwinę, porzuciwszy Theodosiusa i Redhilla na środku polany wskoczył Barley. Watts pobiegł za Thomasem i kucnął przy kępie wysokiej trawy i kilku niskich drzewach. Dwaj spętani mężczyźni, Zorbar, ranni: szlachcic i jego znajomy gwardzista zostali na środku odkrytego terenu. Zapadła cisza. Oczy niemal wszystkich skierowały się w kierunku strzelca... Nikt przez dłuższą chwilę się nie odezwał. Wiatr delikatnie snuł się po wypukłościach twarzy dając przyjemne wrażenie lekkości i spokoju... Panowała absolutna cisza, bez skrzypienia gałęzi, pękających drzazg w ściółce... Zdawało się że nawet ptaki przestały śpiewać. Jednak już po chwili wszystko wróciło do normy. Las znów zaczął śpiewać jak oszalały. Pozostał jedynie strach i napięcie. Nikt nie dojrzał strzelca.
Redhill wciąż w szoku od zadanego mu niedawno bólu zaczął powoli czołgać się w kierunku wozu.
- Słyszałeś? On nie chybi drugi raz... Puść go - oprych mówił spokojnie w kierunku białego czarodzieja - I rozetnij mu pęta...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Mikkoli
Dołączył: 05 Gru 2006 Posty: 12 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 19:35, 26 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
staram sie opanowac i pozbierac mysli.
Sytuacja wyglada tragicznie trzeba szybko cos zrobic
zwracam sie do znajdujacej sie nieopodal Kaillen
ten kto strzelal nie moze byc daleko a zdaje sie ze nikt nie doslszal zadnego odglosu przed wystrzalem
czuje naplywajacy do glowy bol ale staram sie o tym nie myslec
zeby strzelic z taka precyzja nie mozna sie znajdowac dalej niz 300m a i do tego trzeba miec doskonaly luk
przerywam mowienie nie chcac tracic juz wiecej czasu walczac z nasilajacym sie bolem caly czas nisko na nogach, chowajac sie w zaroslach i za drzewami staram sie isc w kieruku z ktorego leciala strzala liczac ze wtedy uslysze i dowiem sie gdzie znajduje sie przeciwnik
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Małe Szare Bure
Dołączył: 07 Sty 2006 Posty: 293 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 20:30, 26 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Słucham gnoma, sama nic nie mówiąc. Kiedy chwiejnym kropkiem ociężałych nóg odchodzi w kierunku, gdzie najprawdopodobniej znajduje się łucznik, łapię go za ramię delikatnie, ale stanowczo i zaciągam za wóz obok siebie.
Siedz tutaj, mały szaleńcze. Założe się, że ktokolwiek to był, lubi ruchome cele.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 20:30, 26 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Wylądowawszy w zaroślach przeczołguję się kawałek po spoglądam za siebie i zdaje sobie sprawę, że zostawilśmy za sobą Theodosiusa, Redhilla i Zorbara. Łapie ostatni oddech i rozpoczynam inkantację czaru. Pośpiesznie w powietrzu kreślę dłońmi skomplikowane gesty, z moich ust wydobywaja się słowa, które wprowadzają powietrze w delikatne wibracje, wokoł moich ramion, zbierają się maleńkie światełka, które spływają łańcuszkami malutkich perełek, wprost do moich dłoni, w których stwarzają półprzezroczystą, lekko migoczącą bańkę. W momencie kiedy zaśpiew słów mocy ma się ku końcowi, bańka wylatuje z mych dłoni w kierunku leżących towarzyszy, powiększając się ciągle staje się praktycznie zupełnie przezroczysta kiedy swa objetoscia obejmuje ich wszystkich. Biorę łapczywie dwa głębokie oddechy, po czym odczołgiwuje się od krawędzi lasu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Czw 20:46, 26 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Od momentu gdy pod adresem czarodzieja została posłana strzała i wybuchło całe zamieszanie wkładam całą swoją siłę w próbę przeczołgania się pod najbliższą osłonę, którą jest wóz. Widząc efekt czaru Barleya moje wysiłki przestaje cechować panika. Opanowuję się i kontynuuję spełnianie swojego zamiaru wolniej, z większym wyczuciem.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 21:11, 26 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Mimo że się odczołguje, cały czas staram się mieć na uwadze co się dzieje na polanie. Widząc co robi Theodosius, powstaje jak najszybciej z ziemi, podbiegam do najbliższego drzewa, które probuje wykorzystać jako zasłona i krzyczę w stronę leżących towarzyszy. Nie ruszać się! Po czym znów padam na ziemie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Czw 21:19, 26 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Słysząc słowa czarodzieja zamieram i w niepewności oczekuję dalszych wydarzeń.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Mariusz
Dołączył: 07 Sty 2006 Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 13:27, 30 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Słysząc słowa Barleya zamieram w połowie powziętego ruchu i czekam na dalszy przebieg zdarzeń
