 |
HUMANOID
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
humanoid Administrator
Dołączył: 20 Gru 2005 Posty: 692 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 16:25, 06 Paź 2006 Temat postu: ROZDZIAŁ 2 - Optivus |
|
|
Starożytne miasto Kemperbad leży na szczycie klifu będącego wschodnim brzegiem rzeki Reik, w miejscu w którym łączy się ona z Rzeką Stir. W tym rejonie (a właściwie na odcinku prawie trzydziestu kilometrów w górę i w dół rzeki) wschodni brzeg jest wyższy od zachodniego o ponad 150 metrów. Rzeka Stir, wypływająca z Czarnych Gór, spadała kiedyś do Reiku potężnym wodospadem. Wieki erozji sprawiły jednak, że wodospad powoli przesuwał się w górę rzeki, aż do miejsca, w którym jest obecnie, czyli zbiegu Stiru i Narn. Kemperbad leży właściwie na szczycie klifu, 150 metrów ponad obiema rzekami. W tym miejscu Stir można przekroczyć tylko po wąskim moście linowym, ostatnimi czasy wzmocnionym co pozwala nawet na przemierzanie go karawanom kupieckim. Ruch po moście jest nadzorowany przez strażników i mytników który dbają o jego konstrukcję i o to by nie został przeciążony. Dla kupców poruszających się barkami u stóp klifu wybudowano dok, który połączono z miastem przy pomocy pomysłowo skonstruowanej sieci wind. W jej skład wchodzą rozmaite kosze i platformy, połączone elfimi linami z blokami i wielokrążkami. Są podnoszone i opuszczane przy pomocy przeciwwag. Cały system obsługują krasnoludzcy inżynierowie. Naturalnie wind nie używa się za darmo. Opłata wynosi szylinga z „nogę” pasażera oraz 5 szylingów za „kosz” towaru. Ubodzy lub krzepcy podróżni mogą skorzystać ze spiralnych schodów prowadzących na szczyt klifu. Jednak ponieważ liczą one 1111 stopni, chętnych jest raczej niewielu.
Przystań promowa, znajdująca się w dokach, oferuje najbezpieczniejszą przeprawę przez Reik na odcinku pomiędzy Nuln a Altdorfem. Zbudowano ją z myślą o wędrowcach podróżujących Wielką Drogą Północną w stronę Grunburga i Altdorfu.
Kemperbad nie jest administracyjną częścią Reiklandu, ponieważ jest wolnym miastem kupieckim. Status swój zawdzięcza przywilejowi nadanemu w 1066 przez cesarza Borisa Bezradnego. Kemperbad jest największym miastem tego typu. Wspomniany przywilej oraz strategiczne położenie miasta sprawiły, iż obecnie jest to miejscowość bardzo bogata.
Teoretycznie rzecz biorąc, płacenie podatków bezpośrednio miastu lub Cesarzowi – nie zaś lokalnemu baronowi – powinno znacznie obniżyć koszty utrzymania. W praktyce jednak wszystko kosztuje tyle samo, co gdzie indziej; miejscy dygnitarze po prostu odpowiednio podnieśli wszelkie podatki.
Miastem rządzi Rada Trzynastu, wybierana spośród członków najbardziej wpływowych gildii i rodów. Cesarz zastrzegł sobie prawo wyznaczania lub odwoływania każdego z rajców, jednak jak dotąd w całej historii Kemperbadu nie odnotowano takiego przypadku. Dużo jednak ostatnio się mówi o tym że w mieście są obserwatorzy badający administrację i gospodarkę miasta i przygotowujący raport dla władcy. Najprawdopodobniej zostało to spowodowane wzrastającą przestępczością i coraz mniej korzystnym zasadom handlowym panującym w Kemperbadzie.
