Forum HUMANOID Strona Główna HUMANOID

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

ROZDZIAŁ 2 - Optivus
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 42, 43, 44  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Perditor)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mariusz




Dołączył: 07 Sty 2006
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 20:29, 07 Maj 2007    Temat postu:

Na mojej twarzy pojawia się wyraz skupienia i niecierpliwości

Może ich być więcej... mówię szybko i jakby do siebie, w międzyczasie wstaję już z ziemi, chociaż nadal jestem skulony ...nie ma czasu.

Podbiegam do granicy bariery od strony z której padł strzał, klękam...

Pot spływa mi po czole, krwawa plama na boku powiększyła się wydatnie kontrastując z bielą szat. Skrzywiam się jeszcze na chwilę, po czym momentalnie uspokajam się i zaczynam inkantację czaru...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pon 21:35, 07 Maj 2007    Temat postu:

Pod osłoną klosza zrobionego przez Barleya czuję się bezpiecznie, powoli odzyskuję siły. Staram się usiąść żeby widzieć okolicę, tym bardziej kiedy gnomi czarodziej zaczyna działać obcinając palec oprychowi. Czekam w coraz większym napięciu. Kiedy szlachcic wreszcie się odzywa staram się usłyszeć każde jego słowo. Nie potrafię zapanować nad wściekłością w momencie gdy oprych przerywa mówiącemu. Chcę coś powiedzieć, krzyknąć, ale nie pozwala mi na to wbijająca się w osłonę strzała. Opanowuję się. Obserwuję przez chwilę reakcję pozostałych, a kiedy widzę trwogę jaka ogarnęła związanego szlachcica, nie mogę oprzeć się wykorzystaniu jego chwilowej słabości.

Oskar... masz mówić... wszystko! Czy twoja pani... o tym wie?! Jeśli nie zaczniesz... mówić...

Przerywam na chwilę, wtrącając uwagę skierowaną w stronę towarzyszy.

Musicie zaklebnować... tego drugiego...

Chcę powiedzieć coś jeszcze w stronę szlachcica, ale nie jestem już w stanie. Wyczerpany wściekłością mogę jedynie czekać na kolejne wydarzenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jakub




Dołączył: 06 Sty 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 22:09, 07 Maj 2007    Temat postu:

Myślę, że powinniśmy obu panom dać się wypowiedzieć Theodosiusie. Zaczynam powoli przecinać skórę na palcu oprycha lecz kiedy dochodzę do kości przestaję. Nie chcesz stracić kolejnego palca prawda? A co do twojego towarzysza co w nas strzela, myślę, że możesz już przestać się o niego martwić. Niedlugo pozyje. Zatem kontynuj wypowiedź, lub pozwól dokończyć Oskarowi, poprawiając kulturalnie jakieś nieścisłości. Przez chwile jeszcze wodze nożem palcach oprycha zostawiając krwawy ślad ze spływającej z niego posoki. Jeśli oprych nie będzie współpracował obcinam mu kolejny palec.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikkoli




Dołączył: 05 Gru 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 22:40, 09 Maj 2007    Temat postu:

kolejny strzal bardzo mnie zaniepokoil gdyz uswiadomilem sobie iz strzelcow moze byc wiecej niz jeden i ze moja kryjowka wcale nie musi byc biezpieczna-pozostawanie w niej dluzej nie bylo wiec konieczne.Strzala ktora utkwila w magicznej oslonie dokladnie wskazywala kierunek z ktorego zostala wystrzelona.opanowywujac strach jaknajostrozniej kieruje sie w tym wlasnie kierunku. staram sie poruszac jak najciszej po drodze zbierajac pasujace do procy kamienie o jaknajostrzejszych krawedziach.Bol glowy ktory ciagle mi doskwiera ustepuje nieco w bliczu adrenaliny i uczucia strachu ktory odczuwam z kazdym krokiem

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
humanoid
Administrator



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 692
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 23:28, 09 Maj 2007    Temat postu:

Zorbar stanął pewnie bosymi stopami na mokrej trawie w pozycji sugerującej inkantacje zaklęcia ofensywnego. Zaparł się piętami i nachylił lekko wysuwając przed siebie ręce, obracając delikatnie i płynnie dłońmi. Z jego ust płynął szept przypominający cichy syk...

Oprych zaczął się szarpać czując ostrze zatapiające się w jego palcu. Nie krzyczał a jedynie wydawał dźwięk przypominający psi wark, wydobywający się zza zaciśniętych zębów. Theodosius kaszlnął i wypluł kawałek zęba zatopionego w czerwonej mazi. Na jego twarzy pojawił się grymas bólu.