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 22:38, 06 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Pięknie... mamrocze pod nosem, a moja twarzy przybiera wyraz zniecierpiliwienia ... tak to możemy siedzieć do jutra... kontynuuje dialog z samym sobą, po czym wzdycham ciężko i podrywam się do biegu w kierunku polany. Staram się biec lekko pochylony, a kiedy przekraczam bariere, oddycham z ulga ze przebieglem nietrafiony strzałą, a potem przszywa mnie lekki dreszcz, spowodowany naruszeniem bariery. Podchodzę do leżącego Zorbara i oprycha, zanim cokolwiek powiem, uspokajam oddech, koncentruje się po czym podczas wypowiadania kilku słów mocy, z moich dłoni wylatują wstęgi białego światła, które wbudowują się w niewidzialną barierę, przywracając ją do stabilności. Skończywszy dzieło, klękam nad Zorbarem i zwracam się do niego i Theodosiusa. Jesteśmy bezpieczni, ale zostańcie na miejscach. Przez chwile przyglądam się bokowi czarodzieja zajmę się tym za chwilę. Po czym stanowczym, głośnym głosem tak by wszyscy mnie słyszeli, zwracam się do oprycha. Niech twoj kompan wyjdzie z krzaków, a Ty odpowiadaj na nasze pytania, bo palec to będzie najmniej co stracisz. Po czym sięgam szybko za pas i jednym sprawnym ruchem odcinam oprychowi wskazujacy palec u prawej dłoni, po czym przykładam nóż do kolejnego palca, tak że ulatuje z niego stróżka krwi. A teraz mów kim jesteście, komu służycie, kim on jest wskazuje na "Oskara" i czemu chcieliście zabić Theodosiusa. dociskam mocniej nóż do palca, żeby mial pewność, że nie zawacham się powtórzyć swojego działania.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
humanoid Administrator
Dołączył: 20 Gru 2005 Posty: 692 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 19:28, 07 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Oprych zaczął krzyczeć przeraźliwie głośno jednak szybko opanował emocje i zagryzł mocno zęby. Oddychał głośno, nozdrza wprawiały w ruch całą poczerwieniałą twarz, prowokując maleńkie drobinki potu by z czoła spłynęły ku szyi by następnie zniknąć gdzieś odmętach ciemnej lnianej tkaniny. Z przerażeniem i nienawiścią spojrzał na gnomiego czarodzieja by potem spojrzeć na leżący obok jego nogi kawałek kości i mięsa niegdyś będący jego palcem.
Nie powiedział oni słowa. Twarz miał spiętą, skóra powoli zaczynała stawać się biała od nadmiaru emocji. Cały lekko drżał, unormował oddech w głębokie szybkie rytmy co w mniejszy lub większy sposób wpłynęło na jego zewnętrzny spokój. Widać było jednak w oczach i w małych gestach oraz grymasie twarzy że nienawiść i złość która nim zawładnęła starczyłaby do zabicia całej drużyny gołymi rękoma.
Theodosius, Redhill i Zorbar rozglądali się z lekkim zdumieniem niewidzialnej barierze która na moment, podczas wzmacniania jej przez czarodzieja, stała się widoczna. Jedynie Oskar nie zwrócił na nią żadnej uwagi z przerażeniem przyglądając się wszystkim z którymi został „uwięziony” pod nieistniejącym kloszem. Przez moment po tym jak na ziemie spłynęła krew i spadł palec jego „kompana” chciał coś powiedzieć jednak znów się opanował... a może strach zamknął mu usta. Pot płynął mu spod włosów podobnie jak krew z rany białego czarodzieja.
Kaileen i Mikkoli wyglądali zza wozu z uwagą wyglądając strzelca. Mały gnom miał przy tym dziwnie komiczną minę pijanego przybłędy zafrapowanego „ważną debatą”. W ręku ściskał mocno procę, tak że aż skóra łapki skrzypiała. Elfka delikatnie przestępowała z nogi na nogę wyglądając coraz to z innego miejsca by mieć lepszą widoczność.
Thomas przyszykował łuk i powoli i ostrożnie wyglądał pomiędzy gałęziami młodego drzewa z niezwykle rozłożystą koroną zaczynającą swoje imponujące panowanie już na wysokości ramion dojrzałego mężczyzny.
Krasnolud natomiast przez dłuższą chwilę patrzył na ciało oprycha jakby nie mógł oderwać od niego wzroku. Absolutnie nie interesowało go to co się działo w „kloszu”. Gdy po chwili wreszcie ocknął się z transu wyjrzał niespokojnie w kierunku z którego mógł paść strzał i nerwowo przebiegł do kolejnego drzewa kierując się w głąb gęstwiny.
Na chwile zapanowała cisza.
Gdy Barley mocniej przycisnął nóż do drugiego palca oprycha, a ten skrzywił się i mocno zacisnął zęby wstrzymując oddech oczekując cięcia, szlachcic wreszcie przemówił:
- Ja wam powiem... – zaczął nad wyraz niepewnie – Zostaw go magu... Powiem wam. – przełknął ślinę i ze zrezygnowaniem, tonem człowieka który leży na łożu śmierci kontynuował - Obserwowałem Theodosiusa...
- Zamknij się zdrajco! – krzyknął gniewnie oprych.
Nagle z lasy z wielką siłą wydarła się strzała zmierzająca w kierunku rycerza. Uderzyła w barierę i zawisła w powietrzu drżąc nieznacznie naruszając lekko jej „materię”. Dookoła grotu który wbił się w barierę jak w drewno pojawiła się na moment jasna poświata, która szybko rozmyła się gdy tylko strzała unieruchomiła się zupełnie. Krasnolud pewien że pocisk skierowany był w niego padł na ziemię, widząc jednak efekt czaru i prawdziwy cel pocisku poderwał się na równe nogi i dobiegł do kolejnego drzewa nieco w głąb lasu, w kierunku strzelca.
- Widział ktoś skąd padł strzał? – krzyknął Thomas ze zdenerwowaniem – Cholera przegapiłem... – dodał ciszej ze wściekłością zdając sobie sprawę z wagi błędów w tej sytuacji.
Rycerz znieruchomiał a na jego spodniach, w kroku pojawiła się mokra plama. Oddychał szybko, spanikowany i samotny. Przerażony. Oprych skrzywił się i gdyby miał wystarczający zapas emocji zapewne by zaklął.
Znów na moment zapadła cisza.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|