Jak zwykle tak i teraz Kemperbad mieści w sobie dwa razy więcej mieszkańców i przyjezdnych niż tych zameldowanych w jego granicach. Każda ulica jest pełna straganów a głośno krzyczący naganiacze reklamują swoich pracodawców. To istny raj dla kupców, handlarzy. Ciągły zgiełk nadaje temu miejscu kolorytu i wyrazistości. Złośliwi śmieją się że miasto jest jednym wielki targiem gdzie wszystko i wszyscy są na sprzedaż...
Kemperbad dzieli się zasadniczo na dwie podstawowe części: Stare i Nowe Miasto, czyli Kemperbad prawo i lewobrzeżny. Prawa strona (Stare Miasto) jest zdecydowanie większa i to ona jest głównym trzonem miasta. To tutaj znajdują się największe targi, budynki administracyjne, świątynia Sigmara, mały cmentarz dla wysoko urodzonych (dwa kilometry za miastem jest także cmentarz miejski przy którym jest kaplica Morra), oraz mała świątynia Vereny a także dużo innych budynków użyteczności ogólnospołecznej. Pod bramą wychodzącą na małą drogą idącą w górę Stiru powstała osada, na początku zamieszkiwana jedynie przez krasnoludy, teraz będącą zlepkiem kulturowym biedaków z niemal całego Starego Świata. Lewobrzeżna część miasta jest stosunkowo młoda, powstała przez rozbudowanie domostwa dookoła strażnicy wybudowanej po tej stronie dla nadzoru nad mostem linowym. Jest zdecydowanie spokojniejsza i rzadziej uczęszczana. Znajduje się tutaj kilka spokojnych karczm oferujących pokoje i obsługę na dość wysokim poziomie. Jedną z największych, i najmilej wspominanych przez podróżnych, karczm jest gospoda „Złoty Kruk”.
Karczma stoi przy głównej drodze prowadzącej od bramy nulnijskiej do mostu sznurowego ale jest schowana za opuszczonym budynkiem rzeźni, której właściciel został skazany na karę śmierci kilka tygodni temu. Mimo to wielkie szyldy zawieszone bo obu stronach budynku przyciągają znaczne ilości klientów.
***
W Złotym Kruku zawsze najwięcej gości bywało wieczorami co nie odróżnia tej karczmy od jakiejkolwiek innej w mieście. Rano jedynymi klientami byli, na ogół, dopiero co przybyli do miasta, handlarze i podróżnicy i zamieszkujący karczmę, schodzący na śniadanie. Niemal zawsze bywało tam niemal pusto o tej porze. Wyjątkiem były dni świąteczne i festyny. Sommerzeit był miesiącem w którym nie wypadało żadne święto nie licząc obrządków druidycznych. Karczma była wielkim dwupiętrowym budynkiem, z olbrzymią salą barową do której prowadziło sześć wejść z trzech stron i imponującą ilością pokoi.
- Już dziesiąty Sommerzeit? Bezahltag? Dałbym sobie knykcie połamać że dziś dopiero Beckertag! – krzyczał głośno gruby kupiec schodzący po schodach z piętra gospody. Karczmarz, wielki mężczyzna, o kartoflowatym czerwonym nosie odprowadził wzrokiem wciąż wrzeszczącego, do swojego podwładnego, handlarza, po czym burknął coś pod nosem co oznaką sympatii na pewno nie było.
Przy dużym stole, jedynym nakrytym szmatą przypominającą obrus, w centralnej części sali jedząc śniadanie siedziało dwóch mężczyzn: krasnolud o długiej brodzie i w dość śmiesznych okularach na nosie i mężczyzna ubrany w porządne aczkolwiek skromne, szlacheckie ubranie. Obaj jedli dość pośpiesznie jakby chcieli zaraz przejść do wyczekiwanej dyskusji. Dziewczyna służebna donosiła wino i nowe dania zamówione przez nich wcześniej.
Młody mężczyzna twarz miał poważną, po dokładniejszej analizie można było spostrzec na niej słabo widoczne dawne ślady po ranach. Jeden bark miał nieco niższy od drugiego. Był szczupły i zachowywał się z odpowiednią etykietą. Szeroko otwartymi oczami wyczekiwał aż krasnolud skończy jeść. Brodacz nosił okulary i miał przy sobie sporej wielkości plecak z którego wystawała kolba od jakiejś strzelby, czym wyraźnie zainteresował się karczmarz. Był średniego wzrostu jak na krasnoluda, ubranie wyczyszczone choć noszące ślady zniszczenia, liczne łaty i szwy. Jadł szybko i łapczywie. Włosy miał przetłuszczone a w brodzie ginęły wciąż to nowe resztki jedzenia. Na dłoniach i policzkach widać było blade blizny głównie po oparzeniach.
W sali było prawie pusto. Oprócz tych dwóch gdzieś po kątach rozsiedli się jacyś miejscowi śmiejący się i dyskutujący bez skrępowania hałasując na całą karczmę, i handlarze przeliczający coś na liczydłach.
Watts kończył już jeść „pierwsze danie”, Theodosius czekał skończywszy swoją mniejszą porcję znacznie wcześniej. Obaj czekali na moment kiedy będą mogli porozmawiać. Krasnolud uśmiechnął się płucząc gardło winem. Już chciał coś powiedzieć gdy drzwi do karczmy zaskrzypiały. Karczmarz przyglądający się kolbie strzelby krasnoluda oderwał od niej wzrok i spojrzał w kierunku drzwi. Nie zdążył jeszcze zmierzyć wzrokiem nowego gościa gdy z drugiej strony również drzwi otworzyły się szybkim, energicznym ruchem.
Theodosius zaniemówił a jego oczy otworzyły się jeszcze szerzej niż wcześniej. Powoli zaczął podnosić się z krzesła. Watts zmarszczył brwi widząc reakcję towarzysza i odwrócił się w kierunku jego spojrzenia.
W jednych z drzwi stał dobrze zbudowany, lekko siwiejący, starszy mężczyzna o ciemnej karnacji i południowych rysach twarzy. Ubrany był w ciemne podróżne tkaniny, w ręku trzymał płaszcz i drzewiec od łuku, przy pasie wisiał mu miecz. Najpierw nie kryjąc na twarzy zaskoczenia spojrzał na siedzących w karczmie Theodosiusa i Wattsa potem pomknął wzrokiem w kierunku stojącego naprzeciw niego...
Drugi mężczyzna wyglądał młodziej mimo że włosy miał zupełnie siwe. Oczy miał dziwnie nieobecne. Ubranie dobrego gatunku, modne, szlacheckie choć nieco podniszczone jakby dużo przeszło w dość długiej podróży. Widząc stojącego naprzeciw siebie Garreta i siedzących dwóch innych kompanów sprzed dwunastu lat oczy otworzyły mu się szerzej a serce zaczęło bić mocniej. Po twarzy nie było widać czy to ze zdenerwowania, zaskoczenia, radości czy gniewu...
Na kilka chwila zapanowała cisza, wszyscy czterej mężczyźni zaniemówili, wydawali się nie słyszeć wrzasków i śmiechu dobiegających z głębi sali. Stali przyglądając się sobie z niedowierzaniem. Karczmarz żując teatralnie tytoń mierzył wzrokiem wszystkich jakby starając się przewidzieć czy szykuje się jakaś bójka...
Czas dla całej czwórki wydawał się zatrzymać.
Nagle ciszę przerwało kolejne skrzypnięcie. Drzwi otworzyły się nieco. Drugim dźwiękiem było uderzenie drewnianej laski o kamienną posadzkę. Do sali, drzwiami w trzeciej, centralnej ścianie gospody, wszedł powoli, podpierając się na drewnianym kiju mały gnom z torbą zawieszoną na rzemieniu przewieszonym w poprzek torsu. Wszedł w głąb sali, prowadzony wzrokiem wszystkich czterech mężczyzn. Na twarzy miał czarną opaskę zasłaniającą oczy, charakterystyczny atrybut ślepców. Stanął na środku karczmy i podniósł nieco głowę jakby chciał się rozejrzeć.
- Witam. – powiedział spokojnym głosem starszym o dwanaście lat...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pią 17:07, 06 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Ciałem moim wstrząsają niemalże drgawki, ręce trzęsą się, a w serce wkracza euforia, którą z trudem staram sie ukryć podczas gdy mówię.
Nareszcie się spotykamy. Barley... Usiądź.
Odsuwam krzesło, po czym zastygam zastanawiając się czy powinienem pomóc gnomowi.
Wszyscy siadajcie, Zorbar, Garret... No naprawde nie wierzę. Skąd wy sie tu w ogole wzieliscie?! Barley'a się spodziewałem, pan Watts... Ale przecież... Panie Karczmarzu! Piwo dla moich przyjaciół!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 15:27, 07 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Witam serdecznie ... przez chwile zatrzymuje się i szukam krzesła, które jak się domyślam odsunal Theodosius, po czym odwracam glowe w stronę skąd dochodził jego głos. Cóż, tak, dziękuję.... Siadam ostrożnie na krześle, jak tylko wszyscy inni zasiądą. Hmmm, tak, rzeczywiście ciekawe spotkanie, nie to, żebym był bardzo zdziwiony, tak, hmmm.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Nie 9:47, 08 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Czekam aż wszscy obecni zasiądą, a karczmarzpoda piwo.
Ale przestańcie... No, mówcie bez ogródek, co tam się z wami działo? Jak wam się wiodło? Ja osobiście przynam, że narzekać nie powinienem, a jednak... Bardzo miło znowu was zobaczyć.
Upijam spory łyk piwa.
A może wolicie wino, albo coś mocnieszego? Albo jesteście głodni?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Mariusz
Dołączył: 07 Sty 2006 Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 10:31, 08 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Siadam przy stole obok moich starych przyjaciół
Dobrze was widzieć ...żywych
Widać, że jestem bardzo zmieszany tą sytuacją. Żeby choć trochę zamaskować moje zakłopotanie sięgam po piwo.
Rozglądam się po sali jakbym oczekiwał, że zaraz przyjdzie ktoś jeszcze, ale zaraz znów zwracam się do kompanów
No ja też nie mogę narzekać. Szczerze mówiąc jestem w tym mieście przypadkowo.
Zastanawiam się chwilę
Mieszkacie tu?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Golden11
Dołączył: 22 Lut 2006 Posty: 176 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wołomin
|
Wysłany: Nie 12:21, 08 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Siedziałem spokojnie delektując się posiłkiem, lecz widok Barleya, a raczej czarna opaska na jego oczach wywołała we mnie impuls. Postanowiłem wziąć duży łyk wina.
Witajcie! Cieszę sie, ze jesteście!
Mówię do przybyłych.
Spoglądam na ich twarze, a w głowie przelatują mi obrazy z dawnych czasów i wspólnie przeżytych chwil, może właśnie dlatego pytanie Zorbara nie przykłuło mojej uwagi.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
humanoid Administrator
Dołączył: 20 Gru 2005 Posty: 692 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 16:00, 08 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Karczmarz z nieukrywanym zainteresowaniem przyglądał się całej zgromadzonej grupie dawnych „przyjaciół”. Gestem nakazał córce pracującej jako służka podawać piwo. Dziewczyna nieco stremowana nerwowo wykonywała wszystkie czynności z wyraźnym respektem wobec Theodosiusa i wszystkich jego znajomych. Po podaniu piwa szybko odchodziła i chowała się gdzieś na zapleczu.
W karczmie było bardzo gorąco, unosił się jednak w powietrzu przyjemny zapach pieczonego mięsiwa.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 19:06, 08 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Dobrze być żywym uśmiecham się do siebie nieznacznie, A jeszcze lepiej, znaleźć sie w zacnym towarzystwie. Ciekawie mnie tylko co z tego wyniknie? Ja nie pojawiłem się tu przypadkiem. W dość specyficzny sposób zostałem tu sprowadzony przez znajomego nam lorda. Pociągam solidny łyk ciemnego piwa, które przed chwila pojawiło przedemną. Mam nadzieję Theodosiusie, że rzucisz odrobinę swiatła na tą sprawę.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Nie 20:40, 08 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Ależ oczywiście drogi Barleyu. Odkąd miałem taka możliwość próbowałem was znaleźć, a właściwie ludzie, których opłacałem próbowali was znaleźć. Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci to? Może to dziwnie zabrzmi, ale na prawdę za wami tęskniłem.
Jakiś czas temu ci ludzie znaleźli ciebie Barleyu, a jakiś czas później udało im się odnaleźć Wattsa. Oto w jaki sposób się tu znaleźliście.
Hmm...
Jakim cudem wylądowali tutaj Garret i Zorbar? Mam nadzieję, że odpowiecie na moje pytanie.
A jeśli cię to ciekawi Zorbarze, to nie, nie mieszkam w samym mieście, ale blisko, zaraz za nim.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Mariusz
Dołączył: 07 Sty 2006 Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 21:09, 08 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Hmm... Najwidoczniej jeden z tych ludzi dotarł i tam gdzie ja zamieszkiwałem. Powiedział, że przybywa z Kemperbadu, ale z pewnych przyczyn nie podałem mu swojego imienia. Nie wiedziałem, że Ty go wysłałeś.
A jak tu trafiłem? Po utracie uprzedniej pracy udałem się w podróż po imperium w poszukiwaniu swojego miejsca. Wreszcie ciekawośc zaprowadziła mnie do miasta o którym mówił przysłany przez Ciebie mężczyzna.
Uśmiecham się
Miło Was widzieć
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 21:26, 08 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
patrze na reszte z nieukrywanym zdziwieniem
witajcie...szczerze mówiac to nie spodziewałem sie spotkać dawnych kompanów tutaj...a przynajmniej nie az tylu...i prawde mówiąc takie spotkanie troche, a może nawet bardzo mnie nie pokoi...troche zbyt duzy zbieg okoliczności...
biore łyk piwa i patrze ukradkiem na twarze obecnych...ciekew jestem je jak czas obszedł sie z nimi...
ja jestem tu przypadkiem..a dokładniej mówiąc to jestem tu służbowo...tym bardziej dziwi mnie ze nagle prawie wszyscy spotykamy sie po tylu latach w jednym miejscu
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 21:48, 08 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Garrecie, wypowiedziałeś moje obawy, ale w sumie nie ma wszystkich, brakuje elfki. Nie udało Ci się jej odnaleźć Theodosiusie? Ale w sumie, póki nie pojawi się jakiś rozgorączkowany wysoko postawiony urzędnik państwowy, to powinniśmy być w miarę spokojni.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Nie 21:53, 08 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Nie... Udało mi się znaleźć wiadomości jedynie o Barley'u i Wattsie. Ale może ktośz was powiedziałby mi co mniej więcej stało się z wami po moim rozstaniu... Bo bardzo mnie to ciekawi, a i wasze wiadomości dotyczace Kaileen może pomogłyby w jej odnalezieniu... Sam nie wiem o czym mówić... Barley opowiadaj zaraz co ci się stało? A Ty Garret? W sprawie "służbowej"? Co masz na myśli?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 22:06, 08 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Ehhh, nic przyjemnego, jakoś nie chce do tego teraz wracac, poza tym nie tutaj. Nie wiem jak o was, ale o mnie upomniała się moja przeszłość. I może niech to sluży za chwilowe wyjaśnienie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elarco
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 622 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 22:12, 08 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Ja musze załatwic pare spraw handlowych...miałem odebrać towar od pewnego kupca ale sprawy sie skąplikowały...lepiej opowiedz nam jak to sie tało ze teraz powinniśmy sie do Ciebie zwracać Lordzie?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|