Thomas wychylił się na moment z napiętym łukiem zza konaru jednak szybko schował się znów za drzewem ocierając pot z czoła i rozglądając się nerwowo.

Biały czarodziej wypowiedział ostatnie słowa zaklęcia... Barley „spojrzał” nerwowo w jego kierunku otwierając nieco usta ze zdumienia. Drobinki ziemi dookoła czarodzieja zaczęły drżeć, powietrze zaczęło wirować... Dźwięk ostatnich słów niósł się po okolicy nienaturalnym echem. Coraz większa powierzchnia ziemi zaczynała stawać się „niespokojna”... Po chwili słychać było jak ze skarpy spadają drobne kamyki. Drzewa zaczęły szeleścić a ptaki zerwały się do lotu krzycząc przeraźliwie. Wszyscy zamilkli. Zorbar w pełnym skupieniu patrzył w las wciąż obracając teatralnie dłońmi. Wszystko trwało zaledwie chwile... Magia wypełniła okolicę i nagle zniknęła... Cała energia skupiła się w złożonych dłoniach czarodzieja które zdawały się nabierać coraz jaśniejszej aury. Nastała nienaturalna cisza...

...

I nagle jak oszalałe zaczęły wystrzeliwać z jego złożonych dłoni promienie światła, niczym jaśniejące wstęgi zatrzymane w czasie, zmierzające powoli w kierunku lasu. Kilka z nich przemknęło tuż obok krasnoluda. Watts spojrzał pytająco na Zorbara i szybko zrozumiał że czarodziej nie może przerwać inkantacji... nagle jak wystrzelony z procy ruszył pędem jak najdalej od promieni. W tym momencie dookoła „wstęg” zaczęły wić się spiralnymi ruchami różnokolorowe światła. Włosy czarodzieja rozwiewał wir powietrza i nagle...
... wszystkie opadły na jego twarz, ręce przestały świecić... Olbrzymie płomienie eksplodowały prosto ze świetlistych wstęg zalewając las miedzy czarodziejem a „strzelcem” piekłem płomieni. Tuż przez językami ognia pomknął silny wiatr... Zorbar zacisnął zęby i napiął mięśnie by utrzymać zaklęcie i nie stracić nad nim kontroli. Przed nim rozpętało się istne piekło... jakby bogowie przeklęli tą ziemię zalewając je istnym piekłem. Olbrzymie płomienie natychmiast pochłonęły las.
Konie wystraszone eksplozją zaczęły biec ciągnąć za sobą wóz wzdłuż ścieżki...
Pożar ogarnął las na długości około 150 metrów, na skraju polany o szerokości około sześciu jednak im dalej tym stawała się ona coraz większa. Płomienie szybko pożerały jednak kolejne rośliny. Na polanie nagle zrobiło się gorąco nie do wytrzymania... trawa zaczęła więdnąć od temperatury... Thomas pędy zaczął odbiegać od lasu gdy nagle się zatrzymał i spojrzał ze strachem na płomienie...
- Watts... – powiedział cicho...
Zorbar wypowiedział kilka słów i przestał kontrolować czar... płomienie pożerały las bardzo szybko... Oskar i oprych z przerażeniem spojrzeli na czarodzieja...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mariusz




Dołączył: 07 Sty 2006
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 23:48, 09 Maj 2007    Temat postu:

Na mojej twarzy pojawia się wyraz przerażenia...

Ja... ja nie mam takiej mocy... głos mi się załamuje i nie pozwala na powiedzenie ani słowa więcej

Stoję jeszcze chwilę przed szalejącym pożarem, gdy wyrwany ze zdumienia niedającym się wytrzymać gorącem odwracam się do towarzyszy

Kaileen, wóz!

Podbiegam do leżących, chwytam jednego z nich pod pachy i odciągam od płomieni w kierunku ścieżki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jakub




Dołączył: 06 Sty 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 0:01, 10 Maj 2007    Temat postu:

Przez chwile nie mogę się ruszyć widząc jakie piekło rozpętał Zorbar, czuje jak momentalnie pot występuje mi na całym ciele, z gorąca jak i ze strachu. Widząc jak Zorbar podrywa się do działania, niewiele myśląc podbiegam do Theodosiusa również próbuje odciągnąc go od ognia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Czw 17:40, 10 Maj 2007    Temat postu:

Nie spodziewałem się, że Zorbar zrobi coś takiego. Z każdą chwilą od momentu gdy zaczyna być widać skutki jego czarów jestem coraz bardziej przerażony. Przed końcowym efektem zaciskam w napięciu szczękę, czując straszny ból, który odpuszcza dopiero gdy po spaleniu lasu krzyczę w kierunku czarodzieja.

Ty idioto!

Nie jestem w stanie powiedzieć nic więcej. Nie ze względu na mój stan fizyczny, po prostu powodowane jest to szokiem w jaki wprawiła mnie ta z każdą chwilą bardziej groteskowa sytuacja. Nie ukrywając zdenerwowania poddaję się gdy Barley próbuje przenieść mnie w kierunku wozu, staram się nie ruszać, nie utrudniać mu tej czynności.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Małe Szare Bure




Dołączył: 07 Sty 2006
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 19:14, 10 Maj 2007    Temat postu:

Wybiegając z lasu jakies 100 m od rannych, wybiegam wprost na pędzące w przerażeniu konie. Zadzierając długą suknie na wysokośc kolan, staram się wskoczyc na jednego z pędzacych koni.
Jeśli uda mi się go dosiaśc probuję do uspokoic i opanowac. Jeśli z kolei i to się powiedzie, staram się zawrocic na polanę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikkoli




Dołączył: 05 Gru 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 9:30, 11 Maj 2007    Temat postu:

widzac jak czar wymknal sie spod kontroli i jakie sieje zniszczenie staram sie jak najszybciej zawrocic i biec w przeciwnym kierunku, czuje jak las zarzy sie i plonie.Biegnac rozgladam sie za czymkolwiek co mogloby poslozyc mi za schronienie przed czarem oraz czy wszyscy towarzysze zdolali sie juz ukryc

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
humanoid
Administrator



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 692
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 10:47, 12 Maj 2007    Temat postu:

Konie pędziły jak oszalałe wzdłuż ścieżki. Elfka biegła niezwykle płynnie wkładając w to tak wiele sił ile tylko mogła. Wreszcie wybiegła na ścieżkę tuż przy zwierzętach i nie zastanawiając się skoczyła w ich kierunku. Chwyciła mocno za uprząż i zawisła na boku konia. Wóz pędził niezwykle szybko... Po chwili zniknął wraz z elfką za zakrętem wąskiej ścieżki wśród gęstwiny lasu.

Zorbar i Barley odciągnęli na kilka metrów mężczyzn leżących na środku polany.

Jakieś płonące drzewo opadło ze skarpy... w dole, prawie 200 metrów niżej na jakiejś łodzi zaczął bić na alarm dzwon.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
humanoid
Administrator



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 692
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 23:54, 18 Mar 2008    Temat postu:



Huk płomieni przeżuwających powietrze, drzewa, krzaki a nawet samą ziemię mieszał się z dźwiękiem ostrzegawczego dzwonu. Zapanował chaos. Każdy starał się robić coś konkretnego, ratując siebie i towarzyszy, jednak przez dłuższy czas z działań całej grupy nic nie wynikało.

Po chwili krążenia bez celu Thomas podbiegł na skraj skarpy wychylając się powoli.
- Barka odpływa! – krzyknął zdenerwowany w kierunku grupy – Chodźcie tu... Skryjemy się w tej jamie, o której mówił – skinął na oprycha – tu jest ta półka... wąski „gzyms” ale tam płomienie nas nie dosięgną! – mówił szybko i nerwowo.
Ruszył biegiem do Barleya i Zorbara by pomóc im przy rannych.
- Aghh... – jęczał oprych z uciętymi palcami i z sekundy na sekundę zaczynał się szarpać coraz mocniej.
Thomas zatrzymał się przy nim, chwycił kamień leżący nieopodal i huknął nim w łeb bandziora. Ten rozpłynął się po ziemi jak rozlane mleko.
- Teraz będzie ciszej. – uciął Thomas – W lesie mogą nas znaleźć. Idźcie do tej jamy. Zabierzcie tam wszystkich i uspokójmy się bo trzeba... – oddychał ciężko – trzeba przemyśleć co robimy...
Barley i Zorbar spojrzeli na chłopaka pytająco.
- Ja poszukam Wattsa... i sprawdzę co z Kaileen. Przyprowadzę... ją... ich – zawahał się i spojrzał nieokreślonym spojrzeniem na Zorbara.
Mężczyźni dociągnęli wszystkich rannych do skraju skarpy. Thomas pomógł spuścić wszystkich na półkę która w tym miejscu była dość szeroka.
- To chyba tam – wskazał ręką kierunek – Uważajcie... Barley trzymaj, będę szybszy bez tego – wręczył swoją torbę gnomowi i ruszył w kierunku płomieni.

Mikkoli już jakiś czas temu zniknął w lesie w szaleńczym pędzie „ratując się mimo wszystko i mimo woli”. Po koniach i Kaileen też nie było już śladu w okolicy. Thomas zasłonił ręką twarz i zaczął biegać wokół płomieni szukając krasnoluda...

...

Barley i Zorbar z trudem dociągnęli najpierw Theodosiusa, potem Redghilla a następnie rannego rycerza i oprycha do jamy. Wnęka w skale znajdowała się dobre sto metrów dalej i dostęp do niej był znacznie utrudniony. Minęły długie minuty nim mężczyźni mogli usiąść w „spokoju” i chwilę odpocząć. Grota była mała, ledwo mieściła wszystkich. Widać było ślady obecności ludzi, kupka chrustu, niedopite butelki z winem i kilka dosyć świeżych bochenków chleba. Obok nich leżał nóż – identyczny jak ten jaki mieli przy sobie oprawcy. Rycerz leżał w niewygodnej pozycji miedzy dużymi odłamkami skalnymi, ale nie protestował. Przekrwionymi oczami patrzył nerwowo na Zorbara. Oprych natomiast był wciąż nieprzytomny. Theodosius leżał obok Redhilla oddychając głęboko i co chwila krzywiąc się z bólu. Widać było jednak że emocje obudziły go nieco. Młody towarzysz „byłego szlachcica” był w gorszym stanie. Oczy miał tak opuchnięte że z pewnością nic nie widział. Jęczał i majaczył. Barley po kilku głębszych oddechach zaczął go opatrywać. Zorbar rozglądał się nerwowo i co chwile spoglądał na swoje ręce.
Oprych powoli dochodził do siebie, tym razem jednak znacznie spokojniej... Oczy miał jakby ukryte za mgłą...



Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jakub




Dołączył: 06 Sty 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 11:13, 31 Mar 2008    Temat postu:

... i po co ja się ... oddycham ciężko, ocierając zakrwawioną dłonią pot z czoła, która barwi je na brudno czerwony kolor w to mieszałem, źle mi było? mamrocze bardziej do siebie niż do otaczającego mnie świata. Po chwili wstaję i obchodzę w paru krokach nasze schronienie, gdy mój wzrok przykuwa leżący na ziemi nóż. Zastanawiam się czy mi coś przypomina, po chwili jednak chowam go do torby, by później przyjrzeć się mu bliżej. Przesadziłeś... zwracam się po chwili do Zorbara nie wiem co chciałeś osiągnąć, ale jeśli to piekło było tylko twoim dziełem, nie wiem czy chce więcej widzieć jak rzucasz czary...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
humanoid
Administrator



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 692
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 10:51, 01 Kwi 2008    Temat postu:



Oprych na słowa Barleya oderwał wzrok od dłoni pozbawionej palców i spojrzał na Zorbara. Widać było w jego oczach zrezygnowanie i strach. Oskar miał silnie zamknięte oczy. Na jego czole pokazały się żyły i siniaki. Cały się trząsł. Z trudem z pomiędzy zaciśniętych powiek wypływały łzy.
Redhill oddychał głęboko i głośno. Co chwila krzywił się z bólu i stękał układając się nieco wygodniej.
Z zewnątrz dochodził szum wody i trzask płonącego lasu. Tuż przed wejściem do jamy w dół urwiska spadła duża, płonąca gałąź. Wiatr wtłaczając jej zapach do wnętrza jaskini, zastąpił zatęchłą woń wilgoci przyjemną ciepłą barwą przypominającą niestety o głodzie i zmęczeniu.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Sob 11:59, 05 Kwi 2008    Temat postu:

Wszystkie manewry związane z ucieczką przed skutkami czaru, sprawiły że teraz, w spokoju jaskini, całe zmęczenie dało o sobie znać. Leżąc na przyjemnie zimnej skale oddycham, a wycieńczony organizm zamyka moje oczy. Moje mięśnie przestają drgać, a wytchnienie najlepiej widać w rozluźnionej twarzy. Odgłosy i zapach płonącego "gdzieś tam" lasu potęgują to uczucie.
Otwieram oczy. Spinam mięśnie.
Reszta... Oprych, który zeskoczył... Jest w tej jaskini...
Próbuję usiąść, wypatrując miejsca, w którym ktoś mógłby się ukryć. Mój wzrok zatrzymuje się w końcu na towarzyszach, a niepokój na mojej twarzy świadczy, że sam nie jestem pewien tego co mówię; nie jestem pewien czy dobrze pamiętam to co wydarzyło się przed chwilą na polanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Perditor) Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 42, 43, 44  Następny
Strona 43 z 44

